Wyd. Firma Księgarska Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki
Ilustracje: Claudio Cernuschi
Przeczytałam 16 sierpnia 2024 roku
Praga, dzień ósmy
No niestety, obudziłam się z migreną i tak już było cały dzień, więc nie spędziłam go zbyt aktywnie. Rano co prawda miałam jakieś nadzieje, więc sporządziłam plan: pojadę zobaczyć odnowiony słupek meteorologiczny. Gdy zajrzałam do internetu w tej sprawie, dowiedziałam się, że jest też taki w części Pragi zwącej się Komořany - ten postanowiłam zobaczyć po południu.
Punkt pierwszy odhaczony, przystąpiłam do realizacji punktu drugiego - Jelenia Fosa koło Hradu. Pospaceruję sobie wśród zieleni, głowa odetchnie. Eee tam, nic nie pomogło. W dodatku otwierają tam dopiero o 10.00, gdy już słońce znęca się nad człowiekiem. Wytrzymałam godzinę i wróciłam do domu.
Dwie pindy mi się naraziły: najpierw robiły sobie miliony selfie przed rzeźbą, którą ja też chciałam sfotografować i niby to się uśmiechały, że już już, ale trwało to i tak wieki, a potem jak wlazły do tunelu, to musiały koniecznie wypróbować akustykę wznosząc różne la-la-la (przypominam, łeb mi pękał). A nie były to młode dziewczyny, już by się powinny umieć zachować.
Ostrzegają, że dobrze jest mieć porządne obuwie... ale jakem się wbiła w klapki, tak już nic innego nie chcę, jaki to wspaniały wynalazek 😁 I stopy oddychają! No to szłam, ale z tyłu głowy cały czas myśl - jak mi który klapek spadnie, to będę wracać do domu boso.
Nie poszłam na obiad, odgrzałam w domu jakieś parówki, no nie miałam siły. Jeszcze pokojowa zapytana w kuchni o coś - jak się rozgadała... Nie pomogło...
Ale na film bardzo chciałam iść.
Bilecik już mam kupiony, ale seniorki jeszcze stoją w kolejce. Tak jak wszędzie, to panie-emerytki prowadzą życie kulturalne. Mężczyźni jak rodzynki.
Przyglądałam się wystawom czekając. Myślę, że taką lampę to by chciała mieć Frau Be, jako fanatyczka wody 😁
Życie znów zatoczyło koło: w tym kinie byłam po raz pierwszy w Pradze, odwiedzałam swojego byłego dyrektora i on mi polecił 😍 Więc wrzucam do worka jubileuszowego.
Wracałam do domu podminowana filmem, łeb dalej pękał i wychodziło na to, że dziś już nie będzie Komořan i drugiego słupka. Na pociechę wyszperałam dwa filmy, no przechodziłam obok, co za mania jakaś, że muszę ciągle coś kupować 😂
Odkryłam też průchod, o którym nie wiedziałam, a który skraca drogę do domu - a jak tam pięknie! Jeden taki korytarz, potem dziedziniec i drugi korytarz.
Zmagałam się w domu sama ze sobą przez jakąś godzinkę i jednak poczucie obowiązku kazało mi wyjść 🤣
Na ulicy też się darli - Alleluja mianowicie - i bębnili, nie wiem, co to za sekta szła.
Do tych Komořan oczywiście pociągiem. Wiem, że już narzekałam na ichni zwyczaj podawania numeru peronu, z którego odjedzie pociąg, na chwilę przed - ale skarżę się i będę się skarżyć! Stój człowieku jak bęcwał jakiś i gap się. A potem pędź na złamanie karku na siódmy peron!
A takie ruchome schody-nie schody przypominają mi szkolne czasy, gdy po lekturze Dzieci z Bullerbyn marzyłam, żeby u nas był taki chodnik, na który by się wstępowało przed domem i wygodnie stojąc jechało do szkoły 🤣
Po całym tym czekaniu spotkała mnie taka przygoda, iż jedziemy sobie borem lasem, a tu widzę, że mijamy mój przystanek. Konduktorka mówi, że przecież był przed chwilą komunikat, że na żądanie i trzeba wcisnąć guzik! Może i był, ale w tym hałasie kto by go słyszał? Stacja kolejowa na żądanie??? W ogóle od tego roku zrobili wszystkie przystanki autobusowe na żądanie, co jest upierdliwe, bo pamiętaj człowiecze. A teraz jeszcze kolej...
Cóż, wysiadłam na następnej i poczekałam kilka minut na powrotny. Nawet myślałam, żeby się tam też przejść, ale okazało się, że "miasto" jest za Wisłą. Znaczy za Wełtawą. Innym razem 😁
Bouřki nie było, ale strzeżonego...
Jadąc z powrotem rozglądałam się za tym guzikiem do wciśnięcia, jakaś kobieta mnie ubiegła, bo już miałam duszę na ramieniu.
Osobliwe miejsce na patriotyczne uniesienia...
Słupek zlokalizowany, a że mieści się na terenie Instytutu Hydrometeorologicznego przypomniałam sobie słynny skecz radiowy, który napisał Zdeněk Svěrák: jako posłaniec tegoż instytutu przywozi on do radia komunikaty, ale z czasem zaczyna się tam podawać za różne osoby, aż wynikają z tego problemy wagi państwowej.
Gdy znów przyszłam na przystanek, żeby wrócić do Pragi, zastanawiałam się, gdzie tu z kolei mam nacisnąć guzik 😂 Ale było sporo ludzi, więc chyba działa to na zasadzie, że maszynista ich widzi i zatrzymuje pociąg. Miałam jeszcze parę minut na pooglądanie "dekoracji".
Bądźcie rozsądni i uważni na torach!
I o 19:33 byłam w domu - mierzyłam czas z Głównego do hotelu (22 minuty), to tak w przewidywaniu porannego odjazdu w niedzielę. Tyle że w niedzielę nie pójdzie tak szybko, bo metro rzadziej jeździ. Nie wracać w niedzielę, nie wyjeżdżać w piątek, powiadam Wam!
16.818 kroków; 10,5 km
Łeb boli dalej, widać taka jego uroda. Przejdzie w zimie?
Nagi król - ciekawa sprawa - mówi się - jeden obraz zastąpi 1000 słów - a tu... kilkaset słów, jak najbardziej odpowiednich dla dzieci a obrazu nikt nie odważy się namalować.
OdpowiedzUsuńPrzypadek z dwoma paniami w tunelu - zastanowiłaś mnie - właśnie przeczytałem książkę z kategorii tych pisanych przez silne i odważne kobiety. Tam istotne było uświadomienie sobie, że mężczyźni, gdy są w swoim gronie i w nastroju do mówienia szczerze, to o każdej kobiecie mówią - cipa.
A tu... mężczyzny ani śladu a jednak....
Przystanek na żądanie - w Melbourne w tramwajach i autobusach wszystkie przystanki są na żądanie. Każdy przystanek jest anonsowany przez głośnik i wyświetlany na tablicy, ale wczoraj byłem świadkiem jak system przegapił jeden przystanek i potem jakoś nie mógł nadrobić opóźnienia.
Oj no bo mnie zdenerwowały 😉 jak nastolatki się zachowywały... ale wszystkiemu winna moja głowa oczywiście...
UsuńWygląda na to, że to wszechświatowy trend się robi z tymi przystankami na żądanie, również w świetle tego, co pisze niżej Jack.
Takie spóźniające się nagrania znam z Krakowa 😂
"...Przystanek na żądanie..."
OdpowiedzUsuńW Toronto jest to samo, trzeba pociągnąć za linkę lub nacisnąć na guzik-chociaż nie bardzo pamiętam, bo komunikacją miejską jeżdżę b. rzadko i to do ostatniej stacji subway'u (metra), gdzie autobus i tak się musi zatrzymać. W USA wiele podmiejskich kolei też posiada przystanki na żądanie. To zdjęcie ukazuje przystanek kolejowy w Beverly Shores w Indiana, która kursuje do centrum Chicago, Illinois (https://live.staticflickr.com/65535/50253283982_e9ab686ff1_b.jpg).
A swoją drogą... w PRL mieszkałem 2 lata na wsi; do głównej szosy było ponad 1 KM i tam był "przystanek na żądanie", jednakże większość kursujących autobusów nigdy się nie zatrzymywała i w absolutnej większości przypadków łapało się "okazję", aby dojechać do miasta. Dojazd do powiatowego miasta oddalonego o 16 KM (i oczywiście powrót z niego) był dużym przedsięwzięciem. Raz jechaliśmy "okazją"-furgonetką, która po jakimś czasie się zatrzymała i kierowca zaczął ładować do miejsca, gdzie siedzieliśmy... świnie!
Och, to może tam też jest taki przycisk, jak w Beverly Shores, tylko nie zauważyłam?
UsuńPewnie autobusy się nie zatrzymywały, bo już były pełne? To jest właśnie to wykluczenie komunikacyjne. Było wtedy, a teraz jest w wielu rejonach jeszcze większe, bo zakłada się, że wszyscy jeżdżą samochodami, łącznie ze staruszkami do lekarza w gminie 😕
Podróż ze świniami - niezapomniana 🤣
Oczywiście, że wiele autobusów było kompletnie pełnych-albo kierowca po prostu nie raczył się zatrzymać. Nawet tą szosą jechał autobus do Warszawy, ale z tego, co mówili lokalni ludzie, to nigdy się na żądanie nie zatrzymał, trzeba było jechać do miasta i tam do niego wsiąść.
UsuńMoże powinniśmy wtedy użyć metody powszechnie używanej na Kubie przez pieszych, pragnących złapać autobus lub inny środek lokomocji: w wyciągniętej ręce trzymać parę papierkowych pieniędzy!
Najstarsi górale nie pamietają, żeby się autobus zatrzymał 🤣
UsuńLub też:
Wojna będzie! Przed wojną też się raz zatrzymał!
Wielka szkoda ze w wedrowkach po ukochanej Pradze zawsze towarzyszy Ci bol glowy.
OdpowiedzUsuńMnie zadziwia fakt ze pomimo to nadal chcesz, nadal kontynuujesz plan a nawet dokladasz do niego, zawsze jestes pelna entuzjazmu i dobrego nastroju. Gdy ja miewalam migreny ( na szczescie minely!) to nie nadawalam sie do zycia wiec Twa aktywnosc podczas migren jest dla mnie imponujaca. Moje czesto choc nie tylko rodzily sie z powodu niskiego cisnienia powietrza, takiego oznaczajacego deszcz.
Toteż dzisiaj, gdy obudziłam się z czystą głową, czułam się jak nowo narodzona 😁
UsuńTaka PRAWDZIWA migrena (jak za dawnych czasów) na pewno nie pozwoliłaby mi chodzić po mieście. Też się wtedy nie nadaję do niczego.
BBM: Tunel wyglada fantastycznie i wcale się dziewczynom nie dziwię, że nie chciało im się z niego wychodzić.😄
OdpowiedzUsuńGdy go wcześniej widziałam na zdjęciach w internecie, myślałam, że jest drewniany 😂
UsuńTą Lucie postrach ulice pamiętam, chyba mąż ją dzieciom puszczał jak były małe😁 on jest fanem czeskich seriali dziecięcych. Większość dopiero z własnymi dziećmi obejrzałam porządnie, bo jakos ich nie lubiłam jak sama byłam mała.
OdpowiedzUsuńTunel faktycznie wygląda jak drewniany
W Polszcze 30 stopni🥵
Agata
Ale mieliście to po polsku???
UsuńMnie z dzieciństwa zakodowała się jedynie Dziewczyna na miotle, a wszelkie Arabele oglądałam całkiem niedawno 😂
No szkoda, że ta migrena się przyczepiła i trzymała uparcie.
OdpowiedzUsuńCo do mężczyzn - może w Czechach, tak jak i w Polsce, umierają sporo wcześniej i stąd taka nadreprezentacja emerytek? Na wsi u mamy najstarszy mężczyzna jest z rocznika 1942.
A nie wiem, jak się tego rodzaju sytuacja prezentuje... Nawet bym poszukała, ale chyba powinnam za chwilę zabrać się za wstępne pakowanie 😁
UsuńA jest jakiś kraj, gdzie NIE umierają wcześniej?
UsuńAgata
No może w Japonii jako kraju stulatków? 😉
UsuńTo ja się dołączę do "grupy przystanków na żądanie" ;-) Otóż można powiedzieć, że w Japonii wszystkie przystanki autobusowe są na żądanie. Chcesz wysiąść - naciśnij przycisk. Ale raczej nie ma możliwości przegapić, bo komunikaty lecą w autobusie do znudzenia, kierowca też ogłasza (czasami zdarza się, że nie powie wcale albo cicho), a poza tym jest jeszcze wyświetlacz. Przycisków jest dużo, więc z każdego miejsca siedzącego czy stojącego się dosięgnie. Jeśli nikt nie naciśnie, a na przystanku nikt nie czeka, to kierowca mówi, że się nie zatrzymujemy tutaj.
OdpowiedzUsuńTunel robi wrażenie. Sufit w tym skrócie do domu, który znalazłaś też jest niesamowity.
No i świetne jest zdjęcie z "tęczowym okiem" na tle zieleni.
Tutaj też są komunikaty, ale w tym pociągu lokalnym, hałasującym ponad miarę, o pasażerach nie wspominając, w ogóle nic nie słyszałam.
UsuńPodobnie jak dziś w metrze nie usłyszałam, że to już moja stacja 🤣 i pojechałaaaaaam!
Przystanki na żądanie dobra rzecz, dla miejscowych. W Warszawie często widzę cudzoziemców czy innych przyjezdnych, jak nie zdążyli/nie wiedzieli, że trzeba "zażądać" I przejechali swój przystanek. Nieraz im tłumaczyłam, jak teraz dojść lub z powrotem dojechać.
OdpowiedzUsuńAgata
Właśnie. No ale jak już wszędzie na świecie będą tylko na żądanie, to problemy się skończą 😂
UsuńA mnie podoba się, że peron podają przed odjazdem. Przynajmniej, w razie nieoczekiwanej zmiany peronu (tego podanego w stałym rozkładzie jazdy) nie trzeba biec na ten nowy peron.
OdpowiedzUsuńWyjazdy i powroty (nie dotyczy wyjazdów z biurami podróży) tylko we wtorki i środy ( sprawdzony patent).
Ziuta (miłośniczka opery).
Pamiętam, że Ziuta to miłośniczka opery 😁
UsuńZ dniami wyjazdów muszę to sobie zapamiętać!
Jak jest nieoczekiwana zmiana peronu, to mogą przecież ogłaszać i wyświetlać. Ale ostatni przykład - na wyświetlaczu na stacji podano numer peronu dosłownie na 5 minut przed odjazdem. I nie był to peron 1... Dobrze, ja sobie z torebeczką spokojnie dobiegnę, ale co z ludźmi choćby o kulach, którzy powoli się poruszają.
Dodatkowo tam, gdzie są wyświetlacze, nie ma ławek. Musisz tam stać w tłumie innych. To jest dla mnie nie do pojęcia :(
Swoją drogą ta Twoja migrena to wyjątkowa franca!
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym... właśnie dzisiaj 😕
Usuń