wtorek, 28 marca 2023

Borys Akunin - Pelagia i Czarny Mnich

 

Co jedna, to grubsza. Pierwszy tom liczył 300 stron, drugi 400, a ten trzeci, który właśnie wciągam, już 500. Może i dobrze, że więcej Pelagii nie powstało, bo do czego by doszło?

Ale pragnę podkreślić z uznaniem, że świetne tłumaczenie! I bardzo porządna praca edytorska - nie pamiętam ani jednego błędu, ani jednej literówki!

Pelagia coraz bardziej intryguje - jakaż to tajemnica się kryje w jej życiu, co za tragedia spowodowała, że znalazła się w klasztorze. Gdzie kompletnie nie pasuje charakterologicznie, choć się stara, biedniaszka...

Początek:

Koniec:


Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2008, 429 stron

Tytuł oryginalny: Пелагия и чёрный монах

Przełożył: Wiktor Dłuski

Z własnej półki

Przeczytałam 25 marca 2023 roku


Czas płynie ni to powoli ni to szybko. Zastanawiam się wręcz, jak by to wyglądało, gdybym już wcale nie chodziła do pracy, czy dni nie upływałyby mi na nie wiadomo czym? Za nic nie chce mi się zabrać... no dobra, okna przynajmniej umyte - ale myślę tu bardziej o zajęciach "intelektualnych" - tymczasem wielkie lenistwo.

Zdzwoniłam się z niejakim panem Robertem, który jest specem od robótek wszelakich i którego chciałam namówić na drobiazgi w domu. Pan Robert nawet przyszedł (aczkolwiek powiedział, że będzie rano i za nic nie chciał uściślić tego terminu, więc wstałam o świcie na wsiakij pożarnyj, ach, co za ludzie!), przyszedł, obejrzał, co miałby zrobić, powiedział, że do końca tygodnia da znać - i słuch po nim zaginął. Na wczorajszego smsa nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że nie chce mu się takich pierdoletów robić, wolałby coś konkretnego, malowanie na przykład. A tu głównie gwoździki powbijać w ściany, popowieszać obrazki i kwiatki, no pewnie nie chce mu się, bo niby ile na tym zarobi.

No i dalej jestem z tym burdelem. Najgorzej jest w moim pokoju teraz, na podłodze leżą rzeczy do zagospodarowania (fotel wiadomo, że jest meblem służącym do odkładania ubrań, od tego nie ma odwołania), lustro oparte o ścianę też ma być powieszone. No nigdy tu chyba porządku nie będzie.

Toteż wysiaduję raczej u córki (czytaj: w dużym - ha ha - pokoju), zwłaszcza, że stosuję płodozmian i przerzucam się od książki do filmików z YT. Serialu z Pelagią obejrzałam dopiero połowę i w sumie cieszę się, że następne nie powstały, bo nic specjalnego, szkoda byłoby czasu.

Jak widać, u nas jeszcze dekoracje świąteczne 😁 Choinka stojąca w przedpokoju została przyozdobiona kurczaczkami, ale wczoraj wieczorem poszły lampki. Odbyłyśmy z córką dyskusję na temat, czy to produkt sprzedawany wyłącznie sezonowo, po czym zajrzałam na allegro i są! No to nabyłam 😂 Jutro mają być do odbioru w takim punkcie na osiedlu, czynnym do 18.00, to była najtańsza opcja dostawy, córka poleci.

Właśnie, dobrą stroną mojego siedzenia w domu jest to, że córka nauczyła się korzystać z mojej karty w sklepie 😉 Bo zawsze się przed tym broniła, a tymczasem z gotówką u mnie cienko. Musiałam wszak zapłacić za ten dywan, który przyszedł za pobraniem i jeszcze mam na zapasie dla firmy Rolety - o, zapomniałam się pochwalić, zamówiłam żaluzję drewnianą, żeby zasłonić te półki z ręcznikami w łazience. Trzeba będzie gościowi przy montażu też dać prawdziwy pieniądz do ręki.

No, i tak dni płyną, minął już tydzień od Skrobanki, tydzień siedzenia w domu. Mogłabym się poświęcić jakimś eksperymentom kulinarnym, ale raczej zjadamy to, co w domu jest. Jedyną nowością był sposób zużytkowania resztek groszku z puszki 😂 Otóż rozgniotłam ten groszek i posmarowałam nim naleśniki przed odsmażeniem ich z szynką i serem 😂

A nie, czekajcie, jeszcze takie coś. To z książki Drób Hanny Szymanderskiej, przywleczonej z półki przed biblioteką. Książki nie będę zatrzymywać, ale ją sobie przejrzałam i wyfociłam trzy przepisy. Tutaj nie chodziło mi o sałatkę żadną, tylko o sposób ugotowania cycka (miałam napad dietetyczny) w tej wodzie z sosem sojowym i przyprawami. Użyłam ciemnego sosu i cycek był brązowy 😀

I to by było na tyle, rano padał śnieg, ale już nie ma po nim śladu, w marcu jak w garncu, za Chiny nie umiem przestawić w kuchni zegarów na piekarniku i mikrofali, więc właśnie pokazują mi godzinę 10.00. Cóż za fascynujące życie pędzę!

A strona czeskiej telewizji mi się znowu zepsuła i nie mogę oglądać. Czy ktoś byłby tak łaskawy i sprawdził u siebie? Tutaj klik!


17 komentarzy:

  1. Że masz mnóstwo książek, to przecież wiadomo. Ale że tak dużo kwiatów, to proszę państwa,
    czapki z głów. I pewnie niektóre z tych bibliotecznych szczepek,obstawiam te dwie zielistki...
    Chodzę do dwóch bibliotek, w każdej mam dwie karty, stąd zawsze mam książek, a książek. Ale co z tego.
    Lustro powieś, ja też czekałam długo i teraz na ścianie wisi SAMA rama.Na szczęście dosyć ładna.
    Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielistki będę potrzebowała rozmnożyć do skrzynki za oknem, więc... 😂
      Coś czuje dusza moja, że pan Robert się nie odezwie. I zaś problem, skąd tu kogoś wziąć, gdzie znaleźć. A lustro czekające na powieszenie to nic ładnego - po prostu znalazłam przed blokiem śród wystawionych mebli drzwi od szafy z tym lustrem 🤣 Postanowiłam je powiesić na ścianie koło okna u mnie w pokoju, że niby mi trochę światła odbije... mam przecież szmergla na punkcie tego światła, którego na parterze tak mało.

      Usuń
  2. U mnie czeska telewizja działa (fajna czołówka).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten program "Z metropole" to cotygodniowa porcja wiadomości z Pragi. Od powrotu w sierpniu zeszłego roku nie oglądałam, żeby mi smutno nie było, więc teraz postanowiłam nadrobić zaległości - a cholera mi szwankuje!

      Usuń
    2. Może to wina przeglądarki? Warto sprawdzić.

      O fajnej wystawie było w materiale czeskiego rysownika (Ondřeja Sekora), ale do maja będzie czynna, więc i tak się nie załapiesz.

      Usuń
    3. Było w materiale o fajnej wystawie :D (coś ostatnio zacząłem nieskładnie pisać, chyba coś mi się przestawiło przy niedawnym chorowaniu)

      Usuń
    4. Tak, to wczoraj właśnie obejrzałam (jako jedyne) i szybko sprawdziłam: wystawa jest do 14-go bodajże, a ja jadę 18-go, niestety. Zainteresowało mnie, bo mam jedną książkę o tym Ferdzie Mravencu, którego Sekora stworzył i już planowałam, że przeczytam 😁 Skoro wystawy nie zobaczę, to i lekturę odkładam na inną okazję 😉

      Usuń
    5. Za ro rano ord razu dziś włączyłam i poszły dwa odcinki, jestem usatysfakcjonowana, może trzeba włączać od razu po odpaleniu kompa? Takie sobie wysnuwam teorie 🤣

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, co się dzieje. Czasem włączę i idzie, a częściej boksuje tylko... Teraz obejrzałam jeden z lutego, włączam drugi - nic. Czy to możliwe, żeby internet u mnie? Ale córka na przykład ogląda bez przerwy różne anime online i jej działa, to co jest grane, pytam się 😁

      Usuń
  4. Jak inaczej mamy ! - ja im ksiazka grubsza tym bardziej sie nia ciesze. Prawde mowiac to cienkich nawet nie wypozyczam, lapie sie takich co maja od 400stu stron. Czasem 800 wiec tym bardziej kocham. Np nie czytam opowiadan. I poezji.
    Duzo sie u Ciebie dzieje a jakos ogarniasz.
    Zdarzali mi sie tacy panowie Roberci - niby sie umawial a nie pokazywal. Jest to strasznie wkurzajace a takze wyglada ze fachowcy gardza zarobkiem lapiac tylko bardzo wysokie. Dzis ma przyjsc pan do reparacji przeciekajacej rynny - zobaczymy - jako ze nie lubia wlasnie drobnych, reperacyjnych robot. Mogl od poczatku zrobic solidnie to teraz nie musialby poprawiac.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z grubych książek jedna na pięćdziesiątce jest grubą dlatego, że autor naprawdę ma coś do powiedzenia. Pozostałe 48 to ksiązki "dmuchane" na siłę, zobacz choćby Harry'ego Pottera, pierwszy tom normalny i ciekawy, kolejne coraz obszerniejsze, a ostatni (już nieczytable bzdury) trzy razy grubszy.

      Usuń
    2. * pięćdziesiąt
      *49

      Usuń
    3. => Serpentyna
      Jasne, każdy fachowiec jest chętny na grubsze robótki, lepiej płatne, a nie na cackanie się z pierdoletami, wiadomo...

      Co do objętości książek, nie wiem, skąd mi się to wzięło, że teraz wolę cieńsze. Zupełnie jak bym szła na ilość 😂 (ilość przeczytanych książek, nie stron)

      Usuń
    4. => Anonimowy
      Coś w tym jest. Ale czy to prawidłowość? Może, kto wie.

      Usuń
  5. Lubię najgrubsze, chudą ledwie zacznę a już koniec i jestem zła. Oczywiście, jeśli się wciągnełam. Teraz już nie jest jak dawniej, że musiałam dobrnąć do końca bez względu na koszty. Dojrzałam do tego, żeby się nie katować bez sensu.
    Pomysł z groszkiem kupuję :) Fotel przecież jest od tego, żeby coś na nim było, prawidłowo 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może moja "niechęć" do grubszych książek bierze się z tego, że je wożę ze sobą w torebce (czytam w tramwaju)? Tak sobie przynajmniej tłumaczę 😁

      Usuń