poniedziałek, 29 marca 2021

Maria Fagyas - Porucznik diabła

Słuchajcie, to naprawdę odkrycie! Nie moje, tylko Teresy, ale zawsze 😜 Mówiłam, że się już w marcu nie zobaczymy, no bo 500 stron przede mną, a ja się ostatnio jakoś boję grubych książek... Tymczasem pyk-pyk i przeczytane! tak wciąga!
Właśnie najbardziej fascynująca jest ta wielonarodowościowa mozaika Austro-Węgier. Zaraz zaczęłam sobie przypominać, co było, co by mogło jeszcze być na ten temat. Wiadomo, że Szwejk 😏 Ale Szwejka czytać teraz nie będę, bo przerobiłam (w oryginale, z czego jestem oczywiście dumna) raptem dwa czy trzy lata temu, więc za wcześnie na powrót. Tak na dziś wieczór pójdę po linii najmniejszego oporu i obejrzę sobie CK Dezerterów, bo już dekady minęły, gdy to widziałam. Ale myślę w przyszłości bliższej czy dalszej wrócić do Pustyni Tatarów, która swego czasu była jedną z moich ulubionych powieści - zobaczymy, czy coś się zmieniło. Byłoby może nie od rzeczy sięgnąć po Kuśniewicza, ale to przeraża bardziej, niż 500-stronicowe powieści 😏 Byłby to jednak nie powrót, tylko coś nowego.

Szukałam informacji o autorce i wiele nie znalazłam. Węgierka z pochodzenia, osiadła w USA i pisała po angielsku, więc chcąc nie chcąc zaliczam tę powieść do literatury amerykańskiej. Żeby było dziwniej, nie ma nawet angielskiego hasła na Wikipedii, polskiego też nie, z trzech istniejących jest dla mnie językowo dostępne tylko jedno, francuskie. I tam piszą, że pierwsza powieść Marii Fagyas, The Fifth Woman, też miała wątek kryminalny, ale osadzony w Budapeszcie w czasie powstania w 1956 roku. Bardzo bym chciała to przeczytać i nawet skłonna bym była zrobić to po francusku (bowiem Francuzi przetłumaczyli aż pięć książek), no ale skąd wziąć. 

Kurczę, a teraz (szukajcie, a znajdziecie) odkrywam, że w 1982 roku powstał film według tej Piątej kobiety - i nawet jest na YT. No to teraz nie wiem. Wolałabym NAJPIERW przeczytać książkę...

Wracając do Porucznika diabła. Jak się widzi coś takiego na samiutkim początku, to można się przerazić - matko, przecież ja się w tym pogubię! Ale daję słowo, że nie jest tak źle i choć autorka wprowadza całą masę postaci (no i głównie wojskowych), to czyta się lekko i z nieustającym zainteresowaniem.

Właściwie trochę mi przypominała ta gra śledczego i podejrzanego... Zbrodnię i karę oczywiście, ale toutes proportions gardées.

Mam ochotę pokazać książkę Ojczastemu, mogłaby mu się spodobać, no ale nie wiem, kiedy się znów zobaczymy po Wielkanocy, a biblioteka czeka na oddanie, więc może poszukam na allegro i mu sprezentuję?


Ta gazeta ostrożnie ujmowana dwoma palcami to było takie przywołanie na chwilę do rzeczywistości, tu i teraz 👀

Zastanawia mnie, że moja data zwrotu jest pierwsza i jedyna, ale to chyba dlatego, że na poprzedniej karteczce skończyło się miejsce i przykleili nową. Nie wierzę, że nikt książki nie pożyczał od 1984 roku 😏 Z drugiej strony jest tam wpis Akc. 906/19 - czyżby nabyta (na przykład z daru) w 2019 dopiero?


 

Początek:

Koniec:

Wyd. Czytelnik, Warszawa 1984, 506 stron

Tytuł oryginalny: The Devil's Lieutenant 

Przełożyła: Natalia Billi

Z biblioteki

Przeczytałam 28 marca 2021 roky


Przez kolejny weekend nie znalazłam czasu, żeby napisać ten list do Zdeňka Svěráka, co to się z nim zbieram od dawna i zebrać nie mogę. W niedzielny poranek wyprodukowałam nawet kopertę, ale poranny blues rozwinął się w ładniuśką migrenę i poszłam do łóżka.  A tymczasem właśnie wczoraj pan Svěrák świętował 85. urodziny, więc była taka piękna okazja. Miałam z tej okazji dobre pierwsze dwa zdania, dziś już są nieaktualne. Ja to chyba jeszcze za rok tego listu nie napiszę...

Za to po 20 latach obejrzałam znów film, który zaliczam do gatunku ZAWSZE WARTO WRÓCIĆ. Ktoś gdzieś na jakimś blogu napisał, że obejrzał inny film hiszpański i tak mi to zaczęło wiercić w głowie, film hiszpański, film hiszpański, że już wiedziałam, co będzie wieczorem, naszukałam się, co prawda, ale znalazłam. Mówiłam już, że czekają mnie porządki z filmami?

Wszystko o mojej matce, 1999, reż. Pedro Almodóvar

Zawsze mnie wzrusza ta wiara gayów w solidarność kobiet... I te cudowne wnętrza, eksplozja kolorów! I wspomnienie Barcelony!

 

Sorry za to zdjęcie, trzeba było zatrzymać film, a nie w biegu, no ale chodzi mi o cytat 😀


23 komentarze:

  1. Ciekawostka - jak wpiszesz w google hasło 'piąta kobieta', to wyskakuje Henning Mankell :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, widziałam, gdy szukałam filmu :) Dlatego tytuł wydawał mi się znajomy.

      Usuń
  2. Brzmi zachęcająco, tylko to wydanie z 1985... Wtedy strasznie marnie się u nas książki wydawało :(

    W temacie austro-węgierskim pierwsze - nawet przed Szwejkiem - co mi przychodzi do głowy to "Marsz Radetzky'ego" Rotha.

    Jezus Maria! Jakich "gayów "!? Nie pisz tak :D To już jest idealnie spolszczone i notowane w słownikach jako gej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydanie jest okropne, miałam o tym napisać i zapomniałam.
      Roth, masz rację, Jeszcze "Krypta Kapucynów".
      No oczywiście z tym gejem, nie wiem, co mnie napadło z angielskim słowem :)

      Usuń
    2. I Marsz i Kryptę chętnie bym kupił i może kupie kiedyś, bo nawet jeśli sam nie przeczytam mój ojciec będzie zachwycony :)

      Usuń
    3. Mam obie i nawet jeszcze parę innych, ale czytałam tylko "Kryptę", tyle że oczywiście już nie pamiętam, więc warto by wrócić.

      Usuń
  3. Ten nieobyczajny "Porucznik" i jego obyczaje austro-węgierskie zainteresowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam. A Ty mnie zainspirowałeś do Fuksa, ale to dopiero, gdy biblioteki znów otworzą.

      Usuń
  4. To cieszę się,że książka się podobała. Fakt-druk się zestarzal,ale taka jest kolej rzeczy. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo :)
      Druk to druk, ale paskudnie była wydana w sensie okładki. No ale rok mówi wiele... To były mocno ciężkie czasy.

      Usuń
  5. Ale cudna papeteria!
    Lubię, gdy wątek kryminalny jest pretekstem do innych analiz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest papeteria :)
      Dawno dawno temu, gdy uprawiałam dość ożywioną korespondencję, produkowałam koperty z tapet, kalendarzy i plakatów. I teraz wygrzebałam ostatnie trzy sztuki, które nie poszły w świat. Ta tutaj ma taki angielski klimat, a wybrałam ją, bo adresat ma swoją ukochaną chatę na wsi (jak większość Czechów) :)

      Usuń
  6. Na Szwejku się swojego czasu zatrzymałam.
    A filmy Almodovara bardzo chętnie oglądam, chyba nie trafiłam na taki, który by mi się nie podobał. Dla mnie nazwisko tego reżysera stało się niejako rękojmią wartości filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jan najbardziej lubię te, które się odgrywają w środowiskach gejowsko-lesbijsko-transwestyckich, bo jest to coś tak kompletnie odjechanego, że głowa mała :)

      Usuń
  7. Szwejk i "CK dezerterzy" nieodmiennie zachwycają cudownym oddaniem klimatu monarchii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - najwyraźniej sznyt komediowy temu służy :)
      Właśnie się szykuję do drugiej części Dezerterów.

      Usuń
    2. Hi hi, uśmiałam się na myśl, że mam zdjęcie z samym cesarzem Franciszkiem Józefem ;)
      http://annapisze.art/?p=2150

      Usuń
    3. Bardzo ciekawy ten Twój post!

      Usuń
  8. A ja mam dość nietypowy przewodnik... Ale recenzja pojawi się w poniedziałek wieczorem, wiec nie będę zdradzał wiecej :-) Za to na święta wybiorę już coś z sensacji, ale nie wiem jeszcze co :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesli nie znasz, to polecam bardzo, bardzo Ferdynanda von Schiracha, wszystko, jest tego raptem 5 pozycji na naszym rynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szukam właśnie - ale to Austro-Węgier nie dotyczy, jak rozumiem?
      Niemniej wygląda na ciekawe, zobaczę, czy jest w bibliotekach.

      Usuń