Pożyczyłam tych Centkiewiczów razem z Kasią, bo oni też wywaleni z listy lektur. A tu Monika pod poprzednim postem napisała tak:
Gorsza tylko wydaje mi się (też niedawno odświeżona) Zaczarowana zagroda.
To szybciutko wyciągnęłam i machnęłam.
I teraz nie wiem.
Nie wiem, czy taka okropna? Owszem, dla mnie tematyka mało interesująca: jakaś Antarktyda, jakieś pingwinki, jakiś profesor ze stacji badawczej. Ale myślałam, że dzieci lubią książki o zwierzętach... A tu jest o tym, jak to profesor postanowił pingwini zaobrączkować i zagonili je do zagrody, a rano pingwinków nie było. Sytuacja powtórzyła się następnego dnia. Tajemnicę zniknięcia zwierzaków wyjaśnił dopiero pilot śmigłowca, który przyleciał do stacji. Chodziło o to, że pingwinki były bardzo zmyślne i wdrapywały się jeden po plecach drugiego, żeby dać dyla.
Jest to króciutka książeczka, może już dla pierwszej klasy, a może dla drugiej. Wyjaśnia dzieciom, po co to całe obrączkowanie.
Moniko, więc czemu jeszcze gorsza? Jako osoba mająca zawodowo do czynienia i z małymi i z dużymi czytelnikami wyjaśnij mi 😁 Może staromodna jakaś? Że to już dzieci nie interesuje?
Ale wiesz, pytam serio, jak by co 😏
Centkiewiczów się czytało w dzieciństwie Odarpi, syn Egigwy i aczkolwiek tytuł wrył się w pamięć, samej akcji nie pamiętam. A być może to mam?
Początek:Koniec:
Wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1982, 19 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 5 września 2021 roku
Dziś ubogo na blogasku, bowiem chcę opowiedzieć o swoim czeskim, ale ponieważ właśnie kończę książkę po czesku, to dam to tematycznie przy poście o niej. Podzielę się więc tylko refleksją z dzisiejszego dnia pracy. Otóż muszę sobie zapamiętać, że jak mam jakieś swoje prywaty do zrobienia/załatwienia, to nie powinnam odkładać tego na koniec dnia roboczego. Bowiem Derechcja ni z tego ni z owego potrafi powiedzieć o trzeciej, że już możemy iść. Tak jak dzisiaj. I wtedy co? Zostaję z ręką w nocniku.
Ale dziś akurat nie robiłam nic pilnego, ściągałam sobie tylko filmiki z YT, coby pooglądać w domowym zaciszu w wolnej chwili. Bowiem moja ulubienica z Korei właśnie się przeprowadzała.
Kto chce zobaczyć, jak wygląda przeprowadzka z jednego osiedla na drugie (większość wynajmujących takie przeprowadzki uskutecznia co dwa lata), voilà.
Ach, no bo wiecie - wczoraj skończyłam oglądanie tego koreańskiego serialu NAVILLERA, o emerycie pragnącym nauczyć się baletu, więc klimaty azjatyckie są mi bardzo bliskie. Przy czym koreańskiej rzeczywistości jest o wiele więcej w youtubowych filmikach, to chyba jasne 😁 Serial jednak, mimo poważnych tematów, był po trosze bajką. Nawiasem mówiąc, internety mówią coś o K-dramach, a ja, wstyd się przyznać, nie wiem, co to jest, więc idę szybciutko poszukać, a potem - MARSZ.
To okropne, jak wcześnie robi się ciemno, prawda?
Małgosiu, bajki służą do poprawienia samopoczucia. Moja wnuczka powiedziała dlaczego ten serial jest jej ulubionym, a ja obejrzałam przy okazji i nie wybrzydzałam, obejrzałam z ciekawością.
OdpowiedzUsuńCentkiewiczów też wyrzucają czarnkopodobni? Naprawdę trzeba będzie wprowadzić tajne komplety z literatury i prawdziwej historii jak któraś z dziewczyn powiedziała.
Wiadomo 😀 Ja też obejrzałam z ciekawością, bo podejmuje poważne problemy, które we współczesnym społeczeństwie każdego mogą dotknąć.
UsuńJeśli mówię o bajce, to dlatego, że kwestie finansowe zostały poruszone tylko wtedy, gdy dotyczyły przeszłości - a w teraźniejszości nic. Z czego się utrzymuje młody tancerz? Niby sobie dorabia (ale tylko dorabia), a i tak w pewnym momencie rezygnuje. Jego trener ciągle mu zresztą każe zrezygnować. O tym, skąd bierze pieniądze główny bohater - listonosz na emeryturze - już wspomniałam, że nie wiadomo. Na końcu chce odejść do domu opieki - kto za to będzie płacił? Z czego będzie się utrzymywać żona?
Nie używam ich imion, ponieważ oglądałam z napisami rosyjskimi, więc w gruncie rzeczy ich nie znam 🤣 Młody tancerz to był Cze-rok albo coś w tym rodzaju 😂
Jak to, skąd pieniądze bierze listonosz na emeryturze? Z emerytury zwyczajnie :D
UsuńWygląda na to, że trzeba było zostać listonoszem w Korei 😂
UsuńA ja przerwałam oglądanie, bo ciągle jakiś sport w telewizorze i mąż ogląda...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co złego z Zaczarowanej zagrodzie, przy okazji omawiane są arktyczne tematy, dzieciaki przygotowują różne ciekawostki itp.
Nie jest to jakaś oszałamiająca lektura, ale lepsze to, niż życiorys Wojtyły...
Jotko, mówisz o NAVILLERA? Też zaczęłaś oglądać?
UsuńNo pewnie!
UsuńWymyśliłam,dlaczego zdjęto z listy lektur pingwiny, bo one chciały się wydostać na wolność!
jotka
Czyli - NIECH WYJEŻDŻAJĄ 😂
UsuńNo to tak. Moim zdaniem...ja po prostu nie umiem sobie wyobrazić co taka lektura może wnieść do życia siedmiolatka. Dzisiejszego siedmiolatka. No ale wnioskując po poprzedzającym mój komentarzu wnosi bardzo dużo.
OdpowiedzUsuńJa też myślę, że to okazja może do pierwszego zapoznania się z tematem Arktyki, stacji badawczych, no takie tam 😀
UsuńAle jak mówisz DZISIEJSZEGO siedmiolatka, to oczywiście diabli wiedzą. Nie znam 😂
Wolałabym jednak, żeby moje dziecko szukało w internecie (i to z własnej inicjatywy) dodatkowych wiadomości choćby o Grenlandii niż o domu rodzinnym JP2 w Wadowicach 😂
Sama pomagałam i kibicowałam wielu projektom na temat Arktyki.
UsuńDzieciaki uczyły się po prostu wyszukiwania informacji z różnych źródeł.
jotka
No to może powinno być miejsce i na pingwiny i na Wadowice 😉
UsuńNa lekcjach religii Wadowice - czemu nie ;-)
UsuńNa geografii Arktyka-jak najbardziej;)
UsuńA już co do Wadowic na lekcjach religii, to bym się zastanowiła. Skoro ma tam być kult jednostki, to może niech to będzie kult Boga (choć, chwila moment, on w trzech osobach), a nie kult jednego z 266 papieży...
UsuńWięc jednak Wadowice może przesuńmy na geografię?
😉
Piszę już ostatni komentarz w tej sprawie. Dla mnie najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że obecnie jakikolwiek komentarz, niewinny komentarz, wywołuje jakąś dziwną lawinę polityczno-światopoglądową.
UsuńMasz rację, gdzie kija nie włożysz, robi się smród!
UsuńNiby cieniutka lekturka, a ile można napisać...
Pewnie wszystko zależy od tego, jak nauczyciel lekturę potraktuje. Książeczka jest krótka i sympatyczna.
OdpowiedzUsuńDlaczego dzieci pasjami interesują się dinozaurami a nie zaciekawią ich zachowania pingwinów? ;)
Może dlatego, że dinozaury mają lepszy PR? 😉
UsuńWejdź do księgarni i zobacz, czego więcej...
Trochę nie na temat.... ale w Legionowie pod Warszawą istnieje Muzeum Aliny i Czesława Centkiewiczów. Wprawdzie nie byłam w nim ale słyszałam, że są tam ciekawe zbiory dotyczące życia i twórczośći tych osób.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pingwiny to akurat mój młodszy wnuk bardzo się nimi interesuje...
No proszę! Nie tylko dinozaury 😀
UsuńMuzeum nie znam. Ale ja nawet w Stawisku nie byłam. Mazowsze dla mnie za daleko...