Było tak.
Pewnego majowego dnia w 2018 roku - o matko, to już trzy lata - znalazłam w jednej z praskich księgarni książkę Příběhy domů slavných i zapomenutých. Dwa dni później wybrałam się obejrzeć pewien znany szpital i już prawie stamtąd wychodziłam, gdy zwróciła moją uwagę mała księgarenka. Oczywiście wstąpiłam, choć nie liczyłam na żadne praskie łupy, no bo pewnie sprzedają tam kryminały i romanse czyli to, co potrzebne nudzącym się pacjentom najbardziej. Gdy pracująca tam pani zauważyła, że przeglądam mały dział pragensie (bo jednak był takowy), poleciła mi właśnie tę samą książkę.
- No, tę już sobie przedwczoraj kupiłam.
A pani mi na to, że jest tam też rozdzialik o jej mężu i o niej. Jak to? Tak to. I pokazuje mi.
Bo jej mąż jest kompozytorem, a zbierają też stare instrumenty muzyczne. Po czym mówi, że chyba ma jeszcze na zapleczu egzemplarz poprzedniego tomu! Poszła i znalazła - Nové příběhy domů slavných 😍 Bardzo się ucieszyłam, bo gdzie indziej go nie było, a wydany był cztery lata wcześniej. Pogawędziłyśmy na tyle, na ile moja ówczesna znajomość języka pozwalała, stwierdziłyśmy, że świat jest mały - pani Blanka (ta z księgarni, nie autorka, zbieżność imion przypadkowa) jako menedżer muzyczny sprowadzała do Czech m.in. Czesława Niemena 😘 Obiecałam sobie, że ją nawiedzę ponownie, ale sami wiecie, jak to jest, zawsze za mało czasu. Bida.
No, taka historia. Brakowało mi więc do pełni szczęścia pierwszego tomu, a tu w styczniu pojawił się w moim Ulubionym Antykwariacie, więc nabyłam drogą kupna i wreszcie się zabrałam za czytanie we właściwej kolejności.
Autorka jest dziennikarką specjalizującą się w gwiazdach czeskiego filmu, wydała kilkanaście książek, a ta seria jest również rodzajem przewodnika po Pradze - w tym sensie, że pokazuje domy najczęściej znane (przynajmniej prażakom), ale opowiada, kto znany w nich mieszkał plus rozmaite historyjki z życia i mieszkańców i budynków. Trochę jest to takie plotkarskie, dużo tam informacji, kto z kim i kiedy 😉 Niemniej jednak przynosi masę wiadomości dla kogoś takiego, jak ja - zakochanego nie tylko w Pradze, ale i w czeskim filmie. Znów długa lista filmów do obejrzenia! O liście miejsc do zobaczenia następnym razem w Pradze nawet nie wspomnę...
Właściwie chętnie bym się już zabierała za drugi tom, ale langsam langsam, trzeba sobie dozować przyjemności.
Choć w sumie nie wiem, dlaczego niby, niech żyje hedonizm 😎
A w moim antykwarycznym egzemplarzu był wycinek z jakiejś gazety, z krótką recenzją książki. Ponieważ akurat mamy na czeski napisać wypracowanko - recenzję filmu, przedstawienia lub książki - nie wiem, czy stąd nie ściągnę troszeczkę 😄
Wyd. Nakladatelství Brána, Praha 2013, 293 strony
Z własnej półki (kupione 2 stycznia 2021 roku za 288 koron)
Przeczytałam 7 kwietnia 2021 roku
Skoro już mamy wiosnę, postanowiłam uprawiać spacery. W święta wybrałam się na Wolę Justowską, wypatrywać forsycji na Sarnim Uroczysku, to taka mała tradycja. Forsycje tam jeszcze nie kwitły, za to zakwitły wspomnienia, ale o tym następnym razem - bo po dzisiejszej przechadzce jestem tak zmęczona, że muszę chyba iść się położyć, ledwo mi się udaje utrzymać pozycję siedzącą w tej chwili 😐 Tak więc teraz tylko parę migawek.
O, właśnie, tak się dziś czuję.
Miasto ma policzone drzewa?
Piesek mi się przyglądał znudzony z balkonu, ale ja bym głowę dała, że to raczej lisek.
Biedny bezdomny Atlant :( Ciekawe, co kiedyś dźwigał.
OdpowiedzUsuńA te tabliczki to arbotagi.
"Opisując to najbardziej obrazowo można powiedzieć, że arbotagi, to pewnego rodzaju karty zdrowia przedstawiające wszystkie informacje na temat drzewa. Są to tabliczki z wyglądu nieco przypominające dobrze znane cechówki z nadrukowanym numerem i kodem kreskowym. Jest to technologia popularna na zachodzie, pionierska w Polsce. Tabliczki montuje się na wys. 2,5–2,8 m do pnia drzewa specjalną szpilką arborystyczną, która nawet po długim czasie nie wrasta w drzewo. Etykiety są niewielkich rozmiarów i ciemnego koloru, tak aby nie rzucały się mocno w oczy."
Cytat za: https://zzm.krakow.pl/aktualnosci/462-arbotagi-sposob-na-sprawne-zarzadzanie-zielenia-wysoka.html
No tak, ciekawe, skąd się tam znalazł. A najlepsze jest to, że towarzyszyły mu... plastikowy krasnal i bocian :)
UsuńArbotagi. Wystarczyło wpisać do wyszukiwarki 'tabliczki na drzewach' :) A ja się nawet dziwiłam, że jak to, gwoździe tak ordynarnie powbijane!
Jak się mało wie o świecie... Arbotagi - poszukam o nich więcej wiadomości. Dzięki!
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńNo, ale sami piszą, że w Polsce pionierskie, mogliśmy nie wiedzieć. W ogóle ta Zieleń Miejska nasza krakowska robi ostatnio bardzo dobrą robotę, powstają nowe parki i parczki, jest to super.
Historia w księgarni niesamowita, też warta książki z innymi podobnymi:-)
OdpowiedzUsuńPodobno można w niektórych miastach wirtualnie sprawdzić, jak w wirtualnym muzeum , gdzie jakie drzewa rosną i ile ich jest, super pomysł!
Ja mam nadzieję, że historii w księgarni to nie będzie koniec...
Usuń;)
Jest plan na ciąg dalszy.
Ale wiadomo, planów ci u mnie dostatek, tylko z realizacją gorzej.
Właśnie się zastanawiam - skoro zaczął się weekend - czy robić listę, ha ha ha.
Z tym wirtualnym spisem drzew świetny pomysł, faktycznie. Ciekawe, gdzie to działa.
Kapitalna historia z tą księgarenka.No i książka też dostarczyła Ci miłych wrażeń.Ja niestety zawiodłam się na książce o Kossakach. Bardzo średnia, nie polecam.Teresa.
OdpowiedzUsuńOj.
UsuńCoś mi się wydaje, że to nie jedyny taki przypadek, biografii rozmaitych wysyp, ale wyłuskać coś wartościowego jest trudno.
Teresa, jak po szczepieniu, dalej wszystko w porządku?
Mój szef miał przedwczoraj, mówił, że dzień po był słaby. A dziś rano się szczepił kolega Astrą, ciekawe, jaki będzie miał weekend.
Kiedyś się dziwiłam domkom dla owadów a tu- nowe cudo: metryczka drzewa! Niezwykłe!
OdpowiedzUsuńDomki dla owadów już spowszedniały... choć ja zawsze, jak spotkam jakiś, robię mu zdjęcie na pamiątkę :)
UsuńU mnie po szczepieniu wszystko jest ok. Oby tak dalej. Pozdrawiam. Teresa.
OdpowiedzUsuńNo to super. Sobie też tego życzę :) Byle do czwartku.
UsuńPierwszy raz widzę na drzewach tego typu tabliczki :-) Najwyraźniej moje miasto ich nie potrzebuje :-) Pogoda ostatnio zachęca do spacerów, a dziś słoneczko wręcz się uśmiecha :-) Miłego weekendu :-) [Stanley Maruda]
OdpowiedzUsuńNie potrzebuje, albo raczej nikt na to nie wpadł :)
UsuńPiesio na zdjęciu cudny :) Historia w księgarni fantastyczna!
OdpowiedzUsuńWięc mówisz, że to nie lisek ;)
UsuńMoja Szilka wyglądała jak czarny lisek, kiedy ją przygarnęliśmy :)
OdpowiedzUsuń:) :) :)
Usuń