Christianna Brand, mówią internety, była brytyjską pisarką, która z niejednego pieca chleb jadła, a gdy pracowała jako sprzedawczyni, wpadła na pomysł powieści kryminalnej, bowiem marzyła o pozbyciu się irytującego współpracownika (nie był to Lesio). Potem napisała całą serię z inspektorem Cockrillem, a zapoczątkowała ją właśnie dzisiejsza książka, którą Czesi z sobie tylko znanego powodu zatytułowali Gdyby nie jamnik, podczas gdy tytuł oryginalny to Heads you lose - i nie bez kozery, bo trzy ofiary morderstwa są znalezione z uciętą głową. Na usprawiedliwienie czeskiej wersji tytułu należy dodać, że jamnik istotnie tu się przewija przez całą powieść, a nawet ratuje życie swojej pani.
Ponieważ akcja dzieje się w 1941 roku, a więc trwa wojna, jamnik wywołuje niechęć pospólstwa, bo to niemiecka rasa 😉 Ale wyższe sfery wiedzą, co dobre i Aziza uwielbiają. Tak tak, bowiem rzecz dzieje się wśród arystokracji, w wiejskiej siedzibie szlachcica Pendocka. Atmosfera jak z Agaty Christie, moi drodzy. Nie brakuje zwrotów akcji, ujawnień głęboko skrywanych tajemnic i romansowych perypetii. Sam inspektor Cockrill ogranicza się do skręcania sobie papierosów i posypywania popiołem podłogi 😁
Dramatis personae:
Początek:
Koniec:
Wyd. Odeon, Praha 1972, 163 strony
Okładka oczywiście od Adolfa Borna 😍
Seria nazywa się Czytanie na urlop (Čtení na dovolenou), wychodziła w latach 1968-1992, prawdopodobnie było to 118 powieści kryminalnych i humorystycznych; parę już mam 🤩
Tytuł oryginału: Heads you lose
Przełożyła z angielskiego na czeski: Helena Nebelová (tłumaczyła Gardnera, MacDonalda, Patricię Highsmith)
Z własnej półki (z knihobudki w Nuselskim magistracie 5 sierpnia 2025 roku)
Przeczytałam 19 sierpnia 2025 roku
Nie wiem, jak to jest - ale cały czas się coś dzieje i NI MOM CASU na nic. Czy ktoś byłby chętny na małą zamiankę?
Gdy wróciłam z Pragi, czekał na mnie polecony z Urzędu od świadczenia wspierającego, że Ojczastemu przyznano 90 punktów i za 2 tygodnie decyzja się uprawomocni. Chyba, że złożę oświadczenie, że zrzekam się prawa do odwołania, to uprawomocnienie nastąpi od razu. No to zaraz pojechałam w kolejkę, podpisałam zrzeczenie, nabrało natychmiast mocy i kolejnym krokiem było złożenie wniosku w ZUS. A więc następnego dnia pojechałam do ZUS, gdzie guzik załatwiłam, bo wniosek musi być złożony elektronicznie, a urzędniczka patrząc prosto w oczy zadała mi pytanie, czy mam PUE. Cóż, myślę sobie, trzeba się przyznać, bo ona pewnie tam w komputerze i tak to widzi. Gdyby nie to, może by się dała uprosić, żeby mi to sama na miejscu zrobiła - nie lubię robić coś na tych platformach, bo czasem bywa ciężko. Wróciłam więc do domu i pod wieczór przystąpiłam do akcji - która ku memu zdziwieniu powiodła się, wniosek wypełniłam, wysłałam i teraz mam czekać na jego rozpatrzenie. I na kasiorę 😂
Dobrze byłoby, żeby to nastąpiło, zanim Ojczasty zejdzie... 🤣
Nie no, nigdzie się chyba nie wybiera, ale daje popalić. Wtedy jak chciałam jechać do ZUS-u, budzę go na śniadanie, żeby córce zostawić już tylko pilnowanie go, a on nie i nie, nawet oczu nie otwiera, tylko ogania się ręką (córka mówi odsuń się, bo ci przyłoży), że on chce spać. A w nocy śpij, cholero! Dalej próbuję go skłonić do siadu, nie ma mowy:
- Zarazy! - woła.
Tego dnia zaoszczędziliśmy na jego obiedzie, bo tę kaszę mannę śniadaniową zjadł w rezultacie o 14.00, gdy sam z siebie się obudził 🤣
Przyznam się, że teraz, gdy na horyzoncie rysują się pieniądze, mam mieszane uczucia 😎 Jak ten gość z suchara, który widzi teściową spadającą w przepaść w jego nowym wozie...
Ale nie, żarty żartami, gdyby zadzwonili z ZOL-u, że jest już miejsce, to ani chwili bym się nie wahała. Dziś różni się znacznie od wczoraj (sprzed miesiąca), nie dość, że trzeba go holować do łazienki, to jeszcze do zwyczajowego sikania w nocy co godzinę doszło jakieś stękanie co i rusz - czyli można uznać, że prawie nie śpię. Udaje strasznie niedołężnego, do jedzenia sam z łóżka się nie podniesie, biedak (Chryste, mój kręgosłup), a dziś nad ranem przyglądałam się, jak wstał na sikanie i doskonale sobie ze wszystkim poradził. Zafundował nam też mały ataczek, ale tylko perorował przez dwa dni (bełkotliwie, więc nie wiem, na jaki temat), nic groźnego się nie działo. Jednej nocy za to o pierwszej zażądał kolacji, bo jest głodny przecież, co zignorowałam. O drugiej znów zażądał kolacji, a o trzeciej oznajmił, że poskarży się mojemu bratu, że może my potrzebujemy się odchudzać (jaki miły!), ale on nie i że jak go zagłodzimy, to nam przepadnie jego emerytura 😂 Brat mówi no widzisz, mówisz, że mało kumaty, a chłop się orientuje.
Zaczynam się skłaniać ku myśli, że jak te pieniądze zaczną wpływać, to muszę rzeczywiście kogoś znaleźć, kto od czasu do czasu przyjdzie pomóc.
W nocy z soboty na niedzielę pierdykły korki i nie wystarczyło podnieść ten w mieszkaniu, trzeba było szukać kluczyka od skrzynki na korytarzu, wynosić taboret, żeby się do niej dostać, a potem sprawdzać, czy na pewno wszystko działa. No cóż, okazało się, że nie działa zasilacz do tego nowego laptopa córki i bardzo możliwe, że to on był przyczyną spięcia.
Więc w poniedziałek jazda z reklamacją... wszystkie te jazdy to w strachu, że w tym czasie coś się stanie w domu, wiadomo. Dali nowy zasilacz.
Wczoraj kąpanie Ojczastego, potem nastawiam pranie - pralka nie chodzi. Nic się nie świeci i nic nie działa. Wydzwaniam gdzieś po internetach. Za przyjazd 250 zł (albo 270). Jak będzie potrzebna część do wymiany, to zamówić, poczekać, aż przyjdzie i za drugą wizytę 150 zł. Z tym, że ta część może być za 800 na przykład 😂 Pralka ma chyba 9 lat, wiadomo, że teraz produkują tak, żeby jak najczęściej zmieniać. Myślenice, co robić, w końcu decyzja, żeby kupić nową. Jutro przywiozą i podłączą. Tymczasem to pranie wyciągnięte leży na podłodze.
Poprzednia pralka miała 30 lat i działała, tylko po remoncie łazienki już by się nie zmieściła, dlatego była kupiona nowa. Pewnie, że teraz wolałabym naprawić starą niż kupować nową (ekologia!), ale nie mam żadnej pewności, że nie wyrzuciłabym za okno 250 zł, a i tak musiała kupić nową.
Co jeszcze, bo mało 🤣 Jeszcze była wycieczka do IKEI, bo mam rabat 100 zł i chciałam wykorzystać, ale na próżno jechałam, bo jednej z zaplanowanych rzeczy nie mieli na stanie. Chyba zrobię zakup do paczkomatu, bo jest do nabycia online, a rabat wygasa w sobotę.
A teraz chciałabym posiedzieć na dupie!
Tymczasem Szyszkodar przywiózł nową dostawę, tym razem nie torby ikeowskie wypełnione starzyzną, tylko ganz nówki - pięć pudeł, które dostał z księgarni. Oniemiałam, jak je wypakowałyśmy, bo spodziewałam się, że zrobili porządki w piwnicy 😉 a tu same nowe, głównie literatura dziecięca i młodzieżowa.
Od razu odłożyłam część do posprawdzania u siebie na ewentualne podmianki 😎
Moja córka też sobie odłożyła dwa stosy, tyle że ona szybko czyta i natychmiast wynosi. Niemniej jednak koło łóżka ma już barykadę z książek, które - jak twierdzi - są zapasem na zimę.
A reszta czeka, bo budka chwilowo załadowana, ktoś wczoraj wieczorem przywiózł parę pudeł staroci i jeszcze nie wszystko się rozeszło.
W budce znalazłam też serię Kanon Literatury Podziemnej (nie znałam) i wybrałam sobie trzy sztuki.
Podobne opowieści o rodzicach/dziadkach z demencją pamiętam...trzeba mieć zdrowie. W sumie ciekawe, jak sobie z tymi nocnymi wędrówkami radzą w domach opieki, może cos na sen dają?
OdpowiedzUsuńKsiążek macie obie mnóstwo, podziwiam!
Och, ja myślę, że radzą sobie w prosty sposób - właśnie lekami. Przecież muszą mieć spokój w nocy, nawet dla bezpieczeństwa staruszków. Lekarz ustawi dawki i z głowy. Tym bardziej, że pacjenci są w pampersach.
UsuńNo tak, Adolf Born. Świetna okładka i od razu przyciąga oko. A z opisu kryminał wygląda na ciekawy. Bym przeczytał, ale widzę, że u nas Brandova jest znana tylko z niani Matyldy.
OdpowiedzUsuńTeż widziałam tę Matyldę, gdy zaczęłam szukać, czy u nas coś wydano. Widać nie było podejść do tłumaczenia kryminałów.
UsuńMuszę kiedyś sprawdzić, czy wszystkie książki z tej serii, jakie mam w domu, mają okładki Borna.
Starość jest do d...
OdpowiedzUsuńAlbo jeszcze bardziej!
UsuńNie sama starość tylko chora głowa, bo porozumieć się nie da w żaden sposób 🙁
UsuńJestem zdania, że generalnie starość, bo rzadko kto jej dożywa bez problemów zdrowotnych...
UsuńPodoba mi się seria Czytanie na urlop - ktoś miał świetny pomysł :-). Z pralką współczuję. Ale rzeczywiście, teraz wszystkie te urządzenia jakoś tak szybko się psują, a często naprawa wychodzi drożej niż zakup nowego.
OdpowiedzUsuńJak przeglądam, co w serii wyszło, to większość chciałabym mieć 😉 Co za niepohamowana żądza posiadania! A właściwie - pohamowana, przez odległość 😁
UsuńNiestety, właśnie tak jest - naprawa się nie opłaca. O to przecież chodzi. Kupować, kupować, kupować.
Czytałam u Jotki Twój opis wysyłania przesyłki z Japonii za granicę. To jest dopiero hardcore. I wykluczenie cyfrowe. Jakoś mi się to kłóci z szeroko znanym japońskim (czy w ogóle azjatyckim) szacunkiem dla starych ludzi.
Szacunek szacunkiem, ale wykluczenie cyfrowe odczuwa się co jakiś czas. Są np. lokale gastronomiczne gdzie zamawianie odbywa się tylko przez internet. Musisz wczytać jakiś kod albo zainstalować aplikację i dopiero wtedy zamówić. A ludzie, tzn. pracownicy są, tylko nie od przyjmowania zamówień. Albo w sklepach (supermarketach) są kasy półsamoobsługowe: kasjerka nabija na kasę, ale płatności dokonujesz w automacie obok kasy. I bardzo często widzisz starsze osoby słabo dające sobie radę. Trzeba przyznać, że na ogół pracownicy uprzejmie pomagają takim osobom.
UsuńA poczta tłumaczy się wymaganiami zagranicy, zaczęło się od USA, a potem doszła Europa. Pani na poczcie też mi powiedziała, że jak starsza osoba nie daje sobie rady, to oni jej pomogą założyć konto i przygotować wydruk ;-)
Przynajmniej tyle, że pracownicy są pomocni... Ale trochę mnie przeraża wizja blackoutu i co wtedy? Ze wszystkim prawie? Ta zależność od komputerów jest okropna - choć oczywiście doceniam i chwalę wiele rozwiązań. Ale wydaje się, że znikają alternatywy. Ponoć teraz, gdy przechodzisz na emeryturę, musisz obowiązkowo mieć konto, listonosz już nie przyniesie pieniędzy. Z kolei listonoszom skończą się obrywki i być może jakaś tam jeszcze motywacja do tej pracy.
UsuńKoszmar z tym Ojcem, bardzo Ci wspolczuje i caly czas podziwiam.
OdpowiedzUsuńBardzo sie boje by podobnie nie stalo sie ze mna i zrobilo klopot corce. Nie powinno bo moj budzet jest taki ze oplaci pobyt w domu starcow a miejsca mozna dostac latwo bo jest ich pelno i tylko polega na wyborze takiego na ktory byloby mnie stac.
Ksiazki - co za ogromna ilosc! Rzeczywiscie wystarczajacy zimowy zapas.
Pieniądze wiele rzeczy załatwią (nie wszystko). Myślę, że gdyby mnie nie było i brat byłby skazany na opiekę, to już dawno by wysupłał z materaca odpowiednie kwoty 😂
UsuńWspółczuję perypeti z ojcem, sił życzę. Nasza zmywarka wysiadła po czterech latach, przyjechał mechanik, za co wziął 110 dolarów, nowa cześć 500 dolarów, a nową zmywarkę można kupić za 600 więc będzie nową. Okładka niby w moim stylu, a jednak nie bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNo i tak właśnie jest ze sprzętami AGD czy RTV. Niby mają być (albo może już są) nowe rozporządzenia unijne (co Was nie będzie dotyczyć oczywiście) dla producentów, ciekawe, na ile to zmieni sytuację.
UsuńTaki sam los spotkał ostatnio naszą 12 letnią pralkę. Próba naprawy pomogła równo na 2 miesiące. To ta cała nowoczesna ekolodżia, gdzie oszczędzamy 2 litry wody w cyklu, ale sprzęt który rozkłada się setki lat, złomujemy co 3 lata, jak tylko skończy się gwarancja. We Frani przezwajało się silnik i jechało dopóki naturalna rdza nie zżarła obudowy :P
Usuń12 lat, ho ho ho 😂
UsuńIm bardziej skomplikowany sprzęt, tym krócej działa - najwyraźniej.
No więc (choć mi polonistki całe życie szkolne w łeb tłukły, że od A więc... zdania się nie zaczyna, aktualnie, gdy jestem duża mam na to wywalone a nawet lubię złamać zasady))
OdpowiedzUsuńno więc, No więc bardzo mi przykro z powodu Ojczastego. nie wiem co ciebie pocieszyć może, zyczę ci szybkiego załatwienia spraw z ZOLEm. Po drugie wróciłam na stałe, siadłam a dupie i doczytałam Twoja Pragę :-)
A mnie się podoba właśnie to zaczynanie od "a więc" 😁 Rebel wysoki level jesteśmy 🤣🤣🤣
UsuńŁał, to trochę czasu poświęciłaś! Ja się odwdzięczę, też Twoją rajzę przestudiuję, nie myśl sobie!
Masz użerkę z Ojczastym, no ale co poradzisz? Coś trzeba robić, chodzić koło niego i być śmiertelnie zmęczoną albo szukać fachowej opieki.
OdpowiedzUsuń