Takie małe postanowienie zrobiłam, że od tej pory żadnych zaległości! Czyli że jak przeczytam książkę, to zaraz teraz piszę posta - no tak dla spokojności sumienia 😁 Książkę skończyłam czytać w niedzielę, ale jako że w sobotę byłam na Fabryce, to na następny dzień przeszło kąpanie Ojczastego, trzy prania, gotowanie obiadu - a po południu, zamiast zasiąść przed laptopem co zrobiłam? Obejrzałam Znachora (fajny w sumie melodramacik, oglądable, nie znudził mnie).
No to mówię - w poniedziałek. A w poniedziałek wchodzi do mnie zapytać o coś jeden z panów malarzy, którzy działają piętro wyżej i mimochodem tak zawiadamia, że jutro rano robią u mnie. Że niby moje biuro będą malować. Zgłupiałam, bo nikt nie uprzedzał. W pierwszej kolejności pochowałam herbatę, cukier i sok malinowy 🤣 a w drugiej zarządziłam, że jutro nie przychodzę do roboty w takiej sytuacji.
Noooo, to jak wróciłam do domu, od razu ułożyłam plan na ten nagle wolny wtorek. Gdzie oczywiście napisać post na bloga. A teraz uwaga - wtorek się z jednej strony rozciągnął, z drugiej skurczył: pojechałam na zakupy do Auchana (same spożywcze), obejrzałam jakieś filmiki z You Tube'a, podałam jeden obiad nam (mnie i córce), drugi Ojczastemu, poszłam do przychodni zamówić leki, przyniosłam z półki w Jordanówce 4 książeczki dla dzieci (na Pragę), wyszperałam w Lidlu ŻEBERKA (ludzie, w życiu z tym nie miałam do czynienia, ale Ojczasty coś nudzi o kapuśniaku, a internety mówią, że kapuśniak na żeberkach), wreszcie zabrałam staruszka na długi spacer, ponieważ córka twierdzi, że to był ostatni ładny dzień dzisiaj i tak się tym podochociłam, że po powrocie poszłam jeszcze z książką na leżankę na łące (długo to nie trwało, bo - wiedzieliście, że o w pół do siódmej już się robi ciemno?).
A teraz pozmywałam po kolacji Ojczastego (stoję na zmywaku praktycznie całymi dniami, gdyby ktoś pytał) i myślę jak nie teraz, to kiedy. Jutro mogę skończyć kolejną książkę i już będą tyły 😂
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsXjBjX2L5yQWylfyeld3_l8j4sywOnyJtqneVlpszFlQvKdEIitwVqFpll0XZiUbzPoEfvbLIR2erhBk0k1JxMjhZOxO0u3XpHq2CT4vA9WnHy75gc8vqPJ8SleWhxbqa-UkZiBiR9GTTKwmN-ezDhlHW-zmdMncivK7G8kkYkxZw9YKX-GpYKWL7kFQ/s16000/IMG_5034.jpg)
No dobrze, to wyjaśniwszy wszystko milionem słów przechodzę do rzeczy (do brzegu, jak mawia Klarka). Sytuacja kobiet w Korei Południowej nie jest różowa, w przeciwieństwie do tej okładki. Niekoniecznie to wygląda tak, jak na vlogach Pierogi z kimchi, gdzie widzimy kraj technologicznie ogromnie zaawansowany, a kobiety, również zwykłe gospodynie domowe, mają do dyspozycji szereg udogodnień. I partnerskie małżeństwo. Sawińska opisuje kobiece historie z tu i teraz, ale one robią wrażenie, jak by dla kobiet nic się nie zmieniło od stu lat. Są nowe wynalazki, ułatwiające życie, ale mentalność koreańska nie zmieniła się albo zmienia się bardzo powoli. Kobieta jako taka, bez wsparcia mężczyzny i zaplecza jego rodziny, kompletnie się nie liczy. W pracy może być sto razy zdolniejsza i bardziej wykształcona do kolegów, ale zawsze zostanie kimś na uboczu, nie branym pod uwagę przy awansach i zarabiającym oczywiście mniej. Za to niewątpliwie będzie brana pod uwagę jako obiekt seksualny. Przemoc istnieje i w pracy i w rodzinie. Domaganie się ukarania sprawcy to próżny trud. Mąż może prawie bezkarnie zatłuc żonę, a szef gwałcić podwładną.
Kobiety są wychowywane w kulcie mężczyzny i ich zadaniem jest im usługiwać. Jeden z rozdziałów traktuje o Koreance, która wyrastała za granicą, gdzie pracował jej ojciec. W Stanach czy Kanadzie. Przejęła sposób bycia i myślenia swoich rówieśników stamtąd - taki, jaki mamy też my, w Europie. Gdy wróciła do kraju, absolutnie nie mogła się odnaleźć. Stała się obca.
Co mi się nie podobało - styl pisania autorki, polegający na używaniu czasu teraźniejszego przy opisywaniu przeszłości. No nie lubię tego w takich ilościach. W dodatku momentami zaburza rozumienie tekstu, nie wiemy, czy to, o czym teraz mowa, działo się kiedyś czy aktualnie.
DOPISEK
Jeszcze mi się przypomniało - seriale kształcą 😁 Oglądałam kiedyś taki
o młodej dentystce, która traci pracę w renomowanej klinice w Seulu i na chwilę
zaczepia się w małym miasteczku. Tam poznaje chłopaka, który co prawda
bardzo jej się podoba, ale kompletnie go nie bierze pod uwagę jako
kandydata do spraw sercowych, ponieważ on pracuje jako coś w rodzaju
złotej rączki dla wszystkich mieszkańców. Ja tak trochę myślałam, że
akurat ta bohaterka jest taka zmanierowana, ale nie. Książka
potwierdziła moje bardziej pesymistyczne domysły - mężczyzna jako kandydat na męża musi mieć
dobrą pracę (najlepiej dla Samsunga). Żeby dostać dobrą pracę, trzeba
skończyć dobrą uczelnię (są trzy na topie). Żeby dostać się na dobrą
uczelnię, należy uczyć się całe swoje szkolne życie bezustannie, szkoła,
lekcje i korki, cały dzień i codziennie. Inwestycja w wykształcenie jest podstawą. Całkiem niedawno w polskiej
prasie czytałam, że w czasie matur w Korei policja obstawia mosty, bo
młodzi ludzie, którym kiepsko poszło, mają tendencję do rzucania się do
wody... Zresztą w ogóle statystyki samobójstw wśród młodzieży są
zatrważające.
/wykształcenie jako papierek, bo nie chodzi oczywiście o to, żeby być mądrym, tylko żeby umieć rozwiązywać testy/
W tym samym serialu widziałam, że starsze kobiety mają zazwyczaj na łbie krótką trwałą (czasami to wygląda jak peruka nawet). Sawińska pisze, że to właściwie znak rozpoznawczy kobiet 50+ w Korei.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3VR221d-0sBXs5YBpuUUjSrJgPDpdje74CzfjFv-s5NVZcvAaYkF_1uRWG6jYCKFKM4zezKv7MtiQll8Mm_-5HnZ3j9tmZ33SaqEHuPe4WIsFsQuo_J6Oj-irOvWayndB_Di1D6pOqBgDDa4Ku0EjErVKgD_7_uLca3zm0jX9JTVqoy9bgu4Wi9AlxnE/s16000/IMG_5037.jpg)
Początek:
Koniec:
Wyd. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022, 277 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 1 października 2023 roku
Który był Narodowym Dniem Złodzieja. Wiecie o tym, że 1 X weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego, zarządzona przez pana Zero, który na studiach (prawniczych) nie dowiedział się, że podnoszenie wymiaru kary nie działa odstraszająco na przestępców i że żaden bandyta nie studiuje kodeksu i nie zastanawia się aha, czyli jak użyję noża przy napadzie to mi grozi 10 lat, a jak nie, to tylko 4, więc lepiej zostawię nóż w domu. A skoro się nie dowiedział, to popodnosił.
/w sumie wiem przecież, że to posunięcie czysto przedwyborcze/
/podoba mi się też list gończy za Sebą, wystawiony po 2 tygodniach, żeby Seba mógł zniknąć na końcu świata, prawo i sprawiedliwość, wiecie/
Ale dlaczego Dzień Złodzieja? Bo jednocześnie Szeryf Z. podniósł też kwotę, powyżej której wykroczenie staje się przestępstwem. Do tej pory było to 500 zł, teraz jest 800. No bo inflacja. Mniejsza o protesty handlowców, bo przecież to ich głównie dotykają te kradzieże.
W związku z tym należało w niedzielę wypuścić z więzień wszystkich tych złodziei - chodzi o kilka tysięcy osób, które ukradły towar wartości na przykład 700 zł. Czy choćby 501 zł. W związku z tym sędziowie musieli na gwałt przejrzeć wszystkie sprawy z ostatnich miesięcy, żeby zadekretować zwolnienia. W związku z tym jak nie zdążyli, to teraz taki więzień będzie się domagał odszkodowania (tak, z naszych pieniędzy, z pana, pani pieniędzy).
Uwielbiam ten kraj, to państwo. Uwielbiam.
Myślicie, że gdy, ewentualnie, PiS przesra wybory, to coś się zmieni? W sensie - idiotów przy władzy zawsze chyba mieć będziemy... może tylko mniej?
NAJNOWSZE NABYTKI
Nie, spokojnie, nic nowego nie było. Tyle że na stoliku na Królewskiej znalazłam Anię z Avonlea z obwolutą (po prawej), a w domu miałam to samo wydanie, ale pozbawione tejże (po lewej), więc sobie wymieniłam 😁
A te książeczki na Pragę to już chyba mam zapas na cały 2024 rok i część 2025 🤣 Dokładnie nie wiem, bo chowam je na jednym regale w tylnym rzędzie (za Glogerem) i tylko dopycham i dopycham.