Jak się tak bliżej przyjrzeć książeczkom dla dzieci, to włosy na głowie dęba stają, co też wydawcy wymyślą. Znaczy - ja chyba w dzieciństwie poznałam jedynie wersję braci Grimm (czy można ją określić jako kanoniczną?), więc to, co tutaj wyczytałam, zostawiło mnie z otwartą buzią 🤣
Otóż Tomcio Paluch zgubił się w lesie wraz z braćmi i trafił do zamku, gdzie mieszkał Ludojad. Żeby go przechytrzyć, Tomcio zabrał złote korony jego trzem córkom, a Ludojad zauważył obce dzieci i uwięził je w worku, nie wiedząc, że to jego córeczki (nic się z tego nie rozumie; rozpoznawał je po koronach jedynie?). Chłopcy uciekli, a Ludojad rano się zorientował w pomyłce i ruszył w pogoń zakładając siedmiomilowe buty, ale się zmęczył i zasnął. Wówczas Tomcio zabrał mu buty i szybko doprowadził braci do domu, a ich ojciec dzięki butom został najszybszym listonoszem w kraju.
No i co o tym sądzicie? 🤣🤣🤣
Dodam jeszcze, że Ludojad ma azjatyckie (chińskie) rysy, a więc wdrukowuje się dzieciom, że Azja be.
Wyd. EM
Ilustracje: Agnieszka Kraśnicka
Przeczytałam 10 sierpnia 2024 roku
Praga, dzień drugi
Drugi dzień nie teges, trzeba dodać. Łeb nie przestał napieprzać ani w nocy ani rano. Tyle że nie mocno, tak do wytrzymania, więc rano pojechałam na Żiżkow zobaczyć wagę miejską (punkt na liście w zeszyciku), przypominającą dawną funkcję jednego z placów, używaną przez sklepikarzy i sprzedawców na rynku. Plac zrewitalizowano niedawno po wyburzeniu budynku toalety publicznej. No i co? Nie zważyłam się 😟
Przysiadłam na chwilę na jednej z nowych ławek, obserwując poranną krzątaninę dostawców piwa do okolicznych knajp - w ogóle cały dzień miałam wrażenie, że jest niedziela - czy tak się objawia urlop?
Przyjść pogapić się , jak będą kręcić film? W piątek, w sobotę? Ja wiem, że dziś dopiero drugi dzień, ale już zaczynam sobie zdawać sprawę, że zabraknie czasu na realizację większości punktów z listy 🤣 Trzy filmy do zobaczenia w kinie wynalazłam, jak by się ktoś pytał... dwa czeskie, jeden chiński.
Upał. Zrezygnowałam z kręcenia się wśród rozpalonych ulic i snułam się po wzgórzu Vitkov, oazie zieleni. Ten tu widoczek zamieszczam z tego powodu, że dość mnie intryguje żółty budynek, z którego widać jedynie dwie narożne wieże, tam był kiedyś urząd telekomunikacji bodajże, a teraz jest zdaje się opuszczony. Może kiedyś będzie zwiedzanie na Open House?
Schodząc z Vitkova odkryłam ten dom, co go wczoraj widziałam z okna pociągu, gdy dojeżdżaliśmy do stacji. Z przeszkloną windą zewnętrzną. Bardzo dużo się takich w Pradze instaluje, zazwyczaj - ale nie tylko - od podwórka właśnie. Do tego stopnia, że powstał nawet film oparty na pomyśle zebrania członków wspólnoty w sprawie decyzji o wybudowaniu windy, przypomniało mi się 😉
Kursowałam dziś wte i we wte do hotelu, z nadzieją, że jak wrócę i napiję się kolejnej herbaty to mi może minie, a przynajmniej się nie pogorszy. Obiad jadłam przed 12.00 😂 z powodu tego durnego oprowadzania o 14.00 - co to za godzina w ogóle, się pytam - a wlokąc się z powrotem do domu wstąpiłam do Taniej Jatki, gdzie odkryłam półki z książkami po 29 koron, a obok nawet po 9. Wyfociłam je, bo nie miałam siły przeglądać - że obejrzę w domu. Ale może lepiej tego nie robić. I tak kupiłam wcześniej przecenionego Nohavicę, tom jego tekstów.
Autobus mający mnie zawieźć na zwiedzanie nagle zrobił w tył zwrot i pojechał za Wełtawę. Nie było przejazdu z powodu Pride Prague 😎 Na mieście pełno przebierańców, flag tęczowych na budynkach użyteczności publicznej i plakatów!
/zdjęcie przez szybę/
Oprowadzanie? Myślałam, że zniosę jajo. Nudy na pudy. Przez prawie półtorej godziny nawijać o jednym kościele z zewnątrz? Chyba już nie mam do takich rzeczy cierpliwości (plus ta głowa...). Jak się kiedyś jeszcze zapiszę na coś podobnego, bardzo proszę - stuknijcie mnie młotkiem w ciemię! Tyle pożytku, że zjawiwszy się kwadrans przed czasem odkryłam nieznany mi do tej pory pasaż 🙂
I to by było na tyle, ponieważ po południu przyszła Věra i przez trzy godziny gadałyśmy. Dobrze mi zrobiło wypłakanie się, bo gdy ją odprowadzałam do metra, nagle stwierdziłam, że przecież mnie już głowa nie boli 😍
Ten budynek z windą - widzę, że chyba liczniki gazowe też mają na zewnątrz - bo te żółte rury to jak od gazu.
OdpowiedzUsuńDzień jakiś marny w atrakcje, ale dobrze, że chociaż głowa przestałą boleć.
Książka... Jezus Maria! I jeszcze kobieta podpisała się pod ilustracjami, co jest już całkowicie zadziwiające! Rozumiem, ze można zarabiać na życie rysując coś tak strasznego, ale żeby się do tego przyznawać? Niepojęte.
Liczniki na zewnątrz, bo to "pawlaczowy" dom. U nas w bloku też już liczniki są na zewnątrz mieszkań. Skończyło się chodzenie i spisywanie, zastawanie albo nie zastawanie lokatorów...
UsuńTak, dzień marny w atrakcje i popołudnie + wieczór "zmarnowane" w sensie zwiedzania, ale widać tak miało być. Pomogło - dziś głowa w porządku. Choć kto wie, co ją bidną czeka, gdy wyjdę na ten upał i słońce 😁
Tak mnie zdziwiło, że ilustracje są podpisane, że aż to uwieczniłam w stopce książeczki 🤣
Co to znaczy "pawlaczowy" dom? To co widać, to nie były balkony do mieszkań, tylko zewnętrzna klatka schodowa?
UsuńU mnie licznik gazowy od samego początku jest na zewnątrz mieszkania, już przy wznoszeniu bloku przewidziano wnęki na korytarzu na to ustrojstwo.
No nie mogę sobie przypomnieć, jak to jest po naszemu 😂 czekaj, znalazłam: galeriowiec!
UsuńAle co do tego konkretnie budynku nie jestem pewna. Z jednej strony większość czynszowych domów na Żiżkowie była kiedyś taka, "pawlaczowa", ale z drugiej, gdy się przyglądam zdjęciom, nie bardzo widzę wejścia do mieszkań - chyba żeby to były te brązowe drzwi po obu stronach balkonu. Wcześniej myślałam, że to drzwi do świątyń dumania 🤣
Więc chyba tak: klatka schodowa prowadziła na balkony, a stamtąd były wejścia do mieszkań. I zostały.
Co do liczników - Ty mieszkasz w stosunkowo nowym budynku, ja w takim z komuny, druga połowa lat 70-tych 😉
Mój blok jest z początku lat 60. :D
UsuńNo toś mnie zadziwił!
UsuńTomcia nie czytałem, ale za to jako dzieciak byłem w teatrze, takim normalnym, nielalkowym, niestety nie pamiętam już akcji i pojęcia też nie mam, na ile to była dokładna adaptacja, a na ile luźna wariacja na motywach... ciekawa za to była postać głównego bohatera, którym był tak mały, że nie było go widać, tak naprawdę w ogółe go nie było, słychać było tylko sam głos, zaś aktorzy zachowywali się tak, jakby istniał, np. brali go do ręki, przenosili ze stołu na szafkę, albo do pudelka, iluzja była taka, że łatwo było uwierzyć, iż on tam faktycznie jest,,,
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No popatrz, takie wspomnienie, które się nosi w sobie do końca życia 😍 Teatr to coś niebywałego!
UsuńMatko, te ilustracje, dziecko może traumy dostać!
OdpowiedzUsuńFaktycznie dzień średnio ciekawy, ale chociaż z Verą się nagadałaś, taka osoba do wygadania i wypłakania to skarb.
No i globus wreszcie przeszedł (i oby już do końca wyjazdu nie wrócił! Hatfu!)
U nas jakoś mało tych wind zakładają w starych blokach/kamienicach, a to chyba ani trudne, ani bardzo kosztowne. I taki wjazd prosto na balkon ziuuu, co za wygoda!
Agata
Okropne. Tak się kształtuje gust dzieci najwyraźniej...
UsuńJeszcze wieczorem długo rozmawiałam z Psiapsiółą z Daleka, tak że powiedzmy, iż sytuacja z czwartku po trosze odreagowana 😉
Kosztowne to na pewno jest. Zależy zresztą, na ile mieszkań ten koszt się rozkłada. We wspomnianym filmie lokatorka z parteru stanowczo odmówiła partycypacji w kosztach 😂 Ale dochodzi jeszcze koszt utrzymania i konserwacji. A ja nawet nie wiem, ile u nas w bloku płacą lokatorzy od windy - bo ja właśnie z parteru 🤣
BBM: Dziecku każdy kit da się wcisnąć, o ile odpowiednio podany. Tu ilość bzdur olbrzymia, ponad miarę!
OdpowiedzUsuńA bóle głowy może ze stresu?…
Na pewno ze stresu! Teraz z kolei zaczynam mieć stresik - że niewiele zobaczę z zaplanowanych atrakcji 🤣
UsuńNiektórzy najwyraźniej nie potrafią żyć bez utrudniania sobie samemu każdego dnia!
No nic, niebawem wsiadam do pociągu, na jednej z kolejnych stacji po 7 czy 9 minutach dołączy Věra i będziemy się szwendać po peryferiach 😊
Nie dla mnie te szklane, zewnetrzne windy bo mam lek przestrzeni i przejazd nimi oplacam okrutnymi przezyciami. Poza tym gdyby mi taka i ludzie jezdzili kolo mego balkonu to wcale a wcale by mi sie nie podobalo.
OdpowiedzUsuńCo dobrze to ze glowa przestala bolec.....
Wiem ze pobyt chcesz jak najlepiej wykorzystac, zobaczyc, zwiedzic ale nie zabijaj sie tym - urlop ma Cie zrelaksowac, dac okazje robienia co chcesz bez trzymania sie godzin i planow zamiast stresowac sie terminami.
Trzymałam się Twojej rady i nie dałam się zabić Věrze, która chciała po wycieczce pociągiem na peryferie jeszcze gdzieś mnie powieźć - autobusem. O nie nie nie. Nie jest powiedziane, że miałby klimatyzację 😂 Kawałek muru berlińskiego poczeka spokojnie na inną okazję 😁
UsuńLęk przestrzeni (czy wysokości) jest w tym przypadku uzasadniony, tak że rozumiem. Ja bym też raczej musiała stać odwrócona plecami do widoków.
Muszę wyznać, że mam pewną awersję do Czechów. Nawet przedwczoraj na lotnisku miałam ochotę rozszarpać pewną grupę.
OdpowiedzUsuńTo ja bym miała ochotę rozszarpać wszystkich hałaśliwych ludzi, bez względu na (wyznanie, chciałam powiedzieć) narodowość 😂 A już chyba najbardziej hiszpańskojęzycznych!
UsuńCały dzień miałaś wrażenie, że jest niedziela a w kościołach nie było niedzielnej mszy - to jest właśnie OBJAWIENIE URLOPU.
OdpowiedzUsuńObjawienie urlopu 🤣🤣🤣
Usuń"Jestem Rozbita! I ja tu się nie śmiać z tego języka?
OdpowiedzUsuń😂😂😂
UsuńMnie się też zawsze wydawało na urlopie, że wciąż jest niedziela :) Zresztą teraz czasem się zastanawiam jaki jest dzień tygodnia, bom na wolności przecież :)
OdpowiedzUsuńPopatrz, przyjaźń to nawet na ból głowy pomaga!
Ja się głównie orientuję wedle tego, w jakich godzinach biblioteki czynne 🤣
Usuń