czwartek, 6 listopada 2025

Francis Billotte - Mord w Meksyku

Stałam przed knihobudką i medytowałam, czy brać, ale nagłówek Z archiwum NKWD mnie przekonał. Kim jest autor? Nie wiadomo. Nie ma żadnej informacji o tłumaczeniu, o oryginalnym tytule etc. A więc pseudonim. Pod koniec książki znalazła się fraza, że coś tam u nas w Polsce.  

 No dobra, poczytamy o tym zamachu na Trockiego etc, myślę sobie. Najpierw zagadkowa śmierć Jesienina, potem żona Stalina, Kirow, tajni agenci i w końcu Meksyk.

Słuchajcie, czegoś takiego to jeszcze w rękach nie miałam! To nie tylko kompletna anarchia interpunkcyjna. Nie tylko przenoszenie wyrazów w stylu wykon-awcami, odd-zielnym, trag-icznej. Nie tylko masa literówek. Przede wszystkim ustawiczne błędy w nazwiskach i nazwach własnych. Nawet tak kluczowa nazwa miejscowości, gdzie w Meksyku mieszkał i zginął Trocki, występuje w kilku wersjach: na przykład w spisie treści (i w tekście) jest Coycacan, dalej Coyoacan, Coyocan i jeszcze jakieś (w rzeczywistości Coyoacán). Pokakać się można... Cała masa nazwisk jest przekręcana, raz jest tak, raz inaczej i jeżeli czytelnik ich do tej pory nie znał, to właściwie musi szukać w internecie. Kwiatki językowe, na przykład:

Naprawdę nazywał się Eranio Babich i neutralizował się w Kanadzie jako Jackson.

/zamiast naturalizował/ 

Fenomen normalnie. Można wziąć którąkolwiek stronę i wykazać 10 błędów.

W tym galimatiasie ginie treść, bo nie można wierzyć w czymkolwiek autorowi, skoro nie potrafił uniknąć tak podstawowych byków. 


    

Początek:

 Koniec:

Wyd. ETHOS Łódź i to wszystko, co wiadomo na ten temat

Z knihobudki

Przeczytałam 5 listopada 2025 roku

 

Wczoraj rano była dostawa od Szyszkodara. Sześć toreb do mnie, sześć od razu do knihobudki. Chodziłam do niej ze cztery razy układać na nowo w miarę, jak ich ubywało (ach, jaki ludzie robią burdel...) i za każdym razem nie mogłam się dopchać 🤣


 Już mamy wypraktykowane, że Szyszkodar składa torby pod ścianą w kuchni...


 a potem zabieramy się z córką do wypakowywania i układania w stosach. Ona też już złapała bakcyla i uczestniczy w czynnościach, w nadziei, że znajdzie coś dla siebie 😂 I znalazła kilka (w tym jedną, którą jej zakazałam wynosić po przeczytaniu, bo będzie MOJA, radziecka).


Czy ja dla siebie też coś znalazłam? Jasna sprawa 🤣 Tylko jedenaście! 

/ale może się jeszcze co do któregoś rozmyślę?/

Wczoraj wybierałam się do kina. Projekcja miała się zacząć o 16:05 czy jakoś tak. Bardzo odpowiadająca mi pora, bo i w domu tak oglądam filmy, między 17.00 a 19.00 - później jest be, a zwłaszcza po kinie może być problem z zaśnięciem, no bo wiecie, człowiek się bardziej wczuwa i przejmuje niż przed swoim telewizorem. No tak na trzy godziny przed seansem zaglądam na stronę, a tam wykupione bilety, zostały tylko w pierwszym i drugim rzędzie oraz ostatnim. NO NIE! Na końcu za daleko na napisy, na początku to by mi chyba łeb chodził jak na meczu tenisowym. Moje ulubione miejsce jest piąte w piątym rzędzie (to kameralne kino), jak by ktoś pytał. Nie pytał? Trudno.

Cóż było robić, sprawdziłam kiedy jeszcze o jakiej godzinie grają tego Kafkę i będzie w następną środę o 16:40, no niech. Jednakże postanowiłam i tak się do kina udać i kupić już bilet, żeby nie było powtórki z rozrywki. Po drodze się rozmyśliłam wszakże jednakże, bo co ja wiem, co będzie za tydzień. W ogóle to nie cierpię kupować biletów naprzód, bo przecież może się zdarzyć, że wstanę z globusem... Może sobie kupię parę godzin przed seansem online jednak? Czego unikam jak zarazy, bo wolę płacić gotówką.

Pojechałam więc robić kroki do... centrum handlowego. Przepraszam wrażliwych. Kupiłam kalendarze na przyszły rok, więc przynajmniej ten problem z głowy. Oraz na widok choinek zdałam sobie sprawę, że jeśli chcemy mieć takową w domu, to musimy się pozbyć łóżka Ojczastego. Kupował je brat, ale zapytany, co z tym, zaproponował, żebym sobie sama sprzedała (co cieszy, bo zawsze to tysiak wpadnie 😁). Z tym, że należy je porządnie wyfotografować do ogłoszenia, a tymczasem dziada z babą tam brakuje, bo łóżko służy za podręczny magazyn wszystkiego. Chyba trzeba będzie na chwilę je opróżnić... Bo żeby choinka stanęła na swoim miejscu czyli w kuchni, należy zabrać do sypialni biurko. A żeby postawić w sypialni biurko, należy przenieść kanapę - no gdzie? na miejsce łóżka Ojczastego w pokoju obok. Ojojoj, ciągle jakaś robota 🙄

Ale nie narzekajmy, tak przecież marzyłam o tej chwili! 

Kroków w galerii zrobiłam 10 tysięcy - te cholery wszystko pozamieniały miejscami w Auchanie, nic nie mogłam znaleźć, czy im płacą za takie "ulepszenia"? Hm, wiadomo, że płacą. 

A kino? Obejrzałam sobie w domu Nieznajomych z pociągu (stary dobry Hitchcock), nie było polskich napisów, więc z włoskimi 😉 wszystko zrobię, byle nie męczyć się z angielskim 🤣


 

24 komentarze:

  1. No powiem Ci, że ostatnio w nowych książkach też wiele błędów znajduję...
    Skąd Szyszkodar te knigi przywozi, to dopiero zagadka!
    Na Kafkę się nie załapałam, bo gdy namówiłam już męża i chciałam sprawdzić godzinę, to okazało się, że już zdjęli i jakieś horrory wstawili!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szyszkodar zbiera po mieście i okolicach książki, których się ludzie pozbywają. Gromadzi je u siebie w domu (bo na szczęście ma dom, nie mieszkanie) i potem dystrybuuje 😁 Jak go alarmuję, że potrzebna następna dostawa, to tylko pyta, ile toreb zapakować.
      Horrory widać bardziej chodliwe...

      Usuń
  2. Czyli ta straszna okładka (mnie by odstraszyła skutecznie i książki bym nie wziął) i cena 1 zł była adekwatna do jakości tomu :D Ciekawe, z którego roku to wydawnictwo. Teraz pewnie takie rzeczy produkuje AI.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AI też wyprawia rozmaite głupoty. ale takich byków jak człowiek nie narobi 😉 Ludzkość górą!

      Usuń
    2. Człowiek może być niechlujny, nieuważny, a AI zwyczajnie zmyśla i to tak dość prymitywnie, że bardzo łatwo wyłapać te zmyślenia, jeśli jest się wrednym czytelnikiem (patrz ostatnia afera z książką o teoriach spiskowych pani z TVP) - nie wiem, czy to lepsze.
      I błędy też robi. Przy poprzedniej korekcie kazał mi poprawić syllogomanię na taką przez jedno l. I nawet mi źródło podał z odsyłaczem do wielkiego słownika języka polskiego PAN na potwierdzenie swojej żądania :D A w odsyłaczy oczywiście syllogomania.

      Usuń
    3. A! Nie będę wracał do nowego wpisu o pizzie, ale podobno AI już pisze i publikuje książki kucharskie :D

      Usuń
    4. No, to kto wie, czy mi się kiedyś nie trafi w knihobudce 😂

      Usuń
  3. Widzę, że Twoja knihobudka kwitnie. I nie tylko jako KNIHObudka, ale jako punkt wymiany niepotrzebnych, ale komuś przydatnych rzeczy ;-)
    A ta książka, to może wydana przez "wydawnictwo", które publikuje książki za pieniądze autorów, bez korekty i redakcji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, bardzo rozmaite rzeczy się w knihobudce trafiają, zbieram zdjęcia 😂 Wczoraj wieczorem widziałam na specjalnym stojaku komplet do kawy z dzbankiem i czym tylko.
      Kiedyś było całe opakowanie soku malinowego z ważnością do 2023 roku (dziesięciopak czy jakoś tak). Wzięłam dwie butelki i potem pożałowałam, że nie całość, bo okazał się jak najbardziej w porządku, a już zużyłam 🤣

      Usuń
  4. Twoja korytarzowa ksiagarnia wciaz pelna, wciaz ma powodzenie. Co za wspanialy pomysl mialas.
    Mialam podobna otworzyc na osiedlu w dawnym miejscu zamieszkania ale akurat nadeszla pandemia wiec sie nie dalo a pozniej wywietrzalo mi z glowy bo nadal ludzie niechetnie dotykali sie wszystkiego co publiczne.
    Nie moja rola wtracac sie w Twoje sprawy ale mysle ze pozbycie sie lozka rozwiazaloby Ci wiele logistycznych problemow.
    Na tysiece przeczytanych ksiazek jeszcze nie spotkalam takiej "blednej" jaka opisalas. Gdy widze jeden blad od czasu do czasu to juz mnie dziwi ze przeszedl edytowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na pewno pozbycie się łóżka rozwiąże jakieś problemy (i wygeneruje nowe 🤣). Ale powoli idę w tym kierunku, już prawie wszystkie książki tam zgromadzone upchnęłam.

      Usuń
  5. Też obstawiam, że to (prwnie efemeryczne) wydawnictwo, gdzie autor płacił za wydanie, na dodatek kiedy selfpublishing raczkował pewnie drukowali bez redakcji i korekty (obstawiam, że książka z lat 90.). Myślę, że teraz jak do sprawdzania tekstów można zagonić AI za darmo, to już takich kwiatków nie powinno być. Tak na marginesie to Gazeta Wyborcza zlikwidowała dział korekty, signum temporis.

    Hitchcock yesss. Natomiast widziałam zwiastun Kafki w kinie (byłam na Chopin, Chopin!), raczej mnie nie zachęcił, ale pewnie jestem uprzedzona 😎

    A ja wczoraj się obłowiłam w knihobudce, że hej! Wybrałam się do fajnej biblioteki, jednej z moich ulubionych, bo ma duuużo staroci takich co to gdzie indziej poszły na przemiał, żeby zrobić miejsce Biance Lipińskiej (pojechałam po dzienniki Nałkowskiej, bo po projekcie Dąbrowska przyszła jej kolej). No i były tam ze trzy wypchane półki - nie romansideł, nie starych podręczników i nawet nie dewocjonaliów. Dużo o sztuce, historyczne, klasyka. Wzięłam kilka, bo te dzienniki ciężkie, Gombrowicza, Iwaszkiewicza, właśnie Nałkowską, Żeromskiego, bardzo happy jestem. Dodatkowo piękne słonko ostatnio, energia mnie rozpiera!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawnictwo ETHOS ciągle istnieje, ma swoją stronę i twierdzi, że:
      "Wydawnictwo powstało w roku 1990 na fali przełamywania monopolu wydawnictw państwowych i początkowo sytuowało się na pozycjach tzw. alternatywnych oficyn, z wyraźnym akcentem na pokazywanie różnych dróg rozwoju duchowego. Z czasem pod wpływem wyzwań, które stawiał rynek książki, oferta wydawnictwa została uzupełniona: pojawiły się pozycje z zakresu zdrowia, rozwoju personalnego, podręczniki dla szkół ponadpodstawowych, historii najnowszej oraz beletrystyki z uwzględnieniem młodzieży (seria: "W cieniu dorastających dziewcząt" oraz "Literatura wielkiej przygody"), dorosłych, a także poezji. Ale też nie zabrakło serii, które nawiązywały do początków oficyny: była to Mała Klasyka Filozofii oraz Medytacja Chrześcijańska. W chwili obecnej, po przekształceniach formalnych, nasza oferta skoncentrowana jest wokół zagadnień rozwoju osobistego (przemiana wewnętrzna, czyli metanoi), zdrowia oraz sztuki najnowszej (estetyka i awangarda artystyczna)."
      I uwaga - ma zakładkę PUBLIKUJ W ETHOSIE 😂
      Pewnie masz rację co do roku powstania tego Mordu.
      O zlikwidowanym dziale korekty w Wybiórczej to chyba nie ma dnia, żeby ktoś w komentarzu nie wspomniał... Tak, znak czasu.

      Na Kafkę chcę z powodu Pragi, oczywizda 😂 A co ten Chopin, warto? Czy raczej se w domu obejrzeć, jak będzie można?

      Toś się faktycznie obłowiła! Pamiętaj, zawsze z siatkami trzeba wyruszać z domu 😂 A że książki ciężkie, to właściwie najlepiej byłoby z wózkiem na zakupy...
      U nas starocie zazwyczaj są w bibliotekach nowohuckich. Może dlatego, że mają tam więcej miejsca do przechowywania? Albo autochtoni jednak je czytają? Dawniej na to klęłam, bo kto ma czas jeździć tak daleko, teraz już bym mogła, ale kurde, muszę swoje czytać!

      Usuń
    2. Chopin bardzo naturalistyczny, chyba pierwszy raz widziałam jak się cierpialo/umierało na gruźlicę (u Wajdy wg Iwaszkiewicza to było delikatnie pokazywane). Mnie się podobało, Kulm świetny, Frycek wreszcie ludzki, a nie pomnikowy.. Tak 7/10, myślałam, że będzie gorsze, tzn. spodziewalam się naśladownictwa "Amadeusza" (ktorego uwielbiam, widziałam ten film z 6 razy, teraz trochę się boję wracać po latach).

      Siaty zawsze mam😅 ale sił zabrakło. Oczywiście teraz żałuję. Ale masz rację, trza być rozsądnym i swoje czytać.

      Usuń
    3. No to zobaczę, jak będą później jeszcze grali (no bo do kina raz w miesiącu 😁). W ogóle to w zimie kino jest do dupy, człowiek naubierany, tam grzeją, a idź mi pani.

      Usuń
  6. Jak to było? „Śpiewać każdy może…” I pewnie podobnie jest/ było z pisaniem, więc nie ma się czemu dziwić.🤭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A TERAZ to już w ogóle nie ma się czemu dziwić! Każdy sobie może naskładać oszczędności i wydać swoje DZIEŁO...

      Usuń
  7. Chyba zgubił się mój wczorajszy komentarz - spróbuję jeszcze raz...
    Błędy w tekście - nie wiem w którym roku książka została wydana, chyba nie było wtedy jeszcze SI.
    10,000 kroków w galeriach handlowych... oj, to raczej kroki do tyłu.
    Nieznajomi z pociągu - podobał mi się ten film - zamieńmy się zabiciem żon.
    A jedna scena... zmieniła moje życie - kulminacyjna konfrontacja - czarny charakter niesie na spotkanie koronny dowód i... wpada mu on pod kratę nad kanalizacją. Ilekroć zbliżam się do takiej kraty zatrzymuję się i sprawdzam czy mam klucze bezpieczne w torbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kroki do tyłu - dobre określenie 😂
      Och tak, ta scena była świetna. Widz już się ucieszył, że nici z planów szaleńca... a ten grzebie paluchami i w końcu wygrzebuje...

      Usuń
  8. O, to, to, to. Nienawidzę angielskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu nienawidzę! Nienawidzę to tylko czytać napisów, jak szybko mówią 😂

      Usuń
  9. Ja lubię wszelkie zabawy formą. No ale przemyślane jednak udziwnienia. Nie niechlujstwo choc i z tego można zrobić sztukę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z niechlujstwa?
      Pewnie tak... ze wszystkiego można 😉

      Usuń