środa, 7 lutego 2018

Zdzisław Antolski - Moje Kielce literackie


Lektura wspomnień poety Zdzisława Antolskiego z jego czasów studenckich i późniejszych to, ściśle rzecz biorąc, nie jest powrót do mojej młodości, bo przypadła ona na lata nieco późniejsze (ale tylko nieco), no i z Kielcami miałam do czynienia w ograniczonym zakresie - jeździło się tam z mamą co jakiś czas na zakupy (głównie ubraniowe, wstępowało się do Mody Polskiej na głównej ulicy, ale tylko rzucić okiem, to nie było na naszą kieszeń), a z kolei do nas, do Domu Kultury, przyjeżdżał kielecki teatr na objazdowe przedstawienia. Mam takie niejasne uczucie/wspomnienie/zarys wspomnienia, że oprócz propagandówek grali u nas O'Neilla czy Millera i od tamtej pory mam sentyment do dramaturgii amerykańskiej ciemnej, dusznej i ponurej ;)
Pamiętam jeszcze jednego aktora charakterystycznego, wiem, że już nie żyje, bo się gdzieś natknęłam na informację na ten temat, ale w tej chwili za nic nie mogę sobie przypomnieć jego nazwiska. Kuszela, Kusztel?
Na Kadzielni to chyba byliśmy ze szkołą.

Potem, pod koniec liceum i już będąc na studiach, zdarzało mi się przyjeżdżać do Kielc do antykwariatu. Czy to możliwe, żeby znajdował się on przy pl. Partyzantów, gdzie była też Księgarnia Radziecka?
A z wyjazdów z mamą pamiętam, że zawsze, ale to zawsze musiałyśmy zahaczyć o piekarnię, gdzie kupowało się wspaniałe obwarzanki do zabrania do domu na kolację z mlekiem, takich już nigdy później nie jadłam. Przy uliczce pnącej się w górę, w prawo od Sienkiewicza idąc od stacji, tak jakby w kierunku katedry?

O, a skoro już przy tym jestem, to przecież jeszcze Muzeum w dawnym pałacu biskupim, Pankiewicz, co tam jeszcze? Tam byłam w niedawnych czasach nawet, chyba przy takiej okazji, że przywlokłam do Kielc Psiapsiółę z Daleka. I chyba gdzieś w domu są jeszcze folderki wówczas nabyte.
A szkoły, którą ukończył Antolski, a wiele lat przed nim sam Żeromski - nie pamiętam.
Obliczyłam, że dzieli nas z autorem dekada. On zaczynał studia w 1971, ja w 1981. Całkiem inne doświadczenia.


Znakomitej większości postaci przywoływanych na kartach książki nie znam. No bo cóż - znam niszowych literatów krakowskich, tak się potoczyło moje życie... Gdyby wybrany przez mnie kierunek studiów istniał w Kielcach, to kto wie, jak by to było :) Oczywiście nie mówię tu o znajomości osobistej, w odróżnieniu od Antolskiego, który w tym środowisku funkcjonował, choć określa się mianem samotnika, który tylko przy specjalnych okazjach wynurzał się ze swojej jamy/samotni. Zresztą... i samego autora bym nie znała, gdyby nie zetknięcie internetowe ;) blogi i FB potęgą, bo tak zatacza się kolejny krąg - "dzięki" mnie, na przykład, poznał twórczość Antolskiego mój krakowski znajomy (i zachwycił się nią), a dzięki niemu może ktoś następny...

A' propos jeszcze antykwariatu - autor wspomina o takowym, największym w Kielcach, którego właścicielem był Andrzej Metzger. Może to ten właśnie, w którym bywałam i niejedną książkę przywlokłam, ukrywając ją przed mamą albo wmawiając jej, że potrzebna do nauki ;)

Dużo miejsca we wspomnieniach poświęcone jest sylwetce animatora kultury (tak go po dzisiejszemu nazwijmy), Ryszarda Miernika. I znów kłania się mama, ona by pewnie wiedziała - czy to istotnie była nasza rodzina. Babcia była z domu Miernikówna, a z rodziną Mierników z Suchedniowa (skąd i Ryszard pochodził) mama ciągle utrzymywała stosunki, wymiana kartek świątecznych, telefony. Ja sama dzwoniłam tam, by zawiadomić o pogrzebie. Może jeszcze zadzwonię i dopytam...

Początek:

Koniec:

Wyd. Autor z pomocą finansową Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego, Kielce 2016, 224 strony
Z własnej półki
Przeczytałam 1 lutego 2018 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Się podłamałam, gdy na stronie Ulubionego Praskiego Antykwariatu zobaczyłam książeczkę z serii przechadzek po Pradze, którą zbieram (w założeniu, bo miałam do tej pory tylko jedną pozycję)... no i kupiłam. W końcu co, ostatni raz płaciłam za czeskie książki w grudniu, to po takiej przerwie mogę sobie pozwolić na jeden mały zakupik, prawda? No, wiadomo, że nie będę płacić za przesyłkę jednej książki, więc ;)
Ale skromnie, siedem sztuk. Przyszły błyskawicznie (ja już z nimi obcykana jestem, a oni ze mną), przywlokłam je w czoraj z pracy do domu i nawet nie zdążyłam się w nich rozpatrzeć. Zajrzałam do tej największej, albumowej, o powodzi 2002 roku - i tu się nieco rozczarowałam, bo, aczkolwiek była w dziale PRAGENSIE, to jest to fotograficzna relacja z powodzi w całych Czechach, więc o samej Pradze traktuje gdzieś jedna czwarta tylko. W dodatku zdjęcia są marne, jakby z ORWO.
A te dwie książeczki z boku to taka perełeczka, opowiadania Ignata Herrmanna, wydane w 1904 roku, możliwe, że nie wznawiane, ale pewna nie jestem. Gdy to trzymam w ręce i przeglądam, mam wrażenie obcowania z modlitewnikiem :) Mają piękną secesyjną wyklejkę - zostały wtórnie oprawione. I to wszystko za 5 zł :)

6 komentarzy:

  1. Ten kielecki aktor to EDWARD KUSZTAL.
    Rzeczywiście zmarł niedawno.
    Pozdrawiam
    Zdzisław

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem stałym bywalcem antykwariatu Andrzeja Metzgera, gdy mieścił się on przy Placu Wolności. Wydaje mi się, że wcześniej mieścił się przy ul. Warszawskiej niedaleko Placu Partyzantów (obecny Rynek) a na przeciwko mieścił się Klub Międzynarodowej Prasy i Książki bo to chyba o nim piszesz jako Księgarni Radzieckiej :-). Potem antykwariat został przeniesiony na ul. Sienkiewicza, gdzie mieści się do dzisiaj ale po śmierci Andrzeja Metzgera, mimo że nadal prowadzi działalność i nosi jego imię, to jednak zdecydowanie nie to, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marlow, Księgarnia Radziecka to istotnie skrót myślowy, najczęście to się nazywało Księgarnia Wydawnictw Importowanych, dla niepoznaki :)

      Usuń
  3. Księgarnia Radziecka (prawdziwej nazwy nie pamiętam) przez jakiś czas mieściła się na placu Partyzantów, przy muzeum. Państwowy antykwariat, w którym pracował Metzger mieści się przy ulicy Małej, blisko placu. Potem został przeniesiony na ulicę Ściegiennego. Po zmianie ustrojowej został sprywatyzowany i najpierw miescił się przy placu Wolności, a obecnie na ulicy Sienkiewicza. Właścicielem był Andrzej Metzger, a po jego śmierci - Igor Metzger.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam i to muzeum i eksponaty w rodzaju zardzewiałych karabinów czy hełmów :)
      Do antykwariatu kojarzę, że skręcało się w lewo (idąc od stacji) z Sienkiewicza, w uliczkę prowadzącą do tego placu Partyzantów, z fontanną pośrodku. Więc to pewnie ta Mała.

      Usuń