![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH-8edWG1D6C1aKIL8VpjtHbIM_HSrXpfPnPTHMiNp_sKOH6aj5ncEwewhY5f-cS07rBKPVFlKBU2MbdQqGziVJD6WiqBTk5Jf0dHbusV6kmrY4ocmbdpYaURziP9awZrKs7yk0KcLT-8/s320/Postrzyzyny.jpg)
Nie ma dwóch zdań - to jest Mistrz. Hołd złożony rodzicom.
Gdy czytam opis świniobicia, to sama już nie wiem, czy mnie to zbrzydza czy zachwyca :)
Egzemplarz zakupiony za złotówkę z likwidowanej biblioteki "Rekordu" w J. Nosił numer 4026. I niech mi ktoś powie, że za komuny nie dbano o pracowników. Nie było szynki w sklepie, ale zakładowa biblioteka miała 4 tysiące tomów. Pamiętam, jak chodziłam pożyczać książki do pracy Tatki. Cała wielka sala konferencyjna obstawiona szafami, gdzie za szkłem stały oprawione w szary papier pakowy setki tomów. Więc to już druga biblioteka zakładowa w 15-tysięcznym miasteczku...
Przeczytane 23 marca 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz