Poszłam do biblioteki z jedną myślą - muszę pożyczyć jakąś Marininę. Taka mnie naszła chęć po prostu, chyba jakaś uzależniona jestem, że od czasu do czasu MUSZĘ, niezależnie od tego, jak bardzo Nastia Kamieńska wkurza 😁
No i wchodzę, a tam, wyobraźcie sobie, na półce NOWOŚCI - KRYMINAŁY (jest taka zaraz koło wejścia, po remoncie się pojawiła) - wśród rozmaitych Skandynawów stoją sobie Współautorzy. Jak by na mnie czekali. Czytam tego blurba i czytam i za cholerę sobie nie przypominam, czy znam to już czy jeszcze nie. Ale spojrzałam na datę wydania - 2022 rok, gdybym czytała w ostatnich miesiącach, to bym jednak pamiętała, jeśli nie tytuł, to choć zalążek akcji 😂
Ale sami przyznacie, że chyba jakiś geniusz to pisał - ostatnie zdanie to majstersztyk: jak wypełnić trzy linijki, nic konkretnego nie mówiąc.
Więc tak: książka nowa, ale tylko na naszym rynku, bo w Rosji wydana w 2004 roku (ja ją nawet mam w oryginale, z tych dawnych zapasów, gdy mi pewien gość poznany na allegro realizował zamówienia na ruskie kryminały; zniknął w pewnym momencie jak sen złoty, może to i lepiej, bo już diabli wiedzą, ile bym tego nagromadziła, niby od przybytku głowa nie boli, ale w gruncie rzeczy czy to wiadomo? może od tych tysięcy książek w domu moje globusy?).
Czyli, wracając do Nastii - ona jeszcze nie emerytka, ale przez cały gruby tom (w oryginale dwa) jojczy, kwęka, stęka i popłakuje, jaka to jest stara i prawie niedołężna, przynajmniej intelektualnie. A ma - uwaga - 43 lata. Niedługo ją czeka emerytura... Trzeba mieć do niej świętą cierpliwość. Choć momentami faktycznie czytelnik chciałby jej w sumie przyznać rację, bo myśli okropnie schematycznie, co dość zdumiewa.
I jeszcze dodam, że chyba autorka nie miała pomysłu na rozwiązanie, bo jakoś to wszystko nie zostało na końcu dobrze wyjaśnione - ale może to moja wina, może nie zrozumiałam wszystkiego, bo kończyłam czytanie złożona globusem w Dżendżejowie (całą sobotę przeleżałam, wstając tylko po to, by Ojczastemu podać jedzenie - a taki był piękny dzień, widziałam przez okno słońce i błękitne niebo... no nie nacieszyłam się życiem). No nic, kiedyś jeszcze przeczytam to swoje rosyjskie wydanie, to się dowiem 😀
Początek:
Koniec:
Wyd. CZWARTA STRONA, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2022, 557 stron
Tytuł oryginalny: Соавторы
Przełożyła: Aleksandra Stronka
Z biblioteki
Przeczytałam 4 lutego 2023 roku
A na koniec ZAGADKA!
Co to jest?
Znów milicjantka Marynina? Jak ci nie wstyd!? :D
OdpowiedzUsuńCo do zagadki - obstawiam dworcowy hol, albo jakąś inną poczekalnię.
Nie każdy zdobędzie się na sru do kosza Dostojewskiego 🤣🤣🤣
UsuńDobrze, dobrze...
Z tym thsruuu... to i tak była całkowita fikcja :) Dostojewskiego nie mam ani na papierze, ani w pdf-ach :D
UsuńNo wiem 😁 Znaczy o tej fikcji 😁
UsuńZnowu globus Cię męczy? To pewnie nie tylko przez te atomy ale i przez pełnię. Znowu jakąś paskudna była i moją głowę też męczyła 😕 Przeszła, minęła, powinno się poprawić czego nam obu życzę 🙂
OdpowiedzUsuńPełnię??? Aaa, to jasne, mogło tak być... Istotnie już czwarty dzień w porządku 😁
UsuńBBM: Proponuję księgarnię albo antykwariat na wygaszonej z racji oszczędzania prądu ulicy/ placu. Blisko czy pudło?…
OdpowiedzUsuńW księgarniach i antykwariatach nie bywam już od dawna, coby unikać pokus. Oprócz praskich, naturalnie 😂
UsuńDworzec w Dżendżejowie
OdpowiedzUsuńNo jo!
UsuńTo jakaś poczekalnia!
OdpowiedzUsuńksiążki to jeszcze mają na okładkach w miarę sensowne opisy fabuły, ale filmy, to ni przypiął, ni przyłatał...
jotka
Ale że filmy w programach telewizyjnych czy gdzie?
UsuńNa przykład na Netflixie ...
UsuńTak, to jest poczekalnia na dworcu w Dżendżejowie. Za pierwszym razem, gdy to zobaczyłam, myślałam, że jakaś awaria. Ale to najwyraźniej jest już jakiś zwyczaj, bo kolejna niedziela w ciemnościach (w międzyczasie wracałam raz w sobotę, to się świeciło). Powiedzieć, że polskie koleje zeszły na psy, to nic nie powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że zawsze przychodzę nie na ostatnią chwilę przecież, tylko z zapasem, tak kwadransa plus minus - i kompletnie nie mam co ze sobą zrobić (zazwyczaj czytałam albo sięgałam po jolki). A co zrobisz po ciemku? Na zewnątrz zimno, więc spacerów też nie będę uprawiać...
Ja tez mialam napisac ze to chyba poczekalnia......Malo widac ale robi wrazenie nieatrakcyjnej a brak adekwatnego oswietlenia wewnatrz i zewnatrz nie daje poczucia bezpieczenstwa.
OdpowiedzUsuńOstanio dwa razy czytalam najnowsze ksiazki znanych mi autorow i lubianych, takich pod moj gust - i widzialam ze byly kompletnie nie na ich dawnym poziomie. Wyglada ze wyczerpaly sie im dawne dobre tematy i wena, teraz pisza jedynie dla forsy.
Ta poczekalnia to głównie atrakcyjna dla lumpów, ale teraz, gdy z niewiadomych mi powodów wyłączają w niej światło, nawet ich nie przyciąga. Choć w sumie powinna, nikt by im nie przeszkadzał w spaniu...
UsuńŻe poczytny autor z czasem leci na ilość (czyli na kasę), to nic nowego. Klasyczny przykład w Polsce to Chmielewska.
A ja myslałam, że to stojaki na rowery przed blokiem :-))
OdpowiedzUsuńStojaki na rowery... Ty masz wyobraźnię! Choć... jak się tak przyjrzeć...
Usuń😂
Mój komentarz odfrunął w niebyt, chyba że wylądował w spamie.
OdpowiedzUsuńTak, Twoje komentarze regularnie lądują w spamie - i weź to wytłumacz!
UsuńTej autorki jeszcze nic nie czytałam, ale dla pewności sprawdzę bo mam taki zeszyt gdzie notowałam przeczytane książki :)
OdpowiedzUsuńDużo słońca i uśmiechu
Kasia Dudziak
Ja - gdyby nie blog - musiałabym czytać po kolei kalendarze z ubiegłych lat, żeby do tego dojść 😁 Bo takiego zeszytu, gdzie by było wszystko zebrane do kupy, to nie mam.
UsuńPozdrawiam, Kasiu!