poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Maj Sjöwall i Per Wahlöö - Roseanna

 

Sprawdziłam na Wiki kolejność kryminałów autorstwa tej szwedzkiej spółki literacko-życiowej, następny powinien być Mężczyzna, który rozpłynął się w powietrzu, ale jest w odległych filiach bibliotecznych, więc na razie cisza (tak, jak wrócę na emeryturę, to pogadamy). Chyba sobie muszę zrobić rozpiskę na kartce, bo gubię się między tym, co mam po polsku (trzy), tym po czesku (sześć) i przede wszystkim między różnymi tytułami, pod jakimi były wydawane poszczególne tomy. Co za bałagan!

 

To, co piszą na okładce, to święta prawda: dziś już jesteśmy przyzwyczajeni i w pewnym sensie stał się stereotypem policjant z nieciekawą sytuacją rodzinną, kłopotami zdrowotnymi i ewentualnie problemem alkoholowym. Ale wygląda na to, że Sjöwall i Wahlöö byli pierwsi.

Jeden z policjantów mówi w pewnym momencie, dość sarkastycznie, klawo jak cholera. Nawet poprosiłam córkę, która miała włączony laptop, o szybkie sprawdzenie, z którego roku był pierwszy Gang Olsena - z 1969, a powieść jest z 1965. Czyli to inwencja tłumaczki raczej 😀 Zresztą w duńskim oryginale to i tak było inaczej: Skide godt, Egon czyli coś w rodzaju cholernie dobrze, Egon. Tak naprawdę zwrot klawo jak cholera wymyślił więc tłumacz filmu?

A przy okazji - ciekawy artykuł o tej kultowej serii.

Początek:

Koniec:

W serii. Żaden autor mnie nie kusi - bo nie znam, a jak wiadomo, lubimy tylko te książki, które znamy 😂


Wyd. Amber, Warszawa 2009, 223 strony

Tytuł oryginalny: Roseanna

Przełożyła: Halina Thylwe

Z biblioteki

Przeczytałam 27 sierpnia 2022 roku


Zadzwoniła koleżanka z liceum. Będzie w Krakowie na wizycie paramedycznej i chciałaby się spotkać. My emerytki (mówię o sobie, ona jeszcze nie) mamy dużo czasu, więc proszbardzo, jestem do dyspozycji. Jej wizyta gdzieś tam bliżej Nowej Huty, więc spotkajmy się w centrum handlowym tamże. OK, niech i tak będzie. Obejrzałam plan tego centrum i zaproponowałam Lajkonika (to lokalna - chyba - sieć piekarnio-cukiernio-kawiarni). Zejdziemy się o 12.30. 

Jak myślicie - o której się rozstałyśmy?

😂😂😂

O 17.30. 

Tak, pięć godzin kłapania pyskiem.

My, baby, to jesteśmy trochę porąbane, co nie?

 

Nowa Kuchnia

Odbyłam wycieczkę do paru sklepów, co kosztowało mnie piękny globus cały wieczór i noc (no nie cierpię łażenia takiego) - a to po to, żeby znaleźć lampy. Wracam bowiem do koncepcji lampy nad stołem, kiedyś miałam, jeszcze taką materiałową z frędzlami 😀, potem przy okazji jakiegoś malowania przeszłam na nowoczesność czyli sznur halogenów przecinający ukośnie całe pomieszczenie, a teraz jednak - powrót do przeszłości. Nie zamierzam jednak stawiać na awangardę (jak tylko coś mi się bardziej spodobało, to od razu co najmniej 1800 zł) i w związku z tym sięgać głęboko do skarpety, więc w sumie chyba wybiorę najprostsze i najtańsze rozwiązanie z IKEA (119 zł).

W internecie znalazłam coś w tym samym stylu, ale już za 400 zł oraz zestaw trzech za 290 - ale czy chcę trzy żarówki zamiast jednej?


W tzw. Józku znalazłam dwa biureczka, nawet na przecenie, ale z każdym coś było nie tak. To u góry ma metalowe nogi, zaś to na dole ma tę głupią pustą wnękę zamiast drugiej szuflady. W rezultacie biureczko zrobi mi na wzór Pan Stolarz od mebli kuchennych, z drewnianymi nogami (jak biureczko u dołu) i dwiema szufladami (ich fronty też drewniane, jak na górnym przykładzie). Rozmiar 110 na 60 cm. Nie wiem, jak ja się pomieszczę na takiej maliźnie, ale założyłam (na resztę życia), iż życzę sobie mieć dostęp do okna, które dotychczasowe biurko blokowało, więc mycie tego właśnie okna było najgorsze w całym mieszkaniu (i najrzadsze).


I patrzcie, w gazecie starej znalazłam takie garnki:

To była reklama płyty gazowej, a nie garnków, więc nie wiem, skąd one. Może to i dobrze - ha ha - nie będą kusiły, ale przyznacie, że pasowałyby 😏 Za to dzięki temu zdjęciu przypomniałam sobie, że mam przecież białą cukierniczkę z uchwytem bambusowym i takiż czajniczek do herbaty z podgrzewaczem - sprzed 30 lat - daaaaawno nie używany. Chyba wyląduje na stole po remoncie.

Donoszę, że mam już na składzie 17 kartonów. Nie całkiem za darmo, bo jak poszłam po nie do Pepco, to wyczaiłam sobie bluzę - ale przecież przed nami ciężkie czasy, więc bluza się przyda, żeby przykręcić kaloryfery 😁

A ten stos obok na podłodze to oczywiście praskie nabytki. Nie ma na nie siły na razie. Zobaczymy po remoncie, będą przetasowania.

17 komentarzy:

  1. Przed remontowy zapal optymistyczny, nie chce go obalac, ale moja kuchnia wciaz nieskonczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapał optymistyczny? Noooo, kochana, trzęsę portkami jak mało kiedy (choć ja zawsze trzęsę portkami w sumie)!

      Usuń
  2. Ja chyba bym wolała na 3 żarówki- delikatniejsze a światła więcej, ale to oczywiście kwestia gustu. BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że to małe lampki, więc takie punktowe światło, a ten pojedynczy większy, obejmie cały stół światłem... tak to przynajmniej widzę. Jeszcze mam sporo czasu na decyzję.

      Usuń
  3. Ja w kuchni chyba częściej zapalam lampkę w wyciągu, nad kuchenką gazowa, niż górne światło.

    Roseannę czytałem, ale jak sobie teraz próbuję przypomnieć kto zabił... pustka. Coś tylko kojarzę, że ta nieboszczka z bogobojnej rodziny bardzo w seksie zagustowała po pierwszym razie i jeden partner jej nie wystarczył.

    Z serii tych kryminałów Amberu znam jeszcze "Detektywa Diamonda i śmierć w jeziorze" Petera Loveseya. Nawet ciekawe to było, z jakimś zamieszaniem wokół nieznanego listu Jane Austen, czy kogoś z najbliższego kręgu, w którym coś się pisało o kradzieży koronki, o którą oskarżono ciotkę pisarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Górnego światła jako takiego nie będę mieć - tylko ta lampa nad stołem i listwa ledowa pod szafkami wiszącymi.

      Czy ona była z bogobojnej rodziny? Teraz się zastanawiam, czy coś było na ten temat 😉 Nieboszczka w każdym razie owszem, lubiła seks i niekoniecznie ze zobowiązaniami. To ją ostatecznie zgubiło ze względu na specyficzne poczucie moralności zabójcy.

      Skoro mówisz, że ciekawe, to dodałam na półkę, jest nawet w osiedlowej filli.

      Usuń
  4. Mój komentarz będzie po raz pierwszy serio, merytorycznie i tak naprawdę od serca. Kocham Lajkonika!!! To moja Mekka w Krakowie. Drogo, ale pysznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja byłam pierwszy raz, choć tylekroć mijałam, choćby tramwajem przy Starym Kleparzu (chyba?).

      Usuń
    2. O to właśnie mój ulubiony 😁

      Usuń
    3. Zawsze jak wracam z Dżendżejowa w niedzielne popołudnie/wieczór, widzę z tramwaju masę ludzi tam siedzących 😀

      Usuń
  5. Nie znam tej serii o detektywie, dlaczego?
    Podoba mi się połączenie bieli z drewnem i lampa tez cudna.
    My zakupiliśmy garnki z powłoką granitową, nic się nie przypala i szybko się w nich gotuje.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, dlaczego 😁
      Ja o zakupie nowych garnków na razie w ogóle nie myślę - choć pewnie, że jak masz nową kuchnię, to chciałabyś wszystko nowe 🤣 Ale te białe ze zdjęcia w gazecie wybitnie mi się spodobały.

      Usuń
  6. Masz racje - remodelka to dobry czas na przetasowanie dobytku, dostosowanie rupieci do nowej przestrzeni i pojemnosci szafek. Zycze powodzenia - z pewnoscia bedzie pieknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj kolejne podejście do szafy... i nic 😥nic z ubrań nie wytypowałam do wyniesienia, wszystko PRZYDASIE - aktualnie pod pretekstem, że idzie ciężka zima i każdy sweter będzie potrzebny. Ech.
      Mało tego, wymyśliłam, żeby coś DODAĆ. Że niby dobrze by było zawiesić w przedpokoju, przed drzwiami wejściowymi, kotarę, to nie będzie ciągnąć od klatki schodowej.

      Usuń
  7. Na pewno będzie pięknie w nowej kuchni. I zachce Ci się coś nowego dostawić, przynieść, wyciągnąć z ukrycia, toż to sama radość! 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń