tag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post7106922406444727987..comments2024-03-29T11:41:04.019+01:00Comments on To przeczytałam: Monique Marcellin - Le perroquet du consulTo przeczytałamhttp://www.blogger.com/profile/14128513134598969002noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-24717006456643466882020-07-30T16:06:57.216+02:002020-07-30T16:06:57.216+02:00Przyjrzałam się krytycznym okiem mojej wakacyjnej ...Przyjrzałam się krytycznym okiem mojej wakacyjnej liście... i wyszło na to, że gdybym jednak BYŁA systematyczna, to większości zadań w ogóle by nie było :) :) :) To przeczytałamhttps://www.blogger.com/profile/14128513134598969002noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-21398395646967131992020-07-29T13:34:36.083+02:002020-07-29T13:34:36.083+02:00Ach! Gdybym miała przymiarkę kostiumów do filmu, t...Ach! Gdybym miała przymiarkę kostiumów do filmu, to też bym notowała;))) Właściwie to wszystko o czym piszesz to wpisuję sobie do telefonu. Poza biblioteką, bo tu po prostu sprawdzam na koncie ile jeszcze mam czasu (a na tydzień przed upływem terminu biblioteka przysyła powiadomienie). A ja jednak wierzę w tak zwany dobry przykład i wyrabianie sobie na tej podstawie własnego charakteru. Jako teoretyk wierzę;)Monikahttps://www.blogger.com/profile/05092871364811395859noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-79145229688174665102020-07-29T12:29:25.844+02:002020-07-29T12:29:25.844+02:00Myślisz, że można z kogoś brać przykład, jeśli się...Myślisz, że można z kogoś brać przykład, jeśli się danej cechy nie ma w charakterze? No... niby charakter trzeba sobie wyrabiać, ale to chyba dość trudna sprawa. Trzeba mieć bardzo silną wolę :) <br />A co do kalendarza... hm... słów brak :) Dopiero co przecież pisałam o koleżance, która też nie ma, i to z dużym przekąsem. Zastanowiłam się teraz, czy może ten brak u niej nie wynika jednak ze skąpstwa, tylko z innych zwyczajów, tak jak u Ciebie to notowanie w telefonie. Ale nie. Nic tam nie notowała, gdy byłyśmy razem, a wręcz na pytanie, czemu jakieś informacje w muzeum pracowicie przepisywała na kartce, zamiast zrobić zdjęcie telefonem, odpowiedziała, że nie wie, jak się to robi... Ja też nie wiem, ale nie mam telefonu przecież. A ona ma od dawna.<br />Ty natomiast nie masz jeszcze rozlicznych wizyt lekarskich i badań do wpisywania w kalendarz :) A książki z biblioteki? Żeby Ci nie uciekł termin zwrotu? Imieniny czy urodziny znajomych, to pewnie telefon też ogarnia...<br />Przeglądam swój kalendarzyk torebkowy i widzę, że tam faktycznie: lekarze, imieniny, godziny odjazdu pociągu, kina, przymiarka kostiumu do filmu :), terminy testów na kursie, zadzwonić do kominiarza, wernisaże, odczyt, wybory, zmiana czasu... Na luźnych stronach wszelkie kody i hasła, a na końcu wszystkie adresy. No, standardowo. Gdybym zgubiła... To przeczytałamhttps://www.blogger.com/profile/14128513134598969002noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-60432323896198246102020-07-29T10:45:42.021+02:002020-07-29T10:45:42.021+02:00I Ty mówisz, że nie jesteś systematyczna...ech...t...I Ty mówisz, że nie jesteś systematyczna...ech...to ja już nie będę polemizować.<br />A gdybym poznała Cię wcześniej...no po prostu może bym się Tobą zainspirowała i wprowadziła trochę ładu do mojego życia. Bo mną to raczej chaos rządzi i słomiany zapał. Czy Ty wiesz, że ja nie mam kalendarza? Nigdy nie miałam. Takiego podręcznego kalendarza, do torebki. Coś tam czasami zanotuję w telefonie i tyle. Na szczęście nie prowadzę szczególnie aktywnego życia towarzyskiego, więc jakoś to ogarniam :)Monikahttps://www.blogger.com/profile/05092871364811395859noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-11327967252906195942020-07-29T08:49:02.301+02:002020-07-29T08:49:02.301+02:00No weź! Właśnie systematyczność to jest coś, o czy...No weź! Właśnie systematyczność to jest coś, o czym marzę! I całe życie próbuję osiągnąć, ale wychodzi mi różnie...Ileż rzeczy rzucałam po drodze... Rzuciłam wyśnione studia, bo już mnie nudziła konieczność uczenia się czegoś, co przecież jeszcze chwilę temu było pasją. Ile różnych kursów językowych przerwałam! Ile rozmaitych zeszytów pozakładałam! Choćby teraz, gdy otwieram folder z katalogami, są tam nie tylko książki i filmy, ale na przykład kuchnia czy muzyka. Miałam zamiar spisać wszystkie płytki, bo też się pogubiłam. W kuchni chciałam wpisywać (kopiować z internetu) przepisy w ten sposób, żeby mając w domu tylko jajka, mąkę i paprykę przykładowo - szybciutko wyszukać odpowiedni przepis. Zaczęte, porzucone...<br />Stanowczo na moje durne pomysły powinnam dostać drugie albo i trzecie życie :)<br />Z biblioteką już było naprawdę ciężko i gdyby nie pandemia i siedzenie w domu, też bym pewnie rzuciła w diabły te porządki. Wstawałam rano i myślałam "Jezu, znowu kolejna półka". No ale naprawdę zawzięłam się w tym wypadku - z czego wynikło i porzucenie FB :)<br />Z drugiej strony - tak sobie myślę, że moje nieustanne robienie list to wyraz tego właśnie ciągłego dążenia do systematyczności... zresztą to taka frajda móc wykreślić jeden z punktów na dzisiaj :) <br /><br />Moja lista rzeczy do zrobienia przez wakacje liczy trzy strony i ciągle jeszcze coś do niej dopisuję. Ale jestem taki pozorant. Na przykład: zauważam, że kuchenka mikrofalowa domaga się wyczyszczenia, a i pod nią też by trzeba zajrzeć. To nie biorę się natychmiast do roboty, tylko wpisuję na listę. Będzie potem zrealizowany punkt :) :) :) <br />Ponieważ uwielbiam też liczyć i zliczać, właśnie podliczyłam, ile już mam skreślonych na liście - 37. Zostało - 36. I już życie piękniejsze :)<br /><br />Ale ale. A co by było, gdyby? Gdybyś mnie poznała wcześniej? <br /><br />Jeszcze muszę dodać, że ten, kto robił ilustracje do "Papugi konsula", nie do końca się przyłożył. No nie był systematyczny w robocie. Proszę bardzo - jest plan parteru kamienicy. Ten ktoś mieszkania z góry planiku skopiował na dół. Nie biorąc pod uwagę, że jest tam sypialnia z oknem, z której wchodzi się do łazienki bez okna. I że trzeba wobec tego zrobić zwierciadlane odbicie. A tu wychodzi na to, że od ulicy mają sypialnię bezokienną, za to łazienkę owszem, w otwór okienny wyposażoną. Całkiem jak u mnie w dzieciństwie, gdy kreśliłam plany wielkiego domu, w którym zamieszkam, jako dorosła. W którym było sto pokoi, bo osobny do każdej zabawy i gry :) I te pokoje znajdowały się w środku domu, kompletnie nie mając okien - rysowałam wielki prostokąt i dzieliłam go na mniejsze :) Ach, że też ja po tym wszystkim nie zostałam architektem!To przeczytałamhttps://www.blogger.com/profile/14128513134598969002noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6820752188952408348.post-47776061551929098812020-07-28T20:29:58.179+02:002020-07-28T20:29:58.179+02:00Jak ja Cię podziwiam! Za tę systematyczność, pasję...Jak ja Cię podziwiam! Za tę systematyczność, pasję, realizowanie postanowień...no naprawdę...dlaczego ja Cię nie poznałam jak miałam naście lat? U mnie wszystko takie rozlazłe, bez celu, w bałaganie. Żeby była jasność. Ja to piszę na serio i z podziwem!!!Monikahttps://www.blogger.com/profile/05092871364811395859noreply@blogger.com