środa, 2 lipca 2025

Maria Ziółkowska - Szukaj wiatru w polu

Święcie, święcie byłam przekonana, że niedawno czytałam coś tej autorki. I szukam - i nic. Zdaje się, że ją pomyliłam z Chądzyńską czy kim?

Jest to w każdym razie czwarta książka Ziółkowskiej, przyniesiona w tym roku z knihobudki. Na bogato 😁 Pozostałe to: Ty pójdziesz górą + Powróżyć, karty stawiaćKocha, lubi, szanuje.

Wybrałam do czytania tę, bo była na wierzchu 🤣 Ach, coraz większy bałagan z tymi książkami. No i uznałam, na podstawie pierwszej strony, że nada się do Lektur na wakacje. W końcu, gdy Franek ucieka z PDM-u, jest koniec roku szkolnego.

Właśnie - PDM. Nie znałam takiej nazwy: Państwowy Dom Młodzieży. Zawsze myślałam, że to po prostu Dom Dziecka.

Ten PDM jest przedstawiony w dość wesołych barwach, muszę powiedzieć. Czy tak wyglądała rzeczywistość? Nigdy nie znałam dziecka z takiego domu (no bo u nas go nie było). Życie w Domu Dziecka kojarzy mi się z przemocą, taka to publicity w prasie 🤔

Franek z wielkim sentymentem wspomina poprzedni PDM, w Sopocie, gdzie zza okna dobiegał szum morza. To trochę tak, jak każdy z nas myśli o dzieciństwie - fajnie było, znajome kąty. Ale jego największym marzeniem jest - odnaleźć swoje korzenie: czy jego rodzice żyją, a jeśli nie, to może ma chociaż dziadków. Ma już 14 lat i pod wpływem pewnego zdjęcia, które mu pokazała PDM-owska kucharka, opowiedziawszy przy tym historię góralskich zaręczyn, uparł się, że narzeczona ze zdjęcia to może być jego matka. Szkolny kolega Szczepan pożycza mu pieniądze i razem ruszają po kryjomu w podróż - Szczepan nie chce pokazać się matce z dwóją z biologii, więc wybiera się do wujka, który jest nauczycielem tego przedmiotu i na pewno go podkształci, a Franek? Franek będzie szukał śladów swej przeszłości w kolejnych instytucjach, w których przebywał od czwartego roku życia, aż w końcu zjawi się u domniemanych dziadków w Poroninie.

Kibicujemy Frankowi, widzimy, że dobry z niego chłopak, tylko gubi go fantazja i ta okropna łatwość, z jaką kłamie, sam nie wiedząc, po co i dlaczego. Co oczywiście później się na nim mści. 

Autorka występuje w powieści jako pisarka z Oliwy, która zainteresowała się Frankiem i poświęciła wiele czasu, by wyprostować jego ścieżki. I ten wątek coś mi przypominał, że niedawno czytałam powieść dla młodzieży, gdzie autorka jest bodajże dziennikarką specjalizującą się w tematyce młodzieżowej... czekajcie czekajcie, coś mi świta...

 

Początek:


Koniec:

Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa1974, 222 strony

Seria "cieniowana"

Z własnej półki

Przeczytałam 1 lipca 2025 roku
 

Jak wspomniałam w komentarzu pod poprzednim postem, olałam sprawę odkurzacza. Spakowałam do pudła, upchnęłam w szafie i niech teraz czeka na powrót mojego brata z Madagaskaru, co nastąpi za 3 tygodnie 🤣

Ale trochę zniechęcona do zakupów poszłam oddać sukienki ostatnio nabyte. Że należy brać tylko to, co podoba się już na pierwszy rzut oka i co pasuje. Bo z jedną z tych sukienek była taka historia, że wzięłam dwa rozmiary, żeby w domu przymierzyć. Oba za ciasne w cyckach, jak zwykle. Znaczy opięte zbytnio. Nawet posłałam córkę do innego sklepu, żeby mi kupiła kolejny rozmiar - kupiła - przymierzam - jeszcze ciaśniejszy 🤣 Jak bonia dydy! O kilka centymetrów! Ja nie wiem, czy oni mylnie metki przyszywają czy co. 

Pod spodem rozmiar MNIEJSZY, na wierzchu WIĘKSZY 😂
 

Poszłam jeszcze do krawcowej, czyby mi nie obcięła trochę z dołu - bo to długa sukienka - i nie zrobiła z tego klinów pod pachą. Owszem, może. Koszt - dwa razy tyle co cena sukienki 😁 No dobra, bo to była tania sukienka, ale taka fajna, bawełniana, na ramiączkach. I w dodatku krawcowa idzie na urlop, więc teraz nic nie bierze. Mówi, że może się materiał rozciągnąć, więc, żeby chodzić w niej po domu (póki nie zdecydowałam, czy oddaję czy nie - z metką). I nawet któregoś popołudnia założyłam. Ale tak mnie ten odkurzacz wkurzył, że powiedziałam sobie DOŚĆ WYGŁUPÓW. Teraz już tylko przemyślane zakupy 😂

Pobrałam z tablicy ogłoszeniowej na osiedlu kwiatuszka, przykleiłam u siebie na słupie (tak, mam słup w mieszkaniu) i good. Całe szczęście, że jest tak gorąco, na żadne zakupy się nie wybiorę 😄 Czytam sobie o motoryzacji w PRL 😎


17 komentarzy:

  1. Rozmiary teraz od czapy, trzeba mierzyć!
    Moje stopy urosły, ostatnio kupiłam rozmiar większe sandały i o dziwo dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sama nie wiem, jaki rozmiar noszę, mam w szafie rozmaite 🤣
      Przy sandałach może być większy luz... Generalnie z zakupami butów przez internet bywa różnie, już bym się bała. Kiedyś trzymałam przez lata jedną parę z dużymi prawidłami w środku, z nadzieją, że się rozszerzą... płonną... w końcu wydałam na Śmieciarce.

      Usuń
  2. " Że należy brać tylko to, co podoba się już na pierwszy rzut oka i co pasuje." - moja mama też ma problem ze stosowaniem tej zasady. ;) I potem biega i oddaje. :)
    Ja nie przypominam sobie, żebym zwróciła jakiś ciuch z innego powodu, niż "za duże/za małe" - mam określony gust i to co mi wpada w oko jest potem noszone i lubiane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widocznie i Twoja mama i ja lubimy sobie w sklepie pomyśleć, że "ach, w domu przymierzę, dopasuję do innych rzeczy, może się przyda".
      Na razie wzorem Agaty postanowiłam kupować tylko takie ciuchy, które mi właśnie pasują do innych (w dwóch tonacjach kolorystycznych), żeby potem nie jojczyć, że nie mam do czego założyć. Zobaczymy, czy mi się uda dotrzymać postanowienia.

      Usuń
  3. Tej akurat Ziółkowskiej chyba nie czytałam, ale miałam "Powróżyć..." i "Złoty kolczyk" o nastolatkach-Cygankach. Kojarzę też tytuł "Ty pójdziesz górą...". Jako dziecko często wertowałam "Skąd my to mamy", historie różnych codziennych przedmiotów.
    Widzę na Wikipedii, że sporo książek napisała, jakby mi jakaś w ręce wpadła, to bym chętnie przeczytała, lubiłam autorkę.

    Może faktycznie brat coś poradzi z odkurzaczem, chłopy są często sprytniejsze do takich spraw😉

    Sukienki pewnie Chińczycy lub Pakistańczycy szyją na oko...

    Bleh, teraz jest 25 stopni, ledwo zipię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie sporo tego wyprodukowała... i to tak różnych rzeczy. Począwszy od podręcznika do esperanto 😁 nie mam!
      Znaczy mam - ale innego autora 😉
      Z historią codziennych przedmiotów kojarzy mi się Kopaliński...

      Mam nadzieję, że poradzi, choć myślę o tym odkurzaczu z wielką niechęcią i wolałabym się go pozbyć. Oni tam zamieścili rysuneczki, że raz na dwa tygodnie należy wszystko rozłożyć, poumywać, poukładać na ścierce i tak 24 godziny niech sobie schnie. Gdzie ja się będę bawić w takie głupoty!

      Dziś chyba najgorętszy dzień. Osobiście po paskudnej nocy nie mam zamiaru nic robić (oprócz zwyczajowego sikania co chwilę - o 1.00 żądanie "kubka herbaty na noc" - nie można było powiedzieć przy kolacji - godzinę później gwiazdki z nieba czyli "kawałka ciasta do herbaty, bo przecież kolacji nie było"; w takich chwilach można zabić).
      Córka miała jechać ponownie się zarejestrować w Urzędzie Pracy, ale wyszło na to, że w kwestii dojazdu z powodu remontów najkorzystniej jest kupić bilet całodzienny - a skoro tak, to ona chce gdzieś tam w Nowej Hucie pobuszować, więc przełożyła na jutro, gdzie temperatura spadnie o dziesięć stopni chyba 😀

      Usuń
  4. A rozmiary... u znajomego coś podobnego czytałem przed chwilą o butach. Też się nie może już połapać.

    Autorki nie znam, ale ja chyba bardzo mało książek z tej serii dla młodzieży czytałem w dzieciństwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W maju w Pradze, gdy mi się rozwalił but i kupiłam jakąś parę w Pepco - ona była o numer większa - i faktycznie jest większa, więc żeby nie "kłapać" trzeba zakładać skarpetki. Chciałabym właściwie zabrać je znowu w sierpniu do Pragi i tam ewentualnie wykończyć intensywnym łażeniem, ale w sierpniu w skarpetkach to nie wiem... Nawiasem, wczoraj widziałam w sklepie stojąc do kasy jakieś tubki z klejem do butów 🤣 nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale czy skuteczne?

      Usuń
  5. A ta książka o motoryzacji w PRL-u to nie Sławomira Kopra czasem? ;)

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie podobnie z tymi rozmiarami jako ze rozne firmy maja swe wlasne . Czasem pasuje mi rozmiar 6, czasem 8. Najczesciej mierze w sklepie by utrafic i nie musiec wymieniac. Moja corka ma klopot z dobraniem ze wzgledu na duzy biust, przez co musi kupowac wiekszy rozmiar niz potrzebuje.
    Wiele razy kupowalam buty online i byly pasujace.
    Zawsze kupuje takie ubiory by spasowac kolorem z tym co juz mam. Ostatnio poszlam szukac bluzki do tyle co zakupionych letnich spodni koloru ktory nazywam "szalwiowy" czyli taki zielono-srebrzysty, z uczuciem ze na pewno nie znajde bo to rzadki kolor - i doznalam niemal szoku bo doslownie na pierwszym stojaku byla bluzka w tym mi potrzebnym kolorze, na dodatek moj rozmiar. Odcien troche inny co dobrze bo w polaczeniu ze spodniami nie zrobi wrazenia jednokolorowego mundurka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duży biust to przekleństwo 😢 Krawcowa mi mówiła, że dużo klientek decyduje się na operację... aż takie przekleństwo jednak, moim zdaniem, to nie jest, żeby dobrowolnie kłaść się pod nóż 😉
      Do tej pory kupowałam w każdym (prawie) kolorze, jeśli model mi przypasował. Od teraz już się będę ograniczać do trzech tonacji (napisałam wcześniej dwóch, bo zapomniałam o różach i lilach 😂).
      Miałaś szczęście z tą bluzką!

      Usuń
  7. Pani Ziółkowska wygląda sympatycznie.
    Odkurzacz - nie wiem czy to wielki kłopot pojechać do sklepu i poprosić żeby pokazali jak złożyć.
    Rozmiary odzieży... chyba nigdy nie kupiłem niczego zdalnie, zawsze mierzę buty, marynarki spodnie. Inna rzecz, że już chyba od 5 lat, niczego prócz bielizny sobie nie kupiłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lechu, w sklepie nic mi nie pokażą, bo to jest Lidl czyli dyskont głównie spożywczy, z małym działem przemysłowym. Obsługa się zna na skanowaniu kodu kreskowego, a nie na sprzedawanym towarze. Infolinia mi podała adres mailowy do serwisu, ale na razie do nich nie pisałam (ani nie wiem, gdzie ten serwis jest), z tym zawsze zdążę, na razie wolę poczekać na brata.
      Przymiarka to podstawa, więc nie dziwię się ogólnemu trendowi, że ludzie chodzą do sklepu stacjonarnego mierzyć, a potem zamawiają online 😂

      Usuń
  8. O, Towarzyszko niedoli, witam Cię w gronie dużoobwodowych! U mnie też wiecznie w cyckach za małe sukienki albo bluzki. Nie lubię tego, acz zdążyłam się przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, tak! Przyzwyczaiłaś się! Ja ciągle nie, kurka wodna!

      Usuń
    2. A co będę się kopać z koniem? Nic to nie da.

      Usuń