niedziela, 19 listopada 2017

Dan Hrubý - Pražské příběhy - Na cestě Malou Stranou

No. Skończyłam!
Bite trzy tygodnie!
Pamiętam ciągle, że pierwsza przeczytana po rosyjsku książka (po latach) zabrała mi też trzy tygodnie... no ale to było przypominanie sobie, powrót do czegoś, co było, a tutaj... mozół z nowym językiem :)
Choć właściwie mozół to złe słowo, bo to naprawdę była duża przyjemność, tyle że nie więcej niż kilka stron na raz. Dopiero w ten weekend się zawzięłam i korzystając również z tego, że przybył na jakiś czas Ojczasty i nie oglądam filmów, przeczytałam resztę, ponad sto stron.

Rzecz została nabyta podczas ostatniego pobytu w Pradze. Widziałam już wtedy w księgarniach kolejny tom z tej serii, ale za grube to było, żeby dołożyć do bagażu.
Co nadrobiłam po powrocie, eksperymentując z rozmaitymi dostawcami online :)

Przypuszczam jednak, że nieprędko się za ten drugi tom zabiorę, tak gęste to jest i angażujące głowę :)
A o czym tam można przeczytać?


Autor - patrzcie państwo - młody człowiek!
Znaczy - młodszy ode mnie.
I cóż tu czytamy? Że trzeci tom się szykuje :)

Motto akuratne.
Ale zaraz - co to są příběhy? To wedle słownika (w liczbie pojedynczej) wydarzenie, zdarzenie, przygoda, historia.
Autor kolekcjonuje historie związane z Małą Straną, historie ludzi, którzy z tą dzielnicą Pragi byli związani, głównie w XX wieku, ale nie tylko. O większości z nich nigdy nie słyszałam, ale i tak jestem DUMNA, że po pierwsze część jednak znałam, a po drugie, że w ogóle dałam radę przeczytać!

Książka ma same plusy... gdyby nie to, że przy czytaniu chce się jednocześnie grzebać po internetach, sprawdzić na google maps dokładnie w którym to miejscu, posłuchać piosenki, o której mowa, przeczytać życiorys na wiki... no ale to nigdy bym chyba nie skończyła!

Trochę mi żal, że w głowie tej masy informacji nie zatrzymam i nie będę chodzić po uliczkach Małej Strany z książką w ręce... inna sprawa, że nie bardzo się do tego nadaje, jest stanowczo za gruba. O czym się przekonałam w pociągu jadąc na Wszystkich Świętych, na stojąco niestety. Usiłowałam czytać, ale ręce mnie szybko rozbolały :)






Koniec:

Wyd. Pejdlova Rosička, Jarošov nad Nežárkou 2015, 428 stron
Z własnej półki (kupione 11 sierpnia 2017 za 499 koron)
Przeczytałam 19 listopada 2017 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Co prawda w październiku obiecywałam sobie, że NA RAZIE skończę z tym praskim szaleństwen, no ale...
Najpierw przyszła paczka zamówiona jeszcze w poprzednim miesiącu, gdzie uzupełniałam braki w nowościach :)

A potem jeszcze zajrzałam do antykwariatu no i kupiłam wreszcie tego Szwejka (aczkolwiek nie przypuszczałam, że takich rozmiarów, ze zdjęcia na ich stronie to nie wynikało), no a do Szwejka jeszcze to i owo z działu pragensie.

Zajrzałam po długiej niebytności do Księgarni Akademickiej.
Zaopatrzyłam się w wydawnictwo, które towarzyszyło wystawie w Collegium Maius. I rzutem na taśmę rzecz o Kobierzynie nabyłam.

Wstąpiłam też do Taniej Jatki po reportaże :)

No i wreszcie napadłam Zdzisia :)

W tym tygodniu przeczucie mi mówiło, żeby znów zajrzeć na stronę praskiego antykwariatu, com niezwłocznie uczyniła i Bóg mnie natchnął, bo akuratnie pojawiły się pierwszy i drugi tom serii, z której mam czwartą i piątą część (o Pradze oczywiście) i bardzo bardzo chcę mieć całość. No to dokompletowałam, bo co tak będę za kuriera płacić tyle, niech się rozłoży na więcej pozycji :)
No ale to nawet jeszcze nie jest w drodze.
I będzie ostatnie - przynajmniej w tym roku :)

2 komentarze:

  1. Kuszą mnie już od jakiegoś czasu te Krakowskie wariacje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Leszek G. tyle o tym pisał na FB, że w końcu musiałam ;)

      Usuń