Zaczęłam nowy cykl z serii PO ROSYJSKU. Na razie odpoczynek od Doncowej i przekierowuję się na Marininę. Trudniejsza jest :) Postanowiłam lecieć chronologicznie, a pierwsza ukazała się (w 1992 roku) właśnie Kolacja z zabójcą, której nie mam po rosyjsku. Następna już leci w oryginale.
Przeczytałam 2 lipca 2012.
Obejrzałam wieczorem trzy polskie dokumenty. Paparazzi Piotra Bernasia to historia jednego z tych fotografów, powszechnie pogardzanych za włażenie z butami do cudzego życia. Bohater czuje wewnętrzną potrzebę wyłączenia się z medialnego cyrku po katastrofie smoleńskiej, ale tylko przez chwilę, dopóki nie wypatrzy samochodu wiozącego Jarosława Kaczyńskiego. Polowanie nadal trwa.
Lekarze Tomasza Wolskiego to próba spojrzenia za zamknięte zazwyczaj dla szarego śmiertelnika drzwi sal operacyjnych i gabinetów lekarskich. Rzecz dzieje się na oddziale kardiochirurgii Szpitala Klinicznego w Krakowie. Brrr.
I wrszcie Bon appetit Kuby Maciejko, o najlżejszej tematyce: mały bar na warszawskiej Woli prowadzony przez starzejące się małżeństwo, wydające codziennie kilkanaście obiadów dla stałych klientów.
Z rosyjskich rzeczy widziałem ostatnio "Край" - na Oscara nie zasługuje pewnie, ale swój klimat ma:)))
OdpowiedzUsuńTen klimat mnie nieco przeraził, gdy zaczęłam kiedyś oglądać "Kraj"... i przerwałam :) ale na pewno kiedyś skończę. Właśnie obliczyłam, że moja rosyjska mania przybrała już niepokojące rozmiary: mam 499 radzieckich i rosyjskich filmów czyli CHYBA MNIE PORĄBAŁO oraz KIEDY JA TO PRZEROBIĘ :)))
OdpowiedzUsuńDo tej pory myślałem, że to się tylko lektury szkolne przerabia:)))
OdpowiedzUsuńCzyli kolejna okrągła liczba - tuz, tuż:)))
No nie wiem, czy mam urządzić z tę okazji jakąś imprę?
OdpowiedzUsuńZ herbatą z samowara, blinami i kawiorem :) No i szaszłyki!