wtorek, 7 lutego 2023

Aleksandra Marinina - Współautorzy

 Poszłam do biblioteki z jedną myślą - muszę pożyczyć jakąś Marininę. Taka mnie naszła chęć po prostu, chyba jakaś uzależniona jestem, że od czasu do czasu MUSZĘ, niezależnie od tego, jak bardzo Nastia Kamieńska wkurza 😁

No i wchodzę, a tam, wyobraźcie sobie, na półce NOWOŚCI - KRYMINAŁY (jest taka zaraz koło wejścia, po remoncie się pojawiła) - wśród rozmaitych Skandynawów stoją sobie Współautorzy. Jak by na mnie czekali. Czytam tego blurba i czytam i za cholerę sobie nie przypominam, czy znam to już czy jeszcze nie. Ale spojrzałam na datę wydania - 2022 rok, gdybym czytała w ostatnich miesiącach, to bym jednak pamiętała, jeśli nie tytuł, to choć zalążek akcji 😂

Ale sami przyznacie, że chyba jakiś geniusz to pisał - ostatnie zdanie to majstersztyk: jak wypełnić trzy linijki, nic konkretnego nie mówiąc.

Więc tak: książka nowa, ale tylko na naszym rynku, bo w Rosji wydana w 2004 roku (ja ją nawet mam w oryginale, z tych dawnych zapasów, gdy mi pewien gość poznany na allegro realizował zamówienia na ruskie kryminały; zniknął w pewnym momencie jak sen złoty, może to i lepiej, bo już diabli wiedzą, ile bym tego nagromadziła, niby od przybytku głowa nie boli, ale w gruncie rzeczy czy to wiadomo? może od tych tysięcy książek w domu moje globusy?). 

Czyli, wracając do Nastii - ona jeszcze nie emerytka, ale przez cały gruby tom (w oryginale dwa) jojczy, kwęka, stęka i popłakuje, jaka to jest stara i prawie niedołężna, przynajmniej intelektualnie. A ma - uwaga - 43 lata. Niedługo ją czeka emerytura... Trzeba mieć do niej świętą cierpliwość. Choć momentami faktycznie czytelnik chciałby jej w sumie przyznać rację, bo myśli okropnie schematycznie, co dość zdumiewa. 

I jeszcze dodam, że chyba autorka nie miała pomysłu na rozwiązanie, bo jakoś to wszystko nie zostało na końcu dobrze wyjaśnione - ale może to moja wina, może nie zrozumiałam wszystkiego, bo kończyłam czytanie złożona globusem w Dżendżejowie (całą sobotę przeleżałam, wstając tylko po to, by Ojczastemu podać jedzenie - a taki był piękny dzień, widziałam przez okno słońce i błękitne niebo... no nie nacieszyłam się życiem). No nic, kiedyś jeszcze przeczytam to swoje rosyjskie wydanie, to się dowiem 😀

Początek:

Koniec:

Wyd. CZWARTA STRONA, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2022, 557 stron

Tytuł oryginalny: Соавторы

Przełożyła: Aleksandra Stronka

Z biblioteki

Przeczytałam 4 lutego 2023 roku


A na koniec ZAGADKA!

Co to jest?


22 komentarze:

  1. Znów milicjantka Marynina? Jak ci nie wstyd!? :D
    Co do zagadki - obstawiam dworcowy hol, albo jakąś inną poczekalnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy zdobędzie się na sru do kosza Dostojewskiego 🤣🤣🤣

      Dobrze, dobrze...

      Usuń
    2. Z tym thsruuu... to i tak była całkowita fikcja :) Dostojewskiego nie mam ani na papierze, ani w pdf-ach :D

      Usuń
    3. No wiem 😁 Znaczy o tej fikcji 😁

      Usuń
  2. Znowu globus Cię męczy? To pewnie nie tylko przez te atomy ale i przez pełnię. Znowu jakąś paskudna była i moją głowę też męczyła 😕 Przeszła, minęła, powinno się poprawić czego nam obu życzę 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełnię??? Aaa, to jasne, mogło tak być... Istotnie już czwarty dzień w porządku 😁

      Usuń
  3. BBM: Proponuję księgarnię albo antykwariat na wygaszonej z racji oszczędzania prądu ulicy/ placu. Blisko czy pudło?…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W księgarniach i antykwariatach nie bywam już od dawna, coby unikać pokus. Oprócz praskich, naturalnie 😂

      Usuń
  4. Dworzec w Dżendżejowie

    OdpowiedzUsuń
  5. To jakaś poczekalnia!
    książki to jeszcze mają na okładkach w miarę sensowne opisy fabuły, ale filmy, to ni przypiął, ni przyłatał...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, to jest poczekalnia na dworcu w Dżendżejowie. Za pierwszym razem, gdy to zobaczyłam, myślałam, że jakaś awaria. Ale to najwyraźniej jest już jakiś zwyczaj, bo kolejna niedziela w ciemnościach (w międzyczasie wracałam raz w sobotę, to się świeciło). Powiedzieć, że polskie koleje zeszły na psy, to nic nie powiedzieć.
    Najgorsze, że zawsze przychodzę nie na ostatnią chwilę przecież, tylko z zapasem, tak kwadransa plus minus - i kompletnie nie mam co ze sobą zrobić (zazwyczaj czytałam albo sięgałam po jolki). A co zrobisz po ciemku? Na zewnątrz zimno, więc spacerów też nie będę uprawiać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez mialam napisac ze to chyba poczekalnia......Malo widac ale robi wrazenie nieatrakcyjnej a brak adekwatnego oswietlenia wewnatrz i zewnatrz nie daje poczucia bezpieczenstwa.
    Ostanio dwa razy czytalam najnowsze ksiazki znanych mi autorow i lubianych, takich pod moj gust - i widzialam ze byly kompletnie nie na ich dawnym poziomie. Wyglada ze wyczerpaly sie im dawne dobre tematy i wena, teraz pisza jedynie dla forsy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta poczekalnia to głównie atrakcyjna dla lumpów, ale teraz, gdy z niewiadomych mi powodów wyłączają w niej światło, nawet ich nie przyciąga. Choć w sumie powinna, nikt by im nie przeszkadzał w spaniu...

      Że poczytny autor z czasem leci na ilość (czyli na kasę), to nic nowego. Klasyczny przykład w Polsce to Chmielewska.

      Usuń
  8. A ja myslałam, że to stojaki na rowery przed blokiem :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stojaki na rowery... Ty masz wyobraźnię! Choć... jak się tak przyjrzeć...
      😂

      Usuń
  9. Mój komentarz odfrunął w niebyt, chyba że wylądował w spamie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Twoje komentarze regularnie lądują w spamie - i weź to wytłumacz!

      Usuń
  10. Tej autorki jeszcze nic nie czytałam, ale dla pewności sprawdzę bo mam taki zeszyt gdzie notowałam przeczytane książki :)

    Dużo słońca i uśmiechu

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja - gdyby nie blog - musiałabym czytać po kolei kalendarze z ubiegłych lat, żeby do tego dojść 😁 Bo takiego zeszytu, gdzie by było wszystko zebrane do kupy, to nie mam.
      Pozdrawiam, Kasiu!

      Usuń