Ja to chyba jednak już wiekowo nie plasuję się w targecie. I nie chodzi o to, że nie będę już mieć dzieci ani córka ich mieć nie będzie, więc temat mnie osobiście nie dotyczy. Rzecz w tym, że ja nie znam połowy słów używanych przez autora 🤣 To są takie słowa z internetu - cóż, być może też niektórzy używają ich w codziennym życiu, w dyskusjach i rozmowach - i pewnie często padają czy to na blogach czy na forach, ale hm, ja czytam raczej takie skupione na zwykłym życiu, więc mnie to omija... Cieszę się, że wiem, kto to jest influencer i co to prank i przy tym pozostańmy 😂
Słowa to jedno (plus kontekst kulturowy, ale skoro Wiśniewski specjalizuje się w kulturze popularnej i cyfrowej, to kudy tam mnie do niego), treść to drugie. Gdy momentami mam wrażenie, że autor przesadza, natychmiast czuję wyrzut sumienia - że skoro tak uważam, to znaczy, że jestem dokładnie taka, jak jego negatywni bohaterowie, że nienawidzę dzieci, że nie mam dla nich żadnego zrozumienia, a przecież ani tak nie myślę ani tak nie czuję, w końcu sama mam dziecko (co o niczym jeszcze nie świadczy, bo dzieci może mieć każdy - no prawie - a być dobrymi rodzicami to już nie wszyscy potrafią). Tylko że kto niby myśli o sobie źle? Wszyscy mamy takie momenty, że ja rozumiem, że dziecko potrzebuje tego czy owego, ale. To słynne ale. To jest tak samo jak z rasizmem: nie mam nic przeciwko czarnym/żółtym/czerwonym, ale.
Dobra, generalnie ciężka lektura, choć (ale) nie mówię, żeby nie czytać. Owszem, warto, żeby sobie zdać sprawę z pewnych zachowań. Jednak nie przyjmowałabym wszystkich opinii Wiśniewskiego za wiążące. Może jednak kiedyś pożyczę jeszcze jego Wszyscy jesteśmy cyborgami?
Uwaga dodatkowa: raczej trudno wmówić czytelnikowi, że to reportaż. To są felietony, czasami zbyt odbiegającego od głównego tematu, jakby na siłę doczepione.
Początek:
Wyd. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, 341 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 4 lutego 2025 roku
Po dzisiejszej nocy z Ojczastym właśnie odreagowuję i zażywam w związku z tym elektrolity (hm), ale staram się nie myśleć o tym, więc teraz drobiazgi domowe z ostatnich dni.
W dawnych czasach (znaczy w styczniu jeszcze) kupiłam takie składane siedzonko drewniane - straponten jakby - coby je zainstalować w przedpokoju, trzeba myśleć o starości 😁 Dostałam info, że ze względu na ciężar będzie szło drogą lądową. I teraz podziwiam te włajaż włajaż przez Polskę do Niemiec - wcześniej przesyłka tkwiła kilka dni w Kazachstanie - i (mam nadzieję) z powrotem.
Muszę też podzielić się innym swoim zdumieniem. Otóż spaskudziłam sobie obie rękawice kuchenne, wyjmując z piekarnika czarną tortownicę. Najwyraźniej specyfik, jakim jest pokryta, nie przewiduje wysokich temperatur ha ha ha.
Nie mogłam odżałować tej mniejszej ecru, bo właśnie taka wygodna jest, nieduża. A tu patrzę w Pepco są małe, w komplecie po dwie.
Cóż jednak czytam na metce? Nie prać, nie czyścić chemicznie, nie suszyć w suszarce bębnowej. Zgłupieli czy co? Może ze względu na te kropeczki silikonowe? Ale przecież skarpetki dziecięce też mają takie!
O dziku nic nie słychać, z tym, że nie łażę teraz po osiedlu, to mogę nie wiedzieć. Na wieczną rzeczy pamiątkę daję jeszcze ukradzione z FB zdjęcie ze stycznia. Kruca bomba, jakie to bydlę!
A jako się rzekło, po osiedlu nie łażę, w sprzyjających okolicznościach (gdy Ojczasty śpi, ale na to nie można za bardzo liczyć, bo w jednej chwili śpi, a w drugiej już nie) lecę jedynie do sklepu i zerkam na budkę. Tak że po siedmiu miesiącach musiałam zrezygnować z przebieżek. I bardzo bardzo bardzo mi tego żal.
To nie bydlę, to nierogacizna 😜
OdpowiedzUsuńNo niech Ci będzie 🤣
UsuńA co ja mam powiedziec na ten zrewolucjonizowany polski jezyk? Mieszkancy przynajmniej poznaja stopniowo , niemal niezauwazalnie a dla mnie zyjacej poza Polska 41 lat to dopiero trudnosc w zrozumieniu. Nie jestem zachwycona bo co innego nowe okreslenia technologiczne wczesniej nie istniejace a co innego poslugiwanie sie stworkami polsko-angielskimi.
OdpowiedzUsuńDzik nie ma rogow ale kly to owszem, nie chcialabym go miec w sasiedztwie. Dziwne ze jeszcze wladze go nie wylapaly.
Właściwie Tobie może być łatwiej, bo te wszystkie nowe wyrazy z angielskiego pochodzą. Zazwyczaj.
UsuńW sumie nie wiem, co z dzikiem i czy w końcu wyłapały czy dalej buszuje.
Ja tych nowomodnych słów znam pewno dużo więcej niż statystyczna pani 50 z dużym plusem, bo mam dziubdziusie przed dwudziestką. Niektóre weszły do rodzinnego słownika, ale poza tym ich nie używam, bo to nomen omen krindżowe i raczej nie odbierane pozytywnie (zresztą zawsze tak było).
OdpowiedzUsuńCo do książki to nie należę ani do frakcji, która lubi sobie powspominać jak to kiedyś było dobrze i "lanie dostawałem, a wyrosłem na ludzi", ani do zwolenników bezstresowego wychowania i robienia z dzieci świętych krów. Myślę, że większy problem jest ze staruszkami, wydaje mi się, że jest coraz gorzej i są lekceważeni, spychani na margines, o szacunku nie ma co gadać. "To nie jest świat dla starych ludzi" (świat, bo to nie polska specjalność, raczej ogólny trend). Dziecięce tragedie jednak poruszają społeczeństwo, są opisywane, politycy reagują i powstają różne "lex Kamilek", a analogiczne historie ze starymi ludźmi nie trafiają na nagłówki.
A to siedzisko serio tak krąży po świecie? 😅Paranoja!
Szkoda, że nie masz możliwości przejść się i przewietrzyć głowę po tych wszystkich stresujących sytuacjach. A brat już wrócił?
Agata
"bo to nomen omen krindżowe" 🤣🤣🤣
UsuńSkoro facet napisał wcześniej książkę o internecie, to nic dziwnego, że zna te nowomodne słowa na wyrywki. Ale czasem w komentarzach pod jakimś artykułem widzę, że dużo ludzi się nimi posługuje...
Ciekawe, czy to spychanie na margines starych ludzi bierze się z ich nadmiaru? A przecież wiadomo, że będzie ich więcej, coraz więcej. Właściwie jedyny głośny przypadek, jaki kojarzę, to stara już sprawa łowców skór.
Zaraz sprawdzę, gdzie dziś przebywa moje siedzonko 😉
Brat wrócił z Maroka, ale na moje pytanie, czy zabrałby Ojczastego na dwa tygodnie, jak wcześniej proponował, odparł, że teraz nie, bo 14-go jedzie do Pakistanu. Więc tak to.
No cóż, na razie żadnych odnotowanych ruchów, dalej Germany 😏
UsuńMoja foremka na czekoladę dubajską co prawda szła z Nadrenii-Westfalii prosto do Polski, ale tydzień i na dodatek zniknęła z opcji śledzenia, więc się stresowałam (jak to człowiek szybko zapomniał, że kiedyś kartki z wakacji zazwyczaj grubo po powrocie przychodziły😅 jeśli w ogóle). Nie było jej też w aplikacji inpost. Na szczęście jakoś dotarła.
UsuńAgata
To ja wspomnę o zwrocie kasy za laptopa kupionego w końcu grudnia. Też idzie... I mam nadzieję, że jakoś dotrze 🤣
UsuńDla dzieci trzeba mieć po prostu dużo tolerancji.
OdpowiedzUsuńNie uwielbiam, ale nawet gdy zaczynają mnie irytować wrzaskiem* staram się pamiętać, ze to tylko dzieci i że sam pewnie byłem nie lepszy będąc dzieckiem.
Mam rękawice powieszoną przy kuchence, ale do wyciągania brytfanki z piekarnika używam zazwyczaj zwykłej szmaty (kawałka zużytej poszewki) którą trzymam razem z blaszkami do pieczenia :D
________
* chociaż mnie w sumie bardziej bawi, gdy słyszę ten harmider przechodzący momentami w jazgot na podblokowym placu zabaw i sobie myślę, że fajnie, że nadal są dzieci, które się bawią tak normalnie, jak kiedyś bawiły się dzieci, a nie siedzą non stop w komórkach.
Przy czym najczęściej tolerancję ma się dla własnych dzieci 🤣
UsuńMasz rację z tymi zabawami na podwórku - należy się cieszyć, że jeszcze (niektóre) dzieciaki wychodzą z domu...
Ale... zawsze ale... ale jednak nie chciałabym mieszkać koło przedszkola 🤣 To już może wiek się odzywa i potrzeba spokoju i ciszy?
Sprytnie z tą szmatą. Ja oczywiście zostawiłam te stare rękawice, wyłącznie do użytku przy wyciąganiu czarnej tortownicy. I nauczka na przyszłość - nie kupować żadnych takich blach poza zwykłymi.
Ja niestety mieszkam koło przedszkola i czasem naprawdę dają czadu, najgorsze są zawody dziewczynek, która przeraźliwiej zapiszczy😬
UsuńZawsze się dziwimy, że paniom to nie przeszkadza.
Agata
Eee tam, to Ty tak myślisz, że one robią zawody, a tak wcale nie jest, bo... czekaj, nic nie udało mi się wymyślić na ich usprawiedliwienie 🤣
UsuńBardzo lubię twoje komentarze Dariusz , są takie całkowicie moje
OdpowiedzUsuńno, czasami są takie zwykłe i swojskie...(inny anonim)
UsuńNa temat książki powiem jedno - zbudowałabym autorowi boisko pod oknem, najlepiej sypialni.
OdpowiedzUsuńKupiłam rękawice silikonowe, ale niestety czasami mocno czuję ciepło, nie ma to jak grube szmaciane!
A to krzesło, to z ołowiu?
jotka
No właśnie, boisko pod oknem 🤣
UsuńKrzesełeczko drewniane, ileż może ważyć? 3-4 kg? No ale tak napisali i tak sobie jedzie przez świat.
A ja uważam, że dziecko to człowiek i dobrze jest by od początku wpajać mu pewne zasady . Nie należy bić i wrzeszczeć ale też nie można mówić "wyrośnie z tego" . Pozwalanie na wszystko to lenistwo rodziców po co tłumaczyć lepiej udawać, że jest ok. 😉
OdpowiedzUsuńWychowanie małego człowieka to trudna sprawa i nie każdy się do tego nadaje (w sensie rodzic). Często powtarza się grzechy własnych rodziców, no bo "przecież nic mi się nie stało, gdy dostałem parę razy lanie, należało się". Zapomniał wół etc.
Usuńmiałam identyczne zdziwko, gdy sie okazało, że poduchy tarasowe na kanapkę nie są do prania !? no na jeden sezon normalnie, może taki jest chytry plan juska. i faktycznie po jednym sezonie nadawały się głównie do prania. dobrze, że choć w pełni rozkładalne są biodegradowalne. no ale ja zaryzykowałam upraniem. i faktycznie do wyrzucenia. także nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńTak, to może być chytry plan producenta 😉 Wbrew aktualnie lansowanym trendom ekologicznym, żeby produkować rzeczy, które mogą długo służyć, które można naprawiać etc.
UsuńAle na tej rękawicy napisali, żeby wodą z mydłem prać, może chodziło o pralkę?🤔
UsuńJa bym uprała, co innego sweterek z kaszmiru, ale rękawica? Chyba w najgorszym przypadku faktycznie zejdą te silikonowe cosie
Agata
Znak pralki jest przekreślony, ale rzeczywiście dopiero na zdjęciu widzę, że można prać ręcznie w wodzie z mydłem. Gołym okiem nie przeczytałam przecież!
UsuńJednakże nie mam zamiaru się bawić w takie mecyje. Ubrudzi się, wrzucę do pralki i UWIDIM!
Childism - dla mnie to dziwaczny twór językowy, okazuje się, że może oznaczać poparcie dla dzieci albo niechęć do dzieci.
OdpowiedzUsuńByć może to jest dobre wyjście - dwie przeciwne sobie grupy childismanów wdadzą się w dyskusję a dzieci bedą mogły spokojnie porozrabiać.
"dwie przeciwne sobie grupy childismanów wdadzą się w dyskusję" - a może nawet pobiją 😂😂😂
UsuńKiedy Wera była młodsza i często u nas bywała to kilka zwrotów od młodej łapałam. Teraz już studentka, nie ma czasu na bzdety, swoje życie zaczęła, więc muszę poczekać aż Calineczka mnie podszkoli 😀 Każde pokolenie ma swoją "mowę". Moi rodzice mówili "serwus" do swych rówieśników na powitanie, my - cześć, młoda -hejka. Ostatnio, bo teraz już nie wiem. Tak mi się skojarzyło. Wiem co to "robić bekę" 😀
OdpowiedzUsuńDzięki wnukom można mieć kontakt z takimi zwrotami 😁 Bekę też znam.
UsuńSerwus pamiętam jednak głównie z filmów czy książek przygodowych.
Do tej pory wiele wyrazów i zwrotów w polskim języku nie rozumiem, a najbardziej denerwuje mnie wprowadzanie do języka polskiego angielskich wyrażeń. Parę lat temu po raz pierwszy zetknąłem się z „hejter” i nawet nie pomyślałem, że to przecież jest słowo angielskie w brzmieniu polskim. Sądziłem, że chodzi o ludzi krzyczących „hej”…
OdpowiedzUsuńNota bene, w Twoim blogu znalazłem cztery nieznane mi polskie słowa: „Pobieżka”, „Kruca bomba”, „Ecru” i „Target”.
Nawet autor wspomnianej książki wymyślił (?) nowe słowo, „childism”. Ciekawy tylko jestem, jak większość Polaków go wymawia-czy w wersji angielskiej, czy nadwiślańskiej?
Posiadam żeliwny kociołek (iron cast Dutch oven), w którym lubię piec kurę w temperaturze 260 C (500 F). Gdy muszę go wyjąć z piekarnika, rękawice nie wystarczają (przyznać muszę, iż moje są definitywnie z tych tańszych) i też raz się oparzyłem. Widziałem raz w sklepie lepsze, wytrzymałe na bardzo wysokie temperatury, ale ich cena była zwariowana.
Co do tej metki, to w PRL był strój kąpielowy, którego metka ostrzegała, aby nie prać w wodzie…
Przebieżka 😁 Tak naprawdę używana przez mnie nieprawidłowo, bo chodzi o bieganie, a ja tak nazywam moje chodzenie.
UsuńEcru to taki jasny kolor, między bielą a beżem. Nazwa z francuskiego.
No, target to już pewnie z angielskiego? Docelowi klienci.
No a kruca bomba to właściwie znam też z filmów czy książek z czasów PRL 😂
Hejter - "Sądziłem, że chodzi o ludzi krzyczących „hej” 🤣🤣🤣
Nie wiem, jak większość Polaków wymawia "childism", bo ja nigdy wcześniej tego terminu nie słyszałam!
Tak żeliwny kociołek to pewnie będzie coś podobnego do mojego nowego rondla żeliwnego - którego jeszcze nie miałam okazji użyć, ale będę na przyszłość pamiętać, że można się sparzyć.
Strój "kąpielowy" był widocznie przeznaczony tylko do eleganckiego obnoszenia po plaży 😂