niedziela, 31 lipca 2016

Mary Higgins Clark - Gdy moja śliczna śpi

W życiu nie czytałam Mary Higgins Clark i może by tak już zostało, ale poszłam do osiedlowej biblioteki zapytać, co się stało z poprzednią kierowniczką (zmieniła się obsada filii) no i potrzebowałam pretekstu :) Sięgnęłam po pierwsze lepsze z półki z sensacją.
W sumie nie żałuję, bo nie było tragicznie, zwłaszcza końcówka na plus, totalne zaskoczenie.


Początek:
Koniec:

Wyd. Prószyński i S-ka Warszawa 2001, 212 stron
Tytuł oryginalny: While My Pretty One Sleeps
Przełożyła: Danuta Górska
Z biblioteki
Przeczytałam 31 lipca 2016 roku

sobota, 30 lipca 2016

Bułat Okudżawa - Nieszczęsny Awrosimow

Dziś najcięższy dzień w tym tygodniu. Zmęczenie materiału. Pomyśleć, że na Zachodzie tak pracują - od rana do wieczora. No ale mają święty weekend. Te ŚDM zapamiętam na długo :) No, ale jeszcze tylko jutro pół dniówki w pracy (szef obiecał mnie wypuścić wcześniej, tak że mam nadzieję zdążyć dojechać do domu, zanim Kraków ogarnie szaleństwo powrotu z Brzegów), a w poniedziałek odjadą moje Francuzeczki i wreszcie będę U SIEBIE :)

Tymczasem przeczytałam Okudżawę pierwszego mojego (mam jeszcze zdaje się Merci czyli przypadki Szypowa i Wędrówki dyletantów, zwłaszcza one mnie kuszą tytułem). Historia z czasów dekabrystów i zwykły szary człowiek wplatany w tryby machiny historii.
A potem zabrałam się za sensację w celu odmóżdżenia i coś mi wygląda na to, że cały sierpień jej się poświęcę. To chyba jedyne, co jest w stanie aktualnie przykuć mą uwagę...

Początek:
Koniec:

Wyd. ISKRY Warszawa 1971, 387 stron
Tytuł oryginalny: Бедный Авросимов
Przełożył: Witold Dąbrowski
Z własnej półki (kupione na allegro 27 sierpnia 2011 roku za 2,50 zł)
Przeczytałam 24 lipca 2016 roku

czwartek, 28 lipca 2016

Jan Neruda - Opowiadania ze starej Pragi

Tak to wyglądało, gdy kupiłam na allegro. Sypało się w rękach, więc zaniosłam do introligatora.
Poprosiłam o wklejenie ilustracji z okładki:
i fertig :) No a w Pradze kupiłam sobie wydanie w oryginale:

O ile przeczytanie tego zbioru opowiadań o mieszkańcach Małej Strany w polskim tłumaczeniu nie przedstawiało większych trudności, o tyle do wydania czeskiego muszę jeszcze dorosnąć :)


Porównanie spisów treści wersji polskiej i czeskiej:

Zapobiegliwie jeszcze w Pradze odbyłam pielgrzymkę do grobu autora:

Szukałam teraz tego zdjęcia, przeglądałam setki innych praskich fotograficznych pamiątek i strasznie mi się zatęskniło. Październik tak daleko :(
Ale ale.
Przeglądając te zdjęcia odkryłam ślad zbrodni. Takiej in spe. Otóż paczcie państwo poniżej:
Tu jeszcze niewiele widać. Ale wycięłam specjalnie dla Was kawałek:
Przecież ten facet ewidentnie zaraz wpadnie pod tramwaj! Zdąży przejść przez tory z lewej strony, ale tramwajowi z prawej już nie umknie!
Ponieważ nikt nie jest aż tak nieprzytomny chodząc po ulicy (a w dużym powiększeniu widać, że facet właśnie patrzy na tramwaj nadjeżdżający z prawej), wnoszę i dedukuję, umysłem wyćwiczonym na Simenonach i Marininach, że niewątpliwie zadziałała tu czyjaś zbrodnicza ręka, która podsunęła nieszczęsnemu mężczyźnie narkotyk i ten nie wiedział, co czyni. W chwilę po tym, gdy już odwróciłam obiektyw aparatu ku innym celom, prażanin wpadł pod tramwaj! A ja tam na górze wyszehradzkiej nawet nie słyszałam pisku hamującego pojazdu. Kto wie, być może potraktowano to jako zwykły wypadek, nieuwagę... ale ja już teraz wiem, jak było naprawdę!



Taaaaa. Jak widzicie, nudzi mi się w pracy :)
W Krakowie tymczasem gęsto od ludzisków.


Wyd. PIW Warszawa 1951, wyd.II, 323 strony
Tytuł oryginalny: Povídky malostranské
Przełożyła: Maria Ehrhardtowa
Z własnej półki
Przeczytałam jakoś tak w lipcu, nie pamiętam kiedy - do tego doszło, że kalendarza nie prowadzę!

poniedziałek, 25 lipca 2016

George Simenon - La colère de Maigret

Sięgnęłam po kolejnego Simenona, bo pomyślałam, że warto sobie francuski odświeżyć przed przyjęciem do domu pielgrzymów z południa Francji. Nic to raczej nie dało, bo lektura to ciągle bierna znajomość. W rozmowie wyjdzie, ile to się pamięta, gdy trzeba wyartykułować to czy owo.

Siedzę właśnie przy biurku, okno otwarte i słychać, że coś mówią od czasu do czasu przez megafon. Autokary mają przyjeżdżać począwszy od 12.00, a więc już za chwilę. Ponieważ będzie ich kilkanaście, organizatorzy zrezygnowali z pierwotnego pomysłu, że gospodarze (czyli my) mają przyjść pod kościół i tam czekać na przydział "swoich" pielgrzymów i zabierać ich do domu. Mają ich przyprowadzać bezpośrednio do mieszkania wolontariusze. Spory kawał roboty, bo w domach będą nocować 352 osoby. Czyli 170 kursów (chyba, że ktoś przyjmuje więcej niż dwie osoby, mniej nie można ze względów bezpieczeństwa). Napisałam do organizatorów maila, że na 15.00 muszę być w pracy i dostałam odpowiedź, że wobec tego do 14.00 przyślą moje dwie Francuzeczki.
Nastrój oczekiwania.

Którego nie lubię :) Nie umiem się wtedy na niczym skupić.
Ale tymczasem idę tłuc kotlety :)


Początek:
Koniec:

Wyd. Presses de la Cité, Paris 1963, 187 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 17 lipca 2016 roku

sobota, 23 lipca 2016

Daria Doncowa - Striptiz Żar-pticy

Dalej jest źle, a nawet gorzej.
Dziś był pretekst, żeby ruszyć de w weekend, jakiś spacer z oprowadzaniem po Parku Krakowskim, miało być o tamtejszych rzeźbach, niby ciekawe, ale oczywiście ani mowy, żeby wstać. A teraz już zbliża się wieczór, dzień zmarnowany, no ale przecież mam aktualnie tak, że chodzi o to, aby czas minął, bez konieczności angażowania się w cokolwiek. Czyli dokładne przeciwieństwo tego, co mi doskwiera całe życie - poczucia, że czasu jest mało, coraz mniej i należy troskliwie zagospodarowywać każdą chwilę, nie marnotrawić ani minuty.

Z okładki:

Dwudziesta część cyklu:

Początek:
Koniec:


Wyd. EKSMO Moskwa 2008, 348 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 10 lipca 2016 roku

środa, 20 lipca 2016

Walentin Rasputin - Pożegnanie z Matiorą


Nie jest dobrze. Czy to już tak musi być, że każdy lipiec/sierpień pogrążonam w depresji? Spać, spać i spać. Rano walka, żeby wstać do roboty. Jak bym miała gospodarkę, to by bydlęta wyzdychały z głodu. Tymczasem jeszcze się zbieram do pracy, choć coraz później i później i nieraz mi błąka się myśl a gdyby tak nie iść? Gdybym miała zaplecze w postaci pracującego małżonka, nie wahałabym się ani chwili! Choć z drugiej strony, bez pracy też źle, kompletnie już wtedy brak celu, żeby wstać i iść.

Nawiasem mówiąc, śnił mi się ostatnio mój ślubny, w charakterystycznych okolicznościach. Jak zwykle, mieliśmy problem, gdzie przechować nasze książki. Tymczasem poszłam do kibelka z pilną potrzebą, a tam w środku (w muszli) ułożony przez niego stos talerzy z serwisu :) Ależ się wkurzyłam (no bo nie mogłam skorzystać)! Co mówi sennik egipski w takim wypadku?

Więc nic nie robię. Nie ma takiej rzeczy/sprawy, która by mnie tentowała. Jeżeli jeść trzeba zrobić, to lepiej nie jeść albo sobie kupić bułkę. Czytać? No niby coś tam jeszcze podczytuję, ale minimalnie. Patrzę po książkach i nie ma nic interesującego. W ogóle zaczynam mieć sceptyczny stosunek do nagromadzonej makulatury. Po co to komu? Co to wszystko warte?

Wiosna była piękna, lato jest do dupy.
A książka warta grzechu. No ale cóż. Nie chce mi się nic pisać...

Będzie lepiej?
Kiedy?







Początek:

Koniec:



Wyd. PIW Warszawa 1980, wyd. II, 193 strony
Czarna seria Współczesna Proza Światowa
Tytuł oryginalny: Прощание с Матёрой
Przełożył: Jerzy Litwiniuk
Z własnej półki
Przeczytałam 3 lipca 2016 roku



NAJNOWSZE NABYTKI

Takie cosik mi wyskoczyło na allegro. Wzięłam na ślepo, choć tanie nie było (45 zł), ale nowiutkie i ponad 400 stron. Dużego formatu.