piątek, 11 grudnia 2020

Daria Doncowa - Eta gorkaja sładkaja miest'

No mówiłam, że zejdzie mi trochę na tej Doncowej - i zeszło. Prorok jakiś ze mnie czy co?

Chodzi tu głównie o to, że jest to kieszonkowe wydanie, z drobną i gęsto nadźbaną czcionką, po kilku stronach (maksymalnie dziesięciu) mam dość i zamykam. No bo o tym, że czytanie po rosyjsku idzie wolniej z zasady, chyba nie muszę mówić? Umysł jakby nie ogarnia całego wyrazu (o zdaniu nie wspominając), jak to jest w przypadku czytaniu w języku ojczystym, bo dokłada się jeszcze do tego inny alfabet. 

Ale co z tego, gdy - LUBIĘ CZYTAĆ PO ROSYJSKU.

Pod jednym małym warunkiem: że lektura nie przedstawia się zbyt ambitnie 😁 A takie tam wesołe kryminałki to coś akurat.

Miałam problem z wyborem. W nie tak dalekich czasach, gdy "zapadłam" na rosyjski, nakupiłam prawie sto Doncowych. One się dzielą na cztery serie, jedna z nich to właśnie Dasza Wasiliewa, którą się chciałam teraz zająć. I za nic nie mogłam ustalić chronologii. Wikipedia nie pomaga, bo kolejność tam podana jest co najmniej dziwna. W dodatku nie wiedziałam, co już czytałam, a czego nie. Wyjęcie wszystkich i ustawienie po kolei odpada w przedbiegach: jedne są te kieszonkowe, inne wydania "porządniejsze", w twardych okładkach i z dużą czcionką - każde stoi gdzie indziej, w dodatku pochowane w drugich rzędach, no, narobiłabym sobie bałaganu.

Ale jednak. Wygląda mi na to, że mogłabym wyznaczyć sobie zadanie na początek zimy - pewnie by mi zajęło ze trzy wieczory dojście do właściwej kolejności i dodatkowo wpisanie tego do katalogu, żeby już raz na zawsze mieć w Doncowej porządek (tym bardziej, że nie przewiduję dokupywania nowszych, choć autorka oczywiście je produkuje; chodzą zresztą słuchy, że bardziej firmuje swoim nazwiskiem, a piszą ghost writerzy).

Swoje egzemplarze kupowałam najpierw na allegro, a wszedłszy w satysfakcjonujący kontakt z jednym ze sprzedawców już bezpośrednio od niego, wysyłając listę dezyderatów - on to ściągał z Rosji (zazwyczaj używane egzemplarze, ale czasem też jak nowe). Ten akurat należał do jakiejś Korniejewej. Oczywiście, że do kobitki, bo faceci takich głupot nie czytają 😄

Początek:

Koniec:

Patrzcie, jak wszystko dokładnie wyłożone. Jeśli dobrze rozumiem, był to dodruk - 50 tys. egz. Zwróćcie uwagę na adres w ostatniej linijce. A tu akurat w jednym z rozdziałów bohaterka wmawia w inną, że mieszka przy alei Lenina, a tamta się dziwi, że jak to, nie zmienili nazwy? Pewnie, że nie zmienili 😎

Wyd. EKSMO Moskwa 2002, 319 stron 

Tytuł: Эта горькая сладкая месть

Musiałam w słowniku poszukać, bo nie pamiętałam, co znaczy ostatnie słowo (zemsta).

Z własnej półki (kupione 8 lipca 2009 roku za 6 zł)

Przeczytałam 8 grudnia 2020 roku 

 

Wczoraj rano to było doprawdy olśnienie, gdy wstałam i za oknem zobaczyłam tę biel. Co prawda szłam do pracy, ale i tak poczułam się jak w dzieciństwie, w zimową niedzielę, gdy oglądało się Teleranek i kolejny odcinek Pippi Langstrumpf, gdzieś tam w kuchni mama krzątała się już koło obiadu, dzieci nie musiały myśleć o niczym i o nic się nie martwić, a przed nami był cały wolny dzień 😍

Więc zanim weszłam na Fabrykę, zrobiłam pamiątkową fotę, myśląc, że za chwilę po śniegu nie będzie ani śladu. Ale ciągle jest! 

A jako że nadal posypuje, dzieciaki przed blokiem utoczyły już pierwszego bałwana z potomstwem. Fakt, że oprócz śniegu bałwania rodzinka ma dużą zawartość ziemi i liści, ale co tam 😝

Ja doprawdy nie wiem, czemu mnie to cieszy, zimy nie cierpię. Może dlatego, że to zaledwie początek?

4 komentarze:

  1. Ja bym jednak porzucił to dobre mniemanie o facetach - też im się zdarza czytać kryminały niewysokich lotów :D

    Próbowałem kiedyś przeczytać "Kometę nad Doliną Muminków" w rosyjskim tłumaczeniu, ale przerosło mnie to. Do tego trzeba jednak lepszej znajomości języka, niż to, co wyniosłem ze szkoły średniej (i w większości już pewnie zapomniałem).

    Na Mazurach też mieliśmy mniej więcej tyle śniegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra dobra - kryminały niewysokich lotów to jedno, ale Doncowa to... coś bardzo specyficznego ;)
      Jest to do tego stopnia bajka, że chyba żaden facet by tego nie wytrzymał! Ale z drugiej strony jednak pokazuje momentami kawałek prawdziwego życia w Rosji, i to jest najbardziej zajmujące.
      Czy by mi się chciało brać za "Kometę..." w jakimkolwiek obcym języku to nie wiem :) ale jak Ci idzie rozumienie tej pierwszej strony Doncowej? Zaznaczam, że moja znajomość rosyjskiego jest również wyniesiona ze szkoły, li i jedynie.

      Usuń
    2. Zrozumiałem mniej więcej o co tam chodziło, ale w dużej mierze z kontekstu, niż po znajomości słów :)

      "Kometa..." po rosyjsku wzięła mi się z tego, że oni mają dwa przekłady - nowszy, z wersji powieści, która jest przełożona i u nas, oraz starszy, z pierwszego wydania, które różni się dość znacznie szczegółami od tej wersji zmienionej. Może gdybym miał to w wersji papierowej byłoby inaczej, ale czytanie z komputera, czy nawet czytnika nie bardzo mi wychodzi. Przy ebookach szybko się rozpraszam, a jeszcze szybciej zapominam, co przeczytałem.

      Usuń
    3. Oj, tylko papier! Ja się już nie przestawię, żeby tam nie wiem co :)

      Usuń