piątek, 31 grudnia 2010
czwartek, 30 grudnia 2010
Joanna Chmielewska - Wszystko czerwone
Chyba pierwsza przeczytana przeze mnie Chmielewska, pożyczona od Ani P., bo u nas w domu takich rzeczy nie było. Toteż zawsze zazdrościłam cioci Krysi Bożęckiej jej kolekcji kryminałów, zajmującej chyba 4 półki w sypialni.
No i właśnie z "Wszystko czerwone" zapożyczyłam od Alicji zwyczaj notowania, a przede wszystkim prowadzenia kalendarzy :)
Przeczytane znów 29 grudnia 2010. A to z powodu korespondencji postcrossingowej z Genkiem z Danii. Który jednakże doniósł, że nie ma ciekawych kartek z Allerod.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Jean Echenoz - Odchodzę
Pierwsze podejście do Echenoza, na pewno nie ostatnie :) Podoba mi sie jego sposób opisu rzeczywistości, jest jak kamera czy aparat fotograficzny, który wyłapuje szczegóły, na które nie zwracamy uwagi w pierwszej chwili, ten drugi, trzeci plan.
Odchodzę to nagroda Goncourtów w 1999.
Przeczytałam 24 grudnia 2010.
środa, 22 grudnia 2010
Daria Doncowa - Naduwnaja żenszczina dla Casanovy
piątek, 17 grudnia 2010
Sandor Marai - Zbuntowani
środa, 15 grudnia 2010
Andriej Kurkow - Dom ślimaka
Ciąg dalszy Kryptonimu "pingwin".
Żeby było dziwniej (ale czy lepiej?) drugą część przełożył inny tłumacz, zmieniając nazwy własne z pierwszego tomu. Oprócz tego lubi tłumaczyć dosłownie, na przykład pisze, że obok stały "obce marki" zamiast "zagraniczne samochody" (inomarki).
Przeczytane 13 grudnia 2010.
środa, 8 grudnia 2010
poniedziałek, 6 grudnia 2010
Natalia Ginzburg - Lessico famigliare
Jedna z ukochanych włoskich książek. Właściwie przeczytałam ją dopiero drugi raz, a zabrzmiało, jakbym wracała do niej co trzy miesiące :)
Drogi memu sercu obraz rodziny, której już nie ma. Trochę jak Buddenbrookowie (za których, nawiasem mówiąc, czas się zabrać, bo się w końcu nie wyrobię do wakacji, a obiecałyśmy sobie z Paolą, że obie ich przeczytamy do następnego razu).
Zajęła mi całą mroźną niedzielę 5 grudnia 2010.
Etykiety:
Literatura włoska,
Po włosku,
Wspomnienia i memuary
sobota, 4 grudnia 2010
Aleksandra Marinina - Płotki giną pierwsze
Przeczytałam po rosyjsku w październiku, a teraz znalazłam w bibliotece po polsku. Okazuje się, że wszystko zrozumiałam, poza błędem tłumaczki, która tytuł filmu "Dżentelmeny udaci" przełożyła na "Dżentelmenów sukcesu"... niby dobrze, ale... ten film po polsku nazywa się "Hełm Aleksandra Macedońskiego". Dziwi mnie ten błąd tym bardziej, że to jeden z kultowych filmów radzieckich i nie wyobrażam sobie, żeby rusycysta go nie znał (skoro nawet ja go znam).
Przeczytałam 3 grudnia 2010.
Subskrybuj:
Posty (Atom)