To historia młodego chłopaka z Limy, który zakochuje się w swojej ciotce. Brzmi to dość strasznie, podczas gdy tak naprawdę ciotka Julia miała zaledwie 32 lata, ale jednak - rozwódka, właśnie przyjechała do swojej siostry odpocząć po przejściach (a przy okazji wyhaczyć kandydata na kolejnego męża - Ameryka Południowa, lata 50-te, co ma robić samotna kobieta i z czego żyć...) i na pewno ostatnia rzecz, o jakiej by pomyślała, to romans z 18-latkiem. Więc historia (autobiograficzna) pierwszej miłości pisarza. Ale też cudownie pokazane tło, środowisko, stosunki rodzinne. A na dodatek - ta druga, jeszcze bardziej niewiarygodna historia: boliwijskiego skryby, autora słuchowisk, radiowych powieści, które gromadziły przy odbiornikach tysiące słuchaczy. Historia jego wzlotu i tym smutniejszego upadku.
Bardzo, bardzo lubię i zachęcam, kto nie zna, do lektury.
Przy czym polecałabym kupić (jeśli już nabywać) jakieś późniejsze wydanie, bo to, niestety, jest odbiciem czasów, w jakich powstało - kompletnie się rozpadło już podczas pierwszego czytania.
Początek:
Koniec:
Półka - och, jak dawno nie było półki! Słynna seria iberoamerykańska, tak bardzo na fali w moich uniwersyteckich czasach. Bardziej posiadana niż czytana 😏 Była taka moda i już. Zresztą w ogóle przecież była moda na książki, tym się miał wyróżniać inteligencki dom.
Wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków - Wrocław 1983, 451 stron
Tytuł oryginalny: La tia Julia y el escribidor
Przełożyła: Danuta Rycerz
Dodam, że mam zastrzeżenia do tłumaczenia. To zdaje się tłumaczka z dorobkiem, ale parokrotnie zastanawiałam się, co było w oryginale i skąd taki dziwoląg.
Z własnej półki
Przeczytałam 26 lutego 2023 roku
Wczoraj spotkała mnie taka historia. Może ktoś jest mądrzejszy i mi wyjaśni, bo ja nie kapuję 😁
Zakupy w Lidlu. Sprawdziłam wcześniej w gazetce promocje i wynotowałam sobie, co mam kupić. Między innymi te makarony. Po 2 sztuki, wedle warunków promocji.
Potem w domu sprawdzam paragon, a tam pod świderkami cena normalna, 5,19 za opakowanie - bez rabatu. Spaghetti natomiast ze zniżką i inne rzeczy z promocji też. Co jest, myślę, pewnie ktoś, kto wprowadza do systemu ceny, nie dopatrzył.
Dziś rano wyszłam wcześniej z domu, zdecydowana nie oddać walkowerem tej rozgrywki (chłop żywemu nie przepuści). Czynna jedna kasa (rano przecież), przed mną trzy osoby z pełnymi wózkami, trochę przebieram nogami, no bo nie lubię się spóźniać na Fabrykę. Wreszcie moja kolej. Pani studiuje ten mój paragon, konsultuje się z kimś przez słuchawki i w końcu posyła mnie na makarony, bo tam koleżanka jest. I co słyszę od koleżanki?
- Nie nabiło rabatu, bo to jakby jedna promocja jest, na makarony. Trzeba było skasować spaghetti i resztę zakupów, a potem dokonać drugiego zakupu świderków. Na nowy paragon. Wtedy by nabiło.
I koniec pieśni 😂
Słyszeliście takie głupoty?
Zauważcie, że nie ma żadnej informacji o tym, że na przykład na raz można skorzystać tylko z jednej promocji czy coś w tym guście.
Zatkało mnie.
Idąc do tramwaju co prawda odgrażałam się, że wrócę tam po południu i oddam te świdry, bo mi się kolor nie podoba, a potem kupię na nowo 😅 Ale trzeci raz po to samo chodzić nie będę.
Natomiast ewidentnie jest tu jakiś przekręt, no zmyśla dziewczyna.
No nic, mam spory zapas świdrów, zazwyczaj jemy je z twarogiem 😛