Niesamowite!
Pani MK przeczytała tomik poezji!
W annałach zapisać!
/co właśnie czynię/
Ojczasty oddawał się lekturze kieleckich wspomnień tego samego autora...
A ja wierszom, ale nie miał mi kto zrobić zdjęcia w tak doniosłej chwili :)
Było to w ubiegłą niedzielę pod wieczór.
W domu cisza (wszyscy czytali, bo i córka też, choć nie wiem szczegółowo, co ona miała w rękach).
Gdzieś na ścianie wisiały rodzinne zdjęcia.
Gdzieś tykał zegar.
I w takich warunkach wróciłam do dzieciństwa.
Co prawda w moim nie było żołnierzyków, ani papierowych, ani ołowianych... ale były papierowe laleczki z wycinanymi ubrankami. Nie spłonęły... ale i tak śladu po nich już dawno nie ma.
Początek.
No i tak.
Już przy drugim wierszu popłakałam się.
Kiepski ze mnie czytelnik.
Wszystko odnoszę do siebie, siebie, siebie.
No bo przecież ja też chodziłam jeszcze do starej szkoły - obok trwała budowa nowej, ale jeszcze mieliśmy lekcje siedząc za zielonymi drewnianymi pulpitami z okrągłym otworem na kałamarz. Jeszcze nosiliśmy tornistry. I fartuszki z plisowanymi falbankami. I kokardy we włosach. I wyglądaliśmy przez skute lodem szyby na stare boisko.
Gdzie to się wszystko podziało?!
No i masz.
Znowu zaczynam płakać, a przecież muszę jeszcze iść do sklepu (póki w niedzielę otwarty).
Niebezpieczna książka!
Rujnuje wszelkie plany!
Nie pozostaje ci nic, jak tylko zagłębić się w przeszłość i wspominać.
Na ile to przyjemność, a na ile udręka, ból za czasem minionym - każdy oceni sam.
Możemy w niedzielę włączyć Bonanzę na You Tube - ale to nie będzie to samo.
Wyd. Nowy Świat Warszawa 2016, 104 strony
Z własnej półki
Przeczytałam 19 listopada 2017 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Obiecywałam, obiecywałam (sobie), ale gdy PRZECZUCIE kazało mi wejść na stronę ulubionego antykwariatu w Pradze, miało rację! Bo oto pojawiły się pierwsze dwie części cyklu "Pragą z otwartymi oczyma", no musiałam brać. Teraz brakuje mi tylko trzeciej (czwartą i piątą przywiozłam w sierpniu) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz