czwartek, 16 lutego 2023

Rex Stout - Po moim trupie

 

W celu wypożyczenia czwartego Rexa Stouta znów musiałam się udać do odległej filii. Znaczy - od Fabryki to nawet w pół godziny się tam człowiek dostanie, ale potem powrót do domu to już godzinka zleci. Skoro już jechałam, to zamówiłam jeszcze cztery inne książki - i wiecie, jaki skandal? Jedną z nich ktoś sobie właśnie zamówił! Co oznacza, że będę musiała znów odbyć tę wycieczkę w bliskim czasie, a miałam chytry plan, że będę wszystkie prolongować i pojadę oddać hurtem na wiosnę 😂 Nie wyszło, no cóż. Sprytnym też trzeba umieć być (wybierać książki, których na pewno nikt nie chce?).

Całe szczęście, że sam kryminał fajny, nie zawiódł. Archie Goodwin nieodmiennie dowcipny, a Nero Wolfe jak zawsze monstrualnie gruby i zainteresowany głównie swoimi orchideami. Wiem, że każdy ma swój gust i lubimy różne rzeczy, ale mimo to polecam.

Początek:


Koniec:

Wyd. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2012, 215 stron

Tytuł oryginalny: Over my dead body

Przełożyła: Anna Dwilewicz

Z biblioteki

Przeczytałam 12 lutego 2023 roku

I teraz właśnie, szukając w kalendarzu tej daty, zorientowałam się, że przecież wcześniej przeczytałam Mészáros i to o niej miałam dziś pisać 😧 Matko i córko, ale jestem zmęczona, coś takiego mi się jeszcze nigdy nie przytrafiło...



Podczas tradycyjnej niedzielnej pogawędki z Psiapsiółą z Daleka, kiedy to zdajemy sobie relację z minionego tygodnia, spytałam, czy zna Rexa Stouta. Z nazwiska tak, ale nie czytała. Za to oglądała seriale telewizyjne. Albowiem Włosi sobie kręcili w studiu adaptacje tych kryminałów, w latach 60-tych, i one miały olbrzymie powodzenie wśród telewidzów, do 20 milionów na odcinek. Napaliłam się, bo lubię czarno-białe filmy - i z radością odkryłam, że niektóre są na You Tube. Ale wiecie co - usnęłam w trakcie oglądania pierwszego. No co poradzę, chyba zmęczona jestem 😕

 

Za to przeczytałam, że ponoć sam pisarz był bardzo zadowolony z tych ekranizacji, zwłaszcza w porównaniu z filmami amerykańskimi. I jeszcze taką ciekawostkę, że Stout negocjował kwestię praw autorskich z reżyserką serialu... po łacinie.

14 komentarzy:

  1. Ostatnia strona kryminału z mocnymi spoilerami. Gdybym planował lekturę mógłbym się wkurzyć za to zdjęcie.

    Co do włoskiej produkcji... rzuciłem okiem - serial w konwencji naszego teatru tv. Nie jestem pewien, czy za twoje zaśniecie odpowiadało zmęczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem 😂 Ale jak ktoś tu zagląda regularnie, to wie, że na końcu będzie - koniec 🤣 Powinien w takim przypadku omijać.
      Tak, tak to właśnie odebrałam, teatr tv. I stosownie do tego zareagowałam he he.

      Usuń
    2. Nie zawsze aż tak dużo można wywnioskować z lektury ostatniej strony kryminału :)

      Usuń
  2. Nie znam tego autora, ale świat jest pełen książek i nie sposób się w nich dobrze rozeznać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to dobrze czy źle, oto jest pytanie. Ilość książek jest NIEOGRANICZONA. A jeszcze gdy się czyta w obcych językach, to już w ogóle jest niewyobrażalne.
      Patrząc na to pozytywnie: zawsze na nas coś jeszcze czeka do odkrycia.
      Negatywnie: czy w ogóle warto zaczynać, skoro nigdy się tego nie ogarnie?

      Usuń
  3. Szacunek dla autora, miałam łacinę w liceum i na studiach i niewiele pamiętam!

    OdpowiedzUsuń
  4. BBM: A do niektórych książek przecież kilkakrotnie robi się podchody- z różnych powodów zresztą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takich książek co najmniej kilka... niech żywi nie tracą nadziei 😁

      Usuń
  5. Chyba tylko jeden raz , w dodatku wieki temu, uchciwilam sie na Stouta i na tym sie skonczylo.
    Zdarzylo mi sie ogladc filmy z akcja i watkiem odbywajacych sie w USA a zrobionych przez Francje, Wlochy lub Anglie. Byly zenujace ! Co za przekrzywione i nieprawdziwe obrazy naszej rzeczywistosci! pozniej oboje z mezem mowilismy ze skoro takie cos jest pokazywane w Europie i niby przedstawiajace USA to nic dziwnego iz kraza o niej dziwne przekonania.
    Ja, z braku laku, wypozyczylam serie ksiazek dawno temu czytanych, tego samego autora. 12 ! Musialam poukladac wedlug dat wydania kazdej by utrzymac chronologie bo one maja jednego, tego samego bohatera i jego przygody.
    Uczylam sie laciny w ogolniaku a pamietam z niej moze trzy slowa - podobnie z rosyjskim. Wielka szkoda ze moje liceum nie uczylo angielskiego - mialabym jak znalazl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli poznałaś angielski dopiero w Ameryce? To musiały być ciężkie początki...
      Z filmami masz oczywiście rację. Zawsze lepiej, gdy twórcy trzymają się rzeczywistości, którą naprawdę znają.
      Dwanaście tomów! Niezła jesteś! Ja, jak sobie zakładam, że przeczytam wszystko czy większość danego autora, to zaraz robię PROJEKT (tak jak tutaj) i rozkładam na miesiące lub lata 😁

      Usuń
  6. Autora znam, niestety już nie pamiętam co czytałam. Ale tak mam z kryminałami i dowcipami.

    Wracając do Adama Bahdaja -tej książki, o której piszesz nigdy nie czytałam. Coś w niej mi nie leżało, serialu też nie oglądałam. A przecież za "Podróż za jeden uśmiech" dałabym się pokroić. Za serial też. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie skończyłam oglądać serial. Bardzo klimatyczna czarno-biała Warszawa!
      A "Podróż za jeden uśmiech" będzie wkrótce i też sobie OCZYWIŚCIE serial przypomnę.

      Usuń