niedziela, 10 lipca 2011

Zofia Nałkowska - Dom nad łąkami



Byłam oddać te nieszczęsne książki w Nowej Hucie i zamiast zabrać d... w troki to pożyczyłam następne. Znowu będę musiała się tam tłuc za miesiąc :) właściwie nie jest tak daleko: około 45 minut tramwajem. W jedną stronę oczywiście.
A to wzięłam, bo u Hena w Dzienniku była lista książek wspomnieniowych z lat 20-tych i 30-tych, którą sobie przepisałam do kapownika. I to jest jedna z tej listy. Nałkowskiej prawie nie znam, bo co: Granica ze szkoły i Medaliony. Może przeczytam jeszcze Romans Teresy Hennert...
Cudny język, tak bezceremonialnie przejęty przez dziewczynkę z inteligenckiego domu od wiejskiego otoczenia, całe zwroty chłopskie :)
Przeczytałam na ławce pod drzewem w upalny dzień (głupi pomysł, pełno robali na mnie lazło) w sobotę 9 lipca 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz