środa, 24 maja 2023

Wiesław Drabik - Awantura na podwórku + PRAGA środa

 

Awanturnicy na podwórku - każdy się uważa za najważniejszego, każdy chciałby rządzić - dopóki nie przyjdzie gospodarz i nie zagoni towarzystwa do budy/ kurnika/ stajni etc. Niby to o świecie zwierząt, ale czy na pewno?

Wyd. SKRZAT, Kraków 1998

Ilustracje: Marek Szal

Przeczytałam 24 maja 2023 roku


Praga, dzień siódmy

Powiem jak Karel Gott, gdy kolejny rok przyznawano mu Złotego Słowika: 

- Tego się doprawdy nie spodziewałem.

Ja naprawdę nie chciałam ani nic, ja już miałam tę sprawę zamkniętą, pojechałam zobaczyć pamiątkową tablicę pewnego aktora na domu, gdzie mieszkał i idę sobie jego ulicą, idę i mało się nie przewracam, bo pudła z książkami wyłożone na parapecie - antykwariat, znaczy się. Droższy! I oczywiście ta wybrana przeze mnie książka musiała kosztować najwięcej (ale nic dziwnego, nowa jest). Mogłam to zostawić komisarza Pobudę i jego bożonarodzeniowy przypadek? Nie mogłam.

/ja się zaraz zabiorę za pakowanie i to będzie ciekawe.../

A tablica pamiątkowa wygląda tak:


Złapałam złodzieja!

Tak mnie zainteresowała kamienica bez wejścia w fasadzie, że poszłam za róg sprawdzić, jak to tak wygląda 😂


Następnie pojechałam na Wyszehrad zobaczyć świeży grób Menzla.

To się zdziwię, jeśli będziecie wiedzieć, z jakiego to filmu... bo nie był u nas jakoś specjalnie znany (chyba).


Stukanie takie słychać było nieopodal i odnalazłam źródło. Pamiętacie film Kola? Tak mi się od razu skojarzyło, choć Zdeněk Svěrák nie wykuwał na pomnikach liter, a tylko je malował 😁

Ale co tam takie stukanie! Jak zaczęły bić dzwony kościelne w południe, to można było oszaleć! Zimno było takie rano, z nosa mi się lało, oczy łzawiły...

Tutaj spróbuję włożyć filmik (ale pewnie znów się nie uda; co może będzie i lepiej, bo brzydkie słowa tam padają).


A kto chce niech sobie rozszyfruje wiersz na nagrobku... czeskie lekkie podejście do wszystkiego, również do śmierci. J'adore!



Z wiekopomnych dzisiejszych wydarzeń - oto menu, możecie zgadywać, jaką zupę wybrałam i co na drugie.


Co dalej? Wernisaż. Trochę kultury, kurczę, no bo co w końcu. Zresztą dawno nie piłam białego wina, a byłam pewna, że czerwonego nie dadzą 😂

Na wernisażach to wiecie, zawsze jest taka sytuacja na początku, że nikt nic nie mówi, organizatorzy zachęcają do zadawania pytań artyście, a tu cisza taka krępująca (jak to było w Rejsie?). Zlitowałam się nad wszystkimi, a zwłaszcza nad bohaterem wieczoru - nie było to trudne, bo wystawa fotografii 😁 Coś tam pobredziłam, wino wypiłam, do księgi pamiątkowej się wpisałam z gratulacjami i tyle mnie widzieli. Pewnie do tej pory się zastanawiają kto to był, u licha 😅


A ja hop siup na
Petřín i tu Wam też szczęka opadnie 😁 Było to mianowicie spotkanie w sprawie planowanej rewitalizacji wzgórza, gdzie przedstawiciele władzy i takich tam mieli przedstawić mieszkańcom projekt i odpowiedzieć na pytania. Rzecz odbywała się w plenerze, było zapowiedziane, że się przejdzie wszystkie miejsca, ogród lobkowicki, ogród taki i śmaki, no to myślę sobie GIT.

Ale po półtorej godzinie wymiękłam, nie byliśmy jeszcze w połowie drogi 😂 bo to klasyka - byli tam mieszkańcy, którzy napisali petycję w tej sprawie (że niby na kiego grzyba ta rewitalizacja, jakieś jeziorka, że się ogrody zsuną itd.) kontra władza, która projekt forsuje. Nie pobili się, przynajmniej dopóki tam jeszcze z nimi byłam, ale jako przykład czeskości podzielę się z Wami powodem, który podała kobieta z magistratu (na stanowisku, znam ją z telewizji) dla szybkiego odejścia: otóż królik im dzisiaj zmarł i dzieci płaczą, musi wrócić do domu 😅

/no dobra, z całym szacunkiem dla królika R.I.P. i dzieci/

Tak więc uciekłam stamtąd haniebnie i na zakończenie tej majowej praskiej anabazy przewiozłam się lanovką. Jako rodzaj zadośćuczynienia, bo wiecie co się stało? Nie jechałam pociągiem! A ja mam taką tradycję, że zawsze gdzieś w obrębie Pragi pojadę pociągiem. Plan był, w czasie Open House miałam się tak przemieścić między dwoma punktami, ale jakoś nie wyszło...


19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rurowe, co? Oldfielda? 😁

      Usuń
    2. Kościelne :P
      Mieszkam o rzut beretem od kościoła i w ogóle mi nie przeszkadza takie dzwonienie.

      Usuń
    3. Ja też mieszkałam dwadzieścia lat o rzut beretem od kościoła i jakoś mnie to nie przekonało. Wolę gwizd pociągu, z nieco większej odległości 😂

      Usuń
  2. Fajny dzień, nawet na wino się załapałaś. 😀

    Co do papierosów, nie palę, jedynie popalam.

    Dobrze, że to stukanie nie dochodzilo OD SPODU, no bo wiadomo, cmentarz.😃
    Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze by tego brakowało, żeby od spodu 😂 Owszem, lubię kryminały, ale CZYTAĆ 🤣

      Usuń
  3. Lanovka na Petrin - coś znajomego.
    Korzystałem dwa razy w odstępie 9 lat.
    Pierwszy raz - 1998 - byłem w Pradze przejazdem z jednego maratonu narciarskiego na drugi.
    Syn był tu rok wcześniej i polecił restaurację Nebozizek - Google tłumaczy to na - nie martw się.
    A ja myślałem że to niebiańskie (może nieboskie) ceny.
    W każdym razie na lunchu było tylko troje gości - angielskie małżeństwo i ja.
    Warto było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to znana restauracja (nie na moją kieszeń 😁). Tam kiedyś była winnica bodajże. I przystanek lanovki nosi tę nazwę. Ponoć pochodzi z jakiegoś niemieckiego słowa, oznaczającego narzędzie do wiercenia w drewnie.

      Usuń
  4. Planujemy ponownie wyjazd do Pragi bo w zimie zabraklo czasu i pewnie nic z tego nie wyjdzie raz, ze bilety lotnicze prawie 6000 dolarow, a dwa, slubny uwaza, ze nie bedzie tam co zwiedzac przez tydzien, zdecydowanie nie zna tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, jak się nie jest pasjonatem, to każde miejsce będzie się wydawać do oblecenia w trzy dni, więc się nie dziw ślubnemu 😁
      Ale cena biletów... oj oj oj.

      Usuń
  5. Z filmu „Kapryśne lato” :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To Ty odważna jesteś, że tak PO CZESKU przemawiałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam. Właśnie wtedy najłatwiej, bo jak coś głupiego palniesz, to złożą to na karb twojej cudzoziemskości 🤣

      Usuń
  7. Znowu miałaś ciekawy dzień. I jakie fajne atrakcje wynajdujesz. No ale bez znajomości języka, to większość z nich nie miałaby szansy powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, zwłaszcza jeśli chodzi o te różne oprowadzania. Bo samych informacji o różnych obiektach można znaleźć po angielsku bardzo dużo.

      Usuń
  8. Od wczoraj czytam od początku całą serię o Muminkach. Uwielbiam je!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mam specjalnego sentymentu - pewnie dlatego, że nie czytałam ich w dzieciństwie... ale Włóczykij mi się zawsze podobał, to jest ten typ mężczyzny MÓJ 😁

      Usuń
    2. Tymczasem u mnie było akurat odwrotnie - włóczykij to najgorszy typ mężczyzny. Mnie fascynował Paszczak z jego zamiłowaniem do nauki.

      Usuń