poniedziałek, 12 lutego 2018
Eustachy Czekalski - W cieniu zamkowego zegara
Przeprzeurocza rzecz.
Wspomnienia autora z dzieciństwa w zaborowej jeszcze Warszawie.
Już to czytałam z dziesięć lat temu może, ale co to dla mnie - nic przecież nie pamiętam.
O autorze znalazłam tylko, że był dziennikarzem w okresie międzywojennym. Napisał też powieść o Wieniawskim. Tematyka warszawska była obecna w innych jego utworach, ale to wszystko wydania sprzed wojny, więc (dla mnie) niedostępne.
Mały Staszek z rodzicami, kucharką i Jagusią, służącą do wszystkiego - mieszkali przy Rynku na Starym Mieście. Ojciec był rzemieślnikiem, współwłaścicielem garbarni, matka - wiadomo, zajmowała się domem. Ale dla małego chłopca obok rodziców to właśnie Jagusia, młoda dziewczyna, była najważniejsza. Ona "pomagała" mu zjeść śniadanie (odgryzając połowę parówki), z nią szedł na zakupy i mógł wszystkiemu dobrze się przyjrzeć i o wszystko zapytać, z nią jeździł do cyrku czy na karuzelę, ona wreszcie namawiała go do niektórych psot i psikusów :)
Są lata 90-te XIX wieku. Staszek opisuje, jak wyglądało mieszczańskie mieszkanie w kamienicy, jakie były wokoło sklepy, jak się żyło na co dzień i od święta. Jaka to była radosć dla dzieciaków, gdy na podwórku pojawiał się szlifierz. Jaki strach, gdy pierwszy raz szło się do ochronki, a potem do gimnazjum.
Kuriozalny obraz zrusyfikowanej szkoły. Wspomnienie nauczycieli, którzy byli... różni, a najgorszy chyba był nauczyciel - polskiego.
Szkoła pływania braci Kozłowskich nad Wisłą.
Oglądanie medium.
Niedzielne obiady celebrowane jak nabożeństwo.
Korepetytor Kwiczoła, człowiek wielu fachów.
I oto Jagusia wychodzi za mąż.
Kończy się pewien etap w życiu Staszka...
Za następne dziesięć lat znów przeczytam :)
Odkurzam książki, przyglądam im się uważnie - może by coś wydać, czegoś się pozbyć, zrobić trochę miejsca?
W cieniu zamkowego zegara na pewno zostanie!
Początek:
Koniec:
Wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1956, 216 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 5 lutego 2018 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś dla mnie :) Jak Ty trafiasz na takie książki?
OdpowiedzUsuńCoś dla Ciebie. A mam jeszcze film dla Ciebie, ale to pewnie na FB napiszę.
UsuńA książka jest z domu, Ojczastego, z pieczątką i podpisem :) Właśnie tak myślę, że gdy przyjedzie pod koniec miesiąca na dwa tygodnie, to mu ją podsunę, bo pewnie czytał w 1956, niech sobie przypomni :)
Jak miło, właśnie miałem składać zamówienie na trochę książek w jednym z antykwariatów, ale coś mnie tknęło, by jeszcze pooglądać ulubione blogi i tadam, takie fajne cuś. Wklepuję tytuł i... mają je za piątaka! Dorzuciłem do koszyka :)
OdpowiedzUsuńPiotrek W.
O, czytelnik się ujawnił :)
UsuńMam nadzieję, że Tobie również się spodobają te wspominki i nie pożałujesz piątaka :)