Nie wiem, czym się różni powieść graficzna od komiksu. Pamiętam raz na spotkaniu z jakąś literaturoznawczynią, że się zachwycała tym gatunkiem, cytując nazwiska i tytuły, ale że mnie taki gatunek nie kręci, nie zapisywałam 😉
Jednakże Wielki Gatsby to Wielki Gatsby, więc poświęciłam się. Znaczy - nie żeby jakieś wielkie poświęcenie, bo w końcu obrazki ogląda się szybciej niż czyta normalną książkę. Ale raz, że nie jestem specjalnie zachwycona tą grafiką, w przeciwieństwie do autorki wstępu, prawnuczki pisarza. A dwa - adaptacją tekstu i tłumaczeniem. Ja nie wiem, piszą w internetach, że tłumaczka ma na koncie ponad 50 pozycji etc. Ale miałam kilkakrotnie wrażenie, że nie zna oryginału - co przecież chyba nie jest możliwe?
Na początek bardzo mnie denerwowało, że Gatsby mówi bracie. Jestem przyzwyczajona do tłumaczenia Ariadny Demkkowskiej-Bohdziewicz, gdzie występuje fraza mój drogi. I to mój drogi moim zdaniem o wiele bardziej pasuje do biednego sukinsyna. Nie chcąc jednakże czepiać się bezpodstawnie poszukała oryginalnej wersji - brzmi ona old sport. No to nie wiem, co ona znaczy 😂 ale czy nie byłoby lepiej trzymać się kanonicznej wersji?
Okazuje się, że wyszło nowe tłumaczenie Jacka Dehnela. Może tam jest właśnie bracie? Ma ktoś przez przypadek i może sprawdzić? Po raz pierwszy można znaleźć rozmowę Nicka z Gatsbym na przyjęciu w 3. rozdziale.
A poza tym? Różne niezręczności, dosłowne przełożenia. Parę razy natknęłam się na zdanie typu Kiedyś omal nie spadł ze schodów - podczas, gdy mowa o tym, że za którymś razem omal nie spadł ze schodów, bo dzieje się to podczas jednej wizyty, zwiedzania posiadłości Gatsby'ego.
Więc tak, bracie 🤣 Jak dla mnie ta powieść graficzna jest generalnie średnio udana, ale mogę być stronnicza. Za to naszła mnie chętka, żeby znów przeczytać w normalnej wersji 😂
A Wy? Czytacie w ogóle takie graficzne powieści?
Wyd. Jaguar, Warszawa 2021, 200 stron
Z własnej półki (przyniesiona 21 września 2024 roku; zachowuję ją jako ciekawostkę)
Przeczytałam 26 września 2024 roku
Nic nie piszę ostatnio o filmach, bo mizernie to wypada, nie mam czasu oglądać, nawet Chirurdzy idą w zwolnionym tempie, obiecuję sobie za to, że gdy już skończę z robotą, podsumuję trzy miesiące. Tymczasem na prośbę córki udałam się raz z nią do Arteteki, gdzie jest dział filmowy, no i skoro już byłam to pożyczyłam cztery filmy. Jeden z nich był czeski - się zdziwiłam, że wyszedł na DVD u nas, w sumie nie znam aktualnego rynku 😉
I teraz słuchajcie. Ja rozumiem, że pirackie wersje filmów mają nieraz mocno skopane napisy, bo ludzie to robią hobbistycznie, niefachowo etc. Ale żeby na oficjalnie wydanym DVD takie kfiatki?!
A to co to? Widziałam też gdzie indziej kiedy indziej. Czy ten ogon to do spodni przyczepiony czy do paska i o co kaman?
Idę zajrzeć do piekarnika - będzie ciasto z jabłkami - nie szarlotka, tylko ciasto z jabłkami, zaznaczam 😂
Piątek: 8.140 kroków - 4,4 km
Sobota: 12.539 kroków - 7,2 km