Ja też dzisiaj zajęta, ale nie tak pożytecznie, jak psy z książeczki Grońskiego. Te i turystów odnajdą pod śniegiem i niewidomego przez ulicę przeprowadzą i przypilnują budowy przed złodziejami i owiec dopilnują na hali i narkotyki na lotnisku znajdą i jeszcze innych zacnych czynów potrafią dokonać - a ja to tylko łazić jak ta głupia.
Bardzo miła książeczka i jeszcze wspaniałe ilustracje Flisaka, aż mi ją szkoda tu zostawiać!
Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1986
Seria: Poczytaj mi mamo
Ilustracje: Jerzy Flisak
Przeczytałam 18 maja 2025 roku
Praga, dzień piąty
Wędruje się 😁
Drugi (i ostatni) dzień tegorocznego Open House. Dalej zimno jak cholera. Zaczęłam od zamku w Veleslavinie, gdzie byłam w zeszłym roku, ale z zewnątrz tylko, nawet wstępu do parku nie było. Dziś naszą grupę oprowadził pan, który się na co dzień zamkiem zajmuje organizując różne akcje - w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie losów tej budowli: jej właścicielem jest państwo, które już cztery razy próbowało ją sprzedać, za każdym razem obniżając cenę. Tymczasem wynajmuje je szósta dzielnica Pragi i użycza miejsca dla rozmaitych aktywności oraz wystaw prac studentów sztuki.
Na przykład takich:
albo takich 🤣 wiecie, że się przestraszyłam - szłam wąskim korytarzem, drzwi do tego pomieszczenia były wpół uchylone, więc zajrzałam, a tam facet siedzi na kiblu 😂
Oprowadzanie i potem samodzielne łażenie po zamkowym parku zajęło trochę czasu, nagle już była 11.30 - a czas na Open House to podstawa - zajrzałam na czat, czy są kolejki w rondokubistycznym domu studenckim, który od dawna chciałam zobaczyć w środku; nie było, więc tam się udałam. Właściwy wybór budowli do zobaczenia to trudna sprawa, zwłaszcza gdy to, co chcecie widzieć, jest od siebie oddalone. No i są obiekty, gdzie kolejka jest na godzinę (wczoraj czytałam o którymś miejscu, że nawet 3h), ale tego nie sposób przewidzieć. Dobrze, że jest ten czat - i że w końcu przekonałam się do telefonu 😉
Pierwsza sprawa w akademiku - do kibelka 😁 Kibelek myślą przewodnią niedzieli w Pradze! Pan portier mi pokazał drogę, a w środku okazało się, że jedną z dwóch kabin portiernia sobie zaanektowała do wyłącznego własnego użytku 😁 Jasne, co mu będzie byle kto siadał!
Było też na ścianie przy portierni ciekawe obwieszczenie: jeśli student przenocuje obcą osobę w swoim pokoju, to zostanie mu dopisane do rachunku 50 koron. Za moich czasów wystarczyło wypatrzeć odpowiednią chwilę, gdy portierka odeszła albo czymś się zajęła i przeszmuglować waleta, a nie żadne opłaty 😂 Ale najlepsze było to, że drzwi za portiernią, prowadzące do części mieszkalnej, są tylko na chipy i było ostrzeżenie, że portier studentom ich nie otwiera! Czy u nas też już się tak wynowocześnili?
I teraz myślę, czy w Nawojce też poczta była rozdzielana według pierwszej litery nazwiska, czy też wkładali listy do przegródek na klucze.
Rondokubistyczna biblioteka podręczna dla studenciaków.
Fantastyczna klatka schodowa, ale nas tam dalej nie puścili.
Szesnasty raz w Pradze i ciągle nie byłam w jednym z najważniejszych kościołów! Może jak zrewitalizują ten plac przed nim, to wreszcie pójdę. Nie wnioskujcie z tego, że jakieś osoby siedzą przy stolikach na zewnątrz, że ciepło jest, co to to nie. Ludzie mają po prostu różne poziomy odporności na chłód, ja nie mam żadnego.
Po obiedzie i zwyczajowej rekreacji półtoragodzinnej ruszyłam znowu, ale zmieniając plany z tych obiektów, gdzie było stania na co najmniej godzinę, na te, gdzie go nie było w ogóle. Czyli najmniej atrakcyjne 😒 A było to najpierw Archiwum Narodowe z dość zabawną panią oprowadzającą.
Pani miała sukienkę odpowiednią bardzo 😁 Zapytałam, czy sama szyła, ale nie, znalazła taką w sprzedaży.
No i jeszcze w rozpaczy, że tak ubogo się moje tegoroczne Open House prezentuje, dojechałam do gimnazjum jakowegoś arcybiskupiego. Znane i z tego, że ma własne obserwatorium astronomiczne na dachu (aktualnie w remoncie). Zdaje się, że to zdjęcie trzeba było obrócić 😂
W sali wychowania muzycznego dowiedziałam się, jak ma wyglądać dyspozycja orkiestry.
A w toalecie - co oglądają gimnazjaliści 😂
No i żeby zakończyć tym kiblowym akcentem dzień udałam się jeszcze na poszukiwanie WC zawieszonego nad Wełtawą. Zaczęło padać, nie było po co dalej się szwendać, wróciłam wyjątkowo wcześnie do domu.
Teraz zjem kolację i zabiorę się za pakowanie, ta jutrzejsza przeprowadzka mnie przeraża. Zacznę od siatki łowickiej z książkami i filmami 😉 to będzie przedsmak podróży powrotnej.
Statystyki: 15.600 kroków i 10,1 km
Tylko WC i WC. Ale ty msz słaby pęcherz!
OdpowiedzUsuńKsiążeczki z ilustracjami Flisaka faktycznie trochę szkoda. Ona taka cieniutka... może jednak zabierzesz z powrotem? :D
O, przepraszam - nie z każdego korzystałam 😁
UsuńWeź mnie nie denerwuj. Spakowałam książki i filmy do siatki i zmieściły się, owszem, ale trochę to ciężkawe jest... chyba część przełożę do walizki. Bo się boję, żeby ucho od siatki nie puściło 🤣
Bo trzeba było brać z sobą na wyjazd torbę z IKEI, ponoć one mocne i pakowne są :D
Usuń(śledzę na FB profil jednego antykwariusza warszawskiego - Antykwariat Zakładka - i gość na wyjazdy zakupowe po książki bierze torby z IKEi i mocno je chwali).
Szyszkodar też nimi właśnie operuje 😁 przy czym wkłada je do bagażnika, podobnie pewnie jak ten antykwariusz, więc hm - jest pewna różnica.
UsuńUbogo? Pięć obiektów w jeden dzień? Toalety interesujące, każda inna. Ciekawa jestem, czy facet na kiblu i gość, który zza drzewa straszy ludzi w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku to dzieła tego samego autora. Ten w Orońsku bardzo podobny do Praskiego kolegi.
OdpowiedzUsuńWizyta w akademiku wygląda na prawdziwą podróż w czasie. Papierowa poczta w przegródkach i srogi portier, skąd ja to pamiętam?
Tego nie wiem i nie powiem, bo nie patrzyłam w ogóle na opisy do poszczególnych dzieł :(
UsuńAkademik jest z okresu międzywojennego, ale jednak wiele się zmieniło (nawet stołówki już nie ma).
Całkiem ciekawy dzień.
OdpowiedzUsuńA co to za "jeden z najważniejszych kościołów"?
Sukienka pani w Archiwum - idealna :)
Dziękuję za katalog instrumentów w orkiestrze symfonicznej - większości nazw bym się domyślił, za wyjątkiem skrzypiec - housle - skąd takie słowo?
To modernistyczny kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa, zaprojektowany przez wybitnego słoweńskiego architekta Jože Plečnika, zatrudnionego w okresie międzywojennym na praskim Hradzie. Wybitna architektura.
UsuńZa pierwszym pobytem w Pradze przeczytałam na nagrobku na Wyszehradzie 'houslista' i byłam święcie przekonana, że spoczywa tam... hokeista 😂
Skąd housle? Ponoć przeróbka jakiejś starej słowiańskiej nazwy. A skąd skrzypce? Że skrzypią? 😉
'Housle' kojarzy mi się ze słowem 'gęśle'.
UsuńWidzę, że nie tylko klikasz selfie (sobie) w kiblu, ale zrobiłaś postępy i fotografujesz obcych użytkowników kibelków, i to jeszcze płci przeciwnej!
OdpowiedzUsuńStrach się (mnie) bać! Nigdy nie wiadomo, kiedy wpadnę!
UsuńNawiasem mówiąc, w toalecie jídelny Světozor nie ma zamknięcia... nie wiem, czy z oszczędności czy dla bezpieczeństwa... akrobatyka - lewą ręką podtrzymywać gacie, prawą klamkę 🤣
To, że nie ma zamknięcia, to nic! Pamiętam dwa opowiadania turystów z wycieczek do ZSRS w połowie lat 70. XX w. i ich opowieści na tematy tzw. toalet (chociaż w tym przypadku nazwa ‘sracz’ byłaby całkiem na miejscu)! Niektórym po pierwszym spojrzeniu od razu odechciało się z nich korzystać—to był koszmar!
UsuńZresztą co tu daleko patrzeć—w Pałacu Młodzieży, znajdującym się w „darze Stalina”, tzn. w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, znajdowały się jedyne znane mi wychodki typu sowieckiego—po prostu dziura w podłodze! Jakoś władze PRL obawiały się ustawić tam sedesy (może historyk z Komitetu Centralnego PZPR zadekretował, iż to budynek historyczny i wszelkie zmiany są zakazane?) i dla nowy członków tej instytucji było to istny szok!
Dziurę w podłodze znam doskonale z przybytku stojącego obok stacji PKP w Dżendżejowie 😁 Jaki tam był w lecie smród! Ale nie wierzę, że komuś odechciało się skorzystać - jak mus to mus.
UsuńNaród radziecki/rosyjski jednak prze ku cywilizacji, czego dowodem są masowo rabowane w Ukrainie sedesy...
Serio? Nic takiego nie pamiętam, a chyba korzystałam chodząc na zaǰęcia. Może potem zmienili kiedy tam uczęszczałeś?
UsuńJa sie zetknęłam chyba w Tunezji lub Turcji, oczywiście nie w hotelu, tylko gdzieś "w trasie".
Agata
Zła interpunkcja: "może potem zmienili. Kiedy tam uczęszczaleś"? Bo zakładam, że wcześniej niż ja
UsuńAGATA: Do Pałacu Młodzieży uczęszczałem na pływalnię od ok. 1974 r. do 1978 r. A Ty na jakie zajęcia?
Usuń„Naród radziecki/rosyjski jednak prze ku cywilizacji, czego dowodem są masowo rabowane w Ukrainie sedesy…„
UsuńW 1970 r. mieliśmy przez jakiś czas kontakt z bardzo miłą panią, która w czasie agresji Sowieckiej na Polsce w 1939 roku mieszkała w ciekawym „pałacyku” i ich wywieziono na Sybir, gdzie przeszła piekło. Gdy już Sowieci wyrzucili ich z domu, jeszcze wróciła się na chwilę do domu, aby zabrać album ze zdjęciami. Zobaczyła, jak w ubikacji, dookoła sedesu, siedziało kilku zbirów w sowieckich mundurach, a na klapie sedesu krajali kiełbasę.
Może ponad 80 lat później nadal potrzebują stolików do krajania wędliny?
=> Jack
UsuńRany boskie 🤣🤣🤣
Faktycznie, w tym wpisie dominuje temat WC.
OdpowiedzUsuńZnam faceta, który gdziekolwiek się znajdzie—w restauracji, kawiarni, na postoju drogowym, w parku czy w prywatnym domu—pierwszą rzeczą, jaką czyni, to pędzi do toalety.
Swego czasu zasugerowałem mu rozwinięcie tego zwyczaju w działalność bardziej dochodową—a mianowicie stworzenie blogu i opisywanie oraz klasyfikowanie odwiedzonych wygódek według systemu podobnego do hotelowych gwiazdek ( gwiazdki można byłoby zastąpić np. sedesami—symbol ‘pięć sedesów’ oznaczałoby super komfortowy, czyściutki, pachnący i wręcz przytulny wychodek, do którego warto się udać nawet bez specjalnej potrzeby!
Z pewnością szybko pozyskałby dużo czytelników swojego bloga, a po zdobyciu popularności właściciele przybytków sami zabiegaliby o jego względy i pozytywne recenzje, aby móc dumnie przykleić na wejściowych drzwiach naklejki obwieszczającej, iż łazienka w danej instytucji otrzymała najwyższe wyróżnienie w branży sanitarnej, „Pięć Sedesów” 🚽🚽🚽🚽🚽!
Niestety, nigdy nie wykorzystał mojego pomysłu… ale może ktoś inny to przeczyta i wprowadzi w życie?
Pozdrawiam i życzę dalszego owocnego zwiedzania przepięknej i ciekawej Pragi, włącznie ze świątyniami dumania!
Prostata utrudnia życie...
UsuńAle Twój pomysł całkiem dobry. Jak wiadomo pecunia non olet i na blogu rankingowym z sedesami też można zrobić kasę. Albo przynajmniej mieć wolny wstęp 😂
Hitler podobno tak ciągle latał do kibelka, z tym że nie z powodu prostaty, a zespołu jelita drażliwego🤪
UsuńAgata
Tak z ciekawości czy są płatne? W Hiszpanii 1 euro
Usuń=> Agata
UsuńBiedaczyna... wszystko staje się bardziej zrozumiałe 🤣
=> Artdeco
UsuńJasna sprawa, że są płatne - w naszej szerokości geograficznej jeszcze nie doszliśmy do lepszych pomysłów 😁
W Kanadzie toalety nie są płatne. Z drugiej strony nie ma zbyt wiele publiczych-na ten temat ukazało się liczne artykułów. Dawniej można było dyskretnie wślizgnąć się do hotelu czy restauracji. Obecnie z powodu epidemii bezdomnych/chorych umysłowo/żebraków/narkomanów co lepsze biznesy ograniczają dostęp nie-klientów (i wcale się im nie dziwię) i dla wielu ludzi może być to problemem.
UsuńOsoby tego rodzaju, o jakich wspomniałeś, determinują rozmaite decyzje - że na przykład na peronach nie ma lub jest bardzo mało ławek. Tracą na tym podróżni oczywiście.
UsuńW moim wpisie powyżej sugerowałem, aby ów facet założył blog na temat toalet, który z czasem stałby się niezmiernie popularny… i jak widać, nie byłem daleko od prawdy.
UsuńW wydaniu z 29 maja 2025 r. prestiżowej gazety „The Wall Street Journal”, na pierwszej stronie, ukazał się spory artykuł „Traveling Sales Reps Share Their Biggest Trade Secret: Bathrooms” (Podróżujący Przedstawiciele Handlowi Dzielą się Swoim Największym Sekretem: Toaletami)”.
Między innymi artykuł mówi, że „ Podróżujący komiwojażerowie nieustannie polują na czyste toalety”. (…) „Ludzie, którzy przetrwali [jako podróżujący sprzedawcy] i odnoszą sukcesy, mówią, że zachowanie zdrowego rozsądku i długowieczności zależy częściowo od łatwego dostępu do wysokiej jakości toalet”. (…) Ponieważ nie ma Tripadvisora dla toalet, sprzedawcy tworzą własne sieci poleceń. Piszą do siebie SMS-y o toaletach w ekskluzywnych hotelowych lobby, które nie mają zamków. Kiedy spotykają się na imprezach, rozmawiają o parkingach dla ciężarówek z udogodnieniami, które lśnią.”
Muszę przyznać, że wcale się temu nie dziwię. Wiele lat temu spotkałem faceta, który ponad pół roku spędzał na podróżach po całym świecie (nawet czasem budził się w samolocie i pytał się stewardessy, dokąd leci). Gdy zapytałem go, co było w takich podróżach najważniejsze, powiedział, że „czyste i dostępne toalety” na lotniskach, w samolotach, hotelach, restauracjach i innych miejscach—co jest dużym problemem w niektórych krajach, szczególnie tych mniej rozwiniętych lub o inne kulturze w tym zakresie.
Dla zainteresowanych tym tematem zostawiam link to artykułu—z tym, że on po jakimś czasie wygaśnie: https://www.wsj.com/lifestyle/travel/traveling-sales-reps-share-their-biggest-trade-secret-bathrooms-a8ebf8c7?st=MNmopS&reflink=desktopwebshare_permalink
Zachowanie długowieczności to jeszcze jakoś rozumiem, ale zdrowego rozsądku? 😁
UsuńTaki komiwojażer, o ile podróżuje własnym autem, powinien wozić w bagażniku przenośną toaletę... tylko jak z niej skorzystać w środku miasta? Wtedy faktycznie trzeba polować na prawdziwą w restauracji czy hotelu.
Pani miała na sukience większy porządek, niż studenci w swojej bibliotece!
OdpowiedzUsuńA właściwie, dlaczego zmieniasz lokal?
Bo się zgapiłam jakoś z rezerwacją "mojego" hotelu i nie było już pokoju od dziś. Z kolei w tym nowym maksymalna długość pobytu wynosi tydzień, a ja przyjeżdżam na 10 dni. Taka sprawa :(
UsuńZastanawia mnie teraz, jak to jest z tym brakiem pokoju - bo wygląda na to, że oprócz mnie jest tu tylko jedna dziewczyna aktualnie. Cisza taka... Więc albo dziś przyjeżdża jakaś większa grupka albo - w międzyczasie się zwolniło miejsce, tyle że nikt mnie nie zawiadomił w odpowiednim czasie. Dowiem się może na recepcji, gdy będę zostawiać walizkę.
Sukienka fantastyczna!♥️
OdpowiedzUsuń