czwartek, 2 czerwca 2022

Jerzy Głowacki - Bryg Erotica


No i - ha ha ha - Bryg Erotica przejechał się do Pragi i wrócił 😅 Kto nie wierzy, oto dowód poniżej. Znaczy: na dworcu w Ostrawie Svinov 😅 No tak, zabrałam do czytania po drodze, ale marnie szło, więc włożyłam do torebki z kolei na podróż powrotną. W czasie której bardziej poświęcałam się krzyżówkom oraz dostępnej na pokładzie prasie bulwarowej 😂 dzięki czemu jestem na bieżąco ze sprawą aktorki porzuconej przez męża-ambasadora dla młodej stażystki w ambasadzie etc.   


No, ale w końcu zmęczyłam ten Bryg Erotica i powiem tak: nie jest to arcydzieło kryminału milicyjnego. Internety powiedziały, że Jerzy Głowacki był ojcem Głowy, ale on sam nie ma hasła na Wiki, na Lubimy czytać jest sześć jego tytułów (dwa kryminały i cztery jakieś historyczne dla młodzieży), czym się zajmował na co dzień, nie wiadomo.

Bohater Brygu Erotica to kapitan Wojnar, nigdy nie przedstawiany jako milicjant, tylko - oficer służb śledczych. Taki polski agent 007 😏 Zna języki i to perfekcyjnie, w trakcie rozmowy z zagranicznym handlarzem narkotyków, prowadzonej prawdopodobnie po angielsku (bo czytelnik dostaje oczywiście polską wersję), mówi na przykład:

- W przewidywaniu tego momentu już od dzieciństwa trenowałem na ześlizgu w jordanowskim ogródku. Zresztą zatroszczył się pan o miękkie lądowanie. 

Jestem bardzo ciekawa, jak to brzmiało w angielszczyźnie, te ogródki jordanowskie.

Poza tym Wojnar podoba się kobietom, znakomicie współpracuje z holenderską policją, zna chwyty judo i wszelkie inne, świetnie się czuje w towarzystwie zagranicznych milionerów, choć nie omieszka ich ośmieszyć w najbardziej stereotypowy sposób (o hipisach nie wspominając), nie ma najmniejszych problemów z walutą podczas pobytu w Holandii i ogólnie - boki zrywać z tej próby przeniesienia na milicyjny grunt wzorów z Zachodu. 

Ponieważ jednak kryminały milicyjne mają swoich fanatyków, pomyślałam, że opchnę ten egzemplarz na allegro. A tam co? Duży zawód: Bryg Erotica chodzi po 5-6 zł! Jeden jest za 24 zł, ale sprzedawca chyba nie sprawdził przed wystawieniem innych cen. Tak że nici z moich chytrych planów zrobienia majątku.  


Początek:


Koniec:

Wyd. Iskry, Warszawa 1975, 239 stron

Seria: Klub Srebrnego Klucza

Z własnej półki (ale już niedługo)

Przeczytałam 2 czerwca 2022 roku

 


Wytypowałam sześć pozycji do wyniesienia na półkę w Jordanówce, w zamian za książki przywiezione z Pragi. Sześć, a ma być 23! No, ale od czegoś trzeba zacząć 😁 Na wszelki wypadek pytam - chce ktoś coś? Monika, może te varsaviana by Cię interesowały?


 

 Jakoś tak nie weszłam jeszcze stuprocentnie w zwykły tryb, zakupy zrobiłam mizerne, a że dziś wolne mamy, to nie chciało mi się wychodzić, więc z tego, co w domu, obiad. No i szukałam po szafkach jakiegoś dodatku do drugiego dania i wygrzebałam marynowane papryczki. Diabli wiedzą, czy by się nadawały w tym charakterze, ale najpierw trzeba otworzyć słoik. Podważam - jak zwykle - nożem stołowym wieczko, a tu nagle PYK.


Znak! Znak, że należy w końcu przejść na świąteczne sztućce do codziennego użytku! Skoro te używane do tej pory na co dzień (prezent ślubny od przyszywanej cioci-wdowy-emerytki sprzed 35 lat) zaczynają odmawiać posłuszeństwa...

Kiedyś była dyskusja na fejsie, czy świątecznych sztućców i naczyń faktycznie używać tylko od wielkiej okazji czy też raczej na co dzień, bo dla kogo niby je tak oszczędzać.  A Wy jak uważacie?

Córka tych naszych lepszych nie lubi i postawiła od razu veto. Ale ona po prostu nienawidzi wszelkich zmian 😁 Choć gdy jej przypominam, jak wyglądała nasza łazienka bezpośrednio przed remontem i jak szybko się przyzwyczaiła do nowej, to no dobrze już, dobrze. Teraz jojczy, że z nową kuchnią będzie okropnie 😂

A, właśnie, nowa kuchnia. Co to ją planowałam na przyszły sierpień. Sytuacja chwilowo niepewna. Po powrocie z Pragi spotkała mnie na Fabryce ta miła niespodzianka, że szefowi góra zakazała podejmować decyzji finansowych na czas, gdy go już nie będzie (odchodzi w przyszłym tygodniu), w związku z czym w czerwcu kończy mi się umowa i diabli wiedzą, czy zostanie przedłużona i przez kogo. Tak że nowa kuchnia może się oddalić w podskokach. Dobrze przynajmniej, że ta emerytura już blisko, więc jak by co, jakoś się przeczeka, dokładając ze skarpety 😏

27 komentarzy:

  1. Ja spedzilam dzisiaj trzy godziny na zakupach, mialam zamiar prasowac, ale prad wysiadl na ponad godzine wiec zaczelam czytac angielski kryminal. Tego autora nie znam, ale wyglada na podrobke Bonda, chociaz byl kiedys serial chyba z Cieslakiem o zaradnym policjancie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że był - "07 zgłoś się" - tylko o milicjancie, oczywiście 😉

      Usuń
  2. Ja świątecznych talerzy nie używam, sztućców też nie. Te ostatnie mama używała i zużyła, i teraz gościom podaje takie codzienne :D

    "Namioty wezyra" jakbym mieszkał na miejscu był przygarnął. I Pauksztę. Więc w sumie dobrze, że my tak daleko od siebie, bo miejsca na nowe książki nie mam w ogóle :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zużyła? No proszę, czyli zdarza się 😂

      To przepraszam w ogóle za sugestię - ale jednak odporny jesteś, dzielnie mówisz "nie" nowym przybytkom (pod warunkiem, że ich sam nie sprowadzasz z allegro 🤣)!

      Usuń
    2. Wiesz, te prawie 600 kilometrów, jakie nas dzielą, lekko wspiera moją odporność :D
      A Allegro to samo zło! :D

      Usuń
    3. Na allegro się uodporniłam (ale tylko dlatego, że nie sprzedają tam czeskich czeskich 😂).

      Usuń
  3. Sprawdziłem - Jerzy Głowacki był ojcem Janusza Głowackiego - https://nakanapie.pl/autorzy/jerzy-glowacki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, tam właśnie znalazłam tę informację, a potem sprawdziłam jeszcze w biogramie pissarza 😉

      Usuń
  4. Sztućce świąteczne tez mamy, choć ja nie jestem zwolenniczką takiego dzielenia , gdzie to wszystko trzymać?
    Takich książek to mam pół biblioteki, ale czytelnicy wola nowe, pachnące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wiadomo, że chcą głównie nowości. Toteż biblioteki się pozbywają staroci. Wymiana pokoleniowa książek 🤣

      Usuń
  5. Akurat te, które by mnie interesowały (Paukszta i Zarębińska) to mam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, a już myślałam, że TEŻ będziesz knigi wiozła do domu 😂😂😂

      Usuń
    2. Coś na pewno 😉 Jest jakaś nowa książka o Rydlówce.

      Usuń
    3. Aha. I Ty jej sobie nie możesz kupić w pracy 😉

      Usuń
    4. 😂A wiesz, że nie. Nie współpracujemy z MHK.

      Usuń
    5. A, bo to MHK... widzisz, jak już daleko odeszłam 😆

      Usuń
    6. A skoro już o Krakowie, taka rzecz: https://www.motyleksiazkowe.pl/historia/55612-zydowscy-obywatele-krakowa-miejsca-i-ludzie-9788363464516.html?search_query=zydowscy+obywat&results=6

      Usuń
    7. O! Temu się przyjrzę, bo z Motylami współpracujemy :-)

      Usuń
    8. Ja w tych Motylach musiałam coś kiedyś kupić, bo przychodzi newsletter i dzisiaj PIERWSZY RAZ W ŻYCIU do niego zajrzałam 😂 To właściwie bez sensu i muszę się z tego wypisać, bo każdy mail to 4g śladu węglowego w końcu.

      Usuń
  6. Po angielsku brzmi tak samo - Jordan Gardens - jako ze przeciez nazwisko pomyslodawcy zostaje bez zmian.
    Nie moge komentowac Twych ksiazek, zadnej nigdy nie czytalam.
    Porcelana? - mam zestawy takiej od swieta, sztucce tez, i faktycznie uzywalam je tylko okazjnie. Co mnie zloscilo to to iz wymagaly recznego mycia i ogolnej uwagi obchodzenia sie z nimi by sie ani jedna sztuka od kompletu nie rozbila. W koncu poprzestalam jako ze moi goscie to tylko rodzina wiec uzywam tych codziennych i nikt ani zauwazyl :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że można w ten sposób przetłumaczyć - tylko co mówi jakiemuś egipskiemu przestępcy nazwisko Henryka Jordana i jego pomysł parków dla dzieci, przecież to absurd 😁 Podziwiam też, że kapitan Wojnar wie, jak jest po angielsku 'ześlizg' 🤣
      Nie mam zmywarki (i nie planuję mieć w nowej kuchni), więc u mnie wszystko i tak do ręcznego mycia. Porcelany 'od kompletu' używamy już od dawna, teraz pora przejść na sztućce.
      Nawiasem mówiąc, wszystko to są prezenty i nigdy nie miałam okazji SAMA coś wybrać, według własnego gustu. I tak już pewnie zostanie.

      Usuń
    2. BTW: Dla młodych cudzoziemców (i niestety nie tylko) w Krakowie jest to "Michael Jordan Park"...

      Usuń
  7. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby nóż wyszczerbić, ale może nie pamiętam?

    OdpowiedzUsuń
  8. A ten "Bryg" nie ma przypadkiem fajnego klimaciku? Takiego jak np. "Zły" Tyrmanda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie ma. Jest stereotypowy i naiwny sposób przedstawiania życia na Zachodzie. Plus prawie apologia dzielnych milicjantów.

      Usuń