sobota, 5 marca 2022

Mira Michałowska - Przez kuchnię i od frontu (po raz drugi)

 

To jest czas wyłącznie na rzeczy łatwe, lekkie i przyjemne. Niewątpliwie taką lekturą jest ta książka, toteż wróciłam do niej już po 9 latach. Wówczas, w 2013 roku, trochę poważniej widać traktowałam pisanie tego bloga, bo post był bardziej obszerny niż to teraz u mnie bywa - znaczy jeśli chodzi o opis książki, a nie życie pozablogowe - więc kto ciekawy, niech zajrzy: klik.



Natomiast teraz, oczywiście, wszystko mi się kojarzy z Ukrainą, więc i tu się coś znalazło:

Początek:

Koniec:

Trochę żałuję, że nie dawałam zdjęć półek od początku prowadzenia bloga, bo miałabym teraz dokumentację, jak one się zmieniały, jak książek przybywało - i jak niektóre ciągle pozostają takie same (choć tych jest już mało). Przez kuchnię i od frontu prawdopodobnie wcześniej znajdowało się na kuchennym regale, ale jakoś wywędrowało do pokoju, który kiedyś tam, w zamierzchłej przeszłości, miał spełniać funkcję ha ha salonu, a obecnie kanapa jest okupowana przez moją córkę i jedynie od wielkiego dzwonu (gdy mają przyjechać jacyś goście) bywa składana. Bieda, panie.

Wyd. Twój Styl, Warszawa 1994 (wyd. II), 205 stron

Z własnej półki (widzieliście tę cenę na okładce? chyba z taniej jatki)

Przeczytałam 5 marca 2022 roku 


Poszłam do biblioteki oddać Donnę Leon, a była to ostatnia biblioteczna pozycja - wcześniej, przed nastaniem gorącego okresu na Fabryce, pooddawałam wszystko (część nieprzeczytaną, ale męczyła mnie myśl, że coś czeka, a ja nie mam czasu). Tak więc nie miałam absolutnie zamiaru niczego pożyczać, nawet odmówiłam odebrania czegoś, po co stałam w kolejce (nazywało się to Bezmatek bodajże, nie pamiętałam, czemu to zamówiłam, ale na okładce przeczytałam, iż rzecz o stracie i stwierdziłam, że nie, absolutnie nie teraz, nie chcę nic dramatycznego). I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie chytry pomysł pań bibliotekarek, mianowicie po tej przebudowie ostatniej umieściły między wejściem a swoim stanowiskiem regał Nowości - kryminały. No i tak jakoś... Wyszłam z trzema. Że w obecnych okolicznościach przyrody tylko to można czytać. Ta Banach nie wiem, nazwisko widuję tu i ówdzie, ale nie czytałam, pewnie to pierdółka jakaś, zobaczymy.
 

 

Co do tych pięknych okoliczności, to wczoraj wstaję, jest szósta rano, a moja córka w łóżku (znaczy na tej kanapie) z laptopem na kolanach. W ogóle jeszcze nie spała. A na swoim biurku znajduję kartkę, widocznie miała jednak nadzieję na zaśnięcie i dlatego ją napisała.


Jest to wszystko koszmarne. Jak myślicie - jak się to wszystko skończy? Nie pytam nawet, kiedy, tylko JAK?

Dzwonili z Centrum Zarządzania Kryzysowego o nocleg dla dwóch mężczyzn, no gdzie ja wezmę do domu dwóch mężczyzn... 

Ja mam ciągle takie (życzeniowe) myślenie, że to co się dzieje - minie i wtedy wszystko wróci tak, jak było. Że trąbienie, iż ta wojna wszystko zmieniła, że tej Europy już nie ma, jest takie na wyrost. Że ci wszyscy ludzie wrócą do swych domów (których po części też już przecież nie ma) i sytuacja wróci do punktu wyjścia. Naiwne, co? O tym, że wojna może sięgnąć i nas, w ogóle nie mówię...

Prawdopodobnie ze stresu podwójnego (Fabryka + wojna), trochę nawet potrójnego (Ojczasty sam, brat za granicą), dostałam parchów na gębie (okolice oczu i brwi), nic nie pomaga, nie mija, swędzi, drapię się, choć nie powinnam, mam wrażenie, że po brwiach mi coś chodzi normalnie! Wczoraj w pracy prawie miałam kryzys, dajcie mi spokój, mam tego dość i wracałam do domu podwójnie nieszczęśliwa, bo zaczął się drugi semestr niemieckiego, a jedyne, o czym marzyłam, to do łóżka, a nie zaś komputer. W dodatku zmienili nam lektora, nie wiem, co się stało. Zaczynają się zajęcia, ten już upiera się, żeby CAŁY CZAS do nas mówić po niemiecku, no kurde, bez przesady - poza tym u tamtego wyrobiłam sobie dobrą opinię, a tu na nowo wszystko, niech to licho 😂 I jeszcze z poprzedniego semestru są tylko dwie osoby, a reszta czyli sześć to jacyś nowi, o rany, znowu się przyzwyczajać, ja jestem nieśmiała, nie lubię takich sytuacji. Nowy nauczyciel zapragnął się z nami zapoznać, więc żeby każdy coś o sobie opowiedział, oczywiście wszyscy się boją odezwać 😁 więc ja, no tak, nieśmiała, ale nie ciągnijmy już tego dłużej, dawaj na ochotnika, z moim ulubionym zajęciem czyli oglądaniem alte sowjetische filme, a co się będę szczypać, w pracy już sobie ze mnie kpią, że zniżam głos, jak coś takiego mówię 😏

A tak przy okazji ruskich filmów. Skończyłam oglądać kolejny serial i zamierzałam tu dać linka do pierwszego odcinka na You Tube. A tymczasem mówi mi, że w moim kraju nie mogę go oglądać - czarny ekran. Na wyszukiwarce kolejne odcinki są widoczne, ale gdy klikniesz na któryś, to nie ma możliwości obejrzenia.

Słuchajcie - co to znaczy? Rozumiem, że chodzi o restrykcje, ale czy to jest tak, że YT zablokował oglądanie ruskich treści poza Rosją czy też to Rosja w odwecie zabrania swoich filmów gdzie indziej? Nie płaczę, tylko chciałabym wiedzieć!

A' propos, widziałam mema (ale nie zapisałam) z nowym tytułem sztandarowego dzieła Tołstoja - Specjalna operacja militarna i pokój.

 

Przepis tygodnia

Dalej przerabiam zupy, ale na tej fasolówce się nacięłam, gotowała się chyba trzy godziny - na szczęście to była niedziela - fasola ciągle twarda, nie wiem, co źle zrobiłam.

 

W dodatku mi się wydawała za rzadka bez ziemniaków, zajrzałam do innego przepisu i z niego dodałam na koniec trochę drobnego makaronu:

W rezultacie powiedziałam sobie, że żadnej więcej fasolowej, co to jest do diabła, zupa ma być gotowa w godzinę!


Toteż w czwartek zrobiłam coś, co już w nazwie miało słowo szybki i w dodatku nie wymagało niczego ze sklepu. Tego się znowu nagotował cały gar (podanych ilości się nie trzymam) i jeszcze jest na dzisiaj, dzięki czemu nie muszę myśleć o obiedzie. Ale córka skrzeczy, że niedobre z tymi płatkami...

Tak naprawdę to o niczym nie muszę myśleć! Mam dziś - wreszcie - prawdziwy luksus - dwa dni w domu, do pracy już dzisiaj nie muszę, a może nawet przez cały weekend nie będę zaglądać do pracowniczej poczty? Chciałam po prawdzie jechać do Ojczastego (nie tyle chciałam, co uważałam, że powinnam), mam co prawda bilety na za tydzień, ale wydawało mi się, że trzeba sytuację skontrolować i teraz. Na szczęście sąsiadka, co mieszka pod nim, zapewnia, że wszystko jest w porządku, że ona zagląda i że jak by co, to zadzwoni. A że sam Ojczasty nie chciał, żebym przyjeżdżała, to w gruncie rzeczy z wielkim zadowoleniem zostałam w domu. 

Ojczasty, podejrzewam, nie chciał z konkretnego powodu. Otóż on bardzo pilnuje tego, żeby do niego nie dopłacać, że on sam sobie radzi finansowo i gdy ja przyjeżdżam, to upiera się przy tzw. zwrocie kosztów, czego dokonuje z nawiązką. I nie ma dyskusji. A ostatnio mu się porobiło trochę ciasno, bo nie dość, że czuje się zobowiązany wysyłać co miesiąc kilkaset złotych swojej byłej żonie, to jeszcze w bloku musieli zrobić zrzutkę na nowy piec do c.o., założył pieniądze mój brat, ale on mu teraz oddaje co miesiąc po 300 zł.


DOMOFON praski - część trzecia tego samego. Po lewej Czesi, po prawej nie Czesi 😃


PS. Przeglądam ten You Tube, żeby znaleźć wytłumaczenie (nie znajduję, jedne rosyjskie strony są widoczne, inne nie), ale nagle widzę takie coś - czyżby atak hackerski? 😀

 

Oczywiście, wiadomo, że jest to przeznaczone dla publiczności w Rosji, która już w ogóle nie ma dostępu do prawdziwych informacji. Ale zaczynam się zastanawiać... Może naprawdę oglądanie rosyjskich filmów w tej chwili jest nie comme il faut? Bo do tej pory doniesienia o odwołaniu koncertów z muzyką rosyjskich kompozytorów czy inne takie hece (wycofywanie rosyjskich książek? coś mi się obiło o uszy) traktowałam humorystycznie, ale już sama nie wiem...

 

Poszukałam świeżych informacji o Michałkowie. Wiadomo od dawna, że to poplecznik Putina i pupilek władzy. Czytam:

Kreml-Kostgänger wie der Regisseur Nikita Michalkow haben den anwachsenden Protest unter den Kulturschaffenden ohnehin längst diffamiert. Seinen Künstler-Kollegen gehe es gar nicht um die Ukraine, so Michalkow, sie "heulten" aus Angst vor Sanktionen, schließlich besäßen sie Haus und Yacht im Ausland, was ein interessantes Verständnis von den Einkommensverhältnissen russischer Künstler verrät.

co google translate tłumaczy, jak umie:

Mieszkańcy Kremla, tacy jak reżyser Nikita Michałkow, już dawno zniesławiali narastający protest pracowników kultury.
Zdaniem Michałkowa, jego koledzy-artyści w ogóle nie interesują się Ukrainą, „płaczą” ze strachu przed sankcjami, 
wszak mają za granicą dom i jacht, co świadczy o ciekawym zrozumieniu sytuacji dochodowej rosyjskich artystów.  

I jak tu oddzielić artystę od człowieka-skurwysyna?


29 komentarzy:

  1. Mira Michałowska czyli Maria Zientarowa (Wojna domowa) - jakież to miłe wspomnienie... to znaczy nie pamietam żadnych szczegółów, tylko że było to doskonałe;
    Wojna , ta prawdziwa, przytłacza mnie na tyle, że całkowicie powstrzymuje się od komentarzy.
    Sprawdziłem link do rosyjskiego linku na youtube - w mnie (Australia) film się wyświetla.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc może zablokowane na Europę?
      Teraz patrzę na inne profile i na przykład Mosfilm działa. Tak samo coś, co się nazywa Centralnoje Telewidienie. Albo Teatr u mikrofona.
      Ale Smotrim russkije seriały nie i to Kino 1TW nie. Dokumentalnoje kino na Pierwom - nie.
      Kto pojmie...

      Zientarowa - tak 😍 Nawet się zastanawiam, jak dawno czytałam Wojnę domową i czy by do niej nie wrócić. I serialu też sobie znowu nie obejrzeć.

      Usuń
  2. "Przez kuchnię i od frontu" nadal mam w planach - tylko jeszcze kupić trzeba. Ale się nie spieszę, kiedyś wypatrzę ładniejszy egzemplarz na Allegro i nabędę.

    Bojkot rosyjskiej kultury jest smutny. Rozumiem odcinanie się od twórców, którzy popierają Putina, ale żeby Dwójka (PR2) nawet Czajkowskiego nie grała, a filharmonie Szostakowicza? Słabe to i niczego dobrego nie przyniesie. Jeśli wojna potrwa dłużej może się właśnie doczekamy nawet wyrzucania Puszkina i Tołstoja z bibliotek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jakie było pierwsze wydanie, nie sprawdzałam.

      Ja rozumiem, że to takie emocjonalne, na zasadzie 'też musimy zareagować, przyłączyć się, być solidarni, bojkotować', ale trzeba znać miarę.
      Znajomą rosyjską restaurację w Krakowie bombardują wyzwiskami - a pracują tam Ukrainki właśnie! Zresztą, gdyby właścicielce było dobrze w Rosji, to by do Krakowa nie emigrowała... Ale ludzie już nie myślą.

      Usuń
    2. Niestety. Białorusinów, którzy uciekli przed reżimem Łukaszenki też wyzywają.

      'Ładniejszy egzemplarz" w znaczeniu, że w dobrym stanie. "Przez kuchnię i od frontu" pierwsze wydanie miało w 1988, a wiadomo, jak książki publikowano w końcówce PRL-u. Pewnie tylko nieczytane egzemplarze do tej pory jeszcze się nie rozsypały.

      Usuń
    3. A YouTUBE olej, na szczęście strona http://www.lostfilmhd.ru nadal działa bez problemu :D

      Usuń
    4. Na tej stronie (nie znałam) chyba tylko zagraniczne seriale są, z rosyjskim lektorem. Owszem, może kiedyś się przydać, gdybym chciała obejrzeć coś hamerykańskiego czy inne, więc zapisuję 😉

      Natomiast YT jest lepszy w tym sensie, że z niego sobie ściągam filmy, a nie że muszę oglądać przez komputer - nieekologicznie 😉
      No ale to są problemy pierwszego świata w tym momencie. Zresztą ruskiego towaru mam tyle, że wystarczy do końca świata.

      Usuń
    5. Pilnuj tych zapasów, bo nie wiadomo do kiedy potrwa bojkot rosyjskiej kultury.

      Usuń
    6. Pilnuję - dosłownie śpię na nich 🤣🤣🤣

      Usuń
  3. Nie bardzo rozumiem niektóre restrykcje kulturalne. Wiadomo, zrywa się umowy z artystami czy sportowcami rosyjskimi, ale co komu zrobili Prokofiew czy Czajkowski? Kiedyś już w ramach dekomunizacji ulic chciano zmienić nawet Puszkina...albo zmiana nazwy pierogów z ruskich na ukraińskie? czy naprawdę o to najbardziej w tym chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeby było zabawniej te ruskie pierogi wcale nie mają nazwy od Rosji.

      Pierogi ruskie, pierogi galicyjskie – popularny wśród Polaków w Polsce i na Ukrainie (czyli na Rusi) rodzaj pierogów, których nazwa wywodzi się od Rusi Czerwonej (Galicja Wschodnia). Nie należy jej mylić, jak to często jest robione, z Rosją, gdzie ten typ pierogów nie jest znany, ponieważ były bardzo popularne wśród Polaków mieszkających na terenach Rusi (województwa ruskiego Korony Królestwa Polskiego, następnie w Rzeczypospolitej). Ukraińcy uważają je za danie kuchni polskiej (podaję za Wikipedią)

      Usuń
    2. Podobnie z ryba po grecku czy śledziem po japońsku...

      Usuń
    3. Otóż to.
      Jeszcze fasolka po bretońsku 😂

      Usuń
  4. Coś jest nie tak z tymi rosyjskimi kanałami na Youtube. U mnie zablokowane są kanały Sowietskogo tieliewidienia i radio, ale już sowietskie piesni i humor udostępniane przez to samo archiwum (przynajmniej tak to wygląda) otwierają się normalnie.

    Szkoda, bo bardzo lubiłam oglądać ich balet, operetkę i koncerty muzyki ludowej. Ale już mojego ulubionego Chóru Aleksandrowa nie włączyłam od początku wojny. Mam wrażenie, że w obecnej sytuacji to jakoś tak nie przystoi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niejasne absolutnie to jest. W końcu taki Mosfilm można w jakimś stopniu uznać za kanał prawie państwowy 😉 a nie ma na niego blokady.

      Zaczęłam wczoraj oglądać inny serial rosyjski (Ja wiernus), którego akcja zaczyna się w czerwcu 1941. Kurza twarz, kręcą miliony filmów i seriali o wojnie z faszystami, a teraz wszczynają sami nową, wierzyć się nie chce!

      Usuń
  5. Wyglada, ze rosjanie zburza wszystkie duze miasta, wstawia marionetkowy rzad I beda nekani przez partyzantke przez lata, chyba ze jakims cudem zacznie sie rewolucja przeciwko Putinowi I wielki chaos w Rosji i wojska same sie wycofaja.
    Na yt ogladalam video robione przez Rosjanki I u wszystkich cisza, ale kanaly nie zablokowane wiec trudno powiedziec kto manipuluje ogladalnoscia. Wciaz czytam doctora zhivago i nie mam zamiaru bojkotowac ich literatury. Co do fasolowki to dodaje fasole z puszki, nie bawie sie z tym namaczaniem na noc, tez kiedys gotowalam kilka godzin I musielismy zjesc tylko przecedzona wode/zupe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doctora Zhivago???��

      Usuń
    2. W tych dniach nie mam czasu nawet zaglądać na YT, więc nie mam świadomości, co się dzieje i czy Rosjanie prowadzący różne vlogi w ogóle odnoszą się jakoś do wojny.
      A mój umysł buntuje się przeciwko obrazowi długo trwającej wojny - po prostu nie mogę w to uwierzyć, że coś takiego jest możliwe w Europie w XXi wieku.
      Codziennie po pracy jeżdżę na dworzec - każde ręce się tam przydadzą, zwłaszcza, gdy się rozumie po rosyjsku - i jest coraz tragiczniej. Nie mam pojęcia, gdzie się ci wszyscy uciekający ludzie podzieją 😕 A państwo zawiodło na całej linii - no, ale to nie nowina. Wszystko stoi na ludziach.

      Usuń
  6. Ta wojna wszystkich poniewiera a i prodemokratyczni Rosjanie obrywają, bo cała Rosja bez wyjątku znalazła się pod lupą i trudno "dobrego" od "złego" Rosjanina oddzielić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to też jest wielki problem, okropne się słyszy historie.

      Usuń
  7. Też się zastanawiam czy kulturę powinno się bojkotować czy nie i nie dochodzę do żadnych wniosków. Wydaje mi się, że jednak nie powinno, ale chętnie wysłuchałabym rozsądnych argumentów za, jeśli ktoś takie ma.
    A teraz przechodzę do bardzo trywialnego pytania ;-) Czy Pani Michałowska wyjaśniła w dalszej części swojej książki jaki był ten najkrótszy przepis od kucharki z Casablanki? Tak mnie to zaintrygowało, a dostepu do książki nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak 😂 On brzmiał następująco:
      - Tu prends un poulet, tu le coupes, tu le f... dans la casserole.
      Czyli:
      - Bierzesz kurę, krajesz na kawałki i wpieprzasz do garnka.
      😂😂😂😂😂

      Usuń
    2. Dzięki! Za przetłumaczenie też :)
      Przepis super i faktycznie o krótszy trudno by było. Chyba wypróbuję w najbliższym czasie, bo już brak mi pomysłów na obiady ;-)

      Usuń
  8. A powiedz co z Pragą? Bo ja na początku lutego zarezerwowałam sobie tydzień w maju w Krakowie. No i teraz nie wiem sama...Nie wierzę, że to się uspokoi, a jeśli nawet...no już sama nie wiem. Ogólna rozsypka i zniechęcenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet o tym nie myślę.
      To znaczy zakładam, że pojadę, że przecież TO NIE BĘDZIE TAK DŁUGO TRWAŁO!
      Ale powtarzam: pandemia już mnie nauczyła, że nic nie przewidzisz i że trzeba się pogodzić, gdy nie wyjdzie.

      Usuń
  9. Kochana ja juz sie boje ogladac tv zeby nie widziec, nie slyszec zlych wiadomosci,boje sie otwierac neta bo w sieci to samo. Okrucienstwo Putina i jego bandy wrecz sie wylewa ze stron internetowych. Modle sie by to sie juz skonczylo. Ci ludzie nie maja juz do czego wracac. To jedna wielka ruina 😿😿😿😿 Juz dawno nie bylam taka podminowana. Staram sie czytac ogladac pozytywne rzeczy. Rosyjskich filmow i seriali nigdy nie ogladalam. Tesciowa namietnie oglada ta Zniewolona na Typ. Nie moge sluchac tego jezyka. Tak samo niemieckiego. Juz wole czeski i slowacki. Fajne te ksiazki pozyczylas. Ja zaczelam Kod rozy. Swietna ksiazka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, należałoby skupić się na pozytywach. Tylko negatywy same wyskakują zewsząd :(

      Usuń