No, albo wrażliwość moja stępiona.
Jest tu wiele podobieństw: człowiek zachowuje się tak samo w takich samych warunkach niezależnie od tego, czy jest Europejczykiem czy Azjatą. Tak samo staje mu się obojętna cudza śmierć (a nawet własna), tak samo traci te cechy, którym zwykliśmy dawać dumne miano ludzkich, tak samo najważniejszą w świecie sprawą staje się jedzenie i za to sprzeda się własną matkę... a co tu mówić o takim drobiazgu jak donos na towarzysza niedoli. Dawno już straciłem kapitalistyczny nawyk mycia się. Och, to tylko detal.
W którym momencie człowiek przestaje być człowiekiem?
I ciągle - ludzie ludziom zgotowali ten los, prawda?
Początek:
Koniec:
Wyd. Iskry, Warszawa 1999, 246 stron
Tytuł oryginału: Fan-nao jiu shi zhi-hui
Przełożyła: Magdalena Słysz
Z biblioteki
Przeczytałam 12 grudnia 2021 roku
Taka sprawa. Kot wybył na jakąś konferencję, więc mysz czyli ja też na chwilkę wybyłam, wczesnym dopołudniem. Mianowicie rano widziałam na wystawie zamkniętego jeszcze kiosku z suwenirami krecika. Tego, co to mi w zeszłym roku uciekł. Wchodzę więc i mówię, że ja po tego krecika sprzed roku. A pan na to, że złotówka się należy, na dobry początek dnia. Te malutkie bombeczki są po 5 zł. Kolega Artystyczny w pracy oznajmia, że w Rynku po 6 i że w ogóle to on też tam pójdzie wobec tego i zażąda takiej ceny 😁
I poszedł. Że koleżanka tu za złotówkę dostała. A pan mu na to:
- Ale koleżanka rok czekała!
W rezultacie nasz Artystyczny nabył 30 bombeczek i dostał zniżkę 50% 😂
Ale wszystko to betka. Wczoraj miałam szczepienie. To znaczy termin miałam. Jednakże z nosa mi się leje, kaszlę, mina nietęga. Rano nasza pani konserwatorka powierzchni płaskich mówi, że jej córka miała tak samo i że jej przenieśli na inną datę. Więc dzwonię do przychodni, no bo nie wiem, co robić - do szczepienia miałam wyjść z pracy godzinę wcześniej. Dzwonię od 9.00 do 14.00 tak co pięć minut. Albo zajęte albo nie odbierają. Nosz. W końcu Derechcja się napatoczyła, mówię, w czym problem, a tu:
- To idź, idź już teraz, niech cię zbada. I jak cię jednak zaszczepią to jutro nie przychodź. W piątek też nie.
Boi się, żebym mu czegoś nie sprzedała, bo jeszcze trafi na kwarantannę po wyjeździe do domu na święta 😏
No, ale tak to potraktowałam w kategoriach żartu. W przychodni nawet nie zostałam dopuszczona przed oblicze lekarza, powiedział przez pielęgniarkę, która do mnie wyszła, że się nie kwalifikuję. Termin następny na za tydzień. Pielęgniarka dodała, że jej przykro, bo jestem już czwartą osobą z infekcją i szczepionka się zmarnuje. A było odebrać telefon!
Wieczorem dzwoni nasza nowa sekretarka, że szef ją prosił, coby do mnie zatelefonowała i przypomniała, że mam nie przychodzić 😂 Ni z gruchy ni z pietruchy wolne! Postanowiłam wykorzystać czas jak należy i NIE sprzątać, tylko oddawać się relaksowi i wypoczynkowi. No i proszę, jest już 15:10, a ja sama nie wiem, na czym mi ten czas zleciał?
Wczoraj wieczorem za to - wiem. Co mnie napadło? Na YT trafiłam na film hamerykański z polskim lektorem, pod zachęcającym tytułem 12 dni do świąt czy jakoś tak. Ach, pomyślałam, co mi tam, obejrzę sobie. Akuratnie (prawie) tyle brakuje.
No ja się nie nadaję do filmów świątecznych chyba. Takie nachalne moralizowanie jest rzygopędne, że tak świątecznie się wyrażę (facet zajmuje się tylko biznesem, a rodzinę zaniedbuje i dopiero boska ingerencja spowoduje zmianę jego nastawienia). Jeszcze - jeśli obejrzę takie bery po rosyjsku - mam przynajmniej poczucie nie do końca zmarnowanego czasu, bo przynajmniej język ćwiczę. Ale tak... bez sensu. Pomijam, że tytuł wcale nie jest taki, jak podpisano na YT 😂 Lektor mówi: Odliczanie do Bożego Narodzenia, a na Filmwebie jest 12 wieczorów wigilijnych. Nie to ładne, co ładne, ale co się ludziom podoba - więc w komentarzach piszą, że fajny, sympatyczny, pouczający, czy nawet wręcz perełka. Hm. Nie znam się 😂
Skoro o rosyjskim filmie mowa, to obejrzałam też melodramat, aczkolwiek nie świąteczny:
Co za sawpadienie - tam 12 dni, tu 12 cudów, wszystko na tuziny 😁 Tu z kolei bogaty biznesmen-wdowiec ma kłopoty z córeczką, która każdą kolejną nianię potrafi zniechęcić do pracy. W pociągu spotyka młodą nauczycielkę matematyki i ta zgadza się zamieszkać u niego i zająć się dziewczynką (a przy okazji przepędzić z jego serca bogatą wybrankę). Czyli taka współczesna bajka o Kopciuszku. Ale - powtarzam - rosyjski ćwiczyłam 😂 znaczy rozumienie 😂
W ogóle to zauważam, że staję się powoli uzależniona od You Tuba, podobnie jak wcześniej byłam uzależniona od strony czeskiego radia. Gdy w sierpniu ni z tego ni z owego zlikwidowali możliwość ściągania audycji, prawie przestałam tam zaglądać. W końcu nie mogę cały dzień w internetach siedzieć. No to się przerzuciłam na YT, bo z niego póki co ściągać się da 😜
A, właśnie.Są dwa fajne profile ze słuchowiskami: Słuchowiska Teatru PR i Kratery. Znowu naściągałam i postanowiłam sobie codziennie (w miarę możności) jednego wysłuchać. Zaczęłam od Pechowej środy (no bo się tytuł zgadzał z tym wczorajszym nie-szczepieniem, choć problem był nieco inny) 😀 Poproszę pod choinkę jakieś dodatkowe 5 godzin codziennie na to wszystko (tak skromnie licząc).
Zaś jeszcze o filmie rosyjskim - obejrzałam też JAK ZOSTAĆ SZCZĘŚLIWYM, 1985 czyli jeszcze właściwie kino radzieckie. Tu z kolei w mieście pojawia się staruszek z tajemniczą machiną, która każdego może uczynić szczęśliwym - bowiem jest w stanie określić, jaki zawód powinien wykonywać, do czego ma największe zdolności. Jednak nie wszyscy z tego skorzystają, bo przecież jeśli ktoś całe życie marzy o zostaniu pisarzem i skrobie sobie do szuflady, a nagle dowiaduje się, że powinien być klaunem w cyrku, to raczej nie przyjmie takiego 'wyroku' na wiarę...
A teraz odkryłam, że dokument Fabryka wódki, który obejrzałam na DAFilms, męcząc się z angielskimi napisami (smutny, bardzo smutny obraz prowincji, wiecznego dążenia do Moskwy - niczym u Czechowa - ale też dążenia do samorealizacji, które się nigdy nie spełni) - jak najbardziej jest na YT po polsku 😁 Kurka wodna, no mówię przecież, że ten YT to dobra rzecz!
Uuu, ale nie - film ma 90 minut, a tu o wiele mniej...
Jeszcze mam do opowiedzenia historię z Festiwalu Młodego Widza i o czeskich filmach, ale to już następnym razem. Siedzę tu prawie dwie godziny - idę teraz poczytać. Albo słuchowiska posłuchać.
DOMOFON praski
PS. Znalazłam jeszcze trochę słuchowisk. Profil nieaktywny od 7 lat, ale ciągle można posłuchać tego, co wcześniej wstawiono.
Dorzuciłem sobie obie strony ze słuchowiskami do listy.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle jestem strasznie zawiedziony twoją nieodpowiedzialnością! Jak można było złapać covida, czy inne przeziębienie tuż przed zastrzykiem!? I się szczepionka zmarnowała, a w Afryce nie maja, a by chcieli! Wstyd! Po osobie, która tak bezpardonowo napiętnuje bezmaseczkowców oczekiwałbym większej przezorności!
UsuńShame! Shame! Shame!*
_____
* jeśli nie oglądałaś "Gry o tron" córka ci wytłumaczy nawiązanie :P
Tak, oczywiście masz rację, kajam się i w ogóle 🤣🤣🤣
UsuńTyle że córka też nie zna "Gry o tron", więc nici z wytłumaczenia he he.
W innym kraju być może zrobiono by mi na miejscu test i sprawa byłaby jasna. Ale przypuszczam, że chodzi o zwykłą infekcję połączoną z dolegliwościami wynikającymi ze smogu, o czym by mogły świadczyć zaatakowane (przez Obcego?) oczy. W końcu Kraków na pierwszym miejscu w świecie był w środę!
Dodałam na końcu jeszcze jeden profil słuchowiskowy 😊
UsuńAch, te słuchowiska. Ci aktorzy z cudowną dykcją,te efekty specjalne i muzyka budującą napięcie.Tego się nie zapomina.
OdpowiedzUsuńOstatnio w ramach wspomnień obejrzałam Gangsterzy i filantropi.Warto było.Teresa.
Gangsterów oglądałam parę lat temu - istotnie, warto 😀
UsuńA wczoraj usnęłam przy słuchowisku i nawet nie wiem, o czym było. Ocknęłam się, to już leciało inne 😁 No, ale to należy przypisać chwilowemu osłabieniu.
Potem przy czytaniu miałam wrażenie, że słyszę dobiegające ze swego ciała jakieś takie rzężenie 😂 Ale to może był dźwięk pościeli stykającej się z książką przy każdym oddechu... albo nie wiem co...
🤣🤣🤣
Mną wstrząsnęła kiedyś książka "Król szczurów". Niezmiennie zastanawia mnie skłonność ludzi do prześladowania innych, torturowania, upokarzania, nawet eksperymenty psychologiczne pokazały, ze wystarczy dac jednym nieograniczona władze i możliwość decydowania o życiu i śmierci innych.
OdpowiedzUsuńJa o dziwo zostałam przyjęta osobiście i osłuchana i nawet skierowanie na badanie krwi dostałam i tylko ręka teraz boli.
Na jeden film świąteczny się skusiliśmy tydzień temu, bez rewelacji, ale jak człek zmęczony, to myśleć mu się nie chce.
Obyś do świat wydobrzała, a na Sylwestra to nawet bawić się wolno, covid przycichnie na ten czas, podobno.
Patrzę teraz - wojenna autobiografia w japońskim więzieniu... Oj, nie. Czytałam kiedyś o eksperymentach przeprowadzanych przez psychologów, które jednoznacznie wskazywały na to, o czym piszesz. Ludzie całkiem "normalni", w sytuacji, która im pozwalała na nadużycia władzy, oczywiście jej nadużywali.
OdpowiedzUsuńAle to bardziej powieść jest. Możesz śmiało pożyczyć z biblioteki. Albo ekranizację obejrzeć.
UsuńWiem. Ale nie wiem, czy chcę 😉
UsuńIm jesteśmy bardziej oddaleni jeden od drugiego, a i wiek w tym nie jest bez winy, wracamy wspomnieniami do lat minionych. Kiedyś dziwiłem się kiedy moja nie żyjąca już Mama, rocznik 1920, raptem zaczęła oglądać przedwojenne filmy: "Pani minister tańcz", "Czy Lucyna to dziewczyna" itp. Teraz już wiem i rozumiem zachcianki Mojej Mamy.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że do przedwojennych polskich filmów nie mam specjalnego nabożeństwa, jakoś mnie to nie bierze. Ale oczywiście to jest kwestia generacji. Lata 60-te uwielbiam!
UsuńKrtek mnie rozłożył na obie łopatki- cudny jest!!
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale!
UsuńW zeszłym roku wisiał jedyny egzemplarz na sznurku wśród innych na wystawie i pani mi powiedziała, że zdejmie wieczorem, żebym przyszła na drugi dzień. A na drugi dzień był w sklepiku brat, który - jak się okazało - tego odłożonego Krecika przed chwilą sprzedał. Taka historia 😁
W tym zaś roku Krecików zatrzęsienie.
Chociaż książki, o której wspominasz, nie znam, to przeczytałem sporo pozycji napisanych przez Chińczyków, którzy przeżyli piekło Rewolucji Kulturalnej. Jestem absolutnie pełen podziwu dla tych ludzi, którzy często przez lata nie mogli chodzić do żadnej szkoły, spędzając czas w więzieniach, pracując w okropnych warunkach w fabrykach lub jako rolnicy w niesamowicie prymitywnych warunkach, a mimo wszystko po politycznych zmianach potrafili to wszystko nadrobić (ucząc się prawie 24 godziny na dobę), zdać egzaminy wstępne na studia i je pomyślnie ukończyć. W ogóle Chińczycy to jest niesamowity naród, od lat osiemdziesiątych poznałem wielu Chińczyków i podziwiam ich za ten pęd do nauki, ogromną pracowitość i ambicje.
OdpowiedzUsuńBędąc ponad 2 lata temu w Rochester, Minnesota, wpadła mi w rękę książka p.t. „Gang of One: Memoirs of a Red Guard” autorstwa Fan Shen. W 1966 roku (Rewolucja Kulturalna) autor miał 12 lat. To co przeszedł, jest niesamowite! W każdym razie dzięki samo-edukacji udało mu się dostać na studia. Następnie zaczął uczyć się języka angielskiego. Bodajże na początku lat osiemdziesiątych XX w. przyjechał do USA, gdzie zrobił magisterium i doktorat. Następnie został profesorem (!) literatury amerykańskiej (!!) na Rochester Community and Technical College (!!!).
Często porównuję go do osób, które przyjechały do USA bądź do Kanady w stosunkowo młodym wieku i nigdy się nie nauczyły ani angielskiego, ani żadnego konkretnego zawodu, twierdząc, że „są już za starzy na naukę” (może i mieli rację—jak ktoś tak mówi, to znaczy, że ZAWSZE był za stary na naukę).
Rzeczywiście niesamowita historia!
UsuńChcieć to móc, tak? Ale faktycznie trzeba mieć w sobie tę chęć, żeby przynajmniej próbować pokonać trudności, choćby były gigantyczne.
Mam jeszcze w domu nieprzeczytane dwie pozycje o Chinach, ale zdaje się traktują o późniejszych czasach (Tiananmen i nowe Chiny). Grubaśne. Z czasów Rewolucji Kulturalnej chętnie bym coś gdzieś. Na razie tylko jakieś filmy były...
Też mam kilka nieprzeczytanych książek o Chinach, nie chcę ich wszystkich czytać w krótkich odstępach czasu, bo mi się pomieszają! Chętnie poleciłbym książki o Chinach okresu Mao, ale wszystkie, jakie do tej pory czytałem, to w języku angielskim i nie wiem, czy były tłumaczone na polski.
UsuńJuż dawno temu mówiło się, że "żółta rasa zaleje świat". Trudno mi się z tym nie zgodzić--a jeszcze dodałbym "brązową" rasę. Obecnie szefowie takich firm jak Google/Alphabet Inc, Adobe, Microsoft, Twitter i IBM pochodzą z Indii. Zresztą w Kanadzie często 100% personel w biurach czy też klinikach medycznych to nie-biali, często nie tak dawno tutaj przybyli. Europejczycy definitywnie pozostają w tyle. A już nawet nie chcę zaczynać tematu o naszych rodakach…
spedzam na YT godziny, a potem jecze, ze nie mam na nic czasu :)
OdpowiedzUsuńCo nie? No tak to właśnie jest, co poradzisz 🤣🤣🤣
UsuńMówiłam wczoraj nawet do córki, że właściwie uważam YT za najlepszy wynalazek internetu.
A ona mi na to:
- Niedługo zrobią płatny.
Tak mnie pocieszyła.
Krecik cudny, nie widziałam takiego nigdzie. Czerwonego (Cerveny) nie znam, 😀 znam panią Czerwonkę, właściwie Czerwonkową, bardzo miła pani 🙂
OdpowiedzUsuń