wtorek, 12 kwietnia 2022

René Goscinny, Jean-Jacques Sempé - Rekreacje Mikołajka


Co się będę usprawiedliwiać (i dlaczego w sumie miałabym)? Życzyłam sobie po praskiej cegle czegoś łatwego i przyjemnego, więc padło na Mikołajka. Pytam córki jako wielkiej wielbicielki, którego zdjąć z półki, a ona że Rekreacje, bo tam jest jej ulubione opowiadanie Różowy wazon z salonu. OK, niech będą Rekreacje.

Nawiasem mówiąc, ona sobie zażyczyła pod choinkę Mikołajka w oryginale, po czym powiedziała, że po francusku nie jest taki śmieszny. Jakoś nie przypuszczam, żeby to w polskim wydaniu geniusz tłumaczek spowodował, że Mikołajek stał się jednym z ulubieńców czytelników... raczej chyba chodzi o to, że francuski mojej córki jednak nie stoi na najwyższym poziomie - choć dziewczyna się kształci. Wyobraźcie sobie, że gdy miała go w szkole, nie nauczyła się niczego (można powiedzieć, że szewc bez butów chodzi, w pewnym sensie), a gdy zaczęła się udzielać na instagramie w czasie pandemii - nagle go opanowała. I ostatnio często widzę, że ogląda jakieś filmy, seriale całe... z francuskimi napisami. Wierzyć mi się nie chce 😊 Nawet jej kiedyś powiedziałam, że jak tak dalej pójdzie, to i rosyjski opanuje - ale tu oczywiście żywo zaprotestowała 😁

W każdym razie mamy jednego Mikołajka w oryginale i muszę pamiętać, żeby go wziąć do czytania zamiast zwyczajowego Maigreta, gdy znów mi się zachce francuszczyzny. Zobaczę, czy takie nie śmieszne.

A tymczasem przeczytałam po polsku, uśmiałam się, nie tylko przy okazji różowego wazonu, podumałam, jak często już w dzieciństwie widać cały przyszły charakter człowieka jak na dłoni (a czasem nie) i tyle.


 Początek:


Koniec:

 

Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2000, 122 strony

Tytuł oryginalny: Les Récrés du petit Nicolas

Przełożyły: Tola Markuszewicz, Elżbieta Staniszkis

Z własnej półki

Przeczytałam 7 kwietnia 2022 roku

 

Do Pragi zostało mi 37 dni, to już nie jest tak dużo, więc przyspieszyłam prace nad moim kapownikiem. Zazwyczaj na maj szykowałam cieńszy zeszyt, ale tym razem - co się będę ograniczać - przygotowuję taki 40-kartkowy (są takie, Pigna, w dodatku nawet nieopisane, trzeba sobie te kartki policzyć). Wśród wklejonych wydruków są i takie:

😂😂😂

No co, strzeżonego zeszyt strzeże! Przypadkiem odkryłam takie spisy na stronie praskiego MPK i stwierdziłam, że TO SIĘ MOŻE PRZYDAĆ (choć nie daj Boże). Jak by co, jak bym w trakcie podróży metrem akurat poczuła zew, to będę wiedziała, gdzie najbliżej wysiąść (po nerwowym przekartkowaniu) 😁 

Nadganiam też zaległości na DAFilms, bowiem 12 maja kończy mi się roczny abonament i postanowiłam go nie przedłużać (na razie skupię się na Netflixie chyba). No to chcę przedtem obejrzeć to i owo, zrobiłam listę 26 filmów (ha ha ha) i wczoraj obejrzałam pierwszy:

 

Co za fascynująca postać, ta Olga Havlová! 

W tekście pod trailerem co prawda piszą, że film jest do obejrzenia legalnie i tu link, ale pod warunkiem, że zapłacisz 65 koron (ostatnio robi się łatwiejsze przeliczanie z koron na złotówki - prawie razy dwa, niestety). Od razu się zainteresowałam, co to za strona, można tam kupić oprócz pojedynczego filmu również abonament miesięczny albo roczny. Już liczę, ile by to wypadło (30 zł miesięcznie)... ale na szczęście dla mojej kieszeni oraz 24-godzinnej doby doczytałam, że z zagranicy nie można. To znaczy można za pomocą tego VPN, co to piszą, że w Rosji jak ktoś chce mieć obecnie dostęp do FB i innych takich, to musi się nim posługiwać. Nie wiem, co to jest i nie chcę wiedzieć 😀 Nie jestem stryjek, nie będę zamieniać swojej siekierki!

A jeszcze jest taka sprawa, że na Fabryce kupiliśmy w grudniu 91 filmów - też by było fajnie obejrzeć. No jak żyć?


32 komentarze:

  1. z tymi tlumaczeniami to corka moze miec racje, ja polubilam Szymborska po przeczytaniu jej ksiazki po angielsku. Przygotowania niezle, my juz w podrozy, niby spisywalam rzeczy do obejrzenia, ale pewnie jak zawsze cos bedzie na przekor, jak na razie nie moge znalezc na komorce elektronicznych biletow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planów nigdy się nie zrealizuje w stu procentach, mówi doświadczenie. No i dobrze, zostanie coś na następny raz 😉
      Moje bilety zawsze papierowe, na razie - odpukać - nie zdarzyło mi się zapodziać. Choć nie, raz zostawiłam w domu bilet powrotny jadąc do Dżendżejowa. Na szczęście udało się u sąsiadki wydrukować nowy z poczty.

      Usuń
  2. Powiem Ci, że jako dziecko Mikołajka wymęczyłam, nie rozbawiło mnie nic. Miesiąc temu w pracy przeczytałam jedno opowiadanie. Od razu pożyczyłam sobie wszystkie tomy i oszalałam z zachwytu. To, moim zdaniem, absolutnie nie jest książka dla dzieci! To znaczy jest, ale tylko jako opowieść o niesfornym chłopcu.Smaczki Mikołajka, humor docenia się w późniejszym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja jako dziecko Mikołajka nie czytałam, więc nie wiem 😁 Kiedy on w ogóle wyszedł po raz pierwszy w Polsce?
      Ale oczywiście masz rację co do odbioru w dzieciństwie i dorosłości. Dziecko nie wychwyci subtelnego humoru i ironii, jakiej tam pełno.

      Usuń
    2. A kiedy wyszedł to nie wiem, ale ja w dzieciństwie czytałam jeszcze wersję "Joachim ma kłopoty", później dopiero zmienili go na Mikołajka.

      Usuń
    3. Coś podobnego! Skądże im się Joachim wytrzasnąŁ? 😁

      Usuń
    4. No właśnie. Zwłaszcza, że pozostałe tytuły miały Mikołajka w tytule. Polska, ułańska fantazja;)

      Usuń
    5. Joachim a des ennuis-Joachim ma kłopoty,
      w tytule jest wymieniony un copain de Nicolas

      Usuń
  3. Ja mam podobną sytuację jak Monika. Jedynie inna książka.W dzieciństwie czytałam Kubusia Puchatka i to było takie se. Dopiero w wieku dojrzalym dostrzegłam w książce te właśnie smaczki.Wychodzi na to,że ja musialam dorosnąć do dziecięcych lektur.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Kubusia Puchatka akurat czytałam za młodych lat, ale tyle lat minęło, że nie mogę pamiętać, jak go odbierałam - poza tym, że ogólnie dobrze 😁 Pewnie dlatego go sobie kupiłam, jak już byłam duża (bo wcześniej pożyczony). Ale przypomniałaś mi, że od dawna planuję powrót!

      Usuń
  4. A ja znowu nic nie czytam. Odniosłem dzisiaj do biblioteki te "Opowiadania niesamowite z języka angielskiego", które sobie przedłużyłem miesiąc temu i przez ten czas nie posunąłem się w ich lekturze nawet o jedną stronę. Chyba też powinienem sięgnąć po coś lżejszego, dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytasz, bo kartki piszesz 😂
      A' propos "dla dzieci" i tego, co piszą Monika i Teresa: Muminki są dla mnie dość ambiwalentne. Też w dzieciństwie nie czytałam, tylko później. I nie wiem, czy to w ogóle lektura dla dzieci. No, poza tym, że jestem zakochana we Włóczykiju 🤣🤣🤣

      Usuń
    2. Muminki są pół na poł. Pierwsze tomy dla dzieci, ostatni (Dolina Muminków w listopadzie) zdecydowanie tylko dla dorosłych i to takich mądrzejszych (czytałem tom kilka razy, a nadal go nie rozumiem).

      Usuń
    3. Nie dorosłeś, powiadasz 😂

      Usuń
  5. Ja uśmiałam się jak norka , czytając cykl "Amelia Bedelia".
    Podziwiam Twoje przygotowanie do wyprawy, normalnie profeska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam, a teraz czytam, że kultowa amerykańska seria, w dodatku przetłumaczona przez Manna!

      Usuń
    2. "Amelia Bedelia" jest absolutnie rozkoszna! I ma fantastyczne ilustracje.

      Usuń
    3. Właśnie mam otwartą drugą stronę, żeby nie zapomnieć sprawdzić w biblio 😁

      Usuń
    4. No, odłożone na półkę, pięć tytułów. Dzięki czemu moja lista osiągnęła liczbę 491 - i nie jest to moje ostatnie słowo!

      Usuń
  6. Z dzieciństwa najbardziej utkwiła mi w pamięci książka "Fortele Jonatana Koota" (nad jej autorem spuśćmy zasłonę milczenia). Była pisana bardzo ciężkim językiem, niemniej fabuła ogromnie wciągająca. Czytałem ją bardzo długo a później jeszcze wielokrotnie do niej wracałem. Ciekawostka - na jej podstawie zrobiono serial animowany - w całości jest na YT: https://www.youtube.com/watch?v=XankzURNSVg&list=PLfRon1S8GtRNXxsIq6iBj5PAmrdK4hw0K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zaciekawiona sprawdziłam, co to za autor 😂 Też poniekąd kultowy 😁
      Serial z początku lat 80-tych... oczywiście dobranocek już wtedy nie oglądałam, a za chwilę poszłam na studia i w ogóle dostępu do tv nie miałam. Hm, zazdrościło się "bogaczom", którzy mieli w akademiku telewizorek taki mały 😉

      Usuń
    2. No i mam kolejną subskrypcję na YT - Studio Miniatur Filmowych!

      Usuń
    3. Pochwalę się, że dostałem "Fortele..." jako nagrodę z mojej wiejskiej biblioteki za pilne czytelnictwo :D Świetna książka!

      Usuń
    4. Nagrodę z biblioteki? Uuuu, u nas (chyba) takich nie dawali, bo przecież bym się załapała...

      Usuń
  7. 'Mikołajka' uwielbiałam swego czasu, potem odświezyłam sobie, czytając synowi, teraz to ulubiona lektura wnuków. Przyznam, że ja w ogóle zaczytywałam sie raczej w lekturach chłopięcych, pamietam zaledwie kilka książek typowo 'dziewczyńskich'. Chyba odkurzę teraz...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba pół na pół... Trzymam ciągle "Czarne Stopy", żeby do nich po kilkudziesięciu latach wrócić - skoro już mowa o chłopięcych lekturach.

      Usuń
    2. Ja uwielbiałam Curwooda:)

      Usuń
    3. O, to ja znam... jedynie nazwisko 😉

      Usuń
  8. Przeczytalam QUO VADIS po angielsku i bardziej mi sie podobal niz polski orginal.
    Ogolnie angielski wymaga mniej slow na okreslenie czegos bo ma takowe na kazda ewentualnosc. Gdzie polski wymaga trzech angielski tylko jednego a wcale nie zuboza to tresci.
    Jak wiesz czytam kompletnie odmienne ksiazki od Twoich wiec trudno mi wydawac opinie na temat Twych lektur - wazne ze sie Tobie podobaja.
    Odkad wrocilam z Bostonu nie moge sie wybrac do glownej biblioteki ktora jest w sporej odleglosci ode mnie bo albo nie mam czasu albo strasznie leje. Odwiedzilam wiec mala biblioteke ktora mam "za rogiem" a ona nie jest duza wiec trudno w niej znalesc jakas nowosc. Zreszta w glownej tez.
    Zaniedbalam rowniez filmy nie majac na nie ostatnio czasu. Nic, nie uciekna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam ani po polsku...
      To się tak mówi, nie uciekną. Nie jestem pewna. A życia przed nami coraz mniej (jak przed każdym). Niech to licho. W takich wypadkach człowiek aż chciałby wierzyć w jakieś drugie życie, ze wtedy nadrobi 🤣

      Usuń