Nie powiecie, że złą sobie pozycję wybrałam do przeczytania jako pierwszą na emeryturze 😂😂😂 Lepiej późno niż wcale!Kilka książek Parkinsona przywiozłam kiedyś ze Śmieciarki, no bo wiadomo, prawo Parkinsona, każdy o nim słyszał, a niekoniecznie czytał. Prawo Parkinsona zresztą też jest wśród tych książek, więc kiedyś będzie. Ja je wszystkie przeczytam, a potem wydam, bo jednak po tej pierwszej o robieniu kariery wnioskuję, że to jednorazowa lektura. Jest to, owszem, zabawne (satyra na poradniki), a przy tym jakże prawdziwe i w sumie aktualne, tylko że nudnawe. Ale coś czuję, że Putin czytał i się inspirował, bo czy to wielka różnica - kierować dużym przedsiębiorstwem a dużym krajem? Zasady generalnie te same.
I pamiętajcie - na początek trzeba się dobrze wżenić!
Wyd. Książka i Wiedza, Warszawa marzec 1972 roku, wydanie IV, 191 stron
Tytuł oryginalny: In-laws and Outlaws
Przełożył: pierwszy raz się z tym spotykam - nie ma nazwiska tłumacza! Na Wikipedii podają, że był to Juliusz Kydryński, ale jak wydawnictwo mogło przeoczyć tę informację w książce???
Z własnej półki
Przeczytałam 3 lipca 2024 roku
Życie emeryty
Emeryta szwenda się z wózkiem a to po osiedlu a to trochę dalej. No i rezultaty są, jakie są. W poniedziałek uczciłam Ostatni Dzień Pracy zajrzeniem na półkę w Jordanówce, a tam!
Ktoś przyniósł masę książek - zabrałam 24 sztuki!!! Potraktowałam to jako prezent na nową drogę życia 😎 W domu się okazało, że z trzech mogę zrezygnować, bo miałam (Gówno się pali, Gniew i Šrámek), niektóre myślę przeczytać i znów wynieść (Passentowa, Kuczok, Stasiuk), z Houellebecqem to w ogóle nie wiem, czy ruszę; resztę OCZYWIŚCIE zatrzymam 🤣 A takie sobie ładne miejsce zrobiłam na te, które przywiozę z Pragi w sierpniu! No nic, poupycha się w drugich rzędach. A bardzo mnie zaskoczyło, że ktoś na osiedlu miał czeskie książki - Mikołajka i Skvoreckiego. Nie jestem sama!
Ale tego było mało, no nie? Wczoraj pojechałam na Czyżyny odebrać ze Śmieciarki fiszki niemieckie - niemiecki będzie przecież drugi w kolejności po angielskim. A tam pan zaprosił do grzebania wśród stert na podłodze - przeprowadzają się i zrobili selekcję. Więc wzięłam nie tylko niemieckie, ale również angielskie, no co się będę trzymać jednego podręcznika 😂 Joe Alex miał iść na podmiankę, bo mam strasznie stare i sfatygowane egzemplarze, ale w domu okazało się, że tego akurat tytułu wcale nie mam. Jajko i ja czytałam kiedyś z biblioteki, polecił mi to ktoś tutaj na blogu, a ponieważ było tak zabawne, stwierdziłam, że warto mieć 😍 A ten Stan wojenny zobaczymy.Dodatkowo Szyszkodar przywiózł nowe zapasy do knihobudek. Jeszcze tego dokładnie nie przejrzałam, wyładowałyśmy szybko z toreb, żeby Ojczasty się na nich nie wykopyrtnął, ale zauważyłam dużo kryminałów starych - więc to się jeszcze obada 😂
Chyba powinnam się ze Śmieciarki wymiksować, bo to się źle skończy! Chytra baba z Radomia ściągnie tony papierzysk i wpadnie do piwnicy. Całkiem niedawno odebrałam właśnie papióry, notesy, stare kalendarze, ramkę na zdjęcie...
Zapytacie, na co kalendarz z 2019 roku. Otóż na kartki do robienia planów 🤣 Powyrywałam, okładkę wyrzuciłam, a teraz szaleję. No bo planów dużo, jak wiadomo.
Do tej pory posługiwałam się kartkami z Fabryki, zabierałam te, które były zadrukowane tylko po jednej stronie i do wyrzucenia - wiecie zapewne, że biuro to fabryka makulatury, nie nastarcza się nawet przepuszczać tego przez niszczarkę 😂 Skoro już nie pracuję, trzeba się papierowo zabezpieczać na przyszłość.
/tak, całe życie robię zapasy, jak ta głupia/
Co jeszcze robią emeryty?
Emeryty oglądają filmy. To były te dwa zaplanowane ostatnio (impuls z Taniego Letniego Kinobrania).
Georgie ma się dobrze możecie - jeśli zechcecie - obejrzeć tutaj.
Nagrodzony na Sundance debiut Charlotte Regan może skojarzyć się z Aftersun Charlotte Wells nie tylko ze względu na wspólne dla obu reżyserek imię.
W Georgie ma się dobrze także przyglądamy się relacji 12-letniej dziewczynki (Lola Campbell) z prawie obcym jej ojcem, w którego wciela się wielka nadzieja brytyjskiego kina Harris Dickinson, znany z Beach Rats i W trójkącie.
Po
śmierci matki dwunastoletnia Georgie mieszka sama na przedmieściach
Londynu. Jest rezolutna i niezależna jak Pippi Langstrumpf, ale nie ma
skrzyni ze złotymi monetami. Z kolegą Alim kradnie rowery, dzięki czemu
może się utrzymać. Opiece społecznej wmawia, że mieszka z wujkiem.
Niespodziewanie w jej życiu pojawia się Jason, który okazuje się być jej
ojcem.
A drugi to Lunana. Szkoła na końcu świata. Dostępny tu.
Mieszkający w stolicy Bhutanu Ugyen ma jasno sprecyzowany
plan na życie. Mężczyzna marzy o karierze piosenkarza i w tym celu
planuje wyjechać do Australii. Zanim jednak będzie mógł to zrobić, musi
odbyć ostatni rok rządowej służby nauczycielskiej.
Decyzją przełożonych trafia do najbardziej odległej wiejskiej
szkoły. Położone na wysokości pięciu tysięcy metrów miejsce nie ma nic
wspólnego z wygodnym życiem, jakie do tej pory prowadził. Nie ma tam
elektryczności, brakuje jakichkolwiek materiałów edukacyjnych, a w
klasie, w której ma prowadzić zajęcia, obok swoich podopiecznych spotkać
może… jaka.
Choć początkowo Ugyen chce jak najszybciej stamtąd uciec,
zaangażowanie młodych uczniów, ale też serdeczność i niesamowita siła
mieszkańców wioski sprawiają, że zaczyna zmieniać opinie o tym
wyjątkowym miejscu.
Lunana. Szkoła na końcu świata to pierwszy w historii
Bhutanu film nominowany do Oscara. Obraz został doceniony także na wielu
światowych festiwalach filmowych oraz górskich, gdzie zdobył
kilkanaście nagród publiczności.
Na sukces filmu przełożyły się na pewno piękne krajobrazy
Bhutanu, muzyka i subtelne poczucie humoru, a także klimat samego filmu,
który łączy w sobie ujmującą pogodę ducha z przenikliwością spojrzenia
na mało znane nam rejony świata. Pawo Choyning Dorji nakręcił film będący afirmacją prostego życia w zgodzie z prawami natury.
Tak że tego. Czasu mało. Wiadomo, na początku chcę trochę dom odpucować i odpicować, myję okna (ale langsam, po jednym na dzień), latam z mopem za Ojczastym, wycieram fronty szafek, żeby paluchów nie było, kupuję na promocjach oleje i makarony na zimę 😂, odwiedzam IKEĘ (mam plany, ale czekam z tym na stolarza, żeby mi powiedział, czy może przymocować różne takie na bokach słupka w kuchni, ale tak, żeby przy wierceniu lakier nie odpadł). Załatwiam ZUS-y. Robię angielski. Chodzę na spacery. Tak, chodzę na spacery. Takie szybkie, żeby to coś dało. Oblecenie osiedla po obrzeżach zajmuje mi 31 minut.
I to wszystko w DWA DNI 😁 Dziś trzeci dzień Nowego Życia.
Tylko jednego się boję.
Zacząć brać żelazo, bo ponoć sraki i rzygaki 🤣