To oczywiście książka dla dzieci, ale podobnie jak przy poprzednich, czegoś tam się dowiedziałam (możecie to skomentować, co mi tam!).
Słowniczek jest dość śmieszny, bo oprócz przepraszam i dziękuję, jest na przykład zdanie Pomóż mi. Okropnie boli mnie głowa - coś dla mnie. Ni bang ło ba, ło de thoł thengsy le. Dopiero by mnie zaczęła boleć, gdybym próbowała się tego nauczyć. Pewnie chodzi o to, że jak poproszę o pomoc, to mi jakieś igły wbiją albo co.
Albo Chcesz, żebym zrobił ci masaż stóp? To Wam nie powiem, jak będzie po chińsku, bo jeszcze zaczepicie na ulicy jakiegoś skośnookiego i będzie draka.
A oto wytłumaczenie tytułu. Mądrzy ci Chińczycy, nie ma co.
Znaki zodiaku. Ja do tych rzeczy nie przywiązuję najmniejszej wagi, NAJMNIEJSZEJ. Ale wiadomo, człowiek jest ciekawy/ciekawski 😀 Więc jestem Tygrys. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, ha ha ha. A Wy? Spod jakiego chińskiego znaku jesteście?
Niby można kupić pałeczki i próbować, ale już mi to chyba inteligencji nie przyda. Za późno.
No. To ja właśnie - tak jak wszyscy, którzy się w temat nie wgłębiali - myślałam właśnie tak. Że widoczny z kosmosu Wielki Mur. A tu Wikipedia podaje:
Wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest widoczny gołym okiem z odległego kosmosu (np. z Księżyca), natomiast niektórzy autorzy twierdzą, że można go zobaczyć z niskiej orbity okołoziemskiej tak jak inne budowle, takie jak autostrady, lotniska czy zapory wodne. Jednak nawet temu twierdzeniu zaprzeczają ludzie, którzy mieli okazję oglądać Ziemię z orbity, m.in. astronauta kanadyjski Chris Hadfield, a także amerykańscy: Alan Bean i Jay Apt: Mur Chiński, ponieważ (w odróżnieniu od lotnisk, zapór i niektórych autostrad) jest względnie wąski, nie ma w nim długich prostych odcinków, i nie kontrastuje z otoczeniem, wobec czego w ogóle nie widać go nawet z niskiej orbity, a z pokładu samolotu pasażerskiego jest ledwo zauważalny.
Wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2018, 221 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 24 kwietnia 2021 roku
W książce wspomniano o ostatnim cesarzu Chin, więc zamachnęłam się na film Bertolucciego, ostatni raz oglądany przed 30 laty 😀I dalej piękny! Ale musiałam go sobie podzielić na dwa wieczory, tak się odzwyczaiłam od długich seansów.
Tymczasem na osiedlu ktoś się przejmuje losem zwierząt, niekoniecznie pand, i na tablicy, gdzie zazwyczaj można znaleźć ogłoszenia o zagubionym psie czy nekrologi, nakleił to. A potem znalazłam nawet dopiski dwóch osób, że nie będą kupować produktów z olejem palmowym.
Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, dlaczego jestem święcie przekonana, że to dziewczynka jest autorką plakatu?
Za to gazety doniosły o pewnym Włochu, który przez 15 lat nie przychodził do roboty (w administracji szpitala) - gdy stary szef odszedł na emeryturę, nowy kierownik nie zorientował się, że kogoś brakuje. Pensyjka wpływała - w sumie pół miliona euro przez ten czas.
Ale bardziej mi imponuje ten Hiszpan, który miał w obowiązkach podlewanie kwiatów i nie pojawiał się w pracy przez 6 lat, bo nic tam nie było do roboty, jak twierdził. W wolnym czasie czytał filozofów. Sprawa się rypła, gdy system wskazał go do nagrody za staż pracy...
Oczywiście wiadoma sprawa, że TEŻ BYM TAK CHCIAŁA.
Update: Widziane z Jakubowa się nauczył jeść pałeczkami, a Jotka nie bardzo. Jak popatrzymy na video z profilu Pierogi z Kimchi, to się okaże, że koreańskie dziecko łapie w mig obsługę tych sztućców 😄 Może trzeba sobie sprawić właśnie takie specjalne dla dzieci?
Od '2''33
Ja też jestem tygrysem;) I lwem w naszym horoskopie;) I nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia.
OdpowiedzUsuńA poza tym od dwóch dni jestem zaszczepiona pierwszą dawką. Przychodnia była wojskowa. Bajzel narodowy. Dwie godziny czekania. Nikt nawet nie sprawdził mojego dowodu osobistego. Pani doktor miała do mnie jedno pytanie. A mianowicie czy jestem wojskowym (sic!). Tak. I właśnie wracam spod Lenino...
No nic nieważne. Cieszę się, że już.
No cóż, zaczynam się martwić o Twój wygląd, skoro Cię biorą za wojskowego :)
UsuńU mnie też nikt dowodu nie sprawdzał i chyba to jakaś reguła jest, bo kolegę z pracy właśnie dziś o to pytałam, też się nie legitymował.
Ciekawa jestem, na kiedy dostałaś drugi termin.
Wszyscy naokoło mają jakoś tak blisko, a ja dopiero 1 lipca.
W dodatku ludzie dzwonią i dostają wcześniejsze terminy na pierwsze szczepienie i to szczepionką wedle uznania...
No nic, dziś minęło dokładnie 14 dni od mojej Astry, więc zakładam, że gdybym tej zakrzepicy miała dostać, to już bym ją miała :)
Spotkałam na ulicy znajomą starszą panią (miała Pfizera ze względu na wiek), powiedziała, że jak widzi kogoś bez maseczki, mówi: "Do zobaczenia w szpitalu" :)
A doczytałam się gdzieś (chyba o tym nie pisałam), że antyszczepionkowcy namawiają w mediach społecznościowych podobnych sobie, żeby się rejestrować na szczepienie, a potem nie iść, żeby się zmarnowało. Ja po prostu nie mogę w to uwierzyć.
:))))) teraz to i ja pobiegłam do lustra:))))) Moim zdaniem pytanie o sanitariuszkę byłoby bardziej na miejscu :)))))
UsuńDrugi termin mam na 13 lipca. W przypadku Astry te odległości między dawkami są jednak duże.
Nawet mi nie mów o tych bez maseczek! Ale już się boję odzywać po tym jak jakiś gorliwy katolik uderzył ochroniarza na Jasnej Górze jak ten mu zwrócił uwagę w tej sprawie.
A o tej metodzie antyszczepionkowców też słyszałam. To już naprawdę brak słów komentarza.
Odstępy! Nie odległości.
UsuńCzyli podobnie. Bo już się zaczynałam bać, że dlaczego tak późno :)
UsuńSanitariuszkę albo jeszcze może jakieś inne formacje (czołgista, łącznościowiec, husarz... na tym się chyba kończy moja znajomość wojska).
Ja się odzywać boję od zawsze. W głowie sobie tylko toczę, jak bym takiego załatwiła. Że ja tak, on mi tak, to ja tak :) Jak to mi córka cały czas powtarza: kozak w necie, p...a w świecie!
:))))) mam to samo! Ach!Jak ja mu teraz...ale potem się boję. Tak na ulicy. Bo w pracy na brak maseczki czy chamstwo jednak reaguję.
UsuńTo o murze, że nie widać z kosmosu, już wiedziałem. A na "Ostatnim cesarzu" byłem nawet w kinie :)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że ja też, bo skąd bym znała wtedy...
UsuńPołowa lat 80. to już prężnie działający w Polsce rynek kaset wideo. Teoretycznie mogłaś widzieć z kasety :)
UsuńAle to był wtedy nowy, głośny film, więc kino jest faktycznie prawdopodobniejsze :)
Nie mogłam, bo magnetowid sprawiłam sobie w latach 2000 dopiero, jak to już była kompletna taniocha :)
UsuńFilm Ostatni cesarz widziałam dawno temu, bardzo zapadł mi w pamięć.
OdpowiedzUsuńPałeczkami jakoś mi nie idzie, niestety - choć restaurację Pekin w Poznaniu uwielbiam!
Za robotą nie ma co tęsknić, sama nas znajdzie...
Dziś rano spotkałam przed drzwiami sąsiadkę, pyta czy do pracy, ja na to: no, niestety.
UsuńA dlaczego niestety? Trzeba się cieszyć - raz, że praca jest, dwa, że wychodzimy teraz dwie, dwie i pół godziny wcześniej :)
Jadam pałeczkami. To przez ciekawość się nauczyłem: czy potrafię. Największy kłopot jest z pomidorową z ryżem - nie próbuj.
OdpowiedzUsuńO, to podziwiam. Ja nigdy nie próbowałam...
UsuńAle jeśli spróbuję - na pewno nie pomidorową wobec tego :)
Nie odnalazłam swojego rocznika w horoskopowym wykazie, co zmotywowało mnie do dalszych poszukiwań. Małpa jestem, co na początku zabrzmiało trochę głupawo, ale przy dokładniejszym wczytaniu się- nie jest tak źle!;))
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale Ostatniego cesarza nie oglądałam, muszę nadrobić!;(
Niezwykła, inteligentna i czarująca! Czego chcieć więcej :)
UsuńAle małpa jest małpa, co nie? Dobrze się nie kojarzy i trzeba się sporo naszukać, żeby się tego lepszego dokopać!;(
UsuńLepsza małpa (z którą w końcu mamy wspólnych przodków) niż szczur albo świnia :)
UsuńTo prawda!:)))
UsuńBBM - dobrze, że nie małpa w czerwonym ;) A ja Byk z roku Konia - co podobno ma siłę słonia, czego akurat nie zauważyłam ;) Jak się już niegrzecznie wtrąciłam to powiem, że plakat na pewno jest dziełem dziewczynki, na 1000%! Pałeczki dostałam kiedyś w prezencie (wsiąkły gdzieś przy przeprowadzce), ale w życiu nie dałabym rady nimi jeść. Nie tylko pomidorowej, hi hi, ale nawet ogórkowej i kapusty kiszonej;))) Pozdrawiam Małgosiu :)))
UsuńNo wiedziałam z tym plakatem!
Usuń:)
Kapustę kiszoną, gdyby nie była drobno pokrojona, to może by dało radę?
Właściwie gdzie się kupuje pałeczki?
BBM - dobrze, że nie małpa w czerwonym ;) A ja Byk z roku Konia - co podobno ma siłę słonia, czego akurat nie zauważyłam ;) Jak się już niegrzecznie wtrąciłam to powiem, że plakat na pewno jest dziełem dziewczynki, na 1000%! Pałeczki dostałam kiedyś w prezencie (wsiąkły gdzieś przy przeprowadzce), ale w życiu nie dałabym rady nimi jeść. Nie tylko pomidorowej, hi hi, ale nawet ogórkowej i kapusty kiszonej;))) Pozdrawiam Małgosiu :)))
UsuńDodałam filmik z pałeczkami :)
OdpowiedzUsuńTo poczekam, aż mój Wnuk przyśle instrukcję, jak używać pałeczek. Akuratnie On ze swoją swieżo poślubioną Chinką- Czikulinką czeka, aby mogli w końcu do nas przyjechać! Na całe szczęście widujemy się skypowo, ale to i tak erzatz jest!
OdpowiedzUsuńMiłej majówki!
Fajnie mieć w rodzinie takich egzotycznych członków :) Na pewno rozszerza horyzonty.
UsuńKiedy mowa o Chinach, ja sledze tego bloga.
OdpowiedzUsuńhttps://baixiaotai.blogspot.com/
O, świetnie, dzięki! Tam w dodatku jest masa linków do innych zagranicznych blogów. Kiedyś miałam ich mnóstwo w ulubionych, ale to było kilka komputerów temu :)
UsuńNigdy nie próbowałem jeść pałeczkami, ale odnoszę wrażenie, że to wcale nie takie łatwe do nauczenia, dlatego zostanę przy widelcu :-)
OdpowiedzUsuńOstrożny :)
UsuńZawsze mnie wkurza ten chiński horoskop, pomijając fakt że cały rocznik nie może mieć takie samego charakteru to czemu akurat świnia? :))
OdpowiedzUsuńPrzyjmij, że Dzik nie świnia, od razu lepiej ;)))
UsuńWłaśnie, też nad tym myślę: jak to jest, że dla wszystkich z mojego rocznika ma nie być rzeczy niemożliwych?
UsuńA z tą świnią to jest coś na rzeczy, bo przecież to podobno bardzo inteligentne zwierzę. Tylko nauczyliśmy się myśleć, że brudas paplający się w błocie...