
Bardzo ladna powieść o tym, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje.
Pożyczone ze Studenckiej; na karcie wbitych 5 czytelników (książka z 1964 roku), jeden - jakoś tak myślę, że kobieta - bardzo uważny, porobil uwagi olówkiem: nauczycielka żegna się z kolegą z pracy i mówi do niego
Serwus. Czytelniczka oburza się:
Kobieta nie mówi do mężczyzny serwus (sluga).
Następnie mala bohaterka gotuje rosól. I oto nieszczęsne zdanie:
Zsófi zamieszala zupę. Poprawka:
ROSÓL.
Sąsiadka mówi do wysiadujących na korytarzu dziewczynek:
Czemu nie idziecie spać? Nocne marki. Czytelniczka poprawia:
Nie mówi się marki, tylko lunatyki.
:)))
Przeczytalam 15 maja 2011.