Ten znany autor kryminałów to alter ego pana Z.Z-Z, nawet na imię też ma Zygmunt. Jako pisarz z wolnej stopy co prawda narzeka, ile się musi naharować, żeby utrzymać siebie i młodą żonę, ale żyje mu się całkiem całkiem: wyjazdy a to do Zakopanego, a to nad morze, stołowanie się w Wierzynku albo innym Grand Hotelu (dopiero major Downar go przystopuje i skłoni do pójścia do zwykłej lokalnej knajpy), przypadkowy nocleg w Krakowie gdzie? w Hotelu Francuskim; spontaniczne zakupy drogiego sprzętu; rozbijanie się taksówkami. Bogatemu kto zabroni? Toteż bez problemu przyjmuje ofertę szukania zaginionej żony za parę tysiączków. Zastanawiałam się właśnie, skąd weźmie na to pieniądze będąc na Wybrzeżu, bankomatów w końcu nie było, ale chwilę później dowiedziałam się - wypłacił z książeczki. No tak, to można było chyba na poczcie załatwić? Jednakże aby podjąć pieniądze z banku, musiałby wrócić do Warszawy.
Autor naśmiewa się ze swego bohatera, starszego pana, który ożenił się z młódką i teraz musi jej pilnować (nie żeby był zazdrosny, nieeeee), który nie może już dotrzymać jej kroku ani na stoku narciarskim ani w tangu, który tego nie je, tamtego nie je, a gdy wynajmie pokój u rybaka, skarży się, że codziennie na obiad jest krupnik i smażona ryba, a on przecież przyzwyczajony do polędwicy z borówkami, nieprawdaż 😂 O podkoszulce antyreumatycznej zmilczmy...
Początek:
Miałam tu wstawić zdjęcie ostatnich dwóch stron, ale w porę się zorientowałam, że one wszystko wyjaśniają 😁
Wyd. LTW, Łomianki 2013, 212 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 12 maja 2025 roku
Uff, dziś przyjeżdża brat zabrać do siebie Ojczastego, a ja pakuję walizkę. Mam pewne obawy, czy się ze wszystkim zmieszczę, z ubraniami na tę dziwną zimną pogodę, z jaśkiem, który obowiązkowo zabieram 😁 Czy u Was też jest taki bałagan przed wyjazdem? Wszędzie narozkładane szmaty!
Książki w Ulubionym Antykwariacie zamówiłam (skromniutko, pięć sztuk, ale zapisałam sobie jeszcze kilka na ewentualne dokupienie, gdyby pudła po 10 koron nie dopisały), repertuar kin przejrzałam i widzę czeską komedię Morze na dworze (czyli na podwórku), którą będą grali w następny czwartek, ale jako że już część biletów jest wykupiona, chyba od razu jutro polecę nabyć dla siebie.
Czy coś jeszcze? To chyba wszystko na dziś 😁 Jak zwykle - denerwuję się wyjazdem bardziej niż cieszę, ale gdy już będę w Pradze to ho ho ho 😍 Wszystkie drogi moje!
Udanej podróży, oby nie padało. Nas minęły deszcze, a straszyli opadami każdego dnia.
OdpowiedzUsuńOby. Zaglądam na trzy strony z prognozami, każda inaczej co do deszczu (jedna o jednym dniu tylko mówi, inna o sześciu), zgodne są właściwie w jednym - że będzie zimno, 13-16 stopni. A niech to. Ale lepsze zimno niż deszcz, wiadomo. Chyba zrezygnuję z zabrania spódnicy 😕
UsuńNajbardziej sprawdzalne prognozy są na www.yr.no - Ziuta
Usuń=> Ziuta
UsuńZapisałam sobie, dziękuję!
Baw się dobrze.
OdpowiedzUsuńTekst z książki można teraz zeskanować do dokumentu, w którym da się nad tym tekstem pracować, więc raczej nikt tego nie przepisywał pracowicie, tylko zwyczajnie nie sprawdził, czy przy skanowaniu wszystko poszło prawidłowo. Przy swoich przedrukach "Pięciu minut z Magdą" widzę, ze skanery często odczytują i zamieniają ł na l , a na o, i na l itp. Tutaj trzeba zawsze robić porządną kotrektę.
Wiesz, że trochę podejrzewałam, że to możliwe, ale nie byłam pewna 😀
UsuńWobec tego może te błędy były już w starym wydaniu. Na przykład 'przeczytałam' zamiast 'przeczytałem'.
Dzięki!
Czytałam i dla mnie to chyba najgorsza książka ZZZ, tzw. gazetowiec, czyli pewnie pisana a vista. Jeden wielki chaos i ciągłe podróże. Plus super tytuł😁 Mogę się mylić, ale obstawiam, że to pierwsze wydanie w firmie książki, a te byki to dlatego, że była drukowana w odcinkach w gazecie i ktoś to źle spisał.
OdpowiedzUsuńAle my tu gadu gadu, a zaraz PRAGA! Już się cieszę na relacje. Czy znowu bierzesz książeczki dla dzieci?
Agata
Tak, Zygmunt krąży od morza do Tatr, a niewiele z tego wynika, poza laniem wody o tym, jak siedzi w krzakach 😉 Dodatkowo dla kobiet ma głównie jeden epitet - idiotka. I to zagmatwanie... Ale grunt, że był Downar 😉
UsuńKsiążeczki już w walizce, tak że relacje będą.
Ale dziś, gdy pojechali, wyszłam na mały spacer i wróciłam dziwnie zmęczona. Mam nadzieję, że w Pradze odzyskam siły 😁
Och, to już?
OdpowiedzUsuńUdanej wyprawy i pięknej pogody!
jotka
Dziękuję! Byle nie padało (zbyt często), to będzie dobrze 😁
Usuńfajnego bycia w Pradze, ahoj przygodo :-) i oby nie padało.
OdpowiedzUsuńDziękuję 😍
UsuńDołączam do życzeń udanych wojaży!
OdpowiedzUsuńI Tobie dziękuję!
UsuńZZZ czytałem, bez zachwytu, ale jednak, gdyż "dawnym dawno" niewiele "tego" było.
OdpowiedzUsuńDużo tego natrzaskał 😁
UsuńJasiek i wlasne reczniki - bez nich pewnie nigdy nigdzie nie pojechalabym.
OdpowiedzUsuńWspanialego pobytu zycze, przywiezienia milych wspomnien i materialu do wpisow blogowych.
Ręcznik wiozłam za pierwszym razem, pamiętam. No, teraz to już bym go nie upchnęła.
UsuńPierwszy dzień za mną, był OK, liczę, że następne też mnie nie zawiodą 😎
Życzę samych dobrych chwil w podróży i szczęśliwego powrotu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nieryba
Dzięki, Nierybo 😍
Usuń♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuń