No tak, to jest książka dla dzieci, a ja ją przywlokłam z biblioteki dla córki. Bowiem ona od jakiegoś czasu (gdy założyła konto na instagramie poświęcone jedne aktorce) bardzo się rozwija językowo, znaczy obok angielskiego szlifuje powoli i francuski i włoski - czego nigdy nie chciała robić, w szkole miała francuski i była to orka na ugorze 😉 A teraz, proszę bardzo, jak się chce, to można. Ba, ona już obejrzała całą masę francuskich i włoskich filmów, których JA nie widziałam!
Aliści książką się nie zainteresowała, małpa jedna, więc - żeby nie było, że całkiem niepotrzebnie wiozłam ją w dwie strony, przeczytałam sama.
Przeczytałam... tekstu tam, co kot napłakał. Za to jakie piękne ilustracje! Książki dla dzieci i kiedyś bywały piękne, a teraz to już och!
Jak ja bym chętnie zamieszkała w jednym z tych domków na drzewach! A najbardziej się widzę, jako ta babcia na końcu, z lisem na ramionach, w łóżeczku pod ciepłą kołderką 😍
Książka ma tytuł Sprzedawca szczęścia (dziś już wszystko jest na sprzedaż). Obwoźny sprzedawca oferuje szczęście w słoikach małych, większych i opakowaniu familijnym. Jedni kupują duży słoik, bo chcą się szczęściem podzielić z przyjaciółmi na kolacji. Inni biorą mały słoiczek, bo ich na większy nie stać. Jeden pan chce się targować, bo on już jest szczęśliwy i chciałby tylko słoik na zapas. Ale szczęścia nie można oddać za pół ceny! Pan artysta z kolei wcale szczęścia nie chce, wiadomo, że trzeba cierpieć, żeby tworzyć sztukę. A stara pani ma mało pieniędzy, więc kupuje malutki słoiczek dla wnucząt - nigdy nie wie, co im podarować, bo, biedacy, mają już wszystko...
Wyd. Kite Edizioni 2020
Z biblioteki
Przeczytałam 19 grudnia 2020 roku
Jo, znalazłam na You Tube 😀
A nawet dwa:
Wreszcie dziś wpisałam do katalogu czeskie książki, które przyszły dziesięć dni temu (ha ha, nie było czasu). Każdą przetarłam szmateczką, w końcu to książki używane, zinwentaryzowałam ilość stron, w jednej znalazłam zdjęcie i myślę, że gdybym była na fejsie jeszcze, to bym je na jednej antykwarycznej czeskiej grupie zamieściła 😁
A w jeszcze innej na skrzydełku znalazłam takich dziesięcioro przykazań. I zwłaszcza ostatnie chcę sobie wziąć do serca.
Dodam, że po ostatnich przeżyciach obudziłam się dziś o trzeciej nad ranem (eee tam, nad ranem, to środek nocy przecież) i już nie spałam, za to zaopatrzyłam się w kartkę i zaczęłam spisywać, co komu 😅 Już to raz robiłam, gdy kolega z kursu okazał się zarażony, ale teraz dokładniej 😏 Testamentu jako takiego spisywać nie potrzebuję, bo wiadomo, że wszystko idzie dla córki. Ale różne drobiażdżki można podarować czy po prostu zarządzić, komu ma córka pewne rzeczy jej niepotrzebne przekazać.
A potem wymyśliłam taki cymes - gdyby ona też zeszła z tego padołu, mieszkanie postanowiłam udostępnić jakiejś wychowance z domu dziecka. Osobiście nie znam żadnej, więc postanowiłam w to ubrać mojego brata, który po naszej śmierci miałby
a/ znaleźć takową (obiło mi się o uszy kiedyś, że takie 18-latki wylatują z domu dziecka, bo już są dorosłe, i nie mają co ze sobą zrobić) właśnie na wylocie
b/ zainstalować ją w tym moim mieszkaniu
c/ doglądać i kontrolować dyskretnie
d/ gdy zobaczy, że sobie radzi, pracuje, może chce założyć rodzinę - wtedy jej to mieszkanie już oficjalnie przekazać
Tak więc cała robota miałaby spaść na niego - chyba się nie ucieszy. Przy obiedzie zapytałam córki, co ona na to, bo może ma inne pomysły. Nie miała. Ale powiedziała, że te dziewczyny z domów dziecka to patologia (tylko dlatego, że ona jedną znała). Szczerze - nie dziwi mnie to, przetrwać w takim środowisku to nie w kij dmuchał i pewnie łatwo zejść na złą drogę, zwłaszcza, gdy się nie widzi perspektyw... Jednak nie generalizujmy.
To ja chyba jestem bardziej optymistycznie nastawiony, bo ani m iw głowie spisywać testamentu czy jakichś dyspozycji co do poszczególnych dóbr :D
OdpowiedzUsuńUżywasz jakiegoś programu do katalogowania książek?
Ale chciałoby się na odchodnym coś dobrego zrobić ;)
UsuńUżywam programu Ant Movie Catalog - jak sama nazwa wskazuje, służy do katalogowania filmów, ale ja w nim zbieram rozmaite rzeczy. Sciągalny z sieci. Kiedyś nawet zaczęłam katalog kucharski ;) że niby będzie pomocny, gdy na przykład wpiszę do wewnętrznej wyszukiwarki, co mam w lodówce i on mi szybko poda przepis, który z tego wyczaruję. Tyle, że zarzuciłam po kilkudziesięciu rekordach, zabrakło czasu/systematyczności.
Przy książkach wpisuję w miejscu reżysera autora, w miejscu długości - ilość stron itd. Jest tam też miejsce na rozmaite notatki.
Ma swoje forum: https://forum.antp.be/phpbb3/index.php
Dzień dobry, trafiłam przez komentarz u siebie, będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńA ta włoska książka dla dzieci- kto ją ilustrował? Bo te obrazki takie mocno inspirowane Jackiem Yerką... Ten domek na drzewie...
Witam :)
UsuńIlustrował Marco Somà, na Bonito jest kilka jego książek wydanych po polsku https://bonito.pl/autor/marco+soma/0