piątek, 12 grudnia 2025

Alina Stradecka - Polubić kapustę

I znów - przyniosłam z budki, na wymianę, ale okazało się, że nie posiadałam wcale. Mimo pokaźnych zbiorów z tej serii Biblioteczki Poradnika Domowego. Niegłupia była, bo często zamieszczano tam przepisy, których nie sposób było znaleźć w tradycyjnej Kuchni polskiej. Bywały tam przepisy czytelników albo autorów znanych z kulinarnych publikacji, pogrupowane sezonami lub gatunkami produktów.

Jeden z kolejnych projektów, które tak lubię podejmować ku własnej zgubie (bo potem się przejmuję, jak nic się nie dzieje w temacie), zakłada, że raz w miesiącu będę czytać coś z moich kuchennych półek. No zobaczymy, czy dam radę, bo już mi się tak mnożą te raz w miesiącu, że głowa mała 🤣 A niektóre nawet dwa razy, jak czeskie. O, tu na przykład w grudniu się z tym nie wyrobię, bo czekają książki ekstra, nabrane z bibliotek. W ogóle się coś nie wyrabiam, w związku z wyjazdem do Ojczastego nabrałam spóźnienia na przykład w oglądaniu codziennym Z metropole i niby dzisiaj mam nadrobić, hm. Strasznie dużo mam w planie codziennym pierdół! 

Tymczasem jednak KAPUSTA. Celem czytania tych książek kulinarnych ma być znajdowanie przepisów do użycia, nieprawdaż. Tu mnie nic specjalnie nie natchnęło (żeby było nieskomplikowane, to podstawa), bo prosta jest parzybroda, ale tę już mam opanowaną. Bigosy to nie, gdzież ja bym się za to brała! Może gulasz z kapustą i ziemniakami, takie zimowe danie. Może też, jak by mnie ochota naszła na robotę, tarta z brukselką. Kapuśniaku nigdy nie gotowałam, ale nie wiem, zjadłoby się. Są też naleśniki z kapustą włoską i coś takiego robiłam w przedpotopowych czasach: naleśniki przekładane kapustą i zapieczone w okrągłym naczyniu, potem krojone jak tort + sos pomidorowy. Ale to sporo pracy 😁 

/że też kiedyś mi się chciało/ 



Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, 95 stron 

Z własnej półki

Przeczytałam 9 grudnia 2025 roku 




Byliśmy u Ojczastego (tradycyjnie "ja chcę spać", ale był wcześniej kąpany, więc nic dziwnego, że ma zaległości w wypoczynku 😉). Powiedziano nam, że miał gorączkę dwa dni, przeszło, ale nie mogli zawołać ich lekarki, bo jest nieprzepisany od naszej. Nie wiem, co im szkodziło zadzwonić do mnie i zapytać... No trudno, stało się. Zadysponowałam przepisanie następnego dnia i tyle. 

Brat umówił się na oglądanie mieszkania i powiem Wam, że po pierwsze nie wiem, czy to jakiś obowiązek tych pań, które pracują w nieruchomościach czy co - mają te wywinięte wary, jak ja to nazywam 😂 A po drugie mieszkanie (z wtórnego rynku) było kompletnie urządzone - w stylu glamour. Pierwszy raz widziałam coś takiego na żywo i doprawdy nie rozumiem, jak komuś się to może podobać do mieszkania. Takie rzeczy to nadają się na ekskluzywną garsonierę dla panów szukających przygód, moim zdaniem. Nie wytrzymałabym ani dwóch dni. Wszędzie lustra, błyszczące powierzchnie i zero indywidualności. 

Jedynym atutem była lokalizacja, w centrum, koło pałacu biskupów krakowskich (obecnie Muzeum Narodowe), koło parku ze stawem, koło ulubionego kina brata czyli Moskwy. Że się taka nazwa uchowała?!...


Przed kinem ławeczka i już z daleka się zastanawiałam, co to za aktor będzie czy reżyser, skoro ławeczka to taśma filmowa. A to jakiś miejscowy działacz. 



 

Wyświetlił mi się wczoraj filmik zatytułowany Miejskie zbieractwo i pomyślałam oho, coś dla mnie 🤣 Ale to nie było o przynoszeniu do domu byle czego 😁 tylko o zbieraniu ziół czy ogólnie roślin i przetwarzaniu ich na jedzenie. Nie mam nic przeciwko, zasadniczo. Jednakże robienie sobie sałatek z zielska rosnącego przy chodniku... no nie wiem... Tam ktoś mówi w pewnym momencie, że przecież je umyje. Taaa.  

A' propos zbieractwa. Dariusz kiedyś polecał książkę Patrz pod nogi: o zbieraniu rzeczy, zapisałam się do kolejki w bibliotece na Królewskiej i przyszedł mail, że oto nadejszła moja pora i mam się zgłosić. Wczoraj miałam ostatni dzień ważności karty na tramwaj, więc prędziutko poleciałam na pętlę. Bo to wiecie, teraz muszę z kartą tak wycyrklować, żeby kończyła mi się 19 maja, gdy będę wyjeżdżać do Pragi 😁 czyli zrobić sobie przerwę kilkudniową teraz albo w ciągu najbliższych miesięcy. To może teraz? Kombinacje alpejskie oszczędnej krakowskiej emerytki 😎 No, a za mną stoją trzy osoby aktualnie, więc chyba muszę książkę czytać w pierwszej kolejności. W ogóle to w lecie chodzę na Biprostal zu Fuß , ale w zimowym rynsztunku to nie mam siły i zazwyczaj w jedną stronę jadę.

Skoro już o oszczędnościach (= piniondzach) mowa, to opowiadałam bratu o tym spadku nieszczęsnym i on od razu mówi, że trza brać 😁 Tak że chyba poprosimy o udział w rozprawie online i zobaczymy. Muszę jeszcze dokładnie wczytać się w to pismo, bo moje pierwsze wrażenie było takie, że:

- pierwotnie powołano 17 osób

- a potem kolejnych pięć

Z czego wyciągam wniosek, że może te dodatkowe na miejsce tych, którzy się zrzekli (tak na pewno jest z moją córką). Ale w sumie nie wiem, ilu w końcu jest chętnych na majątek 😂 Bo gdyby tylko pięciu i ci zostali, to przypada po 2 tysiące na łeb, co się zawsze przyda w gospodarstwie, prawdaż. Zwłaszcza w obliczu remontu po wymianie pionu (jeśli do niego wreszcie dojdzie).

Tak więc chytra baba z Radomia zwycięża i na pohybel Gminie Lublin! 

 

Mówię bratu, że czytałam artykuł o zachowkach, że mianowicie zachowek po rodzeństwie się nie należy, że to idzie tylko w górę lub w dół, a nie w bok. W sensie, że gdyby on zapisał swój majątek komuś innemu, to nie miałabym prawa domagać się zachowku. Dziwne, ale tak to wynikało z gazety... On na to, że musi się zainteresować sprawą, bo jest o co się bić 😁 Ale cóż, jak znam swojego pecha, to umrę pierwsza!

27 komentarzy:

  1. Lubie kapuste, gotuje swietna, byl czas ze robilam golabki (teraz kupuje gotowe ale nie sa tak smaczne jak moje) - ale mimo uzywania jej w moim jadlospisie nie zdawalam sobie sprawy ze mozna z niej robic tyle potraw, cala gruba ksiege potraw. Nie wszystkie mnie zainteresowaly co prawda ale wiekszosc.
    Oj - gulasz z kapusta, pychota. Teraz malo gotuje, wiecej gdy odwiedza mnie syn i wlasnie to danie, a takze bigos, sa tymi ktore obowiazkowo musze robic. Takze zupe pomidorowa i rosol.
    Zadeklaruj sie na ten spadek, moze sie uda czego zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za gołąbki też bym się nie brała, bo strasznie dużo roboty. Nie dla leni patentowanych 😁
      Szkoda, że nie mogę przyjść do Ciebie w gości!

      Usuń
  2. No proszę, a u nas były dzisiaj na obiad gołąbki :)
    Pensjonariusz chory, ale nie można mu pomóc bo przypisany do lekarki i to w innym mieście - cuda, cuda.
    Kino Moskwa - oj, jakoś zmarniało przez te ostatnie 75 lat..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się zgraliśmy 😁
      Powiedziano nam, że to nie było na wzywanie pogotowia, a ze zwykłym lekarzem tak właśnie jest, zapisujesz się do konkretnego i jeśli z jakiegoś powodu chcesz iść do innego, to od razu papierologia - trzeba się przepisać oficjalnie. Można to zrobić bodaj dwa razy w roku. Ja nie chciałam Ojczastego przepisywać, jak go tam zawoziliśmy, żeby ZUS nie wyczaił, że nie jest w domu... 🤣 i recepty dla niego brałam u nas. No, ale skoro jest potrzeba konsultacji lekarskiej, to mogli mi zadzwonić i zapytać, kurczę.
      "Kino Moskwa - oj, jakoś zmarniało przez te ostatnie 75 lat" 🤣🤣🤣

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że książka się spodoba :D

    Co do spadku, ja bym tu jednak widział 17+5. 11 tys./22 = 500 zł. Ogarniajcie zdalny dostęp w rozprawie, bo przy wyjeździe córka dołoży do interesu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, zaczęłam i byłam zdziwiona, że to całkiem nie to, o czym myślałam - to książka o Gdańsku w sumie (tak wynika z początkowych stron).

      17+5 to na pewno nie, bo z tych 17 to choćby ojciec i ciotka na pewno zrezygnowali, o tych wiemy. No nic, zobaczymy. Jak tam są jacyś starsi ludzie, to przecież nie będą jeździć do Lublina ani uczestniczyć zdalnie, więc może też odpadną... Albo już odpadli i stąd tych 5 nowych!

      Usuń
  4. Lubię łazanki, kapuste gotuję tylko w lecie, na tarasie. Tutejsze przepisy w większości mają kale, ale tego nie lubię. Ciekawa jestem książki, to o szukaniu czegoś "artystycznego" na ulicy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taras... no tak, jak by się miało, to by się sąsiadom życie zatruwało zapachem kapuchy, nie sobie w mieszkaniu 🤣
      Myślałam, że to kale to jakaś literówka albo co, a to jarmuż! Raz z czymś próbowałam jedynie, ale tylko w charakterze drobnego dodatku, więc w sumie nie znam.
      Książka myślałam, że dotyczy zbieractwa, a na razie wygląda na to, że będzie opowiadać o Gdańsku, który był, a którego nie ma. W każdym razie autorka jest archeologiem i od dzieciństwa zbierała różne artefakty, które na tym terenie występowało w wielkiej obfitości.

      Usuń
    2. Oh jarmuż, do głowy mi nie przyszło. Też ciekawa taka książka, moja to kreatywne zadania, spacery z szukaniem czegoś wg tematu, koloru...

      Usuń
    3. Miałam już myśl, że chyba z niej zrezygnuję, ale wieczorem jeszcze trochę podczytałam i chyba pociągnę. Gorzej, że jest tam pełno słów, których nie znam 🤣powinnam chyba je zacząć wypisywać, do późniejszego posta, na udokumentowanie, jaki człowiek jest głupi...

      Usuń
  5. W związku z twoimi ambitnymi planami chcę tobie zadedykować fragment piosenki Jacka Kleyffa i zespołu ONZ, pt. "Inżynier" (do znalezienia na yt, tylko nie słuchaj wersji solo Jacka z Salonu Niezależnych bo jest uboższa):
    "Pewien inżynier ziemny
    stracił już orientację
    a zatem przestał odróżniać
    czy sobą mierzy, czy światem(...)"

    Oraz w ramach ćwiczeń z angielskiego zabawny filmik motywacyjny pt: Do Nothing- a message of motivation from Self-help Singh- (un) motivational speaker and life coach (Nic nie rób- wiadomość motywacyjna od Sigha, mócy motywacyjnego i życiowego kołcza)
    Gdybyś miała problem ze zrozumieniem, to NARPIEW włącz podpisy, a jeśli nie dasz rady idź na gemini.google.com i wklej link filmiku z prośbą o tłumaczenie na polski.
    https://www.youtube.com/watch?v=8An2SxNFvmU

    P.S.
    "Życie jest g...ne i nie da się go odg...nić" :-). W obecnym moim stanie jest to najlepsze co mogło mi się trafić jako rada. Polecam ten sposób życia.
    P.S. 2.
    Nie żyje Magda Umer. Bardzo szkoda.
    Pozdrawiam - Nieryba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Kołcz genialny! Co prawda nie bardzo mogłam zrozumieć, co on gada w tej hinduskiej angielszczyźnie, więc od razu włączyłam sobie napisy angielskie - niestety te automatyczne tylko były - jednak zawsze lepiej to niż nic 😂 Z komentarzy widzę, że jego rady bardzo przypadają do gustu ludziom 😁 Żeby tak sobie jeszcze wziąć je do serca...

      Usuń
  6. Ostatnie zdanie uśmiechnęło mnie na maksa!
    Z kapusty lubię tylko surówki, bigos zbyt ciężki, a w ogóle ma być szybko i prosto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Surówki też lubię 😍
      Natomiast dziś natknęłam się na przepis "wigilijny" na kapustę z grzybami i żurawiną i myślę nad nim, może zrobić i zamrozić. Wygląda nieskomplikowanie.
      https://aniagotuje.pl/przepis/kapusta-z-grzybami-i-zurawina

      Usuń
  7. Pamiętam tą serię, miałam tego całe stosy i nigdy nic nie ugotowalam, jakieś nieżyciowe były przepisy czy nieatrakcyjnie opisane.
    A bigosik na święta zawsze robię, mniam (jak byłam wege to z boczniakami).
    Mieszkanie brata potencjalne było urządzone w sensie, że meble też?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie czasem zdarzało się korzystać. Mam też w zeszycie wklejone rozmaite przepisy powycinane z Poradnika Domowego, taki był na przykład cykl Kuchnia kawalerska - czyli bardzo proste potrawy do przyrządzania przez panów 😂
      Robienie bigosiku podziwiam!
      Tak, meble też, przy czym tak naprawdę dużo ich nie było (kanapy, stół z krzesłami), bo reszta wszystko w (błyszczącej) zabudowie. Nie wiedziałaś, gdzie ściana, gdzie szafa, gdzie lustro tak sobie tylko 😂

      Usuń
    2. Dodam, że półek na książki czy coś - zero.

      Usuń
  8. Mam z tej serii Przepisy Czytelników "Zimę" i "Lato". Uwielbiałam oglądać w niej obrazki jako dziecko (i dorosła...) - zwłaszcza ciasta, torty i desery.
    pozdrawiam,
    Jozefina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazki w książkach kulinarnych uwielbiam oglądać cały czas 😁 Ale fakt, że za PRL-u one były dość ubogie. Pamiętam, w maminej Kuchni polskiej były czarno-białe zdjęcia tu i tam i tylko kolorowe wkładki (chyba). Jakość tych zdjęć też była marna. Znaczy jakość poligrafii w sumie...
      Tak samo wertowałam fotografie w encyklopedii. Kolorowe były na przykład flagi (no wiadomo), więc się studiowało.

      Usuń
    2. Ulubione do wertowania: "Encyklopedia zdrowia", i "Zdrowie kobiety", aż dziwne, że na dochtorkę nie poszłam😆

      Usuń
    3. Te też u nas były, a w "Zdrowiu kobiety" były ilustracje, którym się po kryjomu przyglądałam 🤣🤣🤣

      Usuń
  9. Zupełnie nie pociągają mnie przepisy kulinarne.
    Uwielbiam kiszoną kapustę, ale tylko na surowo. Taką zwykłą to niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja naiwność sięga nieba, więc ciągle wierzę w to, że się nauczę gotować to i owo...
      A zwykła młoda kapusta w surówce też jest pyszna.

      Usuń
  10. uwielbiam kapustę kiszoną, jako i Frau :-) ale w kazdej postaci.
    niemniek już robić nie mam siły. kiedyś robiłam, gdy się tu sprowadziliśmy i hodowałam w sobie zew ekowieśniaka.
    Ostatnie zdanie mnie rozśmieszyło bo lubię Twoje poczucie humoru i dystans wobec samej siebie.
    więc dlatego będę miała problem z emeryturą, bo liczenie kasy, oszczędzanie, wybieranie, myślenie i kombinowanie...mnie przeraża a z drugiej strony tyle wolnego czasu...wydanego na sama siebie, no korci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się, jak w dzieciństwie chodziłam z mamą do takiego prywatnego sklepiku, gdzie mieli beczki z kapustą (i nie tylko). Zawsze sobie wyobrażałam, jak ktoś tę kapustę girami ugniata 🤣
      Pracujesz w szkole na etacie, jak rozumiem, więc nie będziesz miała tej emerytury tak mikroskopijnej, jak ja. Tak przynajmniej sądzę po koleżance, która była nauczycielką. No i jest Was dwoje. Ale na wsiakij pożarnyj odkładajcie, odkładajcie, jeśli chcecie potem też jeździć po świecie.

      Usuń
    2. :) pracuje na etacie kierwniczym w placowce kulturalnej a dodatkowo w szkole na 16/18 czyli dwa etaty...w zasadzie ciagnę.

      Usuń