Pointylizm czy co?
Wyd. Agencja Wydawnicza "Varsovia", Warszawa 1992
Ilustracje: Sabina Uścińska-Siwczuk
Przeczytałam 8 sierpnia 2025 roku
Praga, dzień szósty
Szable w dłoń, panie i panowie! Czy tam buławy!
Uff, jak gorąco. Plan w związku z tym skromny: rano Vitkov, po południu kościół z przyległym cmentarzem w Szarce.
Vitkov zrealizowany po części, reszta będzie na zaś. Jest to wzgórze, które oddziela Żiżkow od Karlina i miałam zamiar przejść je prawie do końca i zejść w Karlinie, żeby jednak tę strukturę InOut zaliczyć, co wczoraj mi uniemożliwił jakiś zdechlak. Nie wyszło, zatrzymałam się na początku. Najpierw czekałam na otwarcie Muzeum Wojska, zresztą w sporym, międzynarodowym towarzystwie. W końcu pojawił się za drzwiami pan z kluczami, mówiąc:
- Dziesiąta zero zero, witamy w Muzeum Wojskowym.
Była dziesiąta zero jeden, gwoli ścisłości (już przebierałam nogami) 😁
I w tym muzeum, całkiem niespodziewanie dla siebie, no bo co mnie w końcu wojsko obchodzi, spędziłam ponad godzinę.
Ale najpierw parę migawek z Żiżkowa.
Jaki Żiżkow, taki highline 😂
Baaaaczność!
Pewnie dom się nazywa Pod trzema boćkami, bo tyle ich wejścia pilnuje. Jest też data: 1949.
Budowa jest jak twój ex - ciągle obiecuje, że zaraz skończy, ale ciągle tu jest!
Łysą kicię na lustrze wystawił fryzjer. Niezbyt zachęcające 😂
Wczoraj gdzieś widziałam i dziś kolejny. Wiecie, co to?
Więc do muzeum. Ja właściwie chciałam tylko na górę wjechać, na taras kawiarni, w celach widokowych. Nie wiem, jak to się stało, że obejrzałam całe 🤣 Może dlatego, że fajne jest? Historia wojskowości podzielona na poszczególne okresy, trochę jest też jak na Wawelu skarbiec i zbrojownia, ale znakomicie uzupełnione multimediami - nie za dużo, co ważne. Myśląc, że to obsługa, raz powiedziałam dzień dobry manekinowi, a raz innemu zwiedzającemu 😁 A będąc młodą lekarką w okopach nagle za mną JEBUT, kurna podskoczyłam ze strachu! I do tego dym. Fajne narzędzia miał chirurg wojskowy, zwłaszcza mi się podobał nóż do amputacji, trochę jak kosa 😁
Skoro potrafią straszyć widzów wybuchami, to uważam, że z cygaretki pana też powinien wydobywać się dym...
Toaleta też wojskowa.
Sakra, tyle czasu mi tam zeszło, że powiedziałam sobie do pomnika narodowego już nie idę, teraz lecę prędko przez całe wzgórze, żeby zejść do Karlina. Ale wspięcie się od muzeum wyżej kosztowało mnie tyle wysiłku, że gdy już byłam obok - wstąpiłam. Nie na zwiedzanie, tylko znowu na dach. Mówię paniom na dole, że dzisiaj tylko na dach chciałabym.
- Niech pani idzie po schodach na I piętro, tam kolega panią pokieruje.
O matko, po schodach? Wdrapałam się, ale kolega zajęty objaśnianiem turystów, więc się sama rozglądam i żadnej windy nie widzę, za to obok otwarte drzwi na kolejne schody, z napisem, że to na dach. Rany boskie!
No i domyślacie się chyba, że gdy już kompletnie wykończona dotarłam na górę, właśnie otwarły się drzwi... windy, z której wesoło wysiadła grupka. Słuchajcie, gdyby ktoś się wybrał do Pragi i na Vitkov, niech pamięta, że winda JEST!!!
A dołóżmy do tego, że całe poświęcenie nie na wiele się zdało, bo przy prażącym słońcu w południe to nie zrobicie dobrych zdjęć 😂 W dodatku zawzięcie zoomowałam, zapominając, że telefon jest w tym kiepski 😂
Trzy wczorajsze budynki 😉
A to widoczek dla tych, którzy przyjeżdżali do Pragi autobusem, na Florenc.
Po obiedzie chciałam się nagrodzić za te męki i zajrzałam do pana antykwariusza, tego od mapy i książek za 5 koron. No bo w soboty ma zamknięte, a w poniedziałki też, więc już się w tym roku nie zobaczymy 🤣
- Notariuszowy pitaval, no tak, pan Brazda nie był pisarzem, ale publikował artykuły w czasopismach na ten temat.
Dwadzieścia siedem.
Czasem warto wrócić do domu inną drogą.
A teraz plan popołudniowy. Wiedziałam z internetu, że w barokowym kościele św. Macieja w piątek o 16.30 jest msza dla dzieci, więc jedyna okazja zajrzeć do środka (na niedzielę inne świątynie w programie). Kościół właśnie w restauracji, a ciekawe jest to, że stoi w sumie na terenie cmentarza, niczym jakaś kaplica.
Na mszy dla dzieci były same stare dziadki, gdyby ktoś pytał.
Na cmentarzu szukałam grobu Josefa Kemra, znacie go jako jednego z dwóch staruszków z serialu Pod jednym dachem.
Generalnie nie było tu tak kiczowatych nagrobków, jakie widziałam ostatnio, może z wyjątkiem tego. Chyba im zostało sporo kafelków z remontu łazienki 😂
Ci państwo mi się spodobali, cóż, mam tradycyjne gusta.
Ten grób to chyba na razie kenotaf, bo żadnego napisu nie znalazłam. Interesujący.
Grób kibica:
Rodzina myśliwych? Czy rogaczy? Podeszłam bliżej, z daleka widząc, że tam jest KROWA 😂
I polski akcent.
Z cmentarza droga powiodła pod stadion Dukli, gdzie pierwszego pomnika piłkarza doczekał się niejaki Josef Masopust.
Pomnik jest otoczony jedenastoma gwiazdami z odbiciem stóp kopaczy piłki (znaczy w jednym wypadku jest to odbicie dłoni). Takie gry i zabawy ludu czeskiego 😂
W dalszej drodze spotkałam taką parę. Ja wiem, że jest gorąco, wiem to bardzo dobrze, niestety. Ale.
Czy to jakaś nowa moda? W sensie, że takie bluzki? Dla koleżanki pytam.
Jest to bardzo przyjemna i spokojna okolica, kiedyś już tam się szwendałam, ale nie trafiłam na ulicę Pod Juliskou, gdzie urzęduje Stacja Techników (Dom Dzieci i Młodzieży). Stuki i puki się rozlegały zza okien mimo wakacji. Młodzi technicy nie tylko dostali tramwaj (bez szyn), ale też urządzili sobie tory kolejowe. Nie znam szczegółów (na razie), nie wiem, jak to funkcjonuje, czy się przychodzi z własną kolejką czy co.
Technicy załatwili mnie czym innym - knihobudką. Cztery sztuki wybrałam, oczywiście same kryminały, i po ciężkich medytacjach z dwóch zrezygnowałam. Co niewiele zmienia sytuację. Tak że nie nie nie, nie pojadę już ani do Klanovic ani do Satalic do kolejnych budek 🤣
Dwadzieścia dziewięć.
Taka byłam zmęczona upałem i taka szczęśliwa, że nikt mi nigdzie nie każe iść, bom była sama - że o 18.00 wróciłam do domu*. Ucięłam sobie pogawędkę z panią z recepcji, która wróciła dziś po chorobie - jej teść ma 98 lat i mąż opiekuje się nim na przemian ze swą siostrą, więc mamy wspólne tematy 😉 Zjadłam spokojnie kolację i obejrzałam Pierogi z kimchi. Normalnie jak w domu 😁 Wreszcie trochę odpoczęłam. Jutro zdaje się jeszcze goręcej, ale teraz sobie tym nie będę zaprzątać głowy, trochę poczytam tego jamnika zmoczonego.
* toteż dziś tylko 15.717 kroków = 10,7 km = 26 pięter
Na profilu eks-prezydenta Pragi pojawiła się rolka z tego zachwalania poszerzonej wysepki tramwajowej - widać nas tam w tle przez moment, muszę Wierze powiedzieć 🤣
Masz kobieto kondycję! Mnie jedno wyjście na koncert tak zmęczyło, że już nawet pisać mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńOdniosę się tylko do książki od strony graficznej.
Że to koper, to tylko po tekście można poznać.
Ciekawe, że w domu żadnej kondycji nie mam... widać wszystko zależy od tego, co siedzi w głowie.
UsuńJak to? Przecież ma takie charakterystyczne gałązeczki zwisające 😁
W koprze chyba najbardziej charakterystyczne są kwiaty. I na tym straganie to myślę, że był właśnie sprzedawany taki koper z kwiatami - do kiszenia.
UsuńTo jak ktoś kisi 😁 Dla mnie koper to - koperek, do ziemniaczków 😂
UsuńDo domu zawsze inna drogą, zobaczy się dwa razy więcej!
OdpowiedzUsuńMnóstwo kroków robisz codziennie, ale gdy co kawałek cos ciekawego, to nawet się tego nie zauważa, dopiero wieczorem nogi odpadają.
jotka
A jeśli się nie da inaczej, to przynajmniej drugą stroną ulicy/drogi - wtedy też się dostrzeże coś nowego. Zresztą idąc w odwrotną stronę otwierają się nowe widoki 😁
UsuńAlbo ledwo się już wleczesz i nagle zobaczysz gdzieś w oddali to, czego szukałaś albo coś ciekawego - i od razu dostajesz szwungu.
och widziałaś pomnik wielkiego Żiżki na Vitkowie, jakże ci zazdroszczę, to jest mój plan na następny wyjazd. On jest tak wielki, ze go widziałam z drugiej strony Pragi :-)))))
OdpowiedzUsuńoraz twoje relacje z Pragi równają sie historiom Szczygła :-)
Z Żiżką jest tak, że jedni twierdzą, iż to największy konny pomnik w świecie. Drudzy mówią, że wcale nie. Więc ustalono, że jest to największy konny pomnik Żiżki w świecie 🤣
Usuń"Na straganie" zawsze milo poczytać🩵 a i ilustracje nienajgorsze.
OdpowiedzUsuńGrób z jeleniem tajemniczy, ciekawe o co chodzi. Rozgogolona parka niezbyt apetyczna, na dodatek wcale nie jest chłodniej w takim czymś, lepiej przewiewny len czy bawełnę założyć.
Ta Stacja Techników to raj dla (głównie) chłopców, prawdziwy tramwaj to nie byle co. Mam syna, więc zaliczyłam swego czasu różne muzea kolejnictwa i techniki, zabytkowe wagony, lokomotywy, jakieś pojazdy, rakiety, itp. itd.
W Warszawie mamy pomniki Deyny i Kazia Górskiego, niestety równie szpetne jak ten praski i w podobnym stylu.
I dobrze, że sobie odpoczęłaś, czasem trzeba zwolnić. Liczba kroków nadal imponująca. Ja wczoraj 8 tysi nabiłam i byłam z siebie megadumna😁
Już SZÓSTY dzień? Nemožné! Jak rychle letí čas!
Ale ta dziewczyna - no przecież to biustonosz był, na Boga!
Usuń😂😂😂
Nie wiedziałam, że u nas też są pomniki piłkarzy, pewnie kluby stawiają, tak jak tutaj.
Widzę, że tu zaczynacie po czesku mówić, byle tak dalej 🤣
Ja dzisiaj miałam rozmowę na przystanku ze starszą panią (co ja poradzę, że nikt młody z taką jak ja nie chce gadać), która zaczęła od komentowania kierowcy samochodu trąbiącego jak najęty. Że czescy kierowcy są okropni, że ona jeździ od 18. roku życia, ale trzy lata temu już przestała, bo po osiemdziesiątce lepiej nie. Na moje że jak to, że absolutnie nie wygląda:
- Całe życie ćwiczę. Ale też mam dużo w sobie części wymiennych.
😁
Tak sobie myślę, że ona o tej osiemdziesiątce specjalnie nawijała, żeby ją komplementować!
Co za dlugi i aktywny dzien! Masz niespozyte sily - glownie w nogach.
OdpowiedzUsuńTyle wrazen, ciekawostek, wciaz cos nowego odkrywasz a to znaczy ze wrocisz zadowolona.
Malo wazne ale dodam ze w USA takie rozneglizowane panie widzi sie na kazdym kroku co znaczy ze nie robia wrazenia. Ja sama, stara jaka jestem, mam pelno ubiorow z otwartymi plecami.
Tak, wrócę zadowolona (odpukać!) i z pomysłami racjonalizatorskimi na następne wyjazdy 😁 Trzeba ulepszać i modernizować!
UsuńZ tymi odkrytymi plecami to co, chodzisz bez biustonosza? Jak ja bym tak chciała!
Niecałe 16,000 kroków i tyle wrażeń :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy dzień.
Ależ mi tego będzie brak po powrocie do domu!
UsuńZastanawiam się czy faktycznie poczta taka droga, że nie bierzesz tych książek w opór i nie nadajesz paczką do samej siebie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Nieryba
Właśnie dziś mówiłam do Wiery, że gdybym tak przyjeżdżała na dłużej niż 10 dni, to bym musiała zamówić wagon kolejowy na książki 🤣
UsuńJest drogo (nie pamiętam dokładnie, ile płaciłam za ostatni zakup online, ale sporo), a przed wszystkim wysłanie paczki z książkami to ogromny kłopot dla kogoś, kto nie jest u siebie w domu i nie ma niczego, co potrzebne: pudło, wypełnienie, oklejenie, taśma, folia.
Jakoś do tej pory dawałam radę przywozić, dam i tym razem (mam nadzieję).
Zwykle dostawa jest realizowana kurierem co jest nieco droższa niż tradycyjna poczta. W Polsce pudełko można było dostać pudełko do paczki.
UsuńNie komentowałam, ale śledzę z uwagą całą trasę Twojego wyjazdu. Mnóstwo ciekawych rzeczy, kolejna udana wyprawa!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! Tak już widać musi być: w maju deszcze, w sierpniu upał - ale jakoś daje się radę i zawsze coś ciekawego zobaczy 😍
UsuńCudna okładka Brzechwy! I te stróżujące na baczność bociany.
OdpowiedzUsuńCiekawe, dlaczego w Polsce nie ma takich knihobudek. Spotkałam jedną - niczego w niej nie ma. Cóż, żeby oddać, trzeba mieć co, a jeżeli się niczego nie czyta, to zamiast książek wykorzystuje się miejsce na jeszcze większy telewizor i jeszcze nowsze sprzęty AGD, żeby znajomi mieli co podziwiać.
Nie generalizujmy, że w Polsce nie ma. Bywają 😁 Ja czasem narzekam do córki, że nędza w "mojej" budce, a potem idę wieczorem, a tu cała zapakowana 😍
UsuńNie chcę wierzyć, że ci mityczni ludzie, którzy kupują najnowszy sprzęt po to, żeby znajomi mogli podziwiać - że oni naprawdę istnieją 🤣 No nie, no, kurde!