Dobra książka na dobry początek roku.
No, taki średnio dobry, bo dziś dopiero pierwszy dzień, kiedy mnie głowa nie boli. Ale mam przecież nie narzekać na żywot, tak?
Umowa w pracy jeszcze żadna nie podpisana, ale słownie omówione, że podpiszemy na trzy miesiące - umówmy się, że przez ten czas nie będę się martwić, co dalej. Korona być może przeszła bokiem i jestem tylko (ciągle) przeziębiona. Córka pod tym względem w porządku, Ojczasty w porządku. Będę dziś pisać do niego list, żeby się rozejrzał za szczepieniem, to może wreszcie do niego pojadę... i posprzątam 😏
Cała reszta - nieważna!
Tę Śmierć pana Baltisbergera na przykład doskonale pamiętam. W ramach swojej nie-do-opanowania manii robienia zapasów na przyszłość, kupiłam już kilka Hrabali/Hrabalów (?) w oryginale, ale on jest jeszcze dla mnie za trudny językowo.
Początek:
Wszystkie zresztą pamiętam.
Przy okazji zerknęłam do dwóch książek o Hrabalu, jedna z nich wiedzie śladami pisarza po Pradze i nie tylko i tak mi się zatęskniło, tak zatęskniło 😓 Przypomniałam sobie o dawnej obietnicy - że kiedy już się zdobędę na to, by ruszyć poza Pragę, pierwszym miejscem, które odwiedzę, będzie Kersko, to rozsławione przez Hrabala Kersko, gdzie miał dom letniskowy. Chyba zaraz zadzwonię do Věry i zapytam, czy ze mną pojedzie, wszak opowieść gminna niesie, że zagubił się w kerskim lesie pewien Murzyn z jakiejś tam drużyny sportowej - i do tej pory nie znalazł.
Ten pomnik nagrobny z dwoma gołąbkami... Rzeczywiście zwróciłam uwagę na praskich cmentarzach na wszechobecne gołąbki. Ale nie na to, że faktycznie jeden ma dziobek ku górze, drugi na dół. To przecież musi coś znaczyć. Usiłowałam teraz znaleźć wyjaśnienie w czeskim internecie, ale nie udało mi się. Ogólnie jest tak, że uważa się takie białe gołąbki za symbol czystości i wierności, to ostatnie ponoć nie do końca odpowiada prawdzie, bowiem wyczytałam, że samiec potrafi się puszyć przed obcą samiczką bezpośrednio w pobliżu gniazda, w którym jego połowica wysiaduje młode 😎
A jsou to ptáci in vivo náležející výhradně řádu měkkozobých -
holubi a hrdličky. Jednoduché druhové složení je dáno tisíciletou
symbolikou. O holubech se již v předkřesťanských dobách věřilo, že
přinášejí štěstí, v bájesloví naznačuje bílá holubice podobu nevinné
nebo očištěné duše a ta u vysvobozených lidí vylétá v podobě bílé
holubičky. Také domácí holub „dobrodincům svým je velmi vděčný;
doprovází prý i mrtvolu svého pána a usedne na hrob jeho“. Nakonec,
dodnes se cení Picassova mírová holubice a papež vypouští bílé holubice
z okna nad Petrské náměstí. Je to přitom zajímavá symbolika - holubi
nějak věrnými manžely nejsou a je možné vidět, jak se holub točí před
cizí holubicí v dohledu hnízda, kde jeho věrná manželka vysedává rodinu.
Ale nicméně tradice jsou tradice.
Ale co z tymi dziobkami?
A mówią, że Czesi nie mają fantazji!
Prosty sposób, okazuje się, na Weltschmerz 😄
Wyd. AGORA Warszawa 2011, 161 stron
Tytuł oryginalny: Perličky na dně
Przełożyli: Jan Stachowski, Edward Madany, Cecylia Dmochowska, Andrzej Czcibor-Piotrowski
Z biblioteki
Przeczytałam 2 stycznia 2021 roku
Ponieważ wszystko u mnie się musi najwyraźniej obracać wokół książek, donoszę, iż znów rozpoczęłam akcję odkurzania. Tychże.
Poprzednia trwała pół roku 😁 i zakończyła się raptem w lipcu... ale po pierwsze, już widzę, że te odkurzane w styczniu proszą się o powrót, a po drugie - wtedy to trwało wieki, bo było połączone z uzupełnianiem katalogu. Teraz już tylko zdejmuję i wytrzepuję książki z jednej półki, wycieram ją i gdy przeschnie, ustawiam tomy z powrotem. A więc błysk. Dziś były kryminały. I już myślę przy okazji, czy nie wdrożyć projektu Każdego miesiąca jeden, bo te Chandlery i Macdonaldy to wieki temu czytane...
A tu nie chodzi o to, że jeden gołąbek jest żywy, a drugi zmarły?
OdpowiedzUsuńNo tak, to jest najprostsze wytłumaczenie, że jeden patrzy jeszcze do świata żywych, a drugi już ku wieczności. Ale dlaczego? Gdyby mąż chował żonę - dobrze. Ale przecież ten mąż spodziewa się, że za parę lat pochowają i jego i wtedy gołąbki mające symbolizować tę parę powinny oba patrzeć ku górze?
UsuńRobiąc „porządki” w książkach mam wrażenie, że czas jakoś płynie inaczej😉
OdpowiedzUsuńByłam tylko raz w Pradze i to w deszczowy dzień, ale jest to miasto, do którego koniecznie trzeba wrócić i poznać je lepiej.
Mogłaby coś na ten temat powiedzieć moja mama, która zlecała mi układanie na nowo książek po malowaniu... Zamiast raz-dwa dawać na miejsce, ja zatapiałam się a to w jednej, a to w drugiej :)
UsuńW deszczowy dzień nigdzie, moim zdaniem, nie jest fajnie - więc tym bardziej trzeba wrócić za pięknej pogody!