poniedziałek, 8 lipca 2013

Emil Braginskij - Poczti smiesznaja istoria

Poczti smiesznaja istoria (Почти смешная история) to film, który zapragnęłam obejrzeć, "zabezpieczyłam" z internetu, zasiadłam do oglądania, a tu - zacina się. Po 20 minutach stanął. Aaaa paskudnik! Tymczasem znalazłam w sieci scenariusz. No nic, pomyślałam, przeczytam, a potem poszukam raz jeszcze filmu. I tak uczyniłam. Uparta jestem, prawda?
Scenariusz napisał Emil Braginskij, bardzo znany, choćby ze współpracy z Riazanowem, tuzem radzieckiej smutnej komedii. W realizacji filmu zaszło kilka drobnych zmian, ale zasadniczo film pozostał wierny swej "literackiej" wersji.
To piękna historia o przebudzeniu się uczuć w dwojgu podstarzałych bohaterach, którzy nie myśleli, że coś ich jeszcze w tym zakresie spotka w życiu :)
Początek:
i koniec:

Przeczytałam 3 lipca 2013.


A potem obejrzałam wreszcie film - ta kolejność zresztą pozwoliła mi łatwiej go zrozumieć :)
Poczti smiesznaja istoria, 1977, reż. Piotr Fomienko

Do małego miasteczka nad Wołgą przyjeżdżają dwie siostry koło czterdziestki na wywczasy. Starsza, Taisia, jest malarką, artystyczną duszą. Młodsza, Ilaria, poświęciła swe życie dla Taisi, prowadzi jej dom, opiekuje się jej mężem i dziećmi.
Na przystani (tu zmiana, w scenariuszu była mowa o pociągu) nie znajdują tragarza, a mają ze sobą bardzo ciężką walizkę z farbami. Bagaż oferuje się ponieść nieznajomy, również pasażer ze statku, przybyły tu służbowo, w delegacji. Niestety po paru krokach urywa się rączka i zawartość walizki ląduje na chodniku.
Taisia, zawsze pewna siebie i zdecydowana, ma pretensje do nieznajomego, więc ten szybko zdobywa kawałek sznurka, obwiązuje walizkę, znajduje furkę, która podwiezie ich do hotelu, słowem dwoi się i troi.
W hotelu okazuje się, że co prawda dostali telegram z prośbą o rezerwację pokoju od Taisi, ale jest jakiś tam zjazd i miejsc brak.
Nieznajomy znów przychodzi z pomocą: odstępuje kobietom pokój zarezerwowany dla kolegi, a sam zaprasza go do siebie, na polówkę. Przestaje być nieznajomym, przedstawia się jako Mieszkow, ale jest niemiły Taisi, bo ta ma teraz wobec niego dług wdzięczności, czego nie lubi. Natomiast młodsza Ilaria - cóż, zakochała się w Mieszkowie z punktu :)
Odwiedza go pod byle pretekstem... pierwszym jest konieczność nareperowania walizki, wyruszają więc razem w odyseję walizkową:
Sprawa nie jest prosta, bo jak im tłumaczy fachowiec w punkcie naprawy walizek, rączek nie dowieźli. Proponuje kupić nową walizkę i przełożyć z niej rączkę do starej, jeśli właścicielka jest tak do niej przywiązana emocjonalnie.
Mamy tu przy okazji satyrę na niedostatki systemu, znane doskonale i u nas. Walizkę udaje się naprawić w... punkcie naprawy zegarków, gdzie reperują też potrzebującym odkurzacze i lodówki. Tam rączki dowieźli :)
Ilaria szuka kontaktu z Mieszkowem, choć ten zdradza oznaki zniecierpliwienia. Zastawszy go z kolegami pijącego wódkę, też chlapnie kielicha i upiwszy się z braku przyzwyczajenia, śpiewa nawet panom piosenkę.
Jednym słowem, walczy o swoje szczęście. Jednak Mieszkowowi skończyła się delegacja i wraca do Moskwy, łaskawie pozwoliwszy się jedynie odprowadzić na pociąg. Pociągi i samoloty są jego naturalnym środowiskiem, jako wdowiec z dorosłą już córką jest ciągle wysyłany w delegacje i w domu spędza spędza mało czasu. Choć Ilaria go pociąga, odpycha od siebie myśl o wspólnym szczęściu, przede wszystkim uważając, że jest za stary (ma już koło pięćdziesiątki). Rozstali się bez wymienienia choćby numerów telefonu, toteż sprawa dla Mieszkowa jest zakończona... ale któregoś dnia Ilaria pojawia się pod jego domem - odszukała go przez biuro adresowe. Znów się rozstają, Maszkow nie jest w stanie uwierzyć w miłość na stare lata, Ilaria odchodzi...
A jednak... coś utkwiło w sercu inżyniera d/s BHP, coś każe mu szukać Ilarii - a przecież nie zna nawet jej nazwiska, czym wkurza tylko pannicę pracującą w biurze informacji:
Nawiasem mówiąc, taka scena tam jest, gdzie ta panienka siedzi w okienku, instruuje, gdzie mówić (DO MIKROFONU) i udziela rozmaitych informacji po zapłaceniu 5 kopiejek. Gdy Mieszkow zapytał ją, która godzina, też zażądała tych 5 kopiejek i udzieliła informacji po zainkasowaniu należności :)
Czy tych dwoje odnajdzie wspólne szczęście?


Na YT niestety tylko druga część:


5 komentarzy:

  1. Fakt, jesteś uparta istotą.Ale tylko dzięki tej cesze charakteru można do czegoś dojść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mama uważa, że wręcz przeciwnie - oczywiście dotyczy to faktu, że upieram się przy... swoim zdaniu, zamiast posłuchać Jej :)

      Usuń
  2. Zastanawiam się czy w pewnym wieku (w moim wieku)chce się mieszać w takie uczucia.Uczyć się znów obcego człowieka...Toż to ciężka praca. Ale z drugiej strony jak miłość dopadnie to się o tym nie myśli. Rosjanie świetnie opowiadają takie historie i mają genialnych aktorów.Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, święta racja - to wszystko wygląda dobrze tylko w filmie, w życiu jest za trudne. Ot, przykład z ostatnich dni. Myślałam sobie wieczorem na temat mojej przyszłej nędznej starości (w kontekście dziadowskiej emerytury) i przyszło mi do głowy, że powinnam się wydać za mąż za jakiegoś emerytowanego profesora uniwersytetu. Takiego dziadeczka, co to pogrążony w swych książkach nie wymaga za wiele, a jaką taką emeryturę będzie miał :)
      No i masz, nawiedza mnie od kilku dni w pracy pewien dziadeczek - nomen omen profesor uniwersytecki - i snuje opowieści, że mu się śniłam i że pięknie wyglądam (ha ha ha). Czyli proszę bardzo - natychmiastowa realizacja pragnień! Cóż, kiedy to fertyczny 70-latek, z o wiele większą energią niż moja. Rany boskie, jeszcze by czegoś ode mnie chciał! Daleko mu do staruszka stojącego nad grobem... rzeczywiście czekałaby mnie ciężka praca :)))

      Usuń
  3. Kochana jak ci się wszystkie marzenia tak szybko spełniają to naprawdę uważaj:) Nie rozhulaj się za bardzo.Zobacz jak to się wszystko zmienia - nawet 70-latek nie jest już tym czym był kiedyś:)))
    A o emeryturze to nawet nie życzę sobie myśleć, za dużo rzeczy denerwuje mnie na bieżąco.Pozdrawiam,Magda.

    OdpowiedzUsuń