piątek, 28 listopada 2025

Irina Tokmakowa - Rostik i Kiesza

Taka radziecka książeczka o tym, jak Rostik był na koloniach i umieszczono go w izolatce, bo kaszlał (a on tylko zakrztusił się kaszą), więc mu się nudziło, a tu pojawił się piesek o imieniu Kiesza i poprosił go o pomoc w odnalezieniu chłopca Gleba, który mieszka w wiosce po drugiej stronie rzeki. Bo tak się składa, że Rostik rozumiał, co Kiesza do niego mówił (znaczy szczekał) i - uwaga - porucznik milicji Groszew też 😁 Sprawa oparła się o milicję, bowiem Rostik mając dobre serduszko popłynął promem przez rzekę w poszukiwaniu Gleba, ale jakoś tak nie wpadł na to, żeby poinformować o swojej wyprawie wychowawczynię z kolonii (wiadomo, że by go wtedy i tak nie puściła), więc zaniepokojone panie rozpoczęły poszukiwania. Może się utopił? Zadzwoniły nawet do mamy Rostika do fabryki, i ta przerażona rzuca taką kwestię:

- Zaraz złapię taksówkę i przyjeżdżam!

Ha ha, już widzę, jak w Związku Radzieckim łapie taksówkę i przyjeżdża. Doświadczenie z wielu radzieckich filmów mówi jasno - no way! Tam się łapało coś w rodzaju okazji, o których niedawno rozmawialiśmy w komentarzach, ale to było jeszcze inaczej niż u nas, bo zatrzymywało się przejeżdżający samochód osobowy i mówiło, dokąd chce się jechać, uzgadniając jednocześnie cenę. Taki Uber z komuny 😂 Albo się czekało na marszrutkę. 

/och, dawno nie oglądałam radzieckich filmów, muszę sobie coś zapodać/

/dziś obejrzałam Netflixowy Train Dreams i popłakałam się na koniec, tak to już jest ze starymi babami/

/a w ogóle to skończyłam pierwszy sezon Kulawych koni i jestem zachwycona, zwłaszcza Garym Oldmanem, polecam wszystkim oraz dzięki, Teatralna, za cynk!/ 

Oczywiście po różnych przygodach i qui-pro-quo następuje szczęśliwe zakończenie, a dobra mama nawet zgadza się zabrać pieska do domu. To ja taką dobrą mamą nie jestem!



Książka jest formatu A4, ilustrowała ją Maria Mackiewicz. Była wśród książek z dostawy Szyszkodara, niestety ktoś wyrwał jedną kartkę, zanim zrozumiałam, w czym rzecz, myślałam, że dziwnie coś tu się dzieje w akcji 😁


Koniec:

Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1982, 48 stron

Tytuł oryginalny: Rostik i Kiesza

Przełożyła: Danuta Wawiłow 

Z własnej półki (bo mi szkoda wynieść, skoro to radziecka 🤣)

Przeczytałam 28 listopada 2025 roku

 

Doniesienie z placu budowy "mojej" willi

Z tyłu, przy części kuchenno-gospodarczej (jak sądzę) coś budują i nie wiem, co to może być za kombinacja.



To jeszcze nie koniec, bo widziałam też na przestrzał przez okna z zewnątrz, czyli wyburzyli tam jakieś ściany.

A dziś zauważyłam - tylko w biegu, z tramwaju - że są nowe okna, przynajmniej część, w tym to półokrągłe, widoczne na dwóch zdjęciach. Całe szczęście, że zachowali pierwotny kształt. Roboty idą pełną parą!

 

Byłam dziś u pana doktora zakaźnego, mam dobre wyniki (z krwi):

- Czasem tak bywa, przyjdzie jakiś wirus i odejdzie.

Tak sam z siebie. Więc myślałam, że dajemy spokój poszukiwaniom przyczyny i żegnamy się. Nie, on by jeszcze sprawy nie zamykał, mam przyjść za pół roku, ponownie sprawdzimy wyniki. Może być, tyle zniosę... bo trochę się bałam, że teraz wymyśli gastroskopię, a w takim wypadku podziękowałabym za współpracę 😂
 

Z radości, że na długo mam spokój, poszłam robić kroki w okolice szpitala i znalazłam sobie drugą willę do kupienia 🤣 A nawet dwie! Koło siebie! Tyle że okolica nieciekawa, bo w środku miasta, ruch, hałas, spaliny.

 

 

Ale powiedzcie mi - to jest kurde możliwe??? Żeby postawić bloczydło tak blisko drugiego domu, nie tylko okna, ale nawet balkony?


 

Pojechałam do Castoramy po jakiś preparat na tego grzyba i powiem Wam, że się zdziwiłam, bo spodziewałam się całej półki rozmaitych i że będzie l'embarras du choix, a tymczasem wszystkiego były dwa, może trzy. Na wszelki wypadek wzięłam ten droższy 😉 Bardzo się boję całej operacji - którą planowałam na jutro rano - a tu sąsiadka mnie namawia, żeby poczekać ze dwa dni jeszcze, jak ta wilgoć z powietrza zniknie... no bo chodzi o wietrzenie. I oczywiście bardzo mnie kusi, żeby to odłożyć. 

60 komentarzy:

  1. Ładna ta pierwsza willa, ciekawe czy po remoncie zachowa swój urok.

    Książki z powyrywanymi kartkami bym sobie nie zostawiał. Żałowałem trochę tej "Córki tego, co tramwaje jego" z wyrwanym końcem, ale wyniosłem. Rostik ewentualnie sobie zostaw na najbliższą Pragę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Książki z powyrywanymi kartkami bym sobie nie zostawiał." - jedną wyrwaną kartką 😁 gdybym kiedyś wielkim przypadkiem na to gdzieś w budce trafiła, to zamienię, ale tak, to zostaje.

      Usuń
    2. Wiedziałem, jak pazerna baba z Radomia! :D

      Usuń
    3. Baba z Radomia jest CHYTRA 🤣

      Usuń
    4. Podziwiam Twoją pamięć- nie dość, że wiesz , jakie masz książki w swoim księgozbiorze, to dodatkowo wiesz jeszcze, którą warto wymienić na lepszy egzemplarz! Niesamowite!!!😮

      Usuń
    5. Nie, moja droga, tak dobrze to nie ma 😂 Znaczy oczywiście część pamiętam, ale większości nie, więc zabieram na wszelki wypadek i w domu dopiero sprawdzam: jeśli mi niepotrzebna, odnoszę do budki z powrotem. Jest ruch w interesie 🤣

      Usuń
  2. "...Doniesienie z placu budowy "mojej" willi..."

    Super—wyobrażam sobie, ileż to pomieści on nowych książek! Kiedy się wprowadzasz?

    "...i znalazłam sobie drugą willę do kupienia 🤣 A nawet dwie!..."

    Widzę, że Ty na całego zaczynasz inwestować w nieruchomości! Tylko dobrze je wynająć i żyć z komornego w ciepłych krajach.

    "...Żeby postawić bloczydło tak blisko drugiego domu..."

    Naprawdę koszmar, współczuję mieszkańcom domu. Czy nie ma żadnych praw, które na coś takiego nie pozwoliłyby? Korzystając z okazji, przytaczam historyjkę z mojego podwórka:

    W 1879 roku na terenach zasadniczo wiejskich, pośród błota i drzew, wybudowano w Toronto Kościół Odkupiciela.
    https://digitalarchive.tpl.ca/objects/336612/church-of-the-redeemer-anglican-opened-1879-bloor-stree?ctx=1e8d774bc3a3c8bf5380926e8036baa89d4633db&idx=9

    Przez dziesięciolecia stał w tym samym miejscu, stając się nieodłączną częścią krajobrazu, nawet po wycięciu drzew i zasypaniu asfaltem błota—a jego lokacja stała się centrum miasta Toronto, z plejadą najbardziej drogich i ekskluzywnych sklepów w Ameryce Północnej.

    W 1979 roku, w setną rocznicę urodzin, kościół popadł w tarapaty finansowe i jego przyszłość rysowała się w ciemnych barwach. Na szczęście ratunek nadszedł z góry: kościół sprzedał swoje prawa do przestrzeni powietrznej (air rights) i otaczającego terenu deweloperom, którzy wybudowali częściowo komercyjny, częściowo mieszkalny budynek. W zamian deweloperzy zapewnili kościołowi fundusze na bardzo potrzebną renowację. Obecnie kościół prężnie działa (niekoniecznie na polu religijnym) i jest przepięknym akcentem architektonicznym miasta. https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b2/Church_of_the_Redeemer%2C_Toronto%2C_Canada.jpg

    Tak więc wracając do ów ściśniętego domu—ciekawy jestem, czy jego właściciel otrzymał jakąkolwiek rekompensatę? O ile w ogóle go się ktokolwiek pytał o zgodę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jacku, oczywiście, będę żyła z dochodów z wynajmu 😂

      Są przepisy, które mówią, ile metrów od granicy działki może stać nowy dom, owszem. Z tym, że niedawno akurat czytałam o jakimś przypadku i tam pisali, iż właśnie "w szczególnych przypadkach" może być przy samym brzegu. Teraz pytanie, kto rozpatruje te szczególne przypadki i daje pieczątkę...

      Kościół niesamowity. I nawet powiem, że to jego otoczenie, on sam na tle tych wysokich nowoczesnych budynków wygląda interesująco. Taki znak czasu przy tym.

      Usuń
  3. Teraz tendencja do jednej dużej powierzchni bez ścian działowych i może werandę budują?
    Drugi domek też ciekawy, ale ten blok? patodeweloperka!
    Teraz podobno w Czechach wirus żółtaczki szaleje...
    A co napisali na preparacie? słoneczny dzień by się przydał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi to wygląda na werandę, a może wręcz kuchnię połączoną z werandą z miejscem na jadalnię? Zobaczę dopiero, gdy zdejmą te płachty (na wiosnę?).
      Ten wirus w Czechach jest już od dłuższego czasu, nawet wprowadzili w tramwajach automatyczne otwieranie wszystkich drzwi na przystankach, żeby nie dotykać przycisków. W tym roku jest już 29 ofiar śmiertelnych. Może się powinnam zaszczepić? Tylko ja nie wiem, czy byłam szczepiona przed operacją kiedyś czy nie.
      Napisali, żeby bardzo uważać, na oczy zwłaszcza i potem wietrzyć. I nie wiem, co jeszcze, bo oczywiście takimi małymi literkami - w sklepie dopiero sobie uświadomiłam, że trzeba było wziąć lupę 😂

      Usuń
    2. Ja noszę taką lupę w postaci karty w portfelu, bo kto by przeczytał składniki na opakowaniu bez lupy...
      Jozefina

      Usuń
    3. Ożesz! Odkrywasz mi nowe światy!
      Muszę przy okazji w papierniczym o to zapytać, bo w internecie widzę jest, ale kosztuje 1,16 zł, a przesyłka 23,37 🤣

      Usuń
  4. to jest zwykłe skurwysynstwo z tym blokiem i balkonem...az sie wkurzylam. podobnie jest w kossakówce, że blok zaraz na zadku dworku stoi...ale grunt, że remontują. w kazdym razie blokowiska mnie juz doprowadzają do szału. i czworaki, wszędzie czworaki i bloki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, za Kossakówką też stoi blok, ten jeszcze z czasów PRL-u. Przypuszczam, że władze chciały wówczas "dołożyć" rodzinie... Balkony mają tam z widokiem na całą Kossakówkę i ogród. Myślę nawet, że byle kto nie dostawał tam mieszkań.

      Usuń
  5. Takie budownictwo niestety staje się standartowe. U nas tak wybudowali wiezowiec przy ścianie kościoła, każdy skrawek ziemi w cenie. Serial z Oldmanem zachwalałam od pierwszego sezonu, z ostatnich podobał mi się This Is Going to Hurt na podstawie książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony każdy skrawek ziemi w mieście na wagę złota, z drugiej miasta się rozrastają i anektują okolicę, Wszyscy się śmieją, że deweloperzy stawiają bloki w polu... tyle że za 10 czy 20 lat granica przesunie się dalej o kilometry.

      Usuń
    2. O, to serial medyczny i jest z polskimi napisami na "mojej" stronie - więc będzie się oglądać 😁

      Usuń
  6. Ooo Rostik mi przypomniał, jak kiedyś leżałam w izolatce na kolonii. Co prawda w przeciwieństwie do niego byłam przeziębiona, ale szybko przeszło. Leżałam z drugą dziewczynka, panie robiły pyszną herbatę z miodkiem i cytryną, dzieci nas odwiedzały (w izolatce heloooł🤪) i ogólnie było super.

    Radzieckie książeczki dla dzieci bardzo lubię (chyba w ogóle jestem rusofilką, ale cicho-sza). Oczywiście rządzi Witia Malejew 🥰 "Kasia i krokodyl" też uwielbiałam.

    Bloczydło przy domku wrr.

    Ja czytam dzienniki Nałkowskiej, a oglądam Czarną śmierć, ale przerwałam, dokończę jak już wszystkie odcinki będą. Teraz się wzięłam za Most nad Sundem, kryminalny. Mam też Heweliusza, ale tak mnie wynudzil, że po 20 minutach przerwałam i zrobię drugie podejście, bo miliony much nie mogą się mylić wszak. Co prawda Wielka woda tegoż młodego Holoubka była dla mnie nie do przejścia.
    O WZW A w Czechach miałam właanie pisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >Ja czytam dzienniki Nałkowskiej, a oglądam Czarną śmierć
      Ja też! Ja też! W Dziennikach jestem już w ostatnim tomie i większość przelatuję bo to są tylko notatki - kto przyszedł, co odesłała do wydawnictwa itp.
      Serial "Czarna śmierć" jak na razie mnie nie zachwycił... Mało dialogów, tylko jakieś długie spojrzenia jak w tureckim serialu. Wszyscy przeklinają i palą papierosy, ale PRL-u nie czuję. Bardzo przerysowany.
      A z radzieckich książeczek moja ulubiona to Czuk i Hek. :-) Coś wspaniałego na zimę - te śniegi Syberii.

      Usuń
    2. To pisała Jozefina.

      Usuń
    3. Hej Józefino🤗, ja skaczę po dziennikach, bo mam z knihobudki tom 1909-17 i pierwszą część 1930-39 (czyli lata 1930-34, ten tom jest ciekawy, podróże, "Granica", wielki sukces "Domu kobiet"). Dopożyczyłam 2.część 1930-39, a co dalej nie wiem, te romanse mnie wykańczają (w zasadzie pseudoromanse, bo consumatum to mało było😆). Czytałam poprzednio dzienniki Dąbrowskiej, połknęlam pięć tomów, a tu... wolę przypisy Hanny Kirchner.

      Usuń
    4. Taa, romanse. A w internetach piszą, że miała ze 30 kochanków. Chyba platonicznych. Ja w tych sprawach jeszcze posiłkuję się książką "Nałkowska i jej mężczyźni" Iwony Kienzler. :-) Dzienniki 1939-45 to zostały wydany jak gdyby osobno jako "Dzienniki czasu wojny". To też jeszcze było ciekawe. Dopiero ten ostatni tom taki lakoniczny.
      Jak przerobię Nałkowską to zabieram się za Dąbrowską. :-)

      Usuń
    5. Dąbrowska była mi dużo sympatyczniejsza i niby taki "brzydki karzełek", a miała trwalsze wieloletnie związki i duże powodzenie (zresztą wedle zdjęć ani ona taka brzydka, ani Nałka taka piękna, być może na żywo było inne wrażenie). Na YT widziałam film "Miała 50 kochanków" (o Nalkowskiej😆), ale nie zaglądałam, bo potem mi się ciągle będą takie głupoty wyświetlać.
      Kienzler też podczytuję tzn. sprawdzam tych facetów😉, ale ona bazuje tylko na dziennikach i biografii Kirchner, którą też planuję przeczytać. W ogóle to do Nałkowskiej przeszłam właśnie od Dąbrowskiej (czyli odwrotnie niż Ty), one miały moment, że prawie sie zaprzyjaźniły. Ze szkoły ją źle wspominałam, natomiast teraz "Granica" mnie zachwyciła. Jak przerobię Nałkowską to idę w Iwaszkiewicza (pierwszy tom dzienników czytałam, dwa pozostałe kupiłam za psi grosz).

      Usuń
    6. => Józefina
      A film widziałaś? Czuka i Heka? I te śniegi?

      Usuń
    7. Nie widziałam! A gdzie jest ten film? Nic nie mogę znaleźć.

      Usuń
    8. Tutaj jest ten z 1953 roku:
      https://www.youtube.com/watch?v=jBH8D6ssskY

      A tu jest nowy... a nie, nie ma go już. Nazywa się "Чук и Гек. Большое приключение" (2022), ale gdy to klikniesz na YT, to jest coś całkiem innego, nie wiadomo co. Już kolejny raz coś takiego widzę i nie wiem, o co kaman.
      Ale tak czy siak, nie ma czego żałować, bo tylko stary jest dobry.

      Usuń
  7. Radzieckie książki i filmy... no właśnie - też je lubiłem a przecież nie powinienem.
    Swoją drogą - czytałem kiedyś oficjalne sprawozdanie z XX Zjazdu KPZR (1956). M. in. wystąpił M. Szołochow i powiedział... "My, pisarze radzieccy jesteśmy w wyjątkowo uprzywilejowanej sytuacji - opisujemy radziecką rzeczywistość. Ponieważ jest to rzeczywistość najbliższa ideału to i nasze książki są bardziej wartościowe niż jakiekolwiek inne....
    Niestety, niektórzy towarzysze pisarze osiedli na laurach i piszą bardzo kiepskie książki."

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla dorosłych to nie pamiętam, żebym coś czytała (poza "Cichym Donem" wspomnianego Szołochowa, który uważam za wybitną książkę).
    A co do dziecięcych, przypomniała mi się jeszcze książeczka o małym Leninie Zoszczenki, jako dziecko brałam ją dosłownie, strasznie mnie wkurzał bohater😅 mam nadzieję, że jeszcze gdzieś ja mam, ostatnio zaśmiewałam się z niej ze znajomymi na jakiejś studenckiej imprezce. Myśleliśmy, że autor napisał ją całkiem serio, tylko przesadzil. Dopiero po 1989 jak wyszły inne jego książki zorientowałam się, że to jednak była satyra🤭
    A literaturę rosyjską (przed-radziecką) baardzo lubię, ostatnio wróciłam do Dostojewskiego, w formie audiobooków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cichy Don - jest fajny serial z 2015 roku.
      Jozefina

      Usuń
    2. Agata, chyba jesteś mną! Ja też słucham audiobooków Dostojewskiego - przesłuchałam "Idiotę" i "Braci Karamazow" - bo do czytania to za gruba by była ta książka ;-). I jeszcze "Martwe dusze" Gogola. I "Dzieci Arbatu" Rybakowa i pozostałe części (Strach, Proch i pył) - wszystko na jutubie. Ogromne knigi lepiej wchodzą w wersji słuchanej.

      Usuń
    3. Ja niedawno przesłuchałem "Wspomnienia z Domu Umarłych" Dostojewskiego. "Dzieci Arbatu" przeczytałem będąc w lato na biwaku i chętnie kontynuowałbym dwie następne części. Może ściągnę z YouTube audio w formacie MP3, bo nie lubię słuchać z komputera. Chociaż może wersja książkowa byłaby lepsza...

      Usuń
    4. Z nazwiskiem Zoszczenko spotkałem się poprzednio, ale musiało być to bardzo dawno temu i musiałem odświeżyć moją pamięć w Wikipedia. A przy okazji znalazłem taki wpis w Wikipedii na temat „Opowiadań o Leninie”:

      Recepcja w Polsce

      Polskie tłumaczenie Opowiadań o Leninie wydała także „Nasza Księgarnia” w 1970 w niewielkim, jak na tamte czasy, nakładzie 30 tys. egzemplarzy. Z uwagi na przedstawienie bohatera z użyciem elementów hagiograficznych, zakrawające na wyrafinowaną kpinę lub ironię – co było celowym zabiegiem znanego z użycia humoru autora – opowiadania osiągnęły duży sukces, bo w Polsce – odczytując tzw. „drugie dno” – czytano je w domach, głośno się śmiejąc. W rezultacie ambasada radziecka w Warszawie zażądała wycofania przekładu z księgarń.

      Usuń
    5. Anonim "jesteś mną" to Józefina? Ja też słucham na YT! Niestety kupiłam ze 3-4 lata temu (z myślą o dzieciach kończących liceum) bardzo kiepskie tłumaczenie, pan z YT czyta takie z 1928 roku uchodzące za jedno z lepszych (chociaż anonimowe). Faktycznie jest duża różnica, z przyjemnością wysłuchałam, choc zajęlo to tygodnie (słucham tylko na spacerach). Jedyny minus to Zosia zamiast Soni, trochę mnie to drażniło.

      Jacku, mam chyba to właśnie wydanie (z różą na okladce), niestety nie wiem gdzie schowane i nie mogę sprawdzić. Faktycznie treść jest taka, że nic tylko się głośno śmiać.

      Usuń
    6. Uwielbiam Martwe dusze, też sobie posłucham, od Dostojewskiego muszę kapkę odpocząć😅

      Dzieci Arbatu znam tylko pierwszą część, czytałam z 40 lat temu🙈

      No i kiedy człowiek ma czytać nowości, jak jest tyle do przypomnienia, no powiedzcie!

      Usuń
    7. Czy Wy się nie rozpraszacie słuchając audiobooków? Błądząc wzrokiem w tym czasie po pokoju czy gdzieś? Ja jak nie widzę tekstu przed sobą, to koniec 😢

      Usuń
    8. Generalnie audiobooki słucham w czasie gimnastyki (bo oprócz słuchania, nic innego robić nie mogę) oraz jazdy samochodem. I prawdą jest, że nieraz się rozpraszam i muszę przewinąć nagranie do tyłu. Kiedyś słuchałem je w łóżku, ale zasypiałem i nie miało to sensu. Obecnie na noc jedynie słucham nagrań hipnotycznych, motywacyjnych i takich, których cel właściwie jest jak najszybsze zaśnięcie.

      Jednak najbardziej lubię czytać papierowe książki. Gdybym mieszkał blisko Ciebie, to pewnie często zaglądałbym do Twojego antykwariatu 😂

      Usuń
    9. Ja absolutnie nie umiem w domu siedzieć czy leżeć i słuchać, strasznie się męczyłam po operacji oka, kiedy nie mogłam czytać. Natomiast chodząc zawsze słucham podcastów lub audiobookow, bardzo mi to umila spacery. Przez to niestety długo "czytam"

      Usuń
    10. => Jack
      Pewnie tak, chyba bym Ci musiała dać klucze od mieszkania, żebyś mógł wpaść w dowolnej chwili po zapas lektury 😂

      Usuń
    11. => Agata
      Nie mam sprzętu do takiego spacerowania ze słuchaniem... I też nie wiem, czy bym się skupiła, czy raczej rozglądała się po okolicy i myślała o czym innym 😉

      Usuń
    12. Sprzęt to tylko słuchawki, teraz mam lepsze, ale taniochy z Rossmana też dawały radę😃

      Usuń
    13. ==> To Przeczytałam: Już wcześniej chciałem zasugerować, abyś albo otworzyła w swoim domu antykwariat (taki "by appointment only") albo zatrudniła się (też na "part time") w antykwariacie. Sądzę, że byłabyś w raju-czytając, układając, przeglądając książki i dyskutując o nich z klientami. I jeszcze za to płaciliby Tobie!

      Usuń
    14. Agato, tak to byłam ja, Jozefina (jesteś mną) :-). Jeszcze dodam że jest kilkunastoodcinkowy serial "Dzieci Arbatu" z 2004 roku.
      >No i kiedy człowiek ma czytać nowości, jak jest tyle do przypomnienia
      Zgadzam się! Ja to nawet nie dla przypomnienia, ale jest tyle klasyki i w ogóle starych dobrych książek, których jeszcze nie przeczytałam, że no niestety, ale na razie pozostanę przy starociach. :-)

      Usuń
    15. => Agata
      W ogóle nie mogę używać dousznych słuchawek, bo mi się nie trzymają 🤣

      Usuń
    16. => Jack
      Całe szczęście, że już nie muszę pracować!
      /znaczy nie że mam za dużo pieniędzy, ale ciężko byłoby się znów przyzwyczaić do obowiązków etc./

      Usuń
    17. => Józefina i Agata za jednym zamachem
      Ten serial Dzieci Arbatu to jeden z moich ukochanych. Wyszedł u nas na dvd.

      Usuń
    18. Na YT jest, ale tylko w oryginale... (Дети Арбата)

      Usuń
    19. Józefina, ja też 90% starocie czytam😁

      Małgosiu, jak kupujesz słuchawki (nawet te tanie) to dołączają kilka rozmiarów tego czegoś miękkiego gumowego, nie wiem jak to nazwać. Dla mnie standardowe też jest za duże, a małe dobrze w uchu siedzi.

      Usuń
  9. Ten Zoszczenko o Leninie to jest kultowy i chyba chodzi za duże pieniądze 🤣 Póki co, nie miałam szczęścia na niego trafić.
    Z dziecięcych radzieckich mam więcej ulubionych, oprócz Witii Malejewa i Kasi z krokodylem. A nawet moja córka ma jedną, a ona nienawidzi wszystkiego, co ruskie (nie że z powodu wojny i Putina, ma tak od dawna) 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "...A nawet moja córka ma jedną, a ona nienawidzi wszystkiego, co ruskie..."

      Twoja córka i ja mamy podobne zaopatrywania...

      Usuń
    2. Jacek, dobrze, że chociaż literaturę lubisz, szkoda by było.

      Usuń
    3. Ja nie, mnie ta Rosja w jakiś sposób fascynuje, aczkolwiek oczywiście zdaję sobie sprawę z potworności rzeczy, które się tam dzieją.

      Usuń
    4. Agata: Literaturę lubię. Nawet filmy oglądam ruskie. Ale mam dużo powodów rodzinnych, aby nie być sympatykiem tego kraju. A nie znoszę już tego, co obecnie on robi, co jest popierane przez większość obywateli tego kraju. Czy naprawdę nie potrafią oni normalnie myśleć? Sam fakt, że po tylu cierpieniach, które przeszli z powodu Lenina, Stalina i innych swoich przywódców, nadal stoją ich pomniki a oni sami są pochowani w sercu Moskwy dobitnie pokazuje masochistyczną mentalność tego narodu.

      Usuń
    5. A ja myślę, że to nie tak. Że ten naród nie ma nic do gadania i ma to wdrukowane od wieków. Co sobie ktoś myśli prywatnie, to myśli, ale ujawniać się z tym nie będzie. Czasy Wielkiego Terroru są już w genach zapamiętane. Więc niekoniecznie popierają to, co się dzieje, ale zdają sobie sprawę, że jedyna możliwość ratunku to trzymać buzię na kłódkę.

      Usuń
    6. Rozmawiałem z Rosjanami (1983-2020) w Kanadzie. Szokujące było, jak cały czas, świadomie czy nie świadomie, bronili ZSRS, jego osiągnięć, negowali historyczne wydarzenia, twierdzili, że w u nich wszystko najlepsze (edukacja, przemysł, naukowcy) i wprost mówili, że to wielki kraj. A przecież już NIE musieli trzymać buzi zamkniętej na kłódkę. Nawet Żydzi, którzy opuścili ten kraj z powodu prześladować, specjalnie źle się o nim nie wyrażali. Zresztą b. dużo z nich wyjechało do Izraela, ale szybko znaleźli się w Ameryce.

      Usuń
    7. Ja Ci mówię, jest to już w genach! Całe życie w zasięgu propagandy, nic dziwnego, że nie potrafią odrzucić tego bagażu.

      Usuń
  10. => Lech
    Oj, to się Szołochow popisał 🤣
    Mistrz też napisał bardzo kiepską książkę, według takich oceniaczy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, że remontują tę willę. Będzie dla ciebie jak znalazł! ;-)
    Lubię ilustracje Marii Mackiewicz, kojarzą mi się ze Świerszczykiem. A ta książeczka kojarzy mi się z inną radziecką pt. "Wakacyjna przygoda", która chyba nawet była lekturą. Też milicja była zamieszana. :-)
    A propos wyrwanych kartek, posiadam egzemplarz "Marii i Magdaleny" z wyrwaną kartką akurat o nocy poślubnej Magdaleny! Co tam się musiało wydarzyć, że aż ktoś wyrwał kartkę?! :-D Do dziś nie znam odpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale mogliby mnie zapytać, jak chcę, żeby było zrobione 🤣 wcale nie jestem przekonana do tej werandy!

      Wakacyjnej przygody nie kojarzę. Co do nocy poślubnej - muszę o tym pamiętać, jak się za swój egzemplarz Marii i Magdaleny zabiorę 😁

      Usuń
  12. Patodeweloperka kwitnie bujnym kwieciem i owocuje w naszym brzydkim kraju. Beton i zgroza. Władze miejskie muszą brać ciężkie łapówki... A czy to nie w paskudnym Krakowie stoi ta pomyłka wszechświata, gigantyczny bubel architektoniczny, w którym balkony są zwrócone do siebie w odległości pół metra?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy mówisz generalnie o Ruczaju, bo tam ponoć takie kwiatki istnieją. Muszę się wybrać na wiosnę i pooglądać te cymesy 😂

      Usuń