![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilMIYGcjJXZXv56GKja6mwqxP3_oiFjHlToV13IJo4DUsaxT9dXim3ESUlFPghjnmhqfvaJdQo8mHZ9TuC0CnBWyT0l2HaaK6ClWqwheJCTIQiNrMl-n3l0V-iFjAH5qJzSlmVpnBvVbY/s320/Porwanie.jpg)
Po raz pierwszy w życiu zabrałam się za cykl Pagaczewskiego, jakoś mnie ominął w młodości.
Okazuje się, że pierwszy tom zawiera nieco inne detale niż bajka dobranockowa, np. Bartolini Bartłomiej wcale nie jest herbu Zielona Pietruszka, tylko Dwa Widelce i Udziec Barani. No ale taki mięsny herb nie był na rękę w PRL-u, gdzie występowały przejściowe braki. Tajemniczy Don Pedro dostał w filmie odzywkę carramba, żeby Kraina Deszczowców nie kojarzyła się za bardzo ze Związkiem Radzieckim. Itede.
Wypożyczone z Jordanówki i przeczytane w deszczowe niedzielne południe, spędzone w łóżku, 20 czerwca 2010.