wtorek, 9 lutego 2021

Frédéric Martel - Sodoma

Uff!Wreszcie zmogłam! Dwanaście dni mi to zajęło!

A już się musiałam spieszyć, bo za mną 6 osób w kolejce i nie da się prolongować. Czemu aż 12 dni? Bo były takie, kiedy w ogóle do książki nie zajrzałam. Ona jest straszna. Człowiek niby tak plus minus coś tam wie, coś się orientuje, ale żeby sobie zdawać sprawę z rozmiarów tego wszystkiego, to przecież nie...

Oczywiście można powiedzieć, że się wiedzieć nie musi i po co to komu. Ale jeśli zamkniemy oczy, to sprawa nie zniknie. I nie mogę nawet twierdzić, że mnie to nie dotyczy, skoro do kościoła nie chodzę - ale właśnie, w tym naszym kraju pięknym nad Wisłą, dotyczy, niestety, skoro KK ma tak wielki wpływ na życie publiczne i ba! na prawodawstwo.

No to oczy mam teraz szerzej otwarte, ale zarazem pytanie jak cierń: czy można o kimkolwiek z kleru mówić/myśleć jako o dobrym człowieku - skoro jednak należy do tej instytucji? Przecież są wyjątki, prawda? I nie tak rzadkie. 

Ale, jak wiadomo, wyjątek jedynie potwierdza regułę 😕

Chciałyśmy z córką w zeszłym roku wypisać się z tego towarzystwa, ale odbiłyśmy się od proboszcza przez prosty fakt, żeśmy chrzczone gdzie indziej, a z powodu pandemii nie udamy się po metryki do kolejnych plebanów. Wszyscy mówią: a po co to komu, nie należy się poniżać, wystarczy nie chodzić, nie dawać, dzieci nie posyłać. Nie wiem, czy wystarczy. Dzięki takim niezdecydowanym KK w Polsce może śmiało twierdzić, że ma 102 % wyznawców. No, a za tym idą pieniądze...

Moja wina, że córka ochrzczona (i u komunii była). Klasyka - babci by było przykro. Zresztą nie o lekką przykrość chodzi, babcia by ani spać nie mogła, byłoby to dla niej nie do pomyślenia i wielka zgryzota. Ale sobie zawsze myślałam tak: to jeszcze ta generacja, ale  następna już tak myśleć nie będzie, moja córka nie będzie posyłać swoich dzieci na religię, żeby babci nie było przykro, bo babci (czyli mnie) przykro nie będzie. No tak myślałam. A teraz widzę, że żadna zmiana generacyjna nie nastąpiła i dalej jest takie samo myślenie... 

Mój brat jechał w pandemii (!!!) na chrzciny dziecka swojego chrześniaka gdzieś na Śląsk. Pytam, jak to, przecież ten chrześniak niewierzący, dlaczego to robi? A bo jego czy żony rodzice chcą. Czyli - nasza, moja generacja. Nic się nie zmienia. Jakże łatwo jest zapisać niemowlaka, jak trudno będzie wypisać dorosłego człowieka...

Marzy mi się, żeby było jak w Niemczech, żebym poszła do urzędu, wypełniła świstek, zapłaciła parę groszy - i była wolna. Żeby nikt mnie nie ujmował w swoich statystykach.

Jeśli chodzi o samą Sodomę, mam dużo zastrzeżeń. Wielkie nagromadzenie nazwisk, dziesiątki, setki, przechodzące w tysiące. Okropny styl pisania, polegający na używaniu mnóstwa wyrażeń anglojęzycznych (dziwne, z jednej strony niby znak czasu, ale z drugiej - to przecież Francuz, zawsze się mówiło, że Francuzi opierają się anglicyzacji języka), które - co gorsza - niewiele mi mówią. Widać mój brak obycia we współczesnej popkulturze (tak!). A już zwłaszcza w gejowskiej nomenklaturze 😉😕

Dalej - dużo błędów niestety. Przy cytatach z obcych języków na przykład. Głównie tu mówię o włoskim. A dlaczego cały czas używa się słowa monsinior? Po jakiemu to w sumie ma być?

Brak indeksu, karygodne.  

No i to najistotniejsze - dla mnie to była bardzo ciężka lektura, bo przez nagromadzenie faktów, nazwisk, historii, afer, skandali w pewnym momencie zaczęła - nużyć. A przecież autor chciał wyczerpująco omówić temat...

Gdy czytałam już pod koniec o Benedykcie XVI i o tym, jaką tragedią i zawaleniem całego jego świata stało się dla niego zrozumienie ogromu grzechu w Kościele, jak płakał i jak uciekał - mnie samej było przykro. A to nie mnie powinno. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało.

Dodam jeszcze, skoro o Watykanie mowa, że planowałam wrócić do Brezy, ale to chyba musi poczekać i to długo - wizja tego świata pokazana w Sodomie zbyt głęboko teraz we mnie siedzi.
Początek:
Koniec:

Wyd. Agora, Warszawa 2019, 714 stron

Tytuł oryginalny: Sodoma. Enquête au cœur du Vatican 

Przełożyły: Anastazja Dwulit, Elżbieta Derelkowska, Jagna Wisz

Z biblioteki

Przeczytałam 8 lutego 2021 roku

 

NAJNOWSZE NABYTKI

W związku z tym, że mój brat skądś tam wracał przez Kraków w niedzielę, zapowiedział się na obiad. No, moja córka nie była zachwycona, bo ona od początku pandemii nikogo do domu nie wpuszcza, ale co było robić. Najpierw się co prawda odgrażała, że będzie jadła osobno, ale w końcu do stołu usiadła 😉A brat przywiózł geschenki spod choinki, cośmy się nie widzieli z powodu śmiesznej kwarantanny.  Lewy mój, prawy mojej córki (na życzenie obu oczywiście).

Nawiasem. Mikołajek został zamówiony, bo znaleziony w internecie, a takiegośmy nie miały. Jak się teraz okazało, zawierał pięć starych książeczek (z których nie mamy tylko pierwszej). No cóż.


Tymczasem na osiedlu (no bo gdzie w pandemii, albo na fabryce albo w domu przeca). Stojąc w hallu w kolejce do biblioteki i omiatając wzrokiem ściany zauważyłam... No nie uciekniesz! 

A przecież choćby taki argument: wśród nazwisk dzieci uczęszczających tu na zajęcia plastyczne, uwidocznionych na wystawionych pracach (ha ha, czekam, kiedy szaleństwo RODO spowoduje, że obrazy żyjących artystów nie będą podpisane), są arabskie i inne, z różnych kultur i różnych religii (przed multikulti nie uciekniesz). Tak na początek. Więc dlaczego ten krzyż tutaj? Krzyż niech sobie wisi w kościele, tam jego miejsce.

Szczęśliwa zlaicyzowana Francja!

Pozytywny za to fakt, że ustawiono nam ekopudełko i wreszcie wyrzuciłam te żarówki, które czekały od miesięcy 😀💙
Mniej pozytywny jest ten widok - znowu ktoś umarł.

W Pradze właśnie uruchomiono wielki magazyn - jeśli ktoś chce oddać meble czy inne rzeczy (oczywiście w dobrym stanie) to wystarczy do nich zadzwonić, przyjadą, odbiorą. Albo samemu zawieźć. Potrzebujący sobie potem coś wybiorą.

A u nas co? Jedynie ta Śmieciarka jedzie na fejsie. Czyli inicjatywa oddolna, poza tym ograniczona do kontaktu face to face. A jak się z fejsa (już) nie korzysta? To nic 😒 Ten magazyn w Pradze to sprawa miasta. Ktoś w końcu musi ponieść koszty.

Aha, jest jeszcze OLX, zapomniałam.

 

I na koniec mały kącik kulinarny. Jak się gusta zmieniają. Jako dorosła nie przepadałam za słodkimi daniami na obiad. Zresztą makaronu z truskawkami albo jagodami do dziś nie tknę. Ale jako już bardzo dorosła nagle zaczęłam wracać do smaków dzieciństwa i takiej klasycznej polskiej kuchni (oczywiście pod warunkiem, że jest proste i niemęczące w przygotowaniu).

Niedawno znalazłam przepis na placuszki twarogowe. Jest to oczywiście to, czego w sumie jeść nie powinnam, bo Pani Dochtór powiedziała, żeby unikać mącznych. Zresztą to samo powiedział mi płaszcz w ostatni piątek, rozpruwszy się na szwie 😁 No ale. To się tak błyskawicznie i prosto robi!

W dodatku mam pretekst, żeby córkę zawołać do kuchni - ma za zadanie ubić białka, podczas gdy ja mieszam twaróg z mąką i mlekiem (a' propos, w przepisie jest, żeby mikserem, ja tam widelcem mieszam i też jest dobrze). A to tak fajnie działać w kuchni razem 😍

Na innym blogu odkryłam, że można dodać do tego ciasta starte jabłko, ale jeszcze nie próbowałam.

Natomiast - mam już serdecznie dość pieczenia w sobotę chleba! Co sobota, ta sama robota! Uzgodniłyśmy, że w najbliższy weekend odpoczynek 😊

16 komentarzy:

  1. Ekopudełko tez bym chętnie widziała u mnie, kiedyś chodziłam pół dnia z bateriami, bo zapomniałam, gdzie widziałam pojemnik na zużyte.
    Sodomy nie czytałam, ale pewnie te setki nazwisk zniechęciłyby mnie do lektury.
    Stosy mebli leżą i u nas, bo nawet gdy jest gdzie zawieźć to czym? A starsi ludzie, to ani kasy, ani sił.
    Najlepsze racuchy wyrabia mój mąż, nawet synowa chwali. Z jabłkami najlepsze, można pokroić w małe cząstki.
    jotka(po logowaniu mnie nie wpuszcza)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z bateriami tak do Lidla wiecznie chodziłam. Mają tam pudełko przy kasach - zawsze sobie przypominałam o bateriach w drodze powrotnej do domu :)
      Racuchy z jabłkami to osobna sprawa :) Mówią, że można też ze śliwkami! Poczekam na sezon.

      Usuń
  2. Ach,powitać,powitać. W 1996r.ukaxala się książka "Prawdziwe dzieje papieży " czytałam i po tej lekturze nic mnie już nie zaskoczy. Ta zgnilizna trwa od wieków i nic się nie zmienia.A płacz Benedykta XVI jawi mi jako chwyt PR.To teraz kulinarnie. Zrobiłam ciasto z gotowanych pomarańczy z orzechami mielonymi, kakao, bez grama mąki. Robi się szybko najdłużej trwa gotowanie pomarańczy, bo około godziny A potem to dosłownie parę minut i do piekarnika Wyszło super. Zachęcam, bo warto.Teresa.
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, powitać - wkurzało mnie, że tyle czasu się nie odzywam :)
      Ja po Sodomie już się nie biorę za inne tego rodzaju czyli PDP nawet nie będę szukać. Wystarczy mi...
      Ciasto z gotowanych pomarańczy??? No co to ludzie nie wymyślą :) A przepis skąd wzięłaś?

      Usuń
  3. Monsinior to po polsku. Tak przynajmniej głosi Słownik języka polskiego PWN w wersji online :P

    "Sodomy" czytałem fragment drukowany kiedyś w Książkach i jakoś na całość nie nabrałem ochoty.

    Formalna apostazja - mnie by się nie chciało w to angażować i trafiać na jakąś listę - bo na pewnie mają w Kościele jakiś centralny spis :D - odszczepieńców. Ale rozumiem, ze niektórzy potrzebują formalnego zerwania z KK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz z tym monsiniorem. A jednak - źle mi wygląda... a jeszcze zależy, jak ktoś przeczyta to s :)
      Sodoma chyba powinna być lekturą obowiązkową dla tych, co upierają się przy nieskazitelności KK (znaczy ślepych i głuchych).
      Trafić na jakąś listę? Ja bym nie chciała po prostu trafić na... księdza na swoim pogrzebie ;) Choć niby pogrzebu mieć nie zamierzam, ale czy to się uda?

      Usuń
  4. Mój syn ma "Sodomę", ale nie mam chęci po tę książkę sięgać- za dużo błota dookoła, żeby się w nim jeszcze dodatkowo zanurzać.:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem koncepcję :)
      Ale osobiście nie żałuję, że przeczytałam.

      Usuń
  5. Mam kilka "w temacie" (m.in. "Druga księga Jonasza" z dedykacją autora, "Grzechy śmiertelne Michaela D'Antonio) ale nie mam na nie ochoty, MS czyta, mnie już obrzydło to do imentu. Wiem jak jest i wystarczy tej wiedzy, to jak nurzanie się w gnojówce dla przyjemności, a ja w tym przyjemności nie mam, brrr...ohyda!
    Z innej beczki: chlebki piekłam kilkakrotnie i są super, ten od Ciebie z papryką i drugi z płatkami owsianymi. Są rewelacyjne, nie dosyć, że dobre, dają się kroić to jeszcze robota przy nich żadna :)
    Placki serkowe robiłam chłopcom kiedy byli mali, teraz wnuczkom jak się napatoczą, a i na obiad czasem też. Albo z jabłkami albo i mieszane :) Wszystkie dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ostatni weekend piekłam znów cebulowe, tym razem nie były zakalcowate, jak poprzednim :) Ale na razie zrobię przerwę, życzę sobie obudzić się w sobotę i absolutnie nie myśleć, że trzeba wstawać i wodę przegotować do stygnięcia etc. :) O niczym sobie nie życzę myśleć, aż do obiadu; po śniadaniu z powrotem do łóżka i czytać :)
      W ogóle nie znam tych tytułów, o których wspominasz, ale szukać nie będę, też mam dosyć.

      Usuń
  6. Przepis na ciasto wzięłam z bloga " gotuję,bo lubię" wpisując " ciasto czekoladowo -orzechowe z gotowanymi pomaranczami". Zmiany jakie wprowadzilam to: pomarańcze gotowalam krócej niż mówił przepis, dałam mniej cukru i zamiast jednej łyżeczki proszku do pieczenia dałam jedną i pół. Ciasto w smaku trochę przypomina brownie, lecz nie jest takie zakalcowate i wg. mnie ciekawsze. Tak więc życzę smacznego. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam :)
      Nie znam tego bloga, więc chętnie przejrzę, a nuż się coś wynajdzie ciekawego. W tym tygodniu się rozleniwiłam i nic nowego nie robię, a niby założenie było, że co tydzień czegoś spróbuję...

      Usuń
  7. Dobrze, że mnie przygotowałaś odpowiednio do "Sodomy". Z pewnością przeczytam, ale pewnie po kawałku /mam znajomości w najbliższej bibliotece :-))/
    Mariusza Szczygła aktualnie czytam "Laska nebeska".
    A z eko-śmieciami to się człowiek nachodzi i nadenerwuje zanim znajdzie odpowiedni pojemnik.
    Szacunek za formę bloga.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Laskę" czytałam raptem pół roku temu:
      http://toprzeczytalam.blogspot.com/2020/08/mariusz-szczygie-laska-nebeska.html
      Przewodnik po Pradze oczywiście z jednej strony kusi, żeby się za niego natychmiast zabrać, a z drugiej - będę płakać, ze Praga ciągle niedostępna. To już sama nie wiem :)
      Znajomości w bibliotece dobrze mieć. Choć oczywiście ciągle pragnę się od niej uwolnić i czytać swoje. Ale wystarczy zajrzeć na parę blogów i zaraz się tworzy lista do pożyczenia...

      Usuń
  8. W kartotekach kościelnych jam katolik, a byłem ni istotnie do początków nauki religii w szkole - tak były takie czasy za "komuny". I wielu takich "mieszańców" jest. Ale Kościół, jako taki, bez tych religijnych naleciałości, zawsze mnie interesował. Odróżnię też bardzo dobrze religijność od religianctwa. Podobna jest historia z PiS-em i Rydzykiem, im więcej draństwa wyczyniają, tym bardziej ludzie im wierzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No. I dlaczego tak jest? Dlaczego tak uparcie, za wszelką cenę wierzymy - złym ludziom po prostu? Dlaczego odrzucamy prawdę, choćby się pchała drzwiami i oknami? Dlaczego jesteśmy ślepi i głusi?

      Usuń