Zbiorek zawiera trzy opowiadania, w tym dwa nie będące kryminałami. Albo raczej - niby trochę tak, bo chodzi tam o morderstwa, ale właśnie w wersji fantasy, jak lojalnie uprzedzono na okładce 😉 A że ja do fantasy mam stosunek nawet nie mieszany, tylko otwarcie dość wrogi (nudzi mnie to, nie mam cierpliwości czytać), to całe szczęście, że chodzi jedynie o opowiadania, a nie całe powieści 😁
Bo tak. Używka profesora Bingo powoduje, że człowiek staje się niewidzialny (nie na zawsze, na parę godzin) i co prawda łatwo jest w tej sytuacji popełnić morderstwo, ale wcale nie łatwo wybrnąć z niego. Zaś przekroczenie Spiżowych drzwi powoduje zniknięcie delikwenta, raz i na zawsze (ach, wreszcie ta straszna baba-żona zniknie), gorzej, gdy się samemu pozwoli przez nie wepchnąć...
Natomiast rozbudowaną wersję tytułowego opowiadania to chętnie przeczytam, bo miałam z nią do czynienia daaaaawno temu.
Początek:
Koniec:
Wyd. Da Capo, Warszawa 1993, 170 stron
Tytuły oryginalne: Bay City Blues; Professor Bingo's Stuff; The Bronze Door
Przełożył: Jan Kraśko
Z własnej półki
Przeczytałam 15 września 2024 roku
Wczoraj umówiłam się z dziewczyną ze Śmieciarki, że książki, które chciała wydać, zostawi pod klatką, a ja przyjadę prosto z pracy (inaczej bym musiała specjalnie wieczorem jeździć) - i nikt siatki z nimi nie zaiwanił! Czekały! Po te książki zgłosiłam się w celu zaniesienia ich do "mojej" biblioteczki (aczkolwiek coś tam sobie zostawiłam, oczywiście). Tymczasem przyjeżdżam, a tu biblioteczka pełna 😍
No słuchajcie, działa to miejsce, działa. Tym bardziej mi przykro, że trzeba będzie zmienić lokalizację, bo ta wydawała się idealna. Dzisiaj obleciałam osiedle i robiłam zdjęcia różnych miejsc, ale z każdym jest coś nie tak. Chcę w każdym razie zrobić listę i umówić się na rozmowę w Spółdzielni w tej sprawie.
Tymczasem - poszłam jeszcze skontrolować półkę w Jordanówce. Oto rezultaty 😂
Córka mówi:
- Przecież nigdy tego nie użyjesz.
Oj tam. Sama ostatnio ma fazę na bagietki z kremem czekoladowym, to możemy sobie kiedyś przyrządzić na deser 😁 Fondue to było modne chyba w latach 90-tych?
A ten Mongoł (jak został przeze mnie roboczo nazwany) tak mnie rozbawił, że MUSIAŁAM zabrać! Szyja się wielbłądowi majta i nie mam pojęcia, co w ogóle z tym zrobić, ale MAM i już.
Co mi przypomina, że któregoś dnia podczas przebieżki znalazłam na wystawce takie cóś i też nie wiem, co z tym, leży w przedpokoju i czeka na doczyszczenie, a potem na pomysł.
Z tego wszystkiego wniosek płynie, że jak już skończę z pracą, to zrobię w domu magazyn rzeczy wszelijakich 🤣
A Ojczasty tak: coraz częściej wstając od stołu nie gasi światła (zapala je zawsze, czy dzień czy noc), zapomina. Ostatnio wyszedł z łazienki, a nie zakręcił w ogóle kranu. Strach wyjść z domu, bo generalnie w toalecie spuszczając wodę tak naciśnie, że ona się potem leje - dopóki któraś z nas nie naciśnie ponownie. Już bywało, że wracam, a woda wesolutko szumi. Godzinę, dwie?
A wczoraj wieczorem taki szpas. Oglądałyśmy Chirurgów, nadciągnął, zawiesił się nade mną oparty na kuli i pyta:
- Mamy w domu Przedwiośnie Żeromskiego?
No mamy.
- Mamy? (uradowany). - To daj mi do czytania.
A nie był przecież wyrwany ze snu czy coś. Więc co? Demencja już pięknie postępuje?
Sobota: 13.204 kroki - 7,7 km
Niedziela: 9.806 kroków - 5,7 km
Poniedziałek: 5.639 kroków - 3,2 km
Takiego Chandlera nie znam. Nie miałem nawet pojęcia o jego istnieniu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że regalik nie może zostać w tym miejscu, bo widać, że się przyjął.
Na przyszłość proszę wrzucać zdjęcia w większej rozdzielczości, bo odczytałem tylko Romana Bratnego z pierwszej półki i indiańskie powieści z trzeciej.
Na oryginalnym zdjęciu mogę odczytać tytuły, ale po zmniejszeniu niestety... Muszę zmniejszać na bloga, bo inaczej zdjęcie wjeżdża na całą stronę.
UsuńZmniejszasz przed wrzuceniem na blog? Przecież można ustawiać format już w okienku blotki, a wtedy czytelnik spragniony poznania tytułów ma dostęp do oryginalnego formatu, może sobie otworzyć zdjęcie w nowym oknie i zaspokoić ciekawość.
UsuńNa blogspocie chyba nie? Zrobię eksperyment przy następnej notce :)
UsuńMoja mama miała ustrojstwo do fondue, ale tylko serowe jadłam, przereklamowana atrakcja.
OdpowiedzUsuńTo chyba drzwiczki jakieś, może ramka do zdjęcia to być.
Oj , zaczyna się u ojca niebezpieczna faza, a kuchenka na prąd czy gaz? no i zamka żeby nie otworzył od drzwi zewnętrznych!
jotka
Serowe fondue to taka bomba kaloryczna, że wolę nie myśleć 🤣
UsuńMoże i drzwiczki? Mają po jednej dłuższej stronie od wewnętrznej dziurki.
Matko, o tym w ogóle nie pomyślałam! Płyta gazowa... Nie pomyślałam, bo do niej nie podchodzi, ale jeśli to demencja to faktycznie może zacząć robić rzeczy, o których do tej pory nie było mowy.
No niestety, musieliśmy wymienić zamki i zakręcać gaz przed wyjściem...a po każdym korzystaniu z toalety prze babcię sprawdzać czy ściany nie pomazane, wiesz czym...no i w lodówce potrafiła wyczyniać cuda. Nie chce Cię straszyć, tak się po prostu zdarza.
Usuńjotka
Po każdym skorzystaniu z toalety to już mam na bieżąco - nie z powodu złośliwości, tylko ślepoty raczej - trzeba tego pilnować, bo jak zaschnie, to sprzątanie jeszcze "przyjemniejsze"... Ale to jest cały ciąg: toaleta, podłoga, ściana obok papieru toaletowego, klamka, klamka od zewnątrz, kontakt, drugi kontakt od łazienki, klamka od zewnątrz drzwi do łazienki, klamka od wewnątrz drzwi do łazienki no i wreszcie umywalka i umycie zachlapanej podłogi. To już na automacie robię (i dlatego czasem nie zauważę dodatkowych zabrudzonych miejsc, na przykład ściana między kontaktami, wymacana w poszukiwaniu przełącznika). Ech.
UsuńDrzwi wychodząc zamyka się na klucz i wtedy nie da się ich otworzyć od wewnątrz bez klucza, więc tu jesteśmy bezpieczni, ale gdy któraś z nas jest w domu to często są otwarte dla ułatwienia i to chyba błąd, choć przecież usłyszymy go majstrującego tam.
Z gazem to nawet nie mam pojęcia, gdzie się go ewentualnie zamyka!
To Fondue jest do czekolady; ja od lat używam metalowego i uważam, że to jest świetna rzecz, gdy się chce zrobić coś oryginalnego i smacznego na szybko. Zawszę kupuję świeżą, dobrej jakości bagietkę oraz szwajcarski ser do fondue, przepyszne!
OdpowiedzUsuńTo jednak będziesz musiała zmienić lokalizację tej biblioteczki plenerowej” z powodu stanowienia rzekomej konkurencji dla pobliskiego kiosku?
Wierzę, że przepyszne, ale serowe fondue od razu chyba dodaje 5 cm w pasie 🤣
UsuńBędę musiała - a może chciała - bo nie ma sensu się wdawać w otwartą wojnę z panią z kiosku. Wczoraj znowu snuła opowieść o tym, jak przyszła jakaś zakonnica z drugą panią i ta zakonnica chciała kupić trochę książek do klasztoru, ale druga pani powiedziała, że po co, skoro tu obok są za darmo, nabrały całą siatkę i poszły.
Takie dyrdymały 😉
Jeszcze pani z kiosku powinna dodać, że jedna z bezpłatnych książek była o tym, jak rzucić palenie, i klienci przed to nie kupują papierosów... Czego to ludzie nie wymyślą!
UsuńRacja 🤣🤣🤣
UsuńMiałam podgrzewacz do fondue, robiłam przyjątka dla koleżanek i chłopaka jakoś tak liceum/studia, czyli bardziej lata 80. Dobre to było!
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, jak hula ta biblioteczka 💚
Agata
W sumie nie powinnam jeść czekolady (globusy), ale sobie któregoś dnia wypróbujemy.
UsuńTak się zastanawiam, że mycie tego naczynia po serze, który poprzyklejał się do ścianek, to musi być masakra? A ten sprzęt jest dedykowany czekoladowemu fondue, ale w sumie co za różnica?
Też jestem zadziwiona! Wczoraj ktoś przyniósł jeszcze całą masę książek dla dzieci i młodzieży. Moja córka od razu dwie łyknęła 😁
On się nie przyklejał, taka gęsta zupka się robi z sera i wina, przynajmniej tak pamiętam. Było to wieki temu i człowiek mógł wtedy jeść bezkarnie takie bomby kaloryczne😁
UsuńAgata
Zapomniałam o winie 😂
Usuńto cóś to może być na przykład regulamin schroniska górskiego, znaczy taka ramko-gablotka na ten regulamin, tak mi się jakoś skojarzyło...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Popatrz - to jest myśl! Choć róża wiatrów bardziej mi się z żeglarstwem kojarzy.
UsuńA może ktoś miał na jachcie regulamin? 😂
A może ja sporządzę regulamin domowy i powieszę?
A może w punkcie pierwszym będzie NIE TRZASKAĆ DRZWIAMI?
BBM: Ja ostatnio przytuliłam „Regulamin tłoczni win” - różności bywają do wzięcia.
OdpowiedzUsuńNo popatrz 😍
UsuńLudzie oddają nietrafione prezenty, niektórzy w ogóle nie mają problemu z rozstawaniem się z przeczytanymi książkami (nie to co ja)...
Nie każdy ma potrzebę posiadania własnej biblioteczki. Nawet wśród tej mniejszości posiadającej potrzebę czytania. Jesteśmy być może lekko nienormalną mniejszością w mniejszości :D
UsuńByć może 😁
UsuńA ja "Złoto Gór Czarnych" dostałem "spod lady" i mam na półce do dziś :)
UsuńEch Wy, fani Indian 😂
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńjeśli z Ojczastym to faktycznie demencja to w bliżej nieokreślonej przyszłości (raczej wcześniej niż później) będzie konieczna stała opieka. Nijak sobie sami nie poradzicie. To jest jak praca na 3 zmiany. Znam to z autopsji.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
fieloryb
Czyli dobrze byłoby już teraz na wszelki wypadek zaklepać miejsce w kolejce... a głowa się przed tym wzbrania 😟
UsuńW sumie już nie wiem, jaka jest różnica - w kontekście opieki - między demencją a Alzheimerem.
Demencja to termin szerszy niż Alzheimer. Nie mogę nic pomóc w kwestii rezerwowania miejsca w kolejce. Miałem pod opieką chorego, który trafił do płatnego ośrodka (bardzo sympatyczne opiekunki i kierownictwo) od ręki.
UsuńLekarze przy tej chorobie zalecają pobyt w pokoju z jeszcze jednym chorym. Interakcje opóźniają postęp schorzenia.
Co do wzbraniania się przed umieszczeniem Ojczastego - to jest trudna decyzja, ale powtórzę co napisałem: "taka opieka to praca na trzy zmiany". Chory może np. obudzić się w nocy i potrzebować wymiany pieluchomajtek. Zamęczać opiekunów poszukiwaniem i wymagać stałej opieki. Co zrobisz, jeśli np. wyjdzie i się zgubi w mieście? Jak zapewnisz szybką opiekę medyczną (przynajmniej pielęgniarki lub osoby przeszkolonej) w sytuacji jakiegoś wypadku?
Niezależnie od miejsca pobytu chory może protestować przed pozostawieniem go w nowym miejscu.
Życzę wiele zdrowia!
Powiem Ci, że interakcje z drugim chorym mogłyby być dla tegoż mocno uciążliwe... Jest głuchy i prawie nie widzi, nie ma dla niego znaczenia, czy ktoś śpi czy nie (jest skupiony na sobie i swoich potrzebach, to chyba też dosyć charakterystyczne w tym wieku i stanie?), wydaje głośne dźwięki, które słyszącego mogą doprowadzić do szału ;)
UsuńO płatnym ośrodku na razie nie ma mowy. To znaczy jedynym, który mógłby płacić, jest mój brat, ale on natychmiast zmienia temat, gdy się mówi o zmianie sytuacji. Mojej sytuacji.
Kolega opiekując się matką musiał postarać się pod koniec jej życia o DPS. Nie wiem jak teraz, ale kiedyś Dom Pomocy Społecznej był płatny, choć wysokość opłaty nie mogła przekroczyć 70% emerytury (renty) lub innych stałych dochodów mieszkańca.
UsuńKolega złożył podanie, zaświadczenie lekarskie (od rodzinnego) i kopię dokumentacji medycznej.
Czas oczekiwania na miejsce to jest z przyczyn oczywistych loteria. Porozmawiaj z lekarzem rodzinnym Ojczastego, jeśli chcesz się dowiedzieć więcej.
Życzę wiele zdrowia!
Absolutnie musisz od administracji wywalczyc pozwolenie na biblioteczke!!!! przeciez jej zawartosc, zainteresowanie sie nia, wymiana swiadczy ze potrzebna, pozyteczna i wykorzystywana. W dodatku miejsce wyglada na idealne. Komu ona przeszkadza? Musisz sie uprzec a nawet moze zrobic liste podpisow pod prosba o pozwolenie.
OdpowiedzUsuńTo "cos" to ramka na zdjecia - takie podobne a rozne. Mam kilka takich, na niektorych moje blizniaki, na innych zdjecia wnukow.
No właśnie nie chcę nic na siłę, skoro ta pani tak sobie ubzdurała swoją krzywdę 🤔
UsuńPorobiłam zdjęcia z całego osiedla i w przyszłym tygodniu wybiorę się na rozmowy. Aczkolwiek zgadzam się, że miejsce jest idealne i lepszego nie będzie...