Aczkolwiek czytam teraz, że z tego względu autorka nie jest wznawiana w nowych czasach 😉
Generalnie jednak powieść mi się spodobała i Jackiewiczowej nie odrzucam. Mam jeszcze (ale chyba dotąd nie czytane) Pokolenie Teresy i Wczorajsza młodość.
Trzeci zarzut jakiejś takiej nierealności dotyczy... kuchni w domu tej rodziny. Dobrze, mają gosposię (babcia już nie pracuje, ale przecież nie jest powiedziane, że musi stać przy garach, jeśli córkę i zięcia stać na pomoc domową, to proszę bardzo), ale te potrawy, te produkty - jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Pewnie, że lata 70-te to były lata dobrobytu (na kredyt), ale czy rzeczywiście można sobie było pozwolić na wyrafinowaną kuchnię? Tym bardziej, że pani Pelasia wspomina w którymś momencie o staniu w kolejkach. A tu ni z tego ni z owego polędwice, forszmaki, devolaje, szczupaki zapiekane w słonince, suchy kompot z jabłek i pomarańczów, można do tego orzechy i bita śmietana z wanilią na deser. Inaczej wspominam PRL 😉
Początek:
Koniec:
Wyd. Czytelnik, Warszawa 1977, 199 stron
Przypuszczam, że coś z tej serii powinnam w domu jeszcze mieć...
Z własnej półki (przyniesiona z knihobudki albo z półki w Jordanówce?)
Przeczytałam 29 maja 2024 roku
Ciągle jestem zdumiona, jak wyrosły te petunie na przestrzeni niecałego miesiąca!
NAJNOWSZE NABYTKI
Wypakowałam wreszcie książki. Okazało się, że przywiozłam ich 25 sztuk. Ja chyba za każdym razem biję rekord 😂 Ale trzeba wziąć pod uwagę, że tym razem nie były to ciężkie i grube knigi o Pradze, te przecież kupiłam wysyłkowo przed wyjazdem 😂 Kryminały tyle nie ważą! Generalnie moja łowicka torba z książkami i filmami ważyła 8 kg. A największy i najcięższy był przewodnik po serialu Ally McBeal, albumowe wydanie - prezent dla córki, która jest wielką fanką i gdy go zobaczyłam na regaliku ZA 5 KORON (czyli za 88 groszy!) wiedziałam, że trzeba go jej zawieźć 😍 Tak, po czesku, ale co z tego. Przecież oglądałyśmy już wspólnie tyle odcinków Chirurgów z czeskimi napisami 🤣
Zwróćcie też uwagę na powieść Magdy Szabo - nie była tłumaczona na polski, więc gdy ją przeczytam, będę mocno do przodu 😎 Mówiłam właśnie córce - to są, dziecko, zalety znajomości języków, masz o wiele szerszy dostęp do kultury światowej 😉
Jedyną pozycją kosztowniejszą był przewodnik po ulicach Pragi 10 - za 80 koron w antykwariacie - i Po śladach czeskich filmów za 60 koron. Reszta naprawdę po 10 i 5 koron albo za darmo z knihobudki 😂 W sumie na książki wydałam 333 korony (58 zł). A ogólnie 580 zł przez cały pobyt - to chyba nie jest dużo, co? 😎
Bo nie zapominajmy też o filmach! 16 sztuk z drugiej ręki + trzy seriale nowiuśki koszuli. Chciałabym dziś coś z tego obejrzeć, bo się lepiej czuję.
Znaczy jestem chora oczywiście, kaszlę jak gruźlik i leje mi się z nosa, ale dziś po raz pierwszy od przyjazdu wstałam bez migreny, więc od razu inaczej. Wczoraj wieczorem w pracy ktoś mi powiedział, że przecież mogłabym pojechać od razu na opiekę nocną i świąteczną i nawet się nastawiłam na taki włajaż włajaż... żeby sobie w ostatniej chwili uświadomić, że przecież jestem w sukience.
No dajcie spokój, co innego zdjąć jedynie bluzkę dla osłuchania warkotów w piersi, a co innego dokonać takiego striptizu totalnego starej baby, zostać w samych majtkach! Fuj!
Bo przedwczoraj miałam gryplan, że córka po szóstej rano pójdzie w kolejkę pod przychodnię, a ja dojdę przed otwarciem o siódmej i w ten sposób może załapię się na numerek do pani doktor - ale gdy mnie córka obudziła, stwierdziłam, że nie jestem w stanie nigdzie iść, na samą myśl, że miałabym się umyć, trzepało mnie z zimna i łeb pękał tak w ogóle.
Ojczasty się od wczoraj domaga obcięcia paznokci, przychodził w tej sprawie już cztery razy - i faktycznie zauważyłyśmy przy obiedzie, że szpony ma jak ta lala - no ale jak mu wytłumaczysz, że nie chcę siadać naprzeciw niego i zarazkami na niego walić, jak mu w ogóle powiedzieć, że chora jestem? Skończy się, że dla świętego spokoju je mu dziś obetnę, a co będzie to będzie...
A' propos pracy jeszcze. To się chyba nigdy nie skończy. Jakiś czas temu poszedł szum, że góra da zgodę na konkurs na tymczasowego pracownika na 6 miesięcy z możliwością przedłużenia na kolejnych 6, więc była nadzieja. Tymczasem okazało się, że to był fejk i żadnego konkursu nie będzie i ja zostanę poproszona o przyjście na miesiąc we wrześniu, na miesiąc w lutym, na kolejny miesiąc w kolejnym wrześniu. I tak do usranej śmierci? Kurna bela!
Nie wiem, czy z tej okazji, ale Derechcja kupiła mi nowy komputer (a może jednak zostaniesz?) z dwa razy większym monitorem i o ile na początku sobie pomyślałam wow, o tyle po czterech godzinach miałam zmęczone oczy od latania z lewa na prawo 😁 Pewnie też kwestia przyzwyczajenia...