wtorek, 26 stycznia 2021

Jacek Roy - Fałszerz w złotych ramach

O, a to jest książeczka, którą wpisałam ostatnio przy odkurzaniu na listę własne do przeczytania, bo mam ją nie-wiem-odkąd, a nie tknięta. Seria ZDARZENIA, SENSACJE, ZAGADKI - nie posiadam nic innego tak wydanego i może to dobrze, przejrzałam tytuły i nic nie nęci 😉

Okazało się, że jest to fabularyzowana biografia pewnego wielkiego fałszerza obrazów - gość nazywał się Elmyr de Hory, był węgierskim Żydem, rzekomo pochodzącym z arystokracji, co okazało się oczywiście nieprawdą, ale... Ale o tym Jacek Roy (ewidentnie pseudonim, nic o nim nie można znaleźć) chyba nie wiedział.

Mianowicie moje krótkie amatorskie śledztwo wykazało, że biografię Elmyra (zawierającą nieprawdziwe informacje, takie jak ta o korzeniach Węgra) wydał w 1969 roku niejaki Irving Clifford, znany również z tego, że napisał fałszywą autobiografię Howarda Hughesa - i nawet za to siedział, ha ha, fałszerz napisał o fałszerzu. W każdym razie moja koncepcja jest taka, że Jacek Roy posiadał egzemplarz Fake: the story of Elmyr de Hory: the greatest art forger of our time Clifforda, przestudiował go sobie i napisał swoją polską wersję. Na ile tożsamą z dziełem Clifforda, to już nie wiadomo. Powtarza zawarte tam informacje i, uwaga, wydając swoją książkę w 1976 pisze, że siedem lat wcześniej po jej bohaterze zaginął ślad. Niewątpliwie, skoro opierał się na biografii wydanej właśnie siedem lat wcześniej, nie mógł znać dalszych losów de Hory'ego 😕  Który w 1976 właśnie, zagrożony deportacją do Francji, gdzie czekało na niego więzienie, popełnił samobójstwo.

Elmyr de Hory był świetnym fałszerzem, ale być może również świetnym malarzem, któremu okoliczności nigdy nie pozwoliły ujawnić swego talentu i skuszony łatwym zarobkiem poświęcił się kopiowaniu mistrzów. Tragiczna w gruncie rzeczy postać (nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale nie interesowałam się specjalnie tematyką). Warte uwagi jest też tło, lata 20-te i 30-te w Paryżu wśród bohemy czy kulisy handlu obrazami po wojnie w Europie i Ameryce.

Tutaj podsumowanie działalności fałszerza, dokonane na podstawie tej książki.

Początek:

Koniec:
Półka zawiera cały szereg pozycji, których nigdy nie przeczytałam, czasem tylko zaglądałam do tej czy owej, szukając konkretnej informacji. Ale oczywiście nie tracę nadziei, że pewnego dnia... 😎

Wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1976, 163 strony

Seria: Zdarzenia, sensacje, zagadki 

Z własnej półki 

Przeczytałam 21 stycznia 2021 roku 

 

Drodzy Czytelnicy, to post numer 1350 na tym blogu, czyli 1350-ta przeczytana książka. Jeżeli będę to ciągnąć dalej, za jakiś rok z hakiem (pewnie niemałym) będzie okrągły jubileusz 😍

Wybrałam się wczoraj do ZUS, aby mi obliczono składkę na ten rok - ja nie wiem, wszyscy zawsze narzekają na panie urzędniczki, a ja ZAWSZE trafiam na bardzo miłe i pomocne kobiety. Również tym razem, choć, jak się okazało, przyszłam o tydzień za wcześnie. 

Skoro już tam byłam, pobrałam także numerek do pokoju EMERYTURY I RENTY. To już tylko półtora roku, chciałam więc zapytać, kiedy się mam zgłosić - myśląc, że może trzy miesiące wcześniej albo co. Tymczasem nie. Ponieważ jestem z czerwca, a jak wiadomo, w czerwcu nie należy przechodzić na emeryturę, bo się dostaje mniej, mam przyjść z wnioskiem na początku lipca 2022. Już mam zapisane w kajeciku, byle tylko dożyć 😜

Przyszła mi do głowy jedna głupota, więc zasięgnęłam porady: czy może byłoby lepiej na razie nie brać tej emerytury, skoro i tak dalej będę pracować, to później ona będzie wyższa. Pani spojrzała na mnie litościwie, widząc w systemie, jakiego rzędu to będzie kwota, i rzekła: 

- Nie powinnam tego mówić, ale nie będę ukrywać: NIE. Nie ma sensu. Będzie pani płacić wysokie składki, a emerytura pójdzie w górę o grosze. Przechodzić. 

No, to mam jasność. Będąc na emeryturze w dodatku będę płacić już tylko składkę zdrowotną (obecnie ok. 380 zł), a społeczne odpadają, będę więc gość! Zakładam, że te pieniądze w całości odłożę na gorsze czasy, a nie wydam na czeskie książki 😏

A tymczasem osiedlowa tablica ogłoszeniowa zawsze przyniesie coś ciekawego.

17 komentarzy:

  1. Z wielkich fałszerzy tylko van Meegerena kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ani tego, przynajmniej z nazwiska...

      Usuń
    2. Powinienem był jeszcze dodać, że o van Meegerenie (Vermera fałszował idealnie) czytałem w jakimś tomiku właśnie z tej KAW-owskiej serii "Zdarzenia, sensacje, zagadki".

      Usuń
    3. Widzisz, jak powiedziałeś o Vermeerze, to sobie przypomniałam - jest tu o tym Meegerenie (krótko) mowa. Że zarobił na swoim procederze 7 milionów guldenów (cokolwiek to znaczyło). I był jeszcze David Stein, którego wystawę dzieł Chagalla (przez niego wykonanych) zaszczycił swą obecnością sam malarz :) A gdy Stein siedział w więzieniu, była tam wolna cela śmierci, więc urządził sobie w niej pracownię i wyspecjalizował się w podrabianiu El Greca.

      Usuń
  2. Czyli jesteśmy w podobnym wieku:-)
    Porządki w książkach obfitują w niespodzianki, wiele egzemplarzy przekazałam do biblioteki osiedlowej, bo szafy nie są z gumy.
    Nasza kadrowa potwierdziła, to, co piszesz o emeryturze, nie warto czekać, bo raczej będzie gorzej, niż lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są z gumy, ale z każdą się ciężko rozstać. Stoi taka 20 lat nietknięta, a jak przyjdzie co do czego, to zaraz myślenie: no ale przecież może za rok albo pięć będzie mi potrzebna...
      Pozdrawiam prawie rówieśniczkę :)

      Usuń
  3. Podziwiam pasję do przeprowadzenia śledztwa.
    Ja niemal cały swój domowy księgozbiór oddałam do biblioteki a i tak książek wciąż przybywa: zakupy, upominki a nawet podbieranie tzw. "wędrującej książki"- i znowu będzie co do biblioteki wynosić!
    A takich książek " do przeczytania" też trochę na półkach stoi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie :) To coś w rodzaju całożyciowego dorobku... bo też i niczego więcej się nie dorobiłam :) Nie mam domu, samochodu, działki, złota w sejfie brak, a i konto w banku nie jest specjalnie spuchnięte. Tylko te książki i ja :)

      Usuń
    2. Znam ludzi, którzy mają piękne domy (i to nie jeden), kilka samochodów, domek letniskowy, łódkę i coś tam na koncie, ale książki u nich nie uświadczysz w żadnym języku (chyba, że dekorator zasugerował, aby nabyli kolekcje wolumenów, w estetycznych, skórzanych oprawach, bo zapełniają puste półki, pięknie wyglądają i podnoszą rangę mieszkańców w oczach odwiedzających ich gości). Czy są rzeczywiście ‘bogaci’ w pełnym znaczeniu tego słowa? Poza tym, rzeczy materialne można stracić w jednej sekundzie; to, co przeczytaliśmy, zostaje z nami do końca życia.

      Usuń
    3. Też znam :) Może z niektórymi ciężko się rozmawia, ale... przynajmniej są zabezpieczeni finansowo :)
      Zobaczymy, jak będę ćwierkać, gdy już w ogóle przestanę pracować. Opieka społeczna? Ojej, nie mogę o tym myśleć przed nocą!

      Usuń
    4. Ja staram się znaleźć optymalny punkt pomiędzy "mieć" a "być". Nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda zrobić... może zresztą nie tak bardzo chodzi o osiągnięcie tego celu, ale sama droga do niego.

      Usuń
  4. Czeka mnie zrobienie porządków z książkami w mieszkaniu w DM, bo pójdzie ono do wynajęcia. Części jest rodziców, część moja. Plan jest taki, że niektóre przywiozę na wieś, niektóre przeniosę do większego mieszkania, a reszta pójdzie w świat. Mam kogoś, kto się tym zajmie w czynie społecznym. Tylko ciężko mi się za to zabrać, a czas nagli.
    Nie wiem, czy dożyję do emerytury, bo to ponad trzy lata, a jak już, to oby nie była niższa niż obecnie renta... ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że najcięższa jest ta segregacja, co gdzie ma iść...
      W normalnej pracy jest - chyba - tak, że pracodawca nie może Ci zaproponować gorszych warunków finansowych, niż miałaś wcześniej. Więc ZUS też nie powinien. Ale co tu oczekiwać normalności?

      Usuń
  5. Na półce widzę “Kradzież Mona Lisy”. Też czytałem i nadal gdzie mam tą książkę, bardzo miło ją wspominam.

    Sądzę, że emerytury w Kanadzie są mniej skomplikowane. Można zacząć brać przed wiekiem 65 lat, ale traci się wtedy 7,2% za każdy ‘wczesny’ rok. Gdy się nie weźmie w wieku 65 lat, to emerytura wzrasta 8,4% za każdy ‘niewzięty’ rok (w wieku 70 lat trzeba zacząć brać). A biorąc emeryturę w wieku 65 lat i nadal pracując, można, ale nie trzeba płacić dodatkowych składek emerytalnych (jeżeli się płaci, to się wyrabia dodatkową emeryturę). I to wszystko!

    Ciekawe ogłoszenie/podziękowanie. Niestety, tu gdzie mieszkam, praktycznie nie znamy się. Czy to dobrze? Nie wiem…. Jest takie powiedzenie, że ‘wysokie płoty czynią dobrych sąsiadów’.

    Patrząc na te wszystkie zdjęcia z książkami na półkach zastanawiam się, czy nie powinnaś otworzyć osiedlowej biblioteki? Na pewno cieszyłaby się powodzeniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy już osiedlową bibliotekę :) W dodatku chlubi się ona prawie 12 tysiącami woluminów, a więc ma ponad dwa razy tyle, co ja :)
      "Kradzież Mony Lisy" też jest na liście do przeczytania.

      Zastanawiałam się nad tym ogłoszeniem i sytuacją: podejrzewam, że była ślizgawica i młoda kobieta wzięła pod rękę starszą i ją doprowadziła do bloku, żeby się nie przewróciła i nie złamała sobie czegoś... chyba?

      Jakież to proste w Kanadzie! Gdyby u nas tak było, że za 5 lat dodatkowej pracy dostałoby się 40% emerytury in plus - to pewnie wiele kobiet by się na to decydowało. Ja na pewno!

      Usuń
    2. .....W dodatku chlubi się ona prawie 12 tysiącami woluminów, a więc ma ponad dwa razy tyle, co ja :)

      Imponująca jest ta wasza osiedlowa biblioteka-ale jeszcze bardziej imponująca Twoja! Nie bardzo mogę sobie wyobrazić, gdzie te wszystkie książki trzymasz. Ja, jak wspominałem, co jakiś czas robię 'dotacje', inaczej musiałbym albo wynająć magazyn, albo zamienić moje mieszkanie na skład książek.

      Usuń
    3. Gdy skończyłam katalogowanie, też byłam zdumiona, gdzie to się mieści - no bo wreszcie znałam ilość ;)
      Znam jedną kobietę, która gromadzi wszelkie papierzyska w sposób jeszcze bardziej niekontrolowany niż ja. I nie tylko papiery, z tego, co mówiła, ciuchy też na przykład. Najpierw zapełniła mieszkanie, potem piwnicę, a potem... wynajęła inną piwnicę :)
      Ale to jeszcze nie koniec!
      Zamieniła mieszkanie, znalazła trochę większe o tej samej wartości, bo w gorszej dzielnicy. Tylko i wyłącznie po to, żeby mieć więcej miejsca na składowanie.
      Dawno się już z nią nie widziałam, ale domniewam, że pandemia mogła mieć dla niej błogosławione skutki. Nie ma już latania po rozmaitych imprezach i przynoszenia kolejnych druków, katalogów, wydawnictw :)

      Jej przykład świeci mi jako przestroga. Pozbyłam się na przykład całej masy katalogów i wydawnictw okolicznościowych sprzed 20-30 lat, kiedy bardzo intensywnie nawiedzałam wystawy. Trochę szkoda, no ale...

      Usuń