sobota, 17 sierpnia 2024

Mogę zostać dociekliwym naukowcem + PRAGA sobota

Trzy historyjki o światowej sławy uczonych, którzy już jako dzieci podążali własną drogą: Curie - Skłodowska, Einstein i Rosalind Franklin. Dobra, światowej sławy, ale ja tej ostatniej nie znałam, ale teraz już wiem, że została wycyckana przez współpracowników, którzy za jej osiągnięcie dostali Nobla.

Wyd. ? stopka jest tak małymi literkami, że nie daję rady odcyfrować
Przeczytałam 17 sierpnia 2024 roku


Praga, dzień dziewiąty

No wreszcie bez globusa! Cóż to za cudowne uczucie wstać i iść 😁 I ledwo wysiadłszy z autobusu zobaczyć to coś!

 

A po obejściu dookoła dowiedzieć się, że to pomnik kolonii działkowców!

 

A następnie zobaczyć łąkę dedykowaną autorce bestsellera Taková normální rodinka 😂


Z cyklu: co ludzie miewają na działkach...

 

Cel główny - Sedmidomky. To była taka kolonia robotnicza z lat międzywojennych. Budowało ją miasto jako proste socjalne mieszkania, nie było tam gazu ani kanalizacji. Co ciekawe, są dalej zamieszkane. Urząd przydziela te domki tym, którzy do tej pory mieszkali w lokalach socjalnych (lepszych), ale nie płacili.


Ogłoszenie widziałam o wynajmie - 2 pokoje z aneksem kuchennym, razem 40 metrów. Czyli jeden pokój na dole, drugi na górze. Za 20 tys. miesięcznie czyli około 3,400 zł. Ha ha ha.

Wróciłam pociągiem (rekordowy rok), przesiadłam się na metro i doszłam trzymając się cienia do placu, gdzie jest przejście podziemne ozdobione graffiti (miałam w zeszycie). Jest ich dużo, na każdą okazję, nafociłam 😁



Szłam potem przed siebie, szczęśliwa, że nigdzie się nie spieszę i wszędzie mogę skręcić. To jest genialne uczucie! Ten piękny neorenesansowy budynek spotkałam po drodze i się zachwyciłam, tym bardziej, że ma zegar słoneczny, a ja pochodząc z Dżendżejowa wchodzę w te klimaty 😂 A potem się okazało, że miałam go w kajeciku zapisanego 🤣 To było kiedyś prywatne sanatorium dla mobilnych kobiet (???).

 

Miałam też zapisany dom, który powstał w miejscu dawnej kaplicy - przeszłam ulicę w tę i z powrotem i nie znalazłam numeru 456. Musi co źle zapisałam? Dobrze zresztą, że nie szłam wcześniej - jak wiadomo spadają tu gzymsy... już było pozamiatane, ale jak widać w wiadrze niezłe kawały...

 

Przy tej ulicy mieści się słynna ze Szwejka gospoda U Kalicha, prowadzą ją bracia Töpfer (znam jednego, bo jest aktorem), a tu się okazuje, że ich rodzina tam właśnie mieszkała...



Szłam na sagę przez park kliniki psychiatrycznej i patrzcie państwo, wariatka się mnie czepiła. Nie żeby jakaś pacjentka miejscowa, nie przypuszczam. Po prostu zaburzona jakaś kobieta. Stała przed zamkniętym kościołem prawosławnym i zapytała mnie, czy wiem, kiedy będzie otwarte. Jeszcze nie przypuszczałam, z kim mam do czynienia, bo bym coś wydukała w stylu don't understand i dała nogę. A ja grzecznie, że zaraz sprawdzimy na tablicy ogłoszeń etc. Jak się przykleiła, to nie było na nią rady. Ona pójdzie ze mną 🤣 Jest Węgierką, ale rodzice ją tu przywieźli, jak miała dwa lata albo cztery. Życie niestety ma schrzanione, mąż niedobry, umarł, ale wrócił 😂 Mówię, ze słyszałam tylko o jednym takim przypadku, Jezusa Chrystusa, ale ona oczywiście upiera się, że tak było. Może dlatego, że mąż miał w rodzinie proboszcza. Mąż zły przychodzi i daje jej facku. Po długich rozhovorach - cały czas szła ze mną - umówiłyśmy się na 19 maja przyszłego roku w tym samym miejscu 🤣 - gdy zeszłam na dół w jej towarzystwie i zobaczyłam nadjeżdżający tramwaj krzyknęłam jej do widzenia i biegusiem 😂 Z zasady nie dobiegam do tramwaju (pasażer dobiegający jest pasażerem następnego tramwaju, jak wiadomo), ale nie było innej rady.

A w tym psychiatrycznym parku stało takie coś i za nic nie wiem, ki czort?


 

Wysiadłam w stronie Guermantes (oglądając się za siebie, bo nigdy nie wiadomo) i po raz ostatni zajrzałam do antykwariatu, żeby nieco odreagować tę nową znajomość. Nie nie, nic nie kupować 😂 Wyfociłam sobie tylko nowości praskie na zaś.


 

Po południu umówiłyśmy się z Věrą na kolejną peryferyjną wycieczkę. W planie kościół i zamek. Zamek zgodnie z informacją na Wikipedii niszczeje: dawny właściciel nie miał dzieci, za to sześcioro rodzeństwa i ich potomkowie się o restytucję zamku żarli, aż w końcu przyznano go jednej z nich, która ani o niego nie dba ani nie chce sprzedać. Zamek jest już w ruinie i najwyraźniej właścicielka czeka, aż się wszystko zawali i wtedy sobie piękną cenę za działkę zawinszuje. Ponoć nic jej nie można zrobić. Urzędy są bezradne, przez częściowo zawalony dach leje się woda, a gdyby ktoś pytał, to jest to barokowa budowla pod ochroną. Miałam mnóstwo skojarzeń z wczorajszym filmem, gdzie nowy właściciel zamku terroryzuje ogrodnika sąsiadującego z jego posiadłością, aby się go stamtąd pozbyć. 


Chwilę czekałyśmy na proboszcza, żeby przyszedł otworzyć przeuroczy gotycki kościółek. Oto co zauważyłam na tablicy ogłoszeń w środku (nie w kruchcie, w nawie), ale nie wiem, gdzie ten kibelek się znajduje 😁


Historii Otika na razie nie zrozumiecie 😉 ja ją znam, bo czytałam w Blesku i specjalnie szukałam tego grobu - cmentarz wokół kościoła zamknięto jeszcze przed wojną, ale zrobiono jeden wyjątek już w trzecim tysiącleciu. Smutna historia transformacji. Będę o tym pisać na praskim blogu.


Věra namawiała, żeby zrobić kółko, bo z dołu może zobaczymy więcej zamku, ale to chyba w zimie, jak nie ma liści. Jednakże mogłyśmy podziwiać dolne budynki dawnego browaru, gdzie nas czekała taka niespodzianka:

Schody na skrót, ale obudowane 😁 Gdybyśmy je zauważyły na górze, byłoby mniej kilometrów zrobionych 😁 Nacisnęłam oczywiście ten guzik po prawej stronie, Věra się przestraszyła, że do kogoś zadzwoniłam, ale to było światło - luksusowe schody skrótowe!

 

Jeszcze jedna niespodzianka czeka w miejscowej bibliotece. Jest to rzeźba słynnego Olbrama Zoubka (to on zrobił pośmiertną maskę Jana Palacha) umieszczona na balkonie. Żeby ją zobaczyć w pełnej krasie trzeba przyjść w godzinach otwarcia, a nie w sobotnie popołudnie...



A na zakończenie - takie rzeczy tylko w Pradze. Podjechałyśmy autobusem do stacji metra Haje, gdzie byłam w maju oglądać pomnik kosmonautów. I widzę z daleka, że ktoś tam stoi w hełmie obok pomnika i jest ekipa filmująca. Podeszłam nieco bliżej zrobić ot tak zdjęcie, gdy na nas zamachali. No to zbliżamy się, a ja rzucam żart:

- Kosmonauta koło kosmonautów?

Věra z tyłu mamrocze, że to Remek. Myślałam, że to jakiś prezenter telewizyjny albo co nagrywa program.

Tymczasem no tak... Pierwszy Czech w kosmosie, niejaki Vladimír Remek 😁 Tłumaczę się, że nie poznałam, bo ja nie z Czech jestem 😂 A skąd? A z Polski. O, przyjaźniliśmy się z Mirosławem, niestety zmarł dwa lata temu.

/hm, nawet nie wiedziałam, że Hermaszewski nie żyje/

A Kraków oczywiście jest piękny 😁


Takie spotkanie na koniec. 

Jestem mega zadowolona z tego jubileuszowego pobytu: mimo gorąca i mimo globusów zdołałam zobaczyć wiele z tego, co zaplanowałam, a i trochę nieplanowanych. Przekonałam się też, że należy mieć zawsze w pogotowiu pełen zeszyt pomysłów 😎

Teraz tylko modlić się, żebym nie urwała sobie ręki od (nad)bagażu. I żeby jednak rano nie lało, jak dla odmiany zapowiadają.

19.167 kroków; 12,2 km


29 komentarzy:

  1. O, trafiłam na świeżynkę!
    Jutro poczytam o twojej wyprawie, bo dziś padam, tez z powodu globusa, jakoś polski klimat mi nie służy.
    Schody idealne na upały!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umówmy się, że nam migrenikom żaden klimat nie służy 😕

      Usuń
  2. Twoje spotkanie z Remkiem pewnie długo będziesz pamiętać! Ja miałem trochę innego rodzaju spotkanie z facetem również „unieśmiertelnionym” pomnikiem.

    W końcu 2014 roku odwiedziliśmy na kilka dni niezmiernie malownicze miasto Camagüey na Kubie. Na placu „Plaza del Carmen”, przy którym usytuowany jest 200 letni kościół Iglesia de Nuestra Seniora del Carmen, były poustawiane różne rzeźby z brązu naturalnych rozmiarów autorstwa znanej artystki Marthy Jimenez, której galeria i studio znajdowały się na placu.

    Jedna z rzeźb przedstawiała starszego faceta w czapce, siedzącego na ławeczce i czytającego gazetę. Gdy robiłem zdjęcia, pojawił się starszy mężczyzna w czapce i zaczął coś mi po hiszpańsku wyjaśniać, a następnie usiadł na ławeczce koło rzeźby faceta i zaczął też czytać gazetę... momentalnie zrozumiałem, o co chodzi: to właśnie on pozował Marcie Jimenez, gdy wykonywała tą rzeźbę, a teraz kręci się po placu, czekając na turystów i chętnie im pozuje do zdjęć—oczywiście, licząc na datki.

    Tak więc nie tylko go 'unieśmiertelniła', ale też pewnie zapewniła świetne źródło dochodu—ustawiony jest na całe życie! (https://live.staticflickr.com/5685/23687507765_bca90011ef_c.jpg).

    Może były kosmonauta Remek powinien też wpaść na taki pomysł? Chociaż przeczytawszy pobieżnie jego biografię, po upadku komuny źle mu nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będę długo pamiętać 😁 zwłaszcza dlatego, że takie przypadkowe i takie sympatyczne.
      Istotnie czeski kosmonauta raczej nie potrzebuje dorabiać. Przypomniał mi się film z kosmonautą na emeryturze - Czułe słówka 😀
      A ten kubański dziadek ma niezłą fuchę. I to dopóki jest na chodzie.

      Usuń
    2. "...Przypomniał mi się film z kosmonautą na emeryturze..." To pewnie z tym NRD-owskim, w filmie "Good Bye, Lenin"!

      Usuń
    3. Nie, to był Jack Nicholson właśnie w "Czułych słówkach" (Terms of Endearment).
      Good Bye Lenin też lubię 😁

      Usuń
    4. Niestety, nigdy nie oglądałem "Terms of Endearment"

      Usuń
    5. Niestety albo stety 😁 To klasyczny wyciskacz łez, młoda kobieta umiera na raka zostawiając małe dzieci.

      Usuń
  3. No i fajnie.

    A dodatkowy drobny plus, że tyle strasznych książek wywiozłaś z Polski. Jeśli nadal będą wypaczać gusty dzieci, to przynajmniej już nie naszych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym może być problem. Bo co, jeśli to jednak będą polskie dzieci na wywczasach w Pradze?
      😂😂😂
      A ile jeszcze w domu czeka na eksport! Nazbierałam zapasów!

      Usuń
  4. To takie coś w psychiatrycznym parku to pewnie "taboret" dla tych powracających mężów, żeby mogli sobie przysiąść i porozmawiać z żonami ;-)
    Mam nadzieję, że nie leje. Bezpiecznej i niezbyt ciężkiej podróży powrotnej Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, a że to zły mąż, co bije, to pewnie w złości jedną nogę utrącił 🤣

      Usuń
  5. Zapomniałam, że pisałam niezalogowana i sie nie podpisałam. mokuren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie leje :) nie umiem się zalogować na telefonie 😂 To Przeczytałam

      Usuń
  6. Bardzo produktywny dzień, piękne zakończenie wycieczki. Życzę łagodnego powrotu do domu i łagodnego wejścia w rytm domowego życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie dziwnie 😎 ale tak zawsze jest po powrocie... dlaczego tu sufity są tak nisko i pokoje takie małe 😂

      Usuń
    2. Przypomniało mi się pytanie Stuhra w Seksmisji - "a dlaczego tu nie ma klamek?"😁 Magda

      Usuń
    3. Tak mi to właśnie brzmią w głowie te pytania 🤣🤣🤣

      Usuń
  7. Bardzo fajny był ten tydzień, dzięki za relacje, z przyjemnością je czytałam.

    Trochę Ci dokuczały globusy, ale dzielnie z nimi walczyłaś. Ja liczyłam na ustąpienie bólów głowy po meno (niektóre koleżanki teraz już prawie nie miewają), niestety wciąż co jakiś czas cierpię. Nigdy nie miałam typowych książkowych migren i nie byłamz tym u lekarza (a może by warto po jakieś cudowne pigułki, a nie truć się Etopiryną?), no ale czasem boli. Może to stres lub za mało snu?
    Wreszcie jakąś estetyczna książeczka ( trzeciej pani też nie znam, zaraz sprawdzę ją na Wikipedii).
    Chyba właśnie jedziesz, życzę lekkiej i przyjemnej podróży!
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na to liczyłam, powiem Ci, ale się oczywiście przeliczyłam. Aczkolwiek fakt - migreny już nie są tak masakryczne jak kiedyś. Etopiryną??? Matko jedyna 🤣
      Neurolog przepisał mi tryptany i one pomagają, jeśli wzięte w porę, a coraz częściej mam wątpliwości, czy brać czy może przejdzie po śniadaniu, bo i tak bywa... Jak nie przeszło, to już po ptokach.

      Usuń
    2. Jedyne co na mnie działa. To jesr kwas acetylosalicylowy plus kofeina
      Agata

      Usuń
    3. Ale to jest to, co to słynna reklama była o Goździkowej czy jakoś tak?

      Usuń
  8. Biedna Rosalind😰 i jak młodo umarła...
    Btw Einstein nie lepszy od tych jej kolegów i Mileva też biedna!
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj czekaj - jaka Mileva?
      Och, doczytałam. Bardzo smutne.

      Usuń
  9. wciaz wspolczuje globusow, leki pomagaja? ten ki czort nie daje mi spokoju, gdyby stalo to w innym miejscu to podejrzewalabym, ze to skrzynka na klucze do jakis urzadzen transportowych, albo wieza radiowa, a tutaj to pewnie skrytki na sekretne listy tych co wciaz mysleli, ze sa szpiegami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerka, trzeba było omacać od spodu, czy nie ma tam jakiejś tajnej skrytki 😁 akurat czytałam artykuł o uśpionych ruskich szpiegach, co to właśnie wrócili triumfalnie do ojczyzny, witani na lotnisku przez samego Duce... znaczy tego tam ichniego 🤣

      Pomagają, gdy się je weźmie natychmiast...

      Usuń
  10. No pacz pani, żywy kosmonauta Ci się trafił 😃

    OdpowiedzUsuń