Ja nie wiem, jak można powypisywać takie peany (patrz niżej). No, albo ja się nie znam.
Dla mnie w każdym razie mało strawne. Męczyłam się, żeby dokończyć, sama nie wiem, w imię czego.
Ale wszystko to nieważne, bowiem...
Wyd. Agora, Warszawa 2012, 359 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 17 grudnia 2020 roku
Wczorajszy dzień nie zapisze się złotymi zgłoskami w moim kalendarzu.
O 9.00 wchodzę do sekretariatu, żeby odbębnić swoje aktualne nadprogramowe obowiązki za koleżankę, która przeszła na emeryturę, a tu kolega mnie informuje, że drugi kolega miał poprzedniego wieczora test i jest zarażony.
No, można się było spodziewać - we wtorek już mówił, że nie ma węchu, ogólnie słabo się czuł i wyszedł wcześniej. Ale w środę i w czwartek w pracy był /teraz mi mówi, że rozmawiał z Derechcją, uprzedzał, że to prawdopodobnie Covid, ale ta go wyśmiała/.
Czekamy więc na tęże Derechcję, aby podjęła decyzje. Nerwowa godzina. A Derechcja, gdy już się wreszcie pojawiła, właściwie nas opierdykała. Że o co nam chodzi, kolega siedzi w domu i gotuje sobie pesto (w domyśle: robi po prostu na złość Derechcji), a my mamy normalnie pracować. Że w Warszawie też się trafił ktoś zarażony, poszedł na kwarantannę, a reszta pracuje (dopiero po południu, z prywatnych rozmów, których nie chciałam odbywać w pracy, dowiedziałam się, że jest to typowy tischnerowski trzeci rodzaj prawdy - pracują, ale zdalnie).
I w ch... tam, że ja jeżdżąc do pracy tramwajem mogę kolejne osoby pozarażać, póki sama nie mam stwierdzonego covidu i nie siedzę w domu. I w ch... tam, że wydając różne dokumenty ludziom z zewnątrz (bo przecież pracujemy normalnie) mogę im na święta też coś zafundować.
Wiecie co, zaczynam myśleć, że mamy PANdemię przez takie właśnie typy, lekceważące innych w myśl przekładania papierków, bo do tego się aktualnie sprowadza nasza praca 😡
Gdyby tak ktoś donos napisał do Sanepidu...
Cóż, jedyne, co mogę teraz zrobić, to poprosić Sąsiada o zakupy. Chociaż ludzi w sklepie oszczędzić.
Oczywiście, myśl o zbliżającej się śmierci towarzyszy mi nieustannie, a że od rana łeb mi pęka, no to wiadomo, czego to objaw...
Ale to nie wszystko.
Weszłam na stronę cmentarzy komunalnych zobaczyć, jak się ma sytuacja z pochówkami, a tam co widzę??? Właśnie chowają Basię.
Miesiąc temu pisałam o koleżance, z którą byłam w zeszłym roku w Pradze, a której wykryto nowotwór, miała operację (ale tylko kosmetyczną), w zaleceniach radioterapię.
Dzwoniłam do niej ostatni raz w czwartek, nie odbierała, nie ponawiałam dzwonka, bo pomyślałam, że śpi może po tej radioterapii... Już odebrać nie mogła - zmarła we wtorek. Szczęście w nieszczęściu, że za wiele się nie zdążyła nacierpieć (w środę dopiero miała się stawić u lekarza, żeby jej wyznaczył terminy u radiologa) i odeszła w domu, praktycznie we śnie...
Żegnaj, Basiu.
Przykre tak przed świętami.
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj zmarł drugi ze stryjów. W dwa miesiące po swoim młodszym bracie.
Święta dla mnie mogą nie istnieć, więc to akurat nieważne. Istotniejsze, że nastał taki czas, gdy nawet nie możesz się pożegnać ze zmarłymi :( Odchodzą tak po cichu, prawie niezauważalnie...
UsuńDwóch stryjów na przestrzeni dwóch miesięcy - sam pomyśl, czy to się kiedyś zdarzało?
Od dwóch godzin medytuję, czym należy rozporządzić na wypadek odejścia. Wręcz mam wrażenie, że jestem z tym pogodzona (gdyby coś)... absurdalne wszystko.
Może lepiej nie słuchać , nie.czytać tych wszystkich informacji o ilości zgonów, o nowych zakażonych itp. Tak naprawdę to oprócz siania paniki niczego nie wnoszą do sprawy covdowej. Przykre jeśli ktoś odchodzi z tego świata ale teraz mówi się jedynie Covid19.Nie ma sensu myśleć o tym co będzie gdy... Trzeba tak żyć by o nas pamiętano i mówiono "Może nie ideał ale mijej brak" . Wszystkiego dobrego bedzie ok😊
OdpowiedzUsuńRacja... ale człowiek, skoro już żyje w takich ciekawych czasach (niech je szlag), to chce wiedzieć, orientować się. Psiapsióła z Daleka, z którą rozmawiamy w niedziele o 14.00 - bo wtedy jest na obiedzie u rodziców, którzy mają stacjonarny telefon, więc mogę dzwonić za darmo ;) - wychodzi właśnie z tego założenia, żeby się nie interesować. Dla własnego zdrowia psychicznego. Może faktycznie ma lepiej.
Usuń